Lalkowa "zapchajdziura", ale w najlepszym wydaniu, bo w wersji OOAK.
Na zlocie lalkowym, gdzie w końcu udało mi się "naocznie" poznać, innych maniaków lalkowych, dostała mi się lalka.
Za nic.
Za bycie Rudym Królikiem :))
Wygadałam się wtedy, że tak naprawdę w lalkach kocham ich renowacje i stylizacje. Oddawanie lalce utraconej duszy.
Lubię, kiedy z poczwarki wykluwa się motylek, a ktoś, kto zna lalkę "before" i "after", mówi: "Niemożliwe!?! To ta sama lalka?!?"
Lalkę dostałam od Alienory z zaznaczeniem, że oważ ma duszę Wiedźmy i ja mam tą "duszę" zwrócić ;))
Alienora mówiła, że chciała by zwykła "Teresa" stała się "Morganą". Niestety (stety ;)) Ja Morganę już mam, więc roboczo niech lalka będzie "Ąnżeliką" ;))
Łiiii!!!!
Zabawa, zabawa, zabawa!!!!
Szkoda tylko, że czasu tak mało :(
No więc tak, się przedstawiał "materiał":
Zadanie ciężkie, bo jak widać lalka ma repaint twarzy. I do tego zrobiony nie przeze mnie. Trudno było mi złapać jakąś więź z lalką, która patrzy na mnie nie swoimi oczami.
I po trzech miesiącach intensywnego myślenia, otrzymaliśmy prawdziwie wiedźmią Wiedźmę!
{Muachachacha}
Tutaj się zatrzymajmy. Mała bajeczka :))
Dawno dawno temu, żyła sobie piękna dziewczyna o imieniu Ążelika, która potajemnie kochała się w księciu Czarusiu.
{foto niedostępne}
Niestety książę olał ciemnowłosą piękność i oddał serce innej.
{foto również niedostępne}
Ążelika, postanowiła księciunia odzyskać za pomocą maggi.
(Tak tej przyprawy. Przecież przez żołądek do serca, co nie?)
Niestety tak zatopiona w swych marzeniach o księciu, Ążelika, nie zauważyła, że zupa już gotowa. Zbyt nisko pochyliła się nad garem i gorąca para oparzyła ją w twarz!
Od tamtego czasu Ążelika nosi maskę i truje wszystkich rosołem!
Strzeżcie się!
Wracamy jednak do fotostory:
Pies (a własciwie wilk) w domyśle miał należeć do wszystkich lalek.
W praktyce należy do Maślaka i został jedynie "wypożyczony".
{Matka, odstaw maggi i chodź na sanki!}
Zastanawiacie się pewnie, co mi odbiło?
Otóż: na urodziny dostałam od Małżona czytnik ebooków.
Czytam...
Czytam...
Czytam...
Wszystko jak popadnie...
Po trzy, cztery książki na raz.
Po dwie dziennie.
W kuchni przy garach.
W kiblu.
I w pracy!
Czuję się jakbym nagle została wpuszczona do największej biblioteki świata!
Od tego szczęścia dostaję głupawki i stąd tak głupi i chaotyczny post.
po prostu czuję się jak po przedawkowaniu książek.
Dla wyjaśnienia dodam, że zapachu nowej lektury nic nie pobije. Nic nie zastąpi ciężaru książki na kolanach i szelestu przerzucanych stron.
Moich ulubionych autorów, nadal będę gościć w formie papierowej- tak miłej sercu każdego czytelnika.
Czytnik jest po to, bym miała dostęp do mojej ulubionej lektury- literackiego "szitu" :) Kiepskich kryminałów, horrorów i porno.
Książkowego "fast fooda".
Wszystkiego tego, co cieszy na raz. Tych książek, do których nie wrócę i nikomu nie polecam :)
błahahahahaha....Lala BOSKA!...ale siła maggi mnie załatwiła...
OdpowiedzUsuńSorry napisałam pierwsza bo jestem chora i w ramach "zdychania" buszuję w necie;)
UsuńXD UWAGA!
UsuńOd dzisiaj każdy, kto pisze pierwszy musi się z tego faktu wytłumaczyć!
