Pamiętam moje czwarte urodziny, jak sen, co przyśnił się wczoraj. Tort z kremem i różyczkami z masła, którego nie tknęłam, bo nigdy nie lubiłam tego smakołyku. Białą bluzeczkę z frotte, która trochę gryzła przy szyi, ale miała prawdziwe kieszenie. Spódniczkę w kratkę i białe rajstopki, które szybko zrobiły się szare i zjeżdżały z mego, pulchnego zadka.
Pamiętam śnieg za oknem, czarno-biały telewizor nadający dziennik i tą podniosłą atmosferę.
Kończyłam cztery lata! Nie byłam już w mała!
W przedszkolu już nie mówili na mnie "Ninia". Nie byłam już "mrówką" tylko "muchomorkiem". Dostałam swój pierwszy rower, do którego Tata przymocował kij i pchał mnie po podwórku.
To nie wtedy moje życie nabrało rozpędu i zatraciłam się w plątaninie dni. Wtedy jeszcze byłam niewinna i ufna. Dziecięca...
Dzisiaj mój syn kończy cztery lata. Zleciały jak westchnienie.
Zatarły się...
Łapię chwile, które jak piasek przemykają pomiędzy palcami. Przymykam oczy i staram się nie uronić ani ziarna, zapamiętać każdy szczegół i każdy moment.
Pierwsze kroki.
Pierwsze słowa.
Pierwszy dzień w przedszkolu.
Wszystkie "pierwsze" razy.
Te dobre i te złe- jak mina mojej mamy, kiedy jej powiedziałam, że dopiero uczę się kochać. Że nie umiem tego tak od razu.
Nie kochać...?
A co ja wtedy wiedziałam o miłości? O tym ucisku, który narasta w piersi, tak mocno, że prawie wybucha, ale nie krzywdzi tylko koi?
Teraz...
Małżon mówi, że "mam pierdolca na punkcie tego dzieciaka" i ma całkowitą rację!
Wyobraźcie sobie, że przez dwadzieścia kilka lat Waszego życia, żyjecie sobie ale jakby was nie było. Nie spełniacie pokładanych w was oczekiwań, bierzecie się za różne rzeczy i ponosicie porażkę. To Wy jesteście tą osobą, co rzuciła studia na ostatnim roku, maturę z biologi zdała na "dupę" (choć zawsze była humanistką), do pierwszej roboty poszła do mopa, a po siódmym nie zdanym egzaminie na prawo jazdy, przestała o nim wspominać. W końcu sama uwierzyła, że nie nadaje się do niczego i postawiania nic nie robić, by to zmienić. I nagle robicie coś, co jest doskonałe. Perfekcyjne od płowych włosów na czubku głowy, do palców u stopy- "Takich małych! Jak fasolki!". I to "coś" jest mądre jak sowa, śliczne jak obrazek i bystre jak górski potok. Czasem ma brudny nos i lepiące łapki. Czasem marudzi, czasem płacze bez powodu... Włazi na kolana, obejmuje rękami szyję i mówi: "Kocham Cię mamusiu moja mała, kocham Cię wiesz?"
A ja ryczę...
Ryczę często...
...bo spadł ze schodów...
...bo uderzył się w głowę...
...bo jest chory...
...bo jestem tam zmęczona, że padam na twarz, a Małżon akurat teraz jest zmęczony bardziej...
...bo nie chce jeść...
...bo zdeptał ślimaka i mu smutno.
Często się śmieję...
...bo beknął w samym środku urodzin Dziadka.
...bo sikając "jak tata" obsikał mi ścianę.
...bo tańczy na środku mojego łóżka, wywijając tyłkiem w takt pieśni Ireny Kwiatkowskiej.
...bo na imieniny babci wybrał cmentarną chryzantemę w doniczce.
...bo go MAM!
...bo nie jestem sama- stworzyłam rodzinę.
Czasem dalsze ciocie zaczepiają Maślaka i pytają: "A czyje ty masz oczka, a nosek czyj?"
Proste!- oczka są Rysia. Nosek jest Rysia. Cały świat należy do Rysia!
Słyszysz świecie!?- dałam cię mojemu Synkowi! Nie skrzywdź Go świecie...
Nie obronię Go przed wszystkim, choć Bogowie mi świadkiem, że chciałabym! Nie uchronię go przed popełnianiem błędów. Przed porażkami.
Ale będę stać obok. Zawsze.
Dumna jak paw.
Mama i syn.
Tata.
Rodzina.

To jest blog o lalkach.
