Proszę niech ktoś przyjedzie i kopnie mnie mocno w zad, to może się zbiorę do kupy i znowu zasiądę do pisania...
tyle lalek, tyle pomysłów, a ja śpię. Dosłownie- każdą wolną chwilę przesypiam wraz z Maślakiem. Śpię rano i po południu i wieczorem i ciągle marudzę, że czasu nie mam, a to nie prawda!!
Jedynym osiągnięciem ostatnich tygodni jest to, że w końcu nauczyłam się znosić wózek z drugiego piętra i śmigam na spacerki.
Nadzieja na horyzoncie jest taka, że w maju wracam do pracy, czyli ze spania nici :)
Ale do rzeczy ;)
Dzisiejsza panna mieszka ze mną od stycznia i jest pierwszą, która uległa tak drastycznej metamorfozie i tyle według mnie na tym zyskała.
Oczywiście, aby tradycji stało się zadość, najpierw mała dygresja...
... jako początkująca mama, która dopiero uczy się obsługi dziecka, staram się już dbać o jego rozwój intelektualny. Oczywiście już teraz wiem, że jedyne bajki, które są odpowiednie dla dzieći to Franklin i świnka Peepa. Dla tych co nie wiedzą- Fraklin jest żółwiem i przeżywa straszne przygody, takie jak nauka sznurowania bucików i zbieranie guzików, poziom adrenaliny w tej kreskówce jest tak wielki, że Małżon wymiękł po jednym odcinku, tłumacząc się słabym sercem. świnka Peepa uczy dzieci, że można się nazywać tak samo jak żenski narząd rozrodczy i przy tym jeśli nos wyrasta ci z ucha to jest wszystko OK. O czym jest ta bajka, to tak dokładnie nie wiem, bo wieprzowina dla mnie najlepiej wygląda na talerzu, a z drugiej strony już jedną świnkę kocham:
Ogonek i ryjek
są moim orężęm!
Prawdą i rozumem
zło przezwyciężę!
Dzięki mocy planety Kwiiik!
Niedawno ogląjąć moją "ukochaną" Super Nianię dowiedziałam się, że bajki pokroju Tom i Jerry, PowerPuff Girls (wybaczcie, ale Polska nazwa nie przejdzie mi przez palce) Kaczor Donald uczą dzieci agresji i ABSOLUTNIE nie wolno ich pokazywać małoletnim. I teraz wiem, czemu jestem taka popieprzona- wszak, sa to bajki mojego dzieciństwa. I oczywiście do dziś walę kota patelnią, bo mu się wtedy tak śmiesznie łeb odkształca. Zawsze uważam na małpy z gaciami na głowie, bo wiem że bielizna na czerepie służy do ochrony odkrytego mózgu super geniusza zbrodni. Chorobliwie nienawidzę także wiewiórek, bo one zawsze coś knują i są przeciwko mnie.
Idźmy dalej- nie wiem, czy Wy wiecie, ale psycholożki (kolejne słowo, które uwielbiam) zalecają odzieranie klasycznych bajek z przemocy i treści nieodpowiednich, i tak nasza kochana Czerwony Kapturek niesie zamiast winka- soczek. Wilk nie zjada babci, tylko zamyka ją w szafie. Leśniczy tłumaczy wilkowi, że nie wolno zamykać staruszki w ciemności, bo babunia mogłaby się przestraszyć. Wilk zamienia się w psa i wszyscy żyją długo i szczęśliwie i żłopią soczek...
Znacie Małą Syrenkę Disneya?- znacie!!! Ja też znam, to jedna z moich ukochanych bajek.
A oryginał?- Syrenka oddaje głos w zamian za nogi, ale chodząc doświadcza bólu stóp jakby chodziła po ostrzach noży. Książe okazuje jej wielkie miłosierdzie, pozwalając jej spać na wycieraczce na progu swoich drzwi, a potem żeni się z księżniczką. Siostry syrenki sprzedają swoje włosy w zamian za nóż, którym syrenka ma zabić księcia i oblubienicę, a odzyska ogon. Jednak ostatecnie woli zamienić się w morską pianę i za tysiąc lat zyskać nieśmiertelną duszę...
John Smith w rzeczywistości uwiódł i porzucił Pocachontas, a ta zmarła w wieku dwudziestu paru lat na kiłę. Przybyła wcześniej do Anglii, została maskotką ówczesnego króla, wyszła za mąż, ale nie mogła wytrzymać z dala od ziemi swych przodków i nie radziła sobie z tesknotą.
