Kiedyś byłam okazem zdrowia, ale gdy Maślak poszedł do przedszkola, to okazało się, że moją orczą odporność można o kant tyłka otłuc.
Dzięki dziecięciu memu przerobiłam już zapalenie migdałków, świnkę, zapalenie zatok, a aktualnie mam anginę. Choć Małżon przypuszcza, że jestem opętana, bo mówię grubym, męskim głosem, gulgocze i wytwarzam zielony, ciągnący się śluz.
Zaś Tato mój sądzi, że majaczę, bo gdy przez telefon pytał czego mi potrzeba, aby poprawić samopoczucie, to odparłam, że jedynie: "bukietu kiciusiów".
O takiego:
Czas spędzony w wyrku zużywam na odnowienie dawnego romansu, a mianowicie, po raz siódmy czytam "Wiedźmina". Trochę przygotowuję się na nasze spotkanie w maju, kiedy to premierę ma trzecia część gry, a trochę tęskniłam. Muszę powiedzieć, że jakkolwiek do Harrego Pottera ciężko mi się wraca, "Opowieści z Narnii" mogłyby nie istnieć poza pierwszym tomem, to jednak chemia pomiędzy mną a Geraltem nadal jest silna.
Za silna...
Znowu odchoruję zakończenie, choć je tak dobrze znam...
Z innych ciekawostek- popełniłam rękodzieło!
O!- proszę!
Czyż nie piękny? To Króliczek Szepard*- szyłam go na swoje podobieństwo i, nie chwaląc się zbytnio, uchwyciłam je nad wyraz udanie!
Między bajki zatem włóżmy moje dotychczasowe rewelacje, jakobym nie umiała szyć. Umiem- po mistrzowsku!
Maślak obdarowany króliczkiem najpierw uśmiechnął się niewyraźnie, a potem powiedział: "Eeeee... Ty go weź, ja mam Pana Kaczorka, a Ty nie masz maskotki."
Kochane dziecko... Kiedyś dorośnie i doceni Króliczka!
Następną planuję uszyć świnkę. Ale najpierw wyzdrowieję, wyślę piętnaście paczek, zrobię kolejną redukcję pogłowia, skończę trzy rerooty i nauczę się włoskiego.
Taaa...
Nastrój mam jak ta lala!
Jak TA lala:
Trochę się jagódkami upaćkałam...
Że niby coś za plecami chowam?
Że niby ja? Taka słodka dziewuszka?
Że niby coś mi wystaje?
Że niby nożyk?
No paczcie Państwo! Nożyk!
To do krojenia jagódek!
Dziadostwo mi się do ręki przykleiło!
Chcesz Misiaka?
Chcesz?!
Weź Misiaka!
Adzia!
Muachachacha!
Forsa na stół, albo króliczek do piachu!
Zmęczyłam się.
Co by nie było- nie ja popełniłam tę makabrę, ja ją tylko w sukienkę ubrałam. Zarzuty proszę kierować do "Mamusi" panieneczki.
Ja wiem jedynie, że poległa taka lala:
Jak dla mnie- równie straszna!
NIENAWIDZĘ chorować!
I tylko dla uspokojenia swojego sumienia powiem, że jak już wyzdrowieję i wrócę do życia, to odpowiem na wszystkie maile, przeczytam wszystkie komentarze i skomentuje wszystkie, nowe posty.
Tak mi dopomóż Wielka Ruth, Matko wszystkiego, co Mattela!
* Króliczek Szepard nazywa się oczywiście na cześć bohatera Mass Effect, ale jak kolejny raz będę Wam o tym pisać, to nikt tu już nie zajrzy.
mój Starszak też chory... tak - widać wiosna się zbliża :D
OdpowiedzUsuńa lalka makabrycznie zła...
U mnie chorzy: mama, tata, brat i Małżon. Mordercza lalka idealnie oddaje mój nastrój ;(
UsuńOdkąd przestałam pracować w szkole przestałam również chorować. Wśród niewinnych dziecinek mozna złapać wszystko, poza może syfem i aids. Na pewno da się zarazić i gruźlicą i wszami.
OdpowiedzUsuńNo, nie byłabym pewna, czy z gimnazjum nie da się syfa przywlec...
UsuńWygląda na to, że długie lata chorowania przede mną ;(
Witam w klubie! Najgorsze jest to, że ja zawsze chciałam chorować, bo dzieciaki w szkole wszystkie w domach, a ja zdrowiutka chodziłam cały rok i nie omijałam ani jednej lekcji. A teraz, jak mnie rwa dorwała, to marzę o tym, żeby pójść do pracy :/ Dużo zdrówka życzę!
OdpowiedzUsuńZgredka zaszalała, ale wolę to niż to zapudełkowane straszydło! A nie wie, że dzieciom się noża do zabawy nie daje? ;-)
Daje się, daje. A później takie fajne flaczki z brzuszka wychodzą :P
UsuńPrzybijam piątkę!
