Zaczęło się od tego, że Młode poszło na dwór.
Samo w sobie- nic dziwnego, ale na podwórku bawiły się dwie jego koleżanki, obie starsze od niego i obie troskliwie "opiekowane" przez mamy i babcie. W sumie- trzy baby, na dwoje dzieci, na totalnie pustym i bezpiecznym, ogrodzonym podwórku.
Co prawda miałam pilną robotę, bo level w Diablo sam się nie wbije, ale jakoś tak poczułam się, jak najgorsza matka świata, gdy tak sobie pomyślałam, że tam, matki "kwoki" pilnują swych pisklątek, a moje "kurczę" biega samopas. Poczucie przyzwoitości zwyciężyło i postanowiłam, dla spokoju ducha i pokazania jaka jestem dobra rodzicielka, zleźć na dół i...
I co? No co ja mam robić z innymi matkami, skoro nie lubię dzieci, nie interesują mnie zajęcia dodatkowe w postaci esperanto i jazdy na konikach? I totalnie nie umiem wchodzić w interakcje międzysąsiedzkie?
Musiałam więc udawać, że jestem czymś zajęta. Wzięłam aparat, wzięłam lalki i poszłam.
Na dole poruszenie i to ogromne. Elvis, gigantyczny pies sąsiadki, namierzył mysie truchło leżące w trawie i całym swym, ogromnym jestestwem pragnął stać się jednością z wonnym gryzoniem.
Elvis, pies na medal!
Pies zaczepno-obronny!
Pies którego nie boją się nawet gołębie!
Okazało się, że wlazłam w sam środek pandemonium, gdzie szpic płakał bo koniecznie chciał do myszy, "Mama" szpica ujadała, że "dzieciątko" się usmaruje, a druga matka i babcia, perorowały, że skandal i granda, że ta mysz tam w ogóle leży, że dzieci patrzą, że obrzydliwe, że ktoś powinien coś zrobić!
Trochę mną zatrząsło. Leży, bo leży. Leży, bo nie żyje!- chciało mi się krzyczeć. Kot przyciągnął i zapomniał. Dżizas... krąg życia, świat tak działa!
W końcu nie wytrzymałam. Podeszłam do trupka, wzięłam za ogon i wyniosłam poza zasięg wzroku dzieci, psa i mamusiek.
Szok i niedowierzanie! Jak wróciłam, to patrzyły na mnie, jakby miała zaraz trupem paść na śmiertelną chorobę. Wszak mysz była MARTWA! A zdechłe rzeczy, tak instant, stają się skażone! Bosz, przecież ja nie zjadłam tej myszy, ani nie schowałam jej do kieszeni! Przez chwilę kusiło mnie nawet, opowiedzieć im o tym, jak kiedyś mój pies przyniósł mi kota w prezencie. Tylko po to, żeby zobaczyć ich miny, jak powiedziałabym, że kota była jedynie ćwierć, a konkretnie tylna noga z pazurami i, do teg, idealnie płaska i zmumifikowana. Misiek był dumny ze swej zdobyczy i wcale nie chciał się z nią rozstać. Wydarłam mu ją z pyska pazurami, a miałam je wtedy długie jak szpony. Cóż, po odebraniu psu tego znaleziska, to już nie miałam paznokci. Długo nie miałam. Za każdym razem, jak choć trochę je zapuściłam, to miałam wrażenie, że mam za nimi kawałki kota...
Tak, czy inaczej, mysz wyniesiona, Elvis się uspokoił, a ja wiedziałam, że i tak pierwsze wrażenie zrobiłam tak piorunujące, że mogę wyciągnąć lalkę.
Tylko, że lalka, to też nie była eteryczna Barbie, a mój najnowszy OOAK, który w swym zamyśle miał być "brudny" i "niechlujny".
Żadna tam zabawka dla małej księżniczki:
Efekt wyciągnięcia lalki na podwórku był taki, że zdjęć nie zrobiłam. Obie mamuśki, obie dziewczynki, babcia i pies, wylądowały u mnie w domu, by naocznie się przekonać, że nie kłamałam, iż lalek mam więcej. I było bardzo miło i miałyśmy o czym rozmawiać przez resztę popołudnia. A sesja odbyła się później, u mnie w pracy!