O Barbie, które zna każdy i o takich, o których słyszało niewielu. O takich, co wyglądają zwyczajnie i takich, co zatykają dech w piersi. Jedne kosztowały pięć złotych, a inne małą fortunę, ale wszystkie są tak samo cenne i niezwykłe...
To też blog o leniwym Kocie, cudownym Dziecku, sprytnym Mężczyźnie i o Kobiecie, która jest Królikiem.
Ten blog to moje miejsce, moja Nora, do której Cię zapraszam.
Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.
Charakterystyka Królika

- RudyKrólik
- Elbląg, Warmińsko-Mazurskie, Poland
- Jestem Żoną i Matką. Kolekcjonerem i Czytaczem. Budowniczym swojej małej rodziny. Mój MałżOn to odważny, lecz nico leniwy lew. Mój Syn to Mały leśny troll o najmądrzejszych oczach świata. Ja to Chaotyczny Królik, kobieta o wielkim sercu i duszy wielkości lalki Barbie. Sprzątam, gotuję i piszę, a przede wszystkim żyję! Oj, tak- żyję pełnią życia!!!
Oczy mi się zaszkliły po przeczytaniu Twojego wpisu. Piękny wpis. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla Czterolatka, samych uśmiechniętych dni. A ponieważ deszcz też jest potrzebny, życzę łez - ze śmiechu.
OdpowiedzUsuńStu lat dla Maślaka :) Gdyby moja Zosia żyła, to byłaby od niego o dwa lata starsza. No ale. Trochę zazdroszczę Ci możliwości zamieszczenia takiego wpisu. Niech się różne głupki śmieją albo dziwią, ale to właśnie te najprostsze rzeczy codzienne tworzą prawdziwe życie i dają szczęście. Wszystko inne to dodatek.
OdpowiedzUsuńTen jeden raz w roku, nie jestem Rudym Królikiem. Jestem sobą- Pauliną, matką...
UsuńMiałam wzloty i miałam upadki, jeszcze nie raz się potłukę. Ale żyję i to jest piękne.
Dziękuję Ci za komentarz. Może Ty nie widzisz możliwości u siebie, ale dzięki, że znalazłaś ją u mnie. <3
ooo Riczard już kawał chłopa:)))
OdpowiedzUsuńpiękny wpis!
wszystkiego co najlepsze dla Czterolatka:)
lilavati
no to nie ma to tamto:DD czas na drugie;)
OdpowiedzUsuń100 lat Rysiu!!!
OdpowiedzUsuńMnie czekają niedługo 5 urodziny starszego brzdąca... ech...
Sto lat dla Rysiaka! Duży rośnij!
OdpowiedzUsuń100 lat dla Rysia! Piękny wpis!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla Rysia! 4 latka to wspaniały wiek, czas odkrywania świata i przygód, aż mu zazdroszczę ;D
OdpowiedzUsuńKróliku pięknie piszesz, bardzo wzruszający wpis. Chociaż nie jestem matką i nawet jeszcze przez myśl mi to nie przeszło, to pozwoliłaś mi na chwilę wczuć się w te emocje :)
Normalnie to na samą myśl o posiadaniu dzieci budzi mi się w trzewiach głośne "NIE!", ale od tego wpisu tak się ciepło robi na serduchu. <3 Maślak ma zajebistą mamę!
OdpowiedzUsuńoch jak to pięknie napisane... sto lat dla Maślaka :) mój Synuś też niedługo będzie "dużym chłopcem" :)
OdpowiedzUsuńMnóstwo zdrowia dla waszej trójki:) A solenizantowi życzę, by do końca życia otaczało go tyle miłości :)
OdpowiedzUsuń100 lat dla Maślaka a nawet i 200 :D
OdpowiedzUsuńAż sama się wzruszyłam czytając post...
Szczęśliwych latek dla całej rodzinki:D
OdpowiedzUsuń100 lat dla Rysia!!! A pod Twoimi uczuciami do dziecka podpisuję się obydwiema rękami :)
OdpowiedzUsuńSto lat dla maślaka! Choć teraz to już nie taki mały maślaczek :D
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze dla Synka i dla Was. Jest Pani szczęściarą.
OdpowiedzUsuńPiękny i bardzo wzruszający wpis. W takich chwilach sama nie mogę się już doczekać, aż przyjdzie mi doświadczyć bycia mamą. Wszystkiego co najlepsze dla synusia! :-)
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Ryszardka, aby szczęście go nie opuszczało nigdy. Niechaj dalej rozwija się w otoczeniu kochających go mamy i taty, najważniejszych postaci w jego życiu.