UsuńA nóż sama znalazła, ja przyszłam na gotowe ;)
Dziecięca kucharka! Ja tam nie lubię flaczków :-P
UsuńZdrowiej Króliku! :)
OdpowiedzUsuńPostaram się!
UsuńNie przejmuj się niecnymi pomówieniami, Króliku. Jestem zdrowa a też bym chciała bukiet kotków.
OdpowiedzUsuńI przepraszam, że się przez nas i naszego meeta pochorowałaś :<
Bukiet kiciusiów powinien być dawany przy urodzeniu, jako prezent od świata ;)
UsuńNie miej wyrzutów- byłam chora zanim do was dotarłam ;)
hahah śmiechowe :D
OdpowiedzUsuńNie byłoby Ci do śmiechu, gdybyś smarkał budyniem ;)
Usuń.... dołączam do przeprosin powyżej .. :(
OdpowiedzUsuńStylizacja królewny świetna !! Podejrzewam, że to jej prawdziwe oblicze ... ale Szepard mam nadzieję nie ucierpiał ???
Szeparda już nic nie ruszy. Życie go wystarczająco wymemłało ;)
UsuńZawsze z niecierpliwością czekam na kolejne Twoje "przygody" :-) Nawet w/o choróbsku piszesz ciekawie - mimo to, a może właśnie dlatego, życzę dużo, dużo zdrowia!!! Przypomniało mi się jak za dziecięcia zaraziłam tatę ospą, nie polecam po 30., mam nadzieję, że już miałaś. Co do Twoich własności - Królik prześliczny, a lalka jak zwykle przeciekawa i bardzo w Twoim "odjechanym" stylu!
OdpowiedzUsuńOspę miałam, jak miałam 25 lat- brat mi sprzedał ;) Miałam też 3(!) razy świnkę, więc ospie nie mówię "nie" ;)
UsuńA tak... im bardziej chora, tym bardziej mamroczę...
Ha, stylizacja cudna, muszę tak kiedyś przerobić którąś z moich Kelly :-)
OdpowiedzUsuńKociaki też cudne. Zaraz się chce przygarnąć choć jedno takie maleństwo, tyle, że u mnie stałoby się obiektem polowania "na grubego zwierza" w wydaniu moich dzieci, pod przewodnictwem tatusia... Obawiam się, że w moim domu rację bytu ma tylko dorosły kot, który potrafi pokazać, że posiada pazury trójce mojego potomstwa i jednemu dorosłemu facetowi, który na widok kota zachowuje się jak pięciolatek z ADHD;-)
Lepiej broni się kociak- jest bardziej zajadły ;) A słyszałam, że koty łagodzą objawy ADHD, więc może kot u Was jest wskazany? ;)
UsuńZdrowia Króliku! Panna uroczo makabryczna :D aż się chce tych jagódek :D
OdpowiedzUsuńKrwawych jagódek ;)
UsuńDużo zdrówka. Oj chyba w dzieciństwie tranu się nie piło. Ja rozumiem, że Królik i, że marchewki, ale na odporność coś trzeba brać. Laleczka jest o wiele fajniejsza niż oryginał. Ale myślałam, że Twój królik umie się bronić, w końcu jest większy.
OdpowiedzUsuńAno się nie piło ;) A królik umie się bronić, ale nie jestem do końca pewna, czy Szepard wie, że jest królikiem. Przypomina mi nieco osiołka ;)
UsuńKróliku złoty, a Drakkainen? W formie "odtrutki" na Geralta? Na pozostałe dni choroby? Bo można się przy nim trochę pośmiać, choć nie wiem, czy tyle samo razy do niego wracać. Ja wracam, bo Grzędowicz mi w pewnej chwili przyćmił Sapka, co prawda tylko "Ogrodem", ale jednak. A kiedy choruję najlepiej mi się czyta Annę Brzezińską w opowiadaniach. Jakoś nie chce mi z głowy wyjść jej "kot wiedźmy". Znasz?: http://www.runa.pl/wilzynska-dolina-kot-wiedzmy.html
OdpowiedzUsuńGrzędowicza czytałam, ale jakoś nie zaiskrzyło. Przez jakiś czas zaczytywałam się Piekarą i przygodami Mordina Mereddina, choć to kawał skurwysyna, ale i ta miłość mi przeszła. Wygląda na to, że tylko Geralt ;)
UsuńJa zdradziłam Geralta z Drakkainenem. True story bro.