Szybkiego powrotu do zdrowia Dominiko! ;))
Dzięki;))- nie mogłam się powstrzymać- w chorym ciele chory duch;)- ale wiesz,ze jesteś Guru wielu Lalko-maniaków;)i teraz nikt nic pierwszy nie napisze bo się będą bijali;))))
UsuńBojali-oczywiście;)
UsuńChciałam napisać pierwsza, ale w sumie nie ma nic idiotyczniejszego niż komentarz >pierwszy/pierwsza<, który jest dziesiątym z kolei.
OdpowiedzUsuńPrawda, że czytnik to cudowny wynalazek? Zastąpił mojego poprzedniego mężczyznę, czyli odtwarzacz mp3.
Kryminały to nie szity! To ciężka i wymagająca lektura, która wyzwala w nas wysiłek intelektualny i wynosi na szczyty naszych naszych możliwości umysłowych. Tak.
Śliczną ma suknię wiedźma, cała jest taka dekadencka i zmysłowa. No i fajne, żółtawe oczyska. Czerwone usta pasują do wizerunku podstępnej kusicielki, aczkolwiek jak to się ma do jej historii-nie mam pojęcia.
Ha! Bóg strzegł.
UsuńKiepska z niej raczej kusicielka, skoro wpadła do gara z rosołem zamiast podać go Księciu...
UsuńNo i może masz rację co do kryminałów, aczkolwiek większość moich lektur, to naprawdę literackie Disco Polo :)
Hahahaha, ja się od dwóch lat z tym paskudztwem do czytania nie rozstaję. Już mi się etui w strzepy drze, a sprzet wygląda jakby przeszedł po nim tabun wściekłych Hunów, ale działa jak trzeba.
UsuńDziś pominę lalkę milczeniem, prym pierwszeństwa dzierzy wilk (a może wilkor? - kto czytał, ewentualnie oglądał, wie o co chodzi).
Ążelika ma szanse u upiora z opery - on tez miał część twarzy okrutnie zmasakrowaną i nosił maseczkę, więc by do babiny pasował. Nie wiem tylko czy gustował w zupach.
W końcu "kurczak nie mięso, zupa nie obiad", jak mawia mój brat, czyli przypuszczam, że na rosół Upiora nie wyrwie.
UsuńPrzy moim użytkowaniu urządzenia, też będę musiała sobie pokrowiec sprawić.
Wilka przyniosłam ze schroniska, czyli z SH. Niestety wszystkie plany co do niego spaliły na panewce, odkąd Maślak wziął go w posiadanie :)
ech jak zwykle kolejna udana metamorfoza! I kolejny udany post - kurcze też chciałabym żeby jak to mówisz chaotyczny post był taki fajny :) Czytacza zazdroszczę - choć mój Mały M. zagłuszałby wszytko tak perfekcyjnie, że chyba nici by z tego były :D
OdpowiedzUsuńSuknia lali obłędna!
Suknia nie moje dzieło- oklaski należą się dla Magdy z "Kliniki Lalek".
UsuńMój Maślak tez na początku był przeciwny innemu niż on "złodziejowi czasu, ale po kilku dniach się oswoił ;)
Całkiem zacny OOAK ^^ Co do książek które się czyta ale nie poleca, ja czytam aktualnie Fifty Shades of Grey, i nie polecam, książka jest tak fatalnie napisana, że już czytam trzeci tom... ;]
OdpowiedzUsuńSzkoda, że napomknęłaś o tej zacnej lekturze i będę musiała zaspojlerować, że Grejowi i jego nadobnej Anie poświęcę cały post, bo tak mnie wciągnęły ich mrożące w żyłach przygody.
UsuńJuż dawno żadne lektura mnie tak nie poruszyła i nie sprawiła, że musiałam obalić (sama) flaszkę z % by przełknąć kolejne rozdziały...
Jest śliczna. Fantastyczna stylizacja. :)
OdpowiedzUsuńUff... jak dobrze, że nie zdradziłaś, że widziałaś szpilkę spinającą kieckę i goły tyłek Ążeliki ;))
UsuńMiałaś fajny pomysł! Ja bym tu absolutnie poszła w kierunku sowiej stylizacji i zrobiła ją na sowe .... dobrze, że trafiła do ciebie! To jest czarodziejką/ Czarownicą, czy czymśkolwiek takim
OdpowiedzUsuńSowa, powiadasz? Hm... dopiero teraz widzę podobieństwo! Ciekawe jak dwie osoby inaczej postrzegają jedną lalkę!