Lalka jest drugą z serii, którą sobie zrobiłam i marzę o trzeciej, ale brakuje mi lalki "bazy", czyli Dalii:
Kurcze, mam na nią super pomysł, a nie mogę jej upolować!
Może ktoś, coś, wspomoże Królika?
Dzisiejsza "Paskuda" powstała z Fairytopia Dandelion Doll.
Czyli polwitajcie "Mleczyka"
A pierwsza w serii, z Azury:
Dla przypomnienia:
Kocham wróżki Mattelowskie! A jeszcze bardziej kocham, jak która trafi do mnie w stanie "zabawionym" na śmierć, bo mogę się na nich wyżyć twórczo! Dajcie mi więcej wróżek!!!
A żeby jeszcze bardziej pognębić moją szczątkową kobiecość, to kupiłam sobie "chomiczą" koszulkę. O taką:
Moje cycki sprawiają, że chomik ma puce w czy-de ;)
Niesamowita ta historia :D Aj wiem, jak się człowiek męczy słuchając pierdół. Znalezienie wspólnego tematu jest wybawieniem (w tym przypadku to słowo ma dwa znaczenia) :D A lalka jest fantastyczna, wielce niespokojny i rozrywkowy Charakter Ci wyszedł :)
OdpowiedzUsuńTo chyba chodzi o to, że ja czasem, na serio nie lubię ludzi ;) A historia, jak historia... z życia wzięta ;)
UsuńNo fakt, niektórzy widać kwiatkami srają, bo każda rzecz bliżej fizjologii ich odrzuca. Niechby tylko odrzucała, ale jeszcze bombardują komentarzami. "Kobieta chirurg? Ja bym nie mogła być lekarzem, mnie na widok krwi odrzuca". Współczuję w takim razie okresu, to musi być ciężkie przeżycie.
OdpowiedzUsuńDahlię widziałam na Olxie, szukać jej?
Szukać! Byleby miała włosy do odratowania!
UsuńOjesuuu, o obrzydzeniu do krwi to już słuchać nie mogę... Ja się na bycie kobietą nie nadaję...
http://olx.pl/oferta/lalka-wrozka-CID88-ID7JRPh.html#1ac68c460b wuala?
UsuńHa, lalki łączą ludzi, nawet takich z całkiem różnych "bajek":-) Dandelion zdecydowanie ciekawsza w wersji "na ostro". I sierść ma w podobnym kolorze jak Elvis, może to nie był fakt bez znaczenia który wspomógł integrowanie się z sąsiadką? A chomik kobiecy, jeszcze jak - dzięki pucom ;-)
OdpowiedzUsuńElvis był najbardziej sympatyczną osobą. Przynajmniej na początku, potem już poszło z górki ;)
UsuńŚwietna na metamorfoza Mleczyka, i makijaż i strój, tyle tylko że teraz bardziej się upodobniła do Fashionistek (tych starszych, z artykulacją i mocnym makijażem) a w wersji bez tapety była bardziej jedyna w swoim rodzaju, choć mniej urodziwa:) Wróżki często są na all tylko rzadko podpisane więc trzeba przeglądać wszystkie barbie:)
OdpowiedzUsuńZakończenie historii zaskakująco szczęśliwe, już myślałam, że Cię tam przeklną, że nie dość, że mysz to jeszcze lalka i robienie jej zdjęć. Ja nie za bardzo lubię rozmawiać z innymi matkami z sąsiedztwa, zazwyczaj mam "szczęście' trafić na te bardziej przejęte i zestrachane o własne dzieci niż ja, i na plac zabaw z dziećmi wysyłam zawsze męża;)
Mleczyk w oryginalnym wydaniu jest słodką i śliczną lalką. Niestety mój egzemplarz był goły i biedny. Przemiana wyszła jej na dobre. Ja lubię rozmawiać tylko z tymi mamami, co mają dzieci młodsze od mojego ;)
UsuńAaaaa, bo wtedy się można wymądrzać;)
