I ja się pytam?- co sugeruje mi mój mózg własny, osobisty, gdy w nocy śni mi się sen, że w śniegu po kostki idę do kina, w butach zrobionych z bułek grahamek? A potem kłócę się ze sprzedawcą w kwiaciarni, który nie chce mi sprzedać skarpetek "antygwałek", którymi chciałam ochronić się przed śniegiem?
No kto mi odpowie?
+
=
O kolorowych gazetkach mogłabym godzinami...
Ale ja dzisiaj nie o tym.
Jakiś czas temu (o czym każdy, kto ma do czynienia z lalkami, już pewnie słyszał) światem wscząsnęła wieść, że Barbara i jej podobne, zmieniają się, aby upodobnić się do prawdziwych kobiet. W praktyce dostaliśmy lalki o zmodyfikowanych figurach. Wszystkie z plastiku, sztywne jak kołki i z głowami pełnymi kleju.
I tak jest: lalka "tall"- czyli "wysoka"- zupełnie pozbawiona wcięcia w talii, prawie pozbawiona biustu i wyglądająca jak deska z każdej strony.
Jest "petite"- czyli: "drobna"- ładny, uroczy elfik, ze zwykle zbyt wielką głową, osadzoną na chudej szyjce.
No, i moja ulubienica- "curvy"- "zaokrąglona". Hoża dziewucha, o tłustych, solidnych nóżkach i soczystym zadku. Osobiście moja ulubienica, szkoda tylko, że model, który można kupić aktualnie w sklepie, ma nudny pyszczek i nieciekawe ciuchy.
Wszystko cacy i pięknie. Wszystko jędrne, gładkie i cudne. Uśmiechnięte i niewinne!
A ja bym chciała więcej.
Więcej ciała! Duży zadek! Cycki jak dwa melony! Gębę, jak u ciotki, której się nienawidzi! Noś jak haczyk i ostre zęby!
Dajcie mi herod-babę, na widok której facetom miękną fujarki, a kobietom kolana! Kogoś, kto będzie mnie jednocześnie fascynował i obrzydzał!
Dajcie mi..... URSZULĘ!
Tak- Urszulę.
Do tego miała to "coś"...
Język ciała!
O tak! Uwielbiam!
I pamiętam, jak w czasach, gdy Junior był zakochany w Ariel, to ja po cichu kibicowałam mackom Urszuli.
I oto jest. W swojej cudownej, kulistej odsłonie. Moja!
Disney Classic Signature Collection Ursula Doll od Mattel
No i lecim z nadmorskimi plenerami:
Fa-bju-lus!
Ten profil! Miodzio!
No, ciocia Irenka jak żywa! Łza kryształowa się w oku kręci!
Boink! Boink!
Kręć tym kuperkiem Maleńka! Kręć dla mamusi!
Niestety niehonorowy upadek gębą w piach, zakończył tę obiecującą sesję zdjęciową.
Podsumowując: Urszula jest genialnie udaną lalką. Może jest ciut sztywna, ale która lalka dzisiaj nie jest? Sama stoi. Jest ciężka. Jej głowa nie ma ani grama kleju. No, po prostu lalka- marzenie.
Moja prośba do ludu: W "ludzkiej" wersji Urszula nazywa się "Vanessa". Oglądałam Małą Syrenkę milijon razy i nadal nie wiem skąd to się wzięło. Niech ktoś mi powie, w którym miejscu pojawia się, że czarnowłose alter-ego mojej "Ośmiorniczki" to Vanessa.
Skarbie luzuj! Z krągłościami ci bardziej do twarzy!
Poor unfortunate souls
In pain, in need
This one longing to be thinner...
In pain, in need
This one longing to be thinner...
Ech...