I moja ukochana perełka: Kopciuszek!!!
Mam starą wersję tej historii, gdzie brzydkie siostry obcinają sobie palce, bądź piętę, aby tylko wcisnąć na stopę pantofelek.
No czyż to nie piękne?
I czy naprawdę ktoś w to uwierzy?
Ja wierzę w inteligencję mojego dziecka, choć ma On dopiero pięć miesięcy :)
A jak wpadnie kiedyś na pomysł, żeby zrzucić na sierściucha np fortepian, to ja się pewnikiem ze szczęścia popłaczę, bo zawsze chciałam fortepian posiadać ;)
A lalką na dziś, jest Magical Mermaid Kayla z 2003 roku, która też oddała ogon za nogi, ale skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie ucierpiała przy tym żadna inna lalka ;))
Lalka ta jest zwykłą Playliną, z pierwszego wypustu lalek z serii Farytopia, a charakteryzuje się głównie tym, że jest po prostu prześliczna. Oczywiście każda lalka z moldem Kayla/Lea jest boska, ale ta jest piękna podwójnie.
Zimowa syrenka, co siedzi sobie w śniegu i nie boi się, że dostanie wilka (pamiętajcie: wilk to pies ;))
Gdy na dworze śnieżek prószy to syrenkom marzną uszy
To jedna z tych twarzy, na które mogę się gapić i gapić bez końca :))
Z nieba spada magiczna gwiazda...
Syrenka wypowiada życzenie i ... pufff!!!
I już widzę Twoje nogi...nogi... nogi...nogi!!!
I skoro już ma dwie cudne nóżki, to wszędzie Cholera wlezie...
Naprawdę uwielbiam tą lalkę :) Mam już dla niej przygotowaną cudną kieckę, ale śnieg mi stopniał, a wraz z nim ładne plenery.
I jako wisienkę na torcie wieczoru wróćmy na chwilę do Czerwonego Kapturka- OSTRZEGAM wersja nie dla nieletnich!!!
Freud interpretował ta klasyczną bajkę, jako metaforę dojrzewania. Czerwona pelerynka miała oznaczać pierwszą miesiączkę, wilk zboczonego wielbiciela małolat, babcia starszą kobietę, która wprowadza młodszą w świat kobiecych spraw, a las to...
.... sztywne, grube, drzewa, które symbolizują las pełen sztywnych... grubych...
....drzew, no kurde, to blog o lalkach jest!!!!
To jest blog o lalkach.
O Barbie, które zna każdy i o takich, o których słyszało niewielu. O takich, co wyglądają zwyczajnie i takich, co zatykają dech w piersi. Jedne kosztowały pięć złotych, a inne małą fortunę, ale wszystkie są tak samo cenne i niezwykłe...
To też blog o leniwym Kocie, cudownym Dziecku, sprytnym Mężczyźnie i o Kobiecie, która jest Królikiem.
Ten blog to moje miejsce, moja Nora, do której Cię zapraszam.
Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.
Charakterystyka Królika
- RudyKrólik
- Elbląg, Warmińsko-Mazurskie, Poland
- Jestem Żoną i Matką. Kolekcjonerem i Czytaczem. Budowniczym swojej małej rodziny. Mój MałżOn to odważny, lecz nico leniwy lew. Mój Syn to Mały leśny troll o najmądrzejszych oczach świata. Ja to Chaotyczny Królik, kobieta o wielkim sercu i duszy wielkości lalki Barbie. Sprzątam, gotuję i piszę, a przede wszystkim żyję! Oj, tak- żyję pełnią życia!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hahahahahahahahahahahahahahahahaha
OdpowiedzUsuńBrakuje mi emotków umierających ze śmiechu!!!!!!
Cudny wpis! Normalnie się popłakałam!
Dobrze że wróciłaś oby na dłużej!
A lalka cudowna jak i cała sesja zimowa, tylko jak dla mnie to może wystarczy zimowych plenerków lepiej niech trawka urośnie i kwiatuchy zakwitną a Lea/Syrenka będzie po łące pomykać!
Te nowe-stare bajki sama znam i ten wyraz zdziwienia na swojej twarzy, czytając je, także. Strach pomyśleć, co się z Kapturkiem stanie za jakieś 10 lat! A już i tak jedna dwulatka opowiadała mi, że Kopciuszek zakłada kaloszki, wskakuje na rower i pędzi do księcia na party...