Usuńnie wiem jak ty WOGOLE dajesz rade zyc nie bojąc sie myszy, zwłaszcza martwej bez tego bowiem strachu zaden ale to zaden księciunio na białym rumaku sie nie pojawia
OdpowiedzUsuńto wiem z doś tak serio to one tez sie nie boją i nie brzydza one udają by księciunio mogł sie wykazac;)))
a metamorf jest boski a koszulka tym bardziej:)
No, moja mama też nad tym ręce załamuje ;) Księciunio na białym rumaku już się znalazł i czasem nawet pozwalam mu bronić siebie przed pająkami. Ich też się nie boję, ale niech ma! ;)
Usuńhttp://allegro.pl/lalka-barbie-wrozka-fairytopia-i5399989258.html
OdpowiedzUsuńBoshhh coś dziwnego się ze mną dzieje... ta Lalka jest przepiękna!!!!! O_o Przechodzę metamorfozę... Nigdzie nie pisałam tego, ale ostatnio kupiłam sobie kobietę "Kumik"... A teraz wchodzę tu do Ciebie i "O drogi Ci***u no Boska ta Niunia" Ten pazur... Ehhh Ja mam dziadziusia 84 letniego, to praktyczny Facet od zawsze, jak coś robi to może wojna + kalifat przejść, wszystko i tak będzie na miejscu. No i zastawił w swoim warsztaciku pułapkę na mysz i zapomniał. Coś potrzebowałam, wchodzę tam i od progu mówię: "Whoahhhh coś tu zdechło!" Tak... mysz się złapała, na pewno nie cierpiała, musiałam to posprzątać... My nie jesteśmy antybabskie! My jesteśmy SILNE kobiety ;)
OdpowiedzUsuńWolę żywołapki, po od dawna ratuję wszystkie myszy, żaby, jeże. A moja mama to nawet kreta z działki nie przepłoszy.
UsuńCieszę się, że ci się podoba moja lalka. Skoro entuzjastce męskich mężczyzn przypadła do gustu, to znaczy, że się udała!
Ja także nawet nie łapałabym mysz! Muszki chwytam do worka i wypuszcza przez okno, ostatnio pisałam jak to myłam wodą mineralną skorka, bo niechcący uchlapałam go farbą na ogródku. W pająki dmucham, żeby same uciekały, raz nawet w pracy zabroniłam zabić pajączycę, bo miała wielgachny kokon na odwłoku i strzeliłam wszystkim wykład pt: "Dajmy jej cieszyć się macierzyństwem!" Hahaha! Do dzisiaj mi wypominają, że przeze mnie wszędzie mnóstwo pająków :) Ale dziadziusiowi 84 letniemu nie można już nic w życiu zmienić, on ma swoje "widzimisię", swoje poglądy i robi co chce :(
UsuńKróliku Ty ostrzegaj, że lektura może się skończyć zadławieniem kawą ze śmiechu ;)
OdpowiedzUsuńMleczyk cudny!
Chciałabym zobaczyć te chomikowe puce w czy-de :)
No co ty? Pierwszy raz tu jesteś? :)
UsuńPuce wysłałam!
Pucek w 3d! haha dobre :D
OdpowiedzUsuńA pannica przecudna! Razem prezentują się rewelacyjnie!
Dziękuję bardzo! <3
UsuńMleczyk od razu skojarzył mi się z Abby Sciuto - moją ulubioną postacią z serialu Agenci NCIS (tylko włosy na czarno), no i ta obroża - genialne. nawet mi po głowie chodziło żeby przerobić którąś z lalek na panią Pauley Perrette. A co do chomika ..... bluzka super, gdybym ja taką założyła pucki chomika wyglądałyby jakby połknął arbuza :)))) więc czy de to jeszcze spoko :)
OdpowiedzUsuńJak cyknęłam sobie selfie w lustrze to też mam wrażenie, że ten mój chomik nażarł się balonów ;(
UsuńA Mleczyk dziękuję za słowa uznania!