UsuńTrza się wziąść do nauki gotowania, a nie liczyć na siłę magii. A do tego ubiera się fartuch, a nie czerwoną kieckę. W takim stroju to chłopa inaczej się zdobywa i każda wiedźma to wie, bo inaczej nie jest wiedźmą, tylko zwykłą niewiastą.
OdpowiedzUsuńĄżelika jest świetna. Ma fantastyczne tatuaże. A od czego jej oczy się tak świecą? Tylko nie mów, że od magii.
Ponieważ zauważyłaś, to zdradzę Ci ten sekret;) W każde oko "wmalowana" jest drobinka brokatu do paznokci, który odbija światło. Lepszy efekt o daje, gdy świeci słońce. Nniestety tego dnia nie swieciło
UsuńZa pomocą maggi...! - genialne! :)
OdpowiedzUsuńA wiedź ma pierwsza klasa. Wygląda obłędnie w tej czerwonej sukni :)
Mały błąd ortograficzny a cieszy XD
UsuńCo do Maggi to przecież wiadomo, że ta przyprawa ma smak lubczyka. Lubczyk od zarania ludzkości kobiety wykorzystywały by przyciągnąć i przywiązać do siebie ukochanego. Ależ ta wiedżma perfidna i jaka wyrafinowana. Mało kto wie, że rosół to trujące paskudztwo jest. Wywar z gnatów bleee
OdpowiedzUsuńTak na serio, to ciekawie jej tą mordkę zakryłaś.
Maślak jak zawsze uroczy nawet z jęzorkiem na wierzchu :)
Maślak ma dobre geny, bo jego mama od dawna wiedziała do czego służy lubczyk i co się z niego robi ;)
OdpowiedzUsuńDobry rosół da się zjeść XD
A ja myślałam, że to córka upiora z opery :-P Tak czy siak wygląda bosko, OOAKI to Twoja specjalność!
OdpowiedzUsuńA gdzież tam- "specjalność". Ja za każdym razem sobie obiecuję, że to ostatni raz!
UsuńBajak przeurocza :D Zaraz sobie Grimmów na Pulsie włączę ;)
OdpowiedzUsuńI pomyśl sobie, co czuje moje Dziecię, gdy mu matka takie bajki opowiada ;)
UsuńJak zwykle z opóźnieniem, ale...
OdpowiedzUsuńO RAJUNIU !!!
Ale żeś przerobiła Teresę przy pomocy własnej wyobraźni i ripęcisty. Ążelika jak ta lala.
Niesamowita, bajka też umoralniająca.
Prawda? "Zły rosół boli przez całe życie"
UsuńJa na ten przykład, nie umiem ugotować dobrego rosołu i mnie to boli.
No musiała się pochylić tak bardzo nad tym rosołem, że wpadła? :D
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wyszła, prawdziwa z niej wiedźma! :)
Maggiczna ta wiedźma. Ma równie maggiczne imię: Ążelika xD
OdpowiedzUsuńSuper ooak.
Proszę bardzo, Ążelika jest (nie)żywym przykładem na to, że i z nielubianej przeze mnie Teresy da się zrobić interesującą lalkę. Maska i blizny dziwnym trafem nie przywiodły mi na myśl Upiora z Opery, a Zembrię Cyklopkę ze Szninkla.
OdpowiedzUsuńAj, jaka szkoda, że Ążelika do tego gara nie wpadła, a tylko się nad nim pochyliła, miałaby więcej interesujących rzeczy do ukrycia...
Ha! Sznikla czytałam! (czuję się teraz taka "mundra").
UsuńJa też nie lubię Teres i dlatego "znęcanie" się nad Ążeliką było nad wyraz budujące!
Oj,o książkach to ja mogę gadać godzinami ;) Póki co tylko w papierowej formie je pochłaniam.
OdpowiedzUsuńA nowa wiedźma bardzo oryginalna ;)
Hm... to może za następnym razem zamiast gapić się na Ciebie i przebierać nogami, to pogadam o książkach XD
UsuńKrólisiu, nie bij! Ja Cię za plecami, podstępnie nominowałam do Liebster Blog Award! Kajam się, ale o czymkolwiek byś nie pisała - to majstersztyk! http://ihime.blogspot.com/2013/01/liebster-blog.html ;)
OdpowiedzUsuńA na mój czytnik ściągam pisemka o robieniu na drutach i grube książki Kinga, bo na pólkach ciasno.
OdpowiedzUsuń