Charakterystyka Królika

Moje zdjęcie
Elbląg, Warmińsko-Mazurskie, Poland
Jestem Żoną i Matką. Kolekcjonerem i Czytaczem. Budowniczym swojej małej rodziny. Mój MałżOn to odważny, lecz nico leniwy lew. Mój Syn to Mały leśny troll o najmądrzejszych oczach świata. Ja to Chaotyczny Królik, kobieta o wielkim sercu i duszy wielkości lalki Barbie. Sprzątam, gotuję i piszę, a przede wszystkim żyję! Oj, tak- żyję pełnią życia!!!

niedziela, 10 kwietnia 2011

Mój facet to Świnia*

Mój Małżon to cudowny człowiek. Jest spokojny, nigdy się nie złości, je to co mu podaję i akceptuje moje hobby. Ma swoje malutkie wady- ot darzy mnie nienawiścią codziennie między 7:30 a 7:45, kiedy to budzę Go rano, bo od zawsze chce zagryźć tą osobę, która ciepełko łóżeczka zabiera. czasem nie rozumie, że niewinne "wstaw zmywarkę, bo gary ze zlewu uciekają", nie oznacza zamachu na jego wolność i nie uwłaczają godności. Chodzi i gada przez sen, co mnie naturalnie ze snu wybija, ale czy to nie urocze gdy o drugiej w nocy Małż informuje mnie basem, że "ten obraz powiesimy tu!"- wskazując na ścianę za moją głową, po czym pada na wyrko martwy jak kłoda. I tylko moją kobiecą złośliwością jest, że następnego dnia nie omieszkam mu tego wytknąć.
Małż ma też Ciemną Stronę...
... w każdą niedzielę (lub sobotę, nierzadko piątek lub wtorek) zamienia się w szalejącą bestię!!! Do mojego królestwa zaczynają wtedy ściągać straszliwe, posępne indywidua i zaczynają odgrywać swe niecne praktyki.
Pięciu lub więcej samców wyciąga karty i zaczyna rżnąć w Makao lub Pana. Mówią przy tym swoim szyfrem, który oni tylko rozumieją. I tak "łykaj szmato!" w ich języku oznacza chyba, że karta podpasowała, "**ujowy jak dzwon!"- że nie bardzo. Karą za przegraną jest literka "C", potem "H", dalej "U"... aż do ułożenia wyrazu oznaczanego pewną część ciała lub osobę, którą nie bardzo się lubi. Delikwent, który uzbiera