Zaczynam od chomika. Szkoda, że nie zrobiłaś bluzki z sobą w środku. Ale i tak jest fajna. Lalka wyszła fantastycznie, taka z pazurem. A zaproszenie mamusiek z pociechami do domu oby Ci wyszło na zdrowie. Bo a nóż znów zechcą Cię odwiedzić? Zniesiesz to? Co do myszy, zwłaszcza zdechłej to się brzydzę i już, ale żywa wzbudza we mnie litość i nie zabiję. No chyba, że sama się wepcha do pułapki.
OdpowiedzUsuńBluzkę ze mną w środku można obejrzeć w Elblągu ;)
UsuńJeśli mamuśki zechcą to mogą zawsze wpaść, lubię udzielać pouczających wykładów o lalkach ;)
Jak zwykle Twój post, jak to powiadają - made my day xD
OdpowiedzUsuńPodziwiam jak elegancko opanowałaś podwórkowy kryzys i jeszcze na koniec zyskałaś wspólny temat z sąsiadkami pokazując swoją kolekcję ;D
Dandelion wygląda jak postać z komiksu. Super makijaż i outfit, szczególnie genialne buty i do tego te kabaretki. Nabrała dziewczyna charakteru :) Bardzo mi się podobają Twoje metamorfozy wróżek z Fairytopii, trzymam kciuki za Dahlię, aby dołączyła do kompletu.
Chomikowy t-shirt w 3D - ekstra! Nie u każdego da taki efekt :D
Ja też lubię wróżki, bo ich możliwości metamorfoz są nieograniczone! Ale uwielbiam je też w oryginalnym "tęczowym" wydaniu!
UsuńSzukam Dalii, ale on mi ucieka ;(
u rudej baaardzo mi się podoba fryz - warkoczyki a la dredy
OdpowiedzUsuńto jest to! teraz nawet z flavas nieźle by się zgrała! a może
z rudej wróżki którą co i rusz pokazują lalkowicze zrobisz kumpelę dla całej ferajny bezskrzydłych wróżek...
ja właśnie z takiej, od nedawna mojej, wyżebranej od Iwonki
z Łuk-z-cisowego-drzewa - będę miała cuuudną Pocahontas,
a co se będę żałować!!!
fajne są te koszulki ze zwierzakami, oj fajne!
Bosz, ile ja się naplotłam tych warkoczyków... jeszcze mnie palce bolą!
UsuńWiększość koszulek The Moutain jest fajna!
bombowe te kolorowe panienki :)
OdpowiedzUsuńa koszulka wymiata :P szczególnie te "czy-de" :D
Prawdziwe CZY DE! XD
UsuńDandelion! Choruję na nią już od bardzo dawna, więc zazdraszczam. (I ciuchów też zazdroszczę - zajumałabym dla mojej Cait)
OdpowiedzUsuńNo popacz... a u mnie leżała tyle czasu i nie wiedziałam co z nią zrobić ;)
UsuńA ciuch są "składkowe", trochę stąd, trochę stamtąd...
Składkowe, ale fajne! Zwłaszcza rajsop i rękawiczek zazdroszczę - cudne są.
UsuńZnajdę jeszcze swoją Dandelion - życie mnie nauczyło, że jak mi lalka jest pisana to prędzej czy później do mnie trafi.
Fantastyczna Dendelion :) Właśnie jestem na etapie tworzenia swojego pierwszego ooaka z Mleczyka, który przyleciał do mnie w stanie gorszym niż opłakany. Bardzo mi się podoba ten mold, ale nie wiem jak się nazywa. Ktoś mi pomoże?
OdpowiedzUsuńCzarownica z Dylewskich Wzgórz
Z tego co wiem, to ten mold nazywa się po prostu "Dandelion" http://kattisdolls.net/facesI/fcFTDandelion04.htm
UsuńMiło Cię powitać w lalkowej rodzinie!
Ależ mi się podoba ta sesja. Trzecie zdjęcie to moje ulubione:) Widzę, że znajomości sąsiedzkie się rozwijają. Nie wiem, czy to wada czy zaleta, ale ja moich sąsiadów spotykam tylko na klatce schodowej;) Niestety muszę Cię zasmucić. Największym wygranym tego postu jest chomicza koszulka <3<3<3
OdpowiedzUsuńJa moich sąsiadów nie znoszę w większości... Ale chyba ci już opowiadałam.
