Charakterystyka Królika

Moje zdjęcie
Elbląg, Warmińsko-Mazurskie, Poland
Jestem Żoną i Matką. Kolekcjonerem i Czytaczem. Budowniczym swojej małej rodziny. Mój MałżOn to odważny, lecz nico leniwy lew. Mój Syn to Mały leśny troll o najmądrzejszych oczach świata. Ja to Chaotyczny Królik, kobieta o wielkim sercu i duszy wielkości lalki Barbie. Sprzątam, gotuję i piszę, a przede wszystkim żyję! Oj, tak- żyję pełnią życia!!!

niedziela, 27 lutego 2011

A to wszystko wina Johna!

Wiem, wiem... obiecałam nowego posta w poniedziałek... Przepraszam...
Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, że każdy wieczór, który mogłabym poświęcić na pisanie spędzałam w towarzystwie niejakiego Johna Sheparda i Małżona.
John ratował Galaktykę a Małżon mu w tym dzielnie pomagał. Ja usypiałam Ryśka i przenosiłam się na Normandię, by razem załogą odeprzeć atak morderczych kolekcjonerów, rządnych krwi niewinnych, ludzkich kolonii...

Nie rozumiecie?

Postaram się wyjaśnić :)

Jestem nałogowym oglądaczem gier komputerowych. Zaczęło się od poczciwego Pegasusa i nie mniej poczciwego Mario. Prawie w każdą niedzielę moja rodzinka zasiadała przed kineskopem Unitrusa i z wypiekami na twarzach obserwowała jak ten sympatyczny, wąsaty hydraulik niestrudzenie parł w prawo, tylko po to by dowiedzieć się, że ta cholerna księżniczka jest w innym zamku...
Sama nie mam cierpliwości do większości gier, albo zwyczajnie jestem za głupia by w nie grać. Oczywiście męczę Simsy, leveluje w Diablo, ale już Tomb Raider jest poza moim zasięgiem. Wystarczy jedna, tycia porażka i diabeł we mnie wstępuje. Krzyczę, pluje, rzucam klawiaturą: MNIE SIĘ NIE UDAŁO!?!- ryczę dziko.
W domu rodzinnym blaszakiem rządził mój brat i to on zakazał zbliżać mi się do gier innych niż "połącz kropki". Słusznie, dzięki niemu nie zapomniałam jak się czyta :)
Mój Małżon na życie zarabia tworzeniem gier i dzięki temu absolutnie każdą elektroniczną zabawkę odlicza od podatku, jako "badanie rynku" (zakup nowych gier komputerowych), "szukanie inspiracji" (zakup konsoli), "platforma testowa wydajności grafiki" (42 calowy telewizor). Proponowałam Mu zakup ekspresu do kawy- jako "poznanie mechanizmu działania urządzenia w celu napisania o nim gry", ale się nie zgodził.
Małżon w każdej wolnej chwili gra...
...on gra, a ja patrzę!

Z Larą Croft pokonaliśmy już złowrogą Natlę w Tomb Raider Anniversary.
Z Geraltem tłukliśmy bazyliszki w Wyzimie.
Z Batmanem łapaliśmy zbiegłych z Arkham Asylum, rzezimieszków.
Z Leo siekaliśmy zombiaki w Resident Evil 4.
No i ostatnio z Johnem, w Mass Efect 2, ocaliliśmy galaktykę- na razie, bowiem obca rasa nie została zniszczona do końca, a trzecia część gry dopiero na zimę...

Niestety przygoda dobiegła końca i Królik chwilowo powraca na Ziemię.

Prezentację lalki na dziś muszę niestety zacząć od smutnych wieści...a mianowicie- po długiej i ciężkiej walce (z zaczepem szyjnym) odeszła od nas Sportyna.


Wielu z was zapamiętało ją z epickiego powitania Amelii.
Niestety los bywa okrutny i niestety Sportyna straciła głowę podczas powitania nowej lalki.
Oby jej głowa znalazła się wkrótce w lepszym miejscu niż królicza "szuflada na trupy".

Ale cóż, życie toczy się dalej...
Oto moje spełnione lalkowe marzenie: Barbie Enchantress Fairytopia z 2005 roku




Za niezbyt wygórowane pieniążki udało mi się ją kupić w stanie bardzo zadowalającym. Nie miała jedynie diademu we włosach.

Lalka wygląda naprawdę pięknie i dostojnie- jak cesarzowa :)



W stadzie od razu napatoczyła się druga wróżka, którą można trochę "porządzić"



Ale koniec końców dziewczynki i tak się zaprzyjaźniły:


No i to moja lalka na dziś. Co dalej to nie wiem, bo Małżon zakupił Alana Wake'a...a smutek po rozstaniu z Johnem powoli mija.... ;)

sobota, 19 lutego 2011

Z musu a nie chęci i coś tam o konkursie, o którym każdy zapomniał...