OdpowiedzUsuńSyrenka przecudnej urody, ja także ubóstwiam mold Kayla/Lea. Zdjęcia ze śniegiem w tle do mnie przemówiły ;)
Królica! - ja Ci chyba zacznę śpiewać tak:
OdpowiedzUsuń" pojawiam się i znikam i znikam i znikam..mam na tym punkcie bzika mam bzika mam bzziikkkaaaaaaaa!
Zacznij Ty do jasnej...pip pip pip pojawiać się pip częściej pip!
Ps! Dobrze, że Ci się te majtki przydały, popatrz ja nie wpadłem na pomysł podarować mojej syrenie nóg :)
ale się rozpisałaś :)
OdpowiedzUsuńTwoje pojmowanie świata daleko przekracza granice mojego... Twoje poczucie humoru jest zabójczo śmieszne :-P Świetny wpis!
OdpowiedzUsuńA co do syrenki, to jest teraz playline syrenek z ogonami na zawias... Biedaczki, nigdy nie doświadczą nóg ;-)
Powiem tak, zwykle czytając wpisy na blogach, przelatuję jak przeciąg, czytam piąte przez dziesiąte. Bardzo trudno mnie czymś zająć i przykuć moją uwagę. Swoja opowiastką spowodowałaś, że przeczytałam całość. Masz poczucie humoru i "spojrzenie" rodem z Monty Phyton, który uwielbiam.
OdpowiedzUsuńFajnie znów cię czytać:) Ja chcę taka Kaylę!!!!
OdpowiedzUsuńPopieram w całej rozciągłości- niech w bajkach krew się leje, bo przecież bajki muszą nastraszyć, żeby ich morał głębiej utkwił w pamięci. Maślak na pewno swój rozum ma i jak się dorobisz fortepianu, to raczej go nie będzie próbował wyrzucać przez okno... chyba, że go zmusisz do grania godzinami jakiś wprawek, to wtedy być może;)
OdpowiedzUsuńJak zwykle na poprawę humoru, na Ciebie można liczyć:) Wracaj do nas i to jak najszybciej, Twoje słowa na każdego z nas działają jak podmuch wiosennego powietrza.
OdpowiedzUsuńLalka wygląda wspaniale, a pomysł z nogami genialny:) Zdjęcia dawno już musiały być robione, są wspaniałe:)
Wieczorem poślę energetyzującego kopa :)
OdpowiedzUsuńA bajek nie należy odzierać tak do końca z agresji - dziecko powinno poznawać świat zarówno dobry, jak i zły. Żeby potem za mocno zdziwione nie było :)
Jak zwykle się uśmiałam :)
Kayla boska....Dobrze, że znów piszesz !!!!!
OdpowiedzUsuńa co z nieszczęsnym teletubisiem???
OdpowiedzUsuńPodobno Andersen byl gejem, a autor Alicji w krainie czarow pedofilem.
Moze zacznijmy dzieciom czytac przeglad sportowy zamiast bajek a w telewizji niech ogladaja Tomasza Lisa.
Jak skonczylam sie smiac, to zaczelam sie zastanawiac nad ta Swinka Peepa :D
OdpowiedzUsuńCzy w Polsce mowi sie na nia Pipa? Bo po angielsku w jej oryginalnej nazwie to Pepa! :D nie Pipa - PEpa :D
Aga
Dzięki kochani za odzew :)
OdpowiedzUsuńAgu- świnka rzeczywiście zwie się PEpa, ale dla mnie zawsze pozostanie "Pipą" ;)
Lila- co do Teletubisiów, to złego słowa nie powiem, bo sama je nałogowo oglądam, tak mnie zawsze wciągnie ich wartka akcja ;))
Marku- to nie tak, że jak znikam... Ja bardzo chcę znowu wrócić w ciąg pisania, ale bardzo źle organizuję swój czas. Staram się jak mogę i może się poprawie. Majty od Ciebie są jak stworzone dla mojej syrenki, pasują jej kolorystycznie.
Kochana, częstuj się zdjęciami do woli :) dorobiłam się aparatu w końcu :) A czerwony kapturek i las pełen grubych... sztywnych... lalek mnie załatwił! Kocham czytać Twoje wpisy :)
OdpowiedzUsuń