UsuńAle jak masz smuta to przyślę Ci moje zdjęcie w tej koszulce- wybuch śmiechu gwarantowany! ;)
ja też chcę fotę - jak trzeba - to smuta
Usuńmam na całą kamienicę!
moja córcia nagrywa sobie mnie i siebie
podczas wygłupów a potem gdy Jej ciut
tęskno i łzawo - rozwesela się nami ;D
Łojeny, jaka delikutaśność z ludzi wychodzi. Ja rozumiem, że to co zdechłe raczej nie wzbudza ochów i achów, a raczej obrzydzenie, no ale sprzątnięcie truchła nie powinno być jakimś wielkim problemem. W końcu nie trzeba było brać tego bidnego trupka w rękę - można było przez chusteczkę, na łopatę, whatever, a nie dramę nad malutką myszą robić :P Ja rozumiem tylko strach przed tym, żeby się pies nie wytarzał. Mój się raz wytarzał w czymś woniejącym, co spadło innemu pieskowi spod ogona i podczas próby umycia go w wannie było hardkorowo, bo to i bukiet zapachowy i widok mazi na futrze i zadowolony pysk piesa, podczas gdy mnie się obiad do gardła falami podnosił. No schodzę z tematu bo wspomnienie jest brzydliwe.
OdpowiedzUsuńA z krwią to fajna rzecz jest, bo sporo ludzi na nią reaguje. Przyznaję się ze wstydem, że ja też i że zdarzyło mi się spłynąć ze stołka podczas pobierania i wykopyrtnąć na podłogę, kiedy zacięłam się nożem. Potem się człowiek budzi i dziwi, czemu zmienił pozycję z pionowej na poziomą i czemu go po gębie klepią :P
Custom jest przefajny, szczególnie strój! Brakuje mi takich lalek na co dzień. Z jednej strony doceniam te wszystkie eleganckie i posągowe, ale strasznie ich dużo, a łobuzic jak na lekarstwo.
Krew mnie nie rusza, choć raz prawie popłynęłam, jak się chlasnęłam nożem w rękę i mama próbowała mnie ratować.
UsuńPieseła z "wydalin" też musiałam kąpać i do dzisiaj mi się cofa, jak czuję jeden zapach Ajaksa- ten sam, którym potem dezynfekowałam łazienkę.
Ja chyba też mam niedosyt łobuzic, więc sama je sobie robię! A co!
Żeby wydobyć coś tak fajnego z tak beznadziejnych lalek, jak mattelowskie wróżki, trzeba być Królikiem. No paczę i paczałkom nie wierzę, jakie one jednak są ładne, i jaka ze mnie lama, bo nigdy nie wpadłam na to, że można dać im szansę na nowe życie, tylko pogardliwie omijałam je wzrokiem w szmateksie!
OdpowiedzUsuńA Elvis, wow, taki bohaterski, wow, odwagi tak wiele, mysz zdechła tak bardzo, wow.
To mi przypomniało obrzydliwą historię, w której wziął udział zdechły kotek (ale, dla odmiany, nierozczłonkowany). Pewnego dnia wpełznął w nadkole samochodu i dokonał żywota. I tak się sprytnie skitrał, że jeździł tam przez tydzień i nie wypadł, po czym zaczął roztaczać woń, no cóż, padliny. Tata rozebrał pół silnika, aż go wypatrzył, po czym bohatersko... udał się do mamy zakomunikować, że znalazł usterkę, a następnie odmówił dalszej współpracy. Więc moja droga mamusia musiała własnoręcznie wydobyć z nadkola tego kota, i własnoręcznie go zakopać. Czasem się zastanawiam, kto jest mężczyzną w tym związku.
(A kiedy wróciła, rzekła do taty:
- Całuj te ręce, które ocaliły twój samochód!
- YYYYYY *bełt*)
Btw, jak tam nowy Wiedźmin? :D
Czy możecie mnie zaadoptować? Moi rodzice są zbyt normalni, tata tylko palił gniazdo pająków za pomocą miotacza płomieni (zrobionego w piwnicy), a mama zrobiła nornicy, która się wkręciła w kosiarkę.