UsuńFajny ten króliczek. I lala też :)
OdpowiedzUsuńBiedny królik, i ten pluszowy i ten prawdziwy. Mam tylko nadzieję, że żaden z królików nie odniósł trwałego uszczerbku podczas spotkania z Alicją? To chyba musi być ta Alicja uwięziona w lustrze , która po uwolnieniu groziła wszystkim kawałkami potłuczonego lustra;)
OdpowiedzUsuńNikt nie ucierpiał w spotkaniu z lalką, a ona sama, po sesji, dla własnego i innych bezpieczeństwa, została zamknięta w miejscu odizolowanym ;)
UsuńJa właśnie czytam od początku Harry'ego Potter'a (po raz dwudziesty któryś) :D Za Geralta też bym się chętnie znowu zabrała ale aktualnie nie mam go pod ręką... :(
OdpowiedzUsuńPierwsze moje skojarzenie jak zobaczyłam tą lalkę było - Balladyna - no wypisz wymaluj. Tylko miejsce krwawego znaku kainowego się nie zgadza :D
Zdrówka :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuńoj, dzięki za autoportret - teraz już Cię rozpoznam!
OdpowiedzUsuńmoja niunia kaszle, córa znajomych kaszle - a od
dziś i ja mam gardłową sprawę na tapecie, więc ludzi
mogę zaznać tylko bezpieczną drogą - elektroniczną :)
zdrówka moc i okazałego bukietu mruczącego - choć
mnie wystarczyłby jeden Ogoniasty...
Tak, jestem szara i zezowata ;) Cała ja ;) Moja ogoniasta śle pozdrowienia ;)
UsuńTo zdrowiej! Mam to samo co Ty, jak tylko Dziecko do przedszkola polazło to moja odpornosc do zera spadla. Ale jak tu nie złapać choróbska jak Ci kaszle w twarz i chucha przy ubieraniu? :) poza tym ja też poproszę o bukiet kiciusiów!!!
OdpowiedzUsuńAlbo daje buziola z poślizgiem? :)
UsuńBukiet kiciusiów dla Ciebie!
Zdrówka:)
OdpowiedzUsuńWiedźmina nigdy dość, mogę wracać ciągle:)
Lalka zrobiła na mnie wrażenie zwłaszcza, że jestem po odcinku mojego ulubionego horrorowatego serialu z lalkami w rolach głównych....właśnie sobie przypomniałam, że idę na noc do pracy:(
Bukiet kiciusiów super:)
Ja do Wiedźmina wróciłam po latach i nic a nic się nie zestarzał!
UsuńA reklamacje, to do Zgredki ;)
Poznałam repaint Zgredka od pierwszego wejrzenia, co oznacza, że Zgred oficjalnie zostaje zaliczony do grona Wielkich Artystów!
OdpowiedzUsuńWszelkie podobieństwa tego kastoma do Alice: Madness Returns są przypadkowe, c'nie?
Zdrowiej, Królik, dużo witamin Ci życzę. I wchrzaniaj czosnek - nie ma nic lepszego na bakterie w gardziołku.
A wiesz, że w sumie podobieństwo jest dalece przypadkowe? Tyle, że w sumie, jak zobaczyłam ten makabryczny uśmiech, to nie miałam innych skojarzeń. Można to nazwać "wariacją na temat" ;)
UsuńCzosnku nie mogę- wampirze geny... Sama rozumisz... Jeszcze zacznę sparkilć ;)
witaj w Klubie, osobiście nie znałam żadnych zaziębień, czy nawet zapalenia gardła, czy oskrzeli. Odkąd mój wnuk KUbuś poszedł do klubu malucha, to zaczeło się . Obecnie chodzi do przedszkola i jest jeszcze gorzej. W sezonie jaki trwa jeszcze mnie nie powaliło zaziębienie, ale rodzice Kuby legli pokotem.
OdpowiedzUsuńLalka jest niezła, a sesja jaką jej zrobiłaś rewelacyjna. Pozdrawiam i życzę powrotu do zdrowia.
Sesja odbyła się na fotelu, z którego co rusz zwalałam kota ;) Jak na tak trudne warunki, to faktycznie się udało ;)
UsuńSzepard jest bardzo przystojny na swój fantazyjny sposób. Strasznie jestem ciekawa świnki :D I nie chorować mi tu!
OdpowiedzUsuń"Nie chorować"- dobre sobie! Ciekawe czy będziesz pewna tego zaklęcia, jak Czarko pójdzie do przedszkola :)
UsuńŚwinka "się robi" ;)
Gdyby nie kolorystyka, to byłaby rewelacyjna Loretta, która woli imię Lotta ;).
OdpowiedzUsuń"Lotta" to piękne imię! A, że lalek o imieniu "Alicja" mam na pęczki... ;)
UsuńKróliku- sprawdź maila,naskrobałam do ciebie :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję choroby i życzę szybkiego powrotu do zdrówka.
OdpowiedzUsuń"Urocza" laleczka. Taka słodka, niewinna... :P Mam nadzieję, że nie zrobiła krzywdy Króliczkowi. :)
Królik tylko wygląda na bezbronnego! Umie się bronić ;)
UsuńZdrowiej Króliku! Pluszak jest zacny rozwijaj talent w tym kierunku :DD
OdpowiedzUsuńJak tylko wena mi wróci, to pochwalę się nowymi tworami! :)
UsuńHaaa doobre :D Dziewczyna terrorystka , króliczek uroczy :D Dużo zdrówka !!
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie!
Usuń