Na początku dziękuję wszystkim, którzy wyróżnili mnie w ostatniej zabawie i od razu przepraszam, że nie brałam udziału ale...
... no kurde... jakoś chęci...czasu i mocy nie było...
Dzisiaj też chęci ni ma, ale Małżon mnie zmusił, bo lalek przybyło a chęci nie.
Małż podstępem odkrył, że mój zastój jest spowodowany konkursem, który wcześniej mi umknął lub utonął w powodzi pieluch, zupek, kupek i zębów (tak proszę Państwa- mamy DWA zęby!!!).
Wstyd mi i bez zbędnych sentymentów przechodzę do sedna:

Hasłem konkursu był Oczywiście Benny Hill (co starałam się sprytnie ukryć), oczywiście nikt nie zgadł ;), a najbardziej w błędzie byli:

- Magda
- Alrunia
- Aleksja
- Loana
- Allmode
- Świstak
- Manhamana
- Shi4
- AshtrayBoy
- Agata
- Daphea
- Gniewka

Główna nagroda jedzie do Moniki i od razu mówię, że nie w wyniku losowania, ale dlatego, że uważam, że zasługuje ona na każdą lalkę świata i żeby choć trochę sprawiedliwie było to jako pierwsza udzieliła prawidłowej odpowiedzi.

Zanim mnie ukamienujecie pamiętajcie, że pisałam iż zostawiam sobie prawo do wyłonienia zwycięzcy według własnego widzimisię :P

Oczywiście pozostała nagroda niespodzianka (a zasadniczo dwie), której zwycięzcę wylosowali Ryszard, oraz Bubel, który choć jak pamiętamy ma coś "nie teges", postanowił jednak wziąć udział w zabawie.

Oto fotograficzny zapis tego podniosłego wydarzenia:

- Losy zostały przygotowane


- Personalia osób biorących udział w losowaniu zostały sprytnie ukryte

- Wysoka komisja się naradza

- Pan Ryszard ma dylemat kogo wybrać

- Pan Ryszard prosi o pomoc drugiego sędziego

- Pan Ryszard dokouje wyboru

- Proszę Państwa oto pierwszy zwycięzca!!!

- Do losowania przystępuje Pan Bubel

- Po wyłonieniu zwycięzcy Pan Bubel stracił zainteresowanie zabawą (lub zrozumiał, że karteczki zjeść się nie da)



Wygranym gratulujemy (proszę o przesłanie danych do wysyłki na lizeek@gmail.com) z przegranych śmiejemy się szyderczo (albo tylko chichoczemy)

A o to Panie, przez które ten cały szum- przedstawiam Państwu DWIE najbrzydsze lalki świata:

w wersji barbiopodobnej :)

Jak pamiętamy zwykła uczennica Usagi Tsukino zwana przez panią Danutę Stachyrę Buny Cukino, posiada moc przemiany Wojowniczkę o Miłość i Sprawiedliwość, Czarodziejkę z Księżyca:

POTĘGO KSIĘŻYCA DZIAŁAJ!!!







Jeśli kradniesz cudze zdjęcia i wsadzasz je na demoty jako własne to bądź pewien, że zostaniesz ukarany w imieniu Księżyca!!!







Oczywiście stylizacje zostały zrobione bądź też przysposobione moimi króliczymi łapkami, więc daleko im do ideału.

Idealną custom made Sailorkę znalazłam w sieci:


i padłam na zęby, bo okazuje się, że można zrobić ładną Marynarkę ;), a nie taką co straszy po nocach.

W poniedziałek na 70% wracam z nowym postem :*
Stęskniłam się :)

piątek, 4 lutego 2011

Nie ma i już!

Kochani!!!



Moja nieobecność będzie chyba dłuższa niż przypuszczałam. Po pierwsze- okazało się, że jestem chora i leczenie, choć rokujące pomyślnie jest drogie, czyli na lalkach muszę zaoszczędzić. Mogę oczywiście oddać się w ręce NFZ, ale wtedy raczej na nogi nie stanę...

Po drugie- Bubel nadal jest jednym okiem gdzie indziej i już nawet pani doktor od kotów jest zaniepokojona. Tak więc oprócz o siebie, martwię się też o zezowatego kota

Po trzecie- jestem Mamą. Maślak zajmuje 3/4 mojego wolnego czasu, a muszę przecież kiedyś jeść i egzystować.

Po czwarte... wypaliłam się... Gdzieś zgubiłam chęci i wenę, jeśli się odnajdę to wrócę.

Na otarcie łez odwiedźcie blog Any, która wprowadzi Was w magiczny świat domków dla lalek.

MAGICZNY ŚWIAT DOMKÓW DLA LALEK