Od siekania kolejnych hord w Diablo III oderwał mnie dziki wrzask:
- Mamoooooooooo! Mamuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuusiu! Mamoooooooooooooooooooooooooooo!
Z ciężkim westchnieniem odeszłam od komputera. Otworzyłam drzwi i wyszłam na korytarz. Poprzez barierkę spojrzałam na półpiętro.
Stał tam. Cały. Nie widziałam śladów krwi, ani innych uszkodzeń. Więc skąd ten wrzask? Ten pośpiech?Przestępował z nogi na nogę, jakby podrygiwał do wymyślonej muzyki.
- Czego się drzesz, szatański pomiocie?- Zapytałam łagodnie, choć może zbyt cicho.
- Mamooooooooooooooooooooooooo, mogę kupę?!- wrzasnął, po czym podniósł głowę i dopiero wtedy mnie zobaczył.- Moooooooooogę?!- dodał jeszcze głośniej i wtedy miałam pewność, że wszyscy sąsiedzi słyszeli.
Drobił. Widać, że na serio chce. Grubsza sprawa. Żarty się skończyły!
- Jasne, możesz!- powiedziałam- Chodź do domu, zaraz ci ukroję. Chcesz z cukrem, czy bez? Tak jak ostatnio?
Zaciemnienie i kurtyna.
Badum tsss!
W ten oto sposób, skoczyłam na głęboką wodę i powyższa historia, była ostatnią rzeczą, z listy rzeczy: "Których nigdy, przenigdy, pod żadnym pozorem, a nawet pod groźbą śmierci i kalectwa, nie zrobię swojemu dziecku", a które zrobiłam, przy nadarzającej się, ku temu okazji.
Pozostałe punkty brzmiały jakoś tak:
- Maślak nie będzie jadł parówek! (Czy ktoś chce przepis na parówki w sosie pomidorowym? Na placuszki z parówkami? Parówki nadziewane serem? Ryżotto z parówą?)
- Maślak nie pójdzie do McDonalds'a! (W zeszłym miesiącu w Happy Mealu dawali Transformersy i Petszopy. W tym miesiącu są NERFy. Nie zakładajcie sobie na glowę papierowej korony, bo jest za mała i wygląda głupio!)
- Maślak nie spróbuje chipsa! NIGDY! (Bekonowe smakują jak za mojego dzieciństwa, ale zdecydowanie nie pamiętałam, że serowe są aż tak paskudne!)
- Nie powiem do Maślaka: "Nie teraz kochanie, mamusia nie może się z tobą pobawić w "Zielona Świnka Idzie do Rzeźni", mamusia jest zajęta!" (A nie jest! Gra w komputer!)
- Nigdy nie będę robić żartów z kupy! (Oraz innych, okołofekalnych i glutowych zawartości, różnych dziur mojego dziecka.)
A jednak!...
Oficjalnie ogłaszam że:
Jestem.
Najgorszą.
Matką.
Świata.
I skoro już wiemy, że nie istnieją dla mnie świętości i nie umiem dotrzymać danego słowa, to dzisiaj zaprezentuję lalkę, której miałam nigdy nie mieć.
Nie, nie jest to Ken!
...
...
...
I nie, to nie kolejna, zezowata żywiczka!
...
...
...
...
E-e, to nie Dal/Pullip/ inne chujwieco!
...
...
...
...
...
No dobra, podpowiem: to skrzyżowanie centaura z harpią, czyli: "pół koń- pół człowiek- pół lew- pół orzeł"! Jednym słowem coś jak: Manbearpig!
Półczłowiekpółniedźwiedźpółświnia.
(Zachowując dokładne tłumaczenie)
Drugim słowem- robię drugie, wyjątkowe podejście do Monster High! Oto, przed Wami, po raz pierwszy (i ostatni pewnie):
Avea Trotter
!!!
IIIIIIIIIIIIIhhhhhhhhhhhhhhhhhaaaaaaaaa!!
Ahoj przygodo!
Czemu akurat ona?
Powodów jest kilka, np.: taki, że nie bardzo lubię konie. No, chyba, że na talerzu i w formie gulaszu bądź kiełbasy. Absolutnie nie uważam nieparzystokopytnych za lepsze od poczciwych krów, lub kóz. Po drugie- no kurcze! Półczłowiek, półkoń, półlew, półorzeł! Ktoś projektował tę lalkę na ostrym kwasie! Chcę trochę!
Po kolejne: TE OCZY!!!!
Tonę!
Nie ratujcie mnie!
Mam wrażenie, że twórcy tej lalki, "puścili oko" do rodziców dzieci, a nie do samych dzieci. Zrobiłam test i zaniosłam chabetę do przedszkola. Owszem, wzbudziła zainteresowanie, ale wśród matek. Małoletnie wolały męczyć Velmę, Dafne i Scoobiego, a na pannę Trotter ledwo zerkały. Avea jest jak koszmar z Kucykami w roli głównej. Mogła by być genialnym antagonistą w kolejnym sezonie My Little Pony i mówię Wam, rozniosłaby tę kolorowo-słodko-pierdzącą ferajnę, w drobny mak, zostawiwszy po sobie jedynie kupkę parującego, tęczowego nawozu. I zrobiłaby to z takim wdziękiem, że nawet nie pobrudziłaby kopytek.
Avea ma głowę pełną kleju. Odgniecenie na czole, które wygląda jak blizna. Jej "karwasze" ciągle spadają i nie jestem pewna, czy już ich nie pogubiłam, ale dawno, bardzo dawno, nie natrafiłam na lalkę, która wywołuje bezustanny wyszczerz na mojej, pyzatej gębie.
3 razy TAK, dla panny Trotter!
Mam ogromną nadzieję, że Mattel zrezygnuje z Klaczki w następnych sezonach swojej twórczości. Nie zniosłabym jej ubranej w piżamkę, na rolkach czy w kawiarni. Wolałabym żeby została jednorazowym, koszmarnym wybrykiem.
Proszę Was Mattelu! Nie rozwadniajcie tego, cudownego koktajlu z wszystkiego! Niech zostanie już taki apetyczny!
Proszę Was Mattelu! Nie rozwadniajcie tego, cudownego koktajlu z wszystkiego! Niech zostanie już taki apetyczny!
Słówko dla M: moja stoi samodzielnie i się nie przewraca! :P Muahahahahhha!