UsuńTakie tam... zwykłe, niedzielne popołudnia...
Wiedźmin wymiata! Serio... Moje życie erotyczne leży, bo wieczorami tłuczemy utopce, a wątku głównego nie ruszyliśmy!
Także ten... niepolecam ;)
Chyba nie wiesz, o co prosisz! Poza tym, że są zbyt nienormalni i muzykują na cały dom w każdy niedzielny poranek, to jeszcze lubią krupnik, poważnie.
UsuńEch, to uczucie, kiedy stać cię na gierę marzeń, ale nie masz komputera, na którym ta giera pójdzie... Poświęciłabym trochę swojego życia erotycznego dla paru uroczych wieczorów z Geraltem <3
Pod wieloma Twoimi zdaniami mogłabym się podpisać, i to nie jeden raz ;-) Chomik świetny, ale lalka świetniejsza! Trzymam kciuki za trojaczkę. Ślę ukłony :-)
OdpowiedzUsuńDzięki!
Usuń... tak...przyroda oprócz produkowania pachnących kwiatków rozkłada się i wydala to i owo ku zgorszeniu gawiedzi :) . Jak miło, że ktoś podziela moje odczucia związane ze spotkaniami podwórkowymi innych matek ! Jak miło !! Też zdarzały mi się efektowne wejścia rodzicielskie - wytrząsałam z syna trzymając go za nogi kawałek ciasteczka, którym by się zadławił , na treningach darłam się żeby nogę wyżej podnosił ... Tak, niedobra ze mnie kobieta, niedobra....
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o Wróżki.... cóż , tak wygląda Wróżka w " cywilu" , kiedy zdejmie z siebie słodkie, cukierkowe szatki, skrzydełka schowa do szafy i ... pójdzie na zasłużone piwo z inną Wróżką , żeby następnego dnia mieć siłę szczerzyć zęby do grzecznych dzieci :)
No nie?- kto to widział żeby tak sobie, po prostu zdechnąć? Jak tak niosłam tę mysz, to sobie myślałam, że "za moich czasów" to dzieciaki pochowałby truchło na trawniku, urządziły pogrzeb i obsypały grobek kwiatkami ;)
UsuńPodsumowałaś moją wróżkę perfekcyjnie!
:):)
UsuńMasz rację ,również za moich czasów myszka miałaby pochówek z kwieciem i mową żałobną ...
O rety, umarłem dwa razy czytając Twój post! :D Genialnie się ubawiłem, dziękuję :) Mleczyk w Twoim wykonaniu jest niesamowita, ma charakter, pazur, zadziorę i przypomina mi trochę skrzyżowanie Batmanowskiej Harley Quinn z dziewczyną z Harajuku :) A z siostrą tęczowowłosą pięknie portretują dzień i noc. Przepadam za Twoimi ooakami, w bardzo ciekawy sposób nadajesz lalkom osobowość :)
OdpowiedzUsuńŻyj! Żyj! Nie umieraj!
UsuńBardzo się cieszę z tego OOAKa i cieszę się jeszcze, że Mleczyk znalazłam w takim stanie, że nie żal mi było jej przerabiać!
O Dindelione dopadłaś! śuper! w tym wcielenieu wygląda rewelacyjnie! A sąsiadki chyba przez najbliższy rok będą wzdychać wspominając Twoje lalki. No cóż po piorunującym wrażeniu mogło być juz tylko turbodoładowanie!
OdpowiedzUsuńSąsiadki dostały pozwolenie na wpadanie na "herbatkę" kiedy chcą, byleby nie gadały o koniach i zajęciach dodatkowych ich dzieci ;)
UsuńJak dobrze mieć sąsiada... ;-)
OdpowiedzUsuńRudzielec jest zajefajny! Panny kontrastowe, ale pasują do siebie, brak im tylko tej różowowłosej i byłaby fajna kapela. Życzę powodzenia w szukaniu :-)
Dziękuję! Na serio się napaliłam na Dalię! ;)
Usuńhahahaha koszulka na koniec made my day!!!
OdpowiedzUsuńPiękne te Twoje łołołaki - nie przestanę tego nigdy powtarzać!
EEEEEeetam! Robione z powszechnie dostępnych materiałów ;)
UsuńNo, a zawartość koszulki widziałaś, więc śmiech, jak najbardziej na miejscu!
Czy aby nie wspomniałam ostatnio,że możesz wszystko???
OdpowiedzUsuńObłaskawienie sąsiadek - mega-ekstraklasa!!!
Rudasek- super- i to oczko słodkie rozmazane!!!
Dziś w darze upolowaną mysz dała mi moja Kota...jestem cała dumna i blada...bo to nasza pierwsza wspólna martwa mysza;)
UsuńKota dała Ci do zrozumienia, że jesteś pierdołą i sama sobie myszy nie umiesz upolować ;)
UsuńEch, jak to jest że wiele z tych "kobiecych kobiet" kiedyś zapierdzielała po podwórku usmarowana błotem (albo czymś gorszym, ya know) dłubała w nosie i wykopywała gąsienice, a teraz martwa mysz przeszkadza? Nie wierzę że tego nie robiły, jakieś 80% dzieciaków tak robi. Albo robi coś podobnego.
OdpowiedzUsuńAle ooak super. Chyba pierwszy co mi się tak spodobał że bym nawet z ogromną chęcią przygarnęła (a przecież barbiochy to nie mój konik).
To kobiety dłubią w nosie?! Niee, no chyba coś ci się pomyliło ;)
UsuńZ każdej lalki da się wyciągnąć to "coś". Nawet jeśli to Barbie ;)
Oj martwa mysza mnie nie rusza, goście w domu trochę bardziej :-/, ale lalka jest MEGA!!!! Gatuuuulacje, tylko mogę pozazdrościć!
OdpowiedzUsuńJa mam zwykle taki burdel w chałupie, że o boję się gości, a "o gości" ;) Zawsze sprawdzam czy ktoś się nie zgubił w moim bałaganie.
UsuńJa to mam chyba tak samo jak Ty Króliku, kobiecość szczątkową :P nie mam oporów przed dotknięciem zdechłego gryzonia, upolowanego przez kota czy psa, czy pozbieraniu z wycieraczki kociego podarku, czyli jakiegoś ptaszka, często nadgryzionego. A ostatnio wpadli znajomi i tak patrzę, co oni mają w tzw. grillu z przodu w samochodzie, wystaje coś, podchodzę, a to ptaszek, biedny już, martwy:( znajoma zaczęła machać rękami i biegać w kółko z okrzykami "a fuj! A ble! Zabierzcie to stąd!", mąż jej zmieszany stał jak słup soli, nie wiedząc co ma teraz zrobić, a ja niewiele myśląc wyciągnęłam to truchło i najzwyczajniej w świecie wyrzuciłam do śmietnika. I to gołymi rękami, bez śladów obrzydzenia. Miny mieli dokładnie takie, jakbym właśnie zjadła to ze smakiem.
OdpowiedzUsuńAle żab nie tykam i z daleka omijam!
Lalka zyskała na charakterze. U mnie wciąż siedzi w wersji grzecznej. Podobają mi się jej kreski, czy to eyeliner z Rimmela?;)
Dopiero teraz zobaczyłam, że masz Azurę na artykułowanym ciele, czy to od Livki? Ja nie umiałam do jej bladości dobrać żadnego, wyglądała jak trup. Poszła w świat, żeby mnie nie denerwować.
A Dalię mam ja, ale na razie nie wybiera się w świat, jak coś się zmieni, dam znać.
Obawiam się, że te kreski, to raczej "ejlajner z bazaru" ;) Ale dokładnie tak miało być- grubo i niechlujnie.
UsuńJeśli Twoja Dalia zapragnęłaby zmienić do, to ja przygarnę z chęcią, ale również poluję na egzemplarz dla siebie.
A Azura jest na obitsu, ale i tak różnica pomiędzy głową, a resztą ciała jest znaczna.
Żaby są kochane! I mają purchle! I śluz! I tak im mądrze z oczu patrzy! ;)
Ta koszulka z chomikiem jest boooska...
OdpowiedzUsuńA ja w nią ubrana- jeszcze bardziej! ;)
Usuń