OdpowiedzUsuńRychu to ma mega szczęście w życiu- ma cudowną Matkę ! Matury to bzdury , studia- pic na wodę fotomontaż...a Matka Ryśka to jest Kobita z kościami! Matka Ryśka ma serce..i mózg ma...fantazję ja jak mało kto, ma powera,że kopara opada i jest cudowna!!!! Bo skąd by inaczej wzięła takiego Skarba...no owszem 50 % dołożył Małżon Króliczy...ale to Ona właśnie poszukała takiego modela na Tatusia;) Tak więc Rysiu- dużo zdrowia Ci życzę bo na starcie masz już świetnie!!!
OdpowiedzUsuńTwój Maślak ma ekstra Mamę. Potrafisz pięknie dzielić się słowami o swoich najbliższych, wszystkiego dobrego dla Twoich najbliższych, a szczególnie dla urodzinowego Rysia, 4 lata to już nie przelewki :)
OdpowiedzUsuńChoć to blog lalkowy i oczekiwałam jakiejś lalki, to im więcej się zagłębiałam w tekst, tym bardziej się cieszyłam, że jej nie ma, bo nie trzeba tu nic więcej dodawać. Zdjęcia to wisienka na tym wzruszającym, urodzinowym torciku. Wszystkiego najlepszego dla synka!
OdpowiedzUsuńTo nie jest blog lalkowy ;) to "Dom lalek, kotów i pierdolca"- podciągnijmy wpis pod "pierdolca" ;)
UsuńA myślałam, że lalki łączą się z pierdolcem, a koty to tak, żeby nudno nie było :-P
UsuńOd dawna czytuje Twojego bloga. Już wiele razy brałam się za komentarz ale dopiero ten nie lalkowy wpis mnie zmobilizował. Mam dwóch synów 3,5 letniego i rocznego. Gdy czytałam to co napisałaś to tak jakbym czytała o sobie. Też matura kiepsko, jedne studia przerwane, drugie 100 lat robione, praca nie taka itd. Ale jak patrze na moich synów to dziw bierze, że mogłam takie cuda stworzyć. Piękni, mądrzy, słodziaki takie. 100 lat dla Ryśka i Jego Mamy
OdpowiedzUsuńTm bardziej cieszę się, że zdecydowałaś się podarować mi komentarz właśnie pod tym postem.
UsuńDziękuję.
Nie, miłość nie przychodzi od razu. Niewiele kobiet jednak ma odwagę się do tego przyznać. Na początku za dużo jest wątpliwości, strachu, zmęczenia, za wiele się zmienia. Z kolejnym dzieckiem jest już inaczej, można wiele rzeczy odpuścić i jest większa szansa, że przyjdzie miłość od pierwszego wejrzenia, od pierwszego dotyku. Kiedy urodzili się chłopcy (bliźniaki) chciałam, aby jak najszybciej rośli, by byli już samodzielni, abym miała trochę swobody. Gdy urodziła się córka, chciałam by była jak najdłużej malutka, pal sześć wstawanie w nocy co 3 godziny, bo tyle ważnych momentówl z pierwszych miesięcy życia moich synów przegapiłam.
OdpowiedzUsuńŻyczę Maślakowi wszystkiego najlepszego, a jego Mamie, aby udało jej się złapać jak najwięcej chwil i zachować na zawsze. Tak, "na zawsze". Bo dzieci sprawiają, że stajemy się nieśmiertelni.
Przeczytałam Twój blog od deski do deski i jestem zachwycona ale ten wpis coś we mnie poruszył. Bardzo Ci dziękuję za to, że chociaż przez chwilę mogłam poczuć się jak Mama, ja nigdy nią już nie zostanę więc takie momenty są cenne. Bardzo Ci dziękuję. Ucałuj swojego Synka i życz mu wszystkiego najlepszego i Tobie życzę również samych radości i uśmiechów na co dzień.
OdpowiedzUsuń100 lat dla małego solenizanta :-) Niech rośnie zdrowy i silny aby w przyszłości mógł zadbać o swoją wspaniałą mamę :-)
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się tak mocno, mocno, mocno...
OdpowiedzUsuńpiękne!rodzina to cos wspaniałęgo!
OdpowiedzUsuńPrzepiękny post, cholera, muszę teraz oczy wycierać... a przecież faceci nie płaczą :P :)
OdpowiedzUsuńAj tam, aj tam! W internecie nikt nie wie, że jesteś kotem! Albo płaczącym facetem ;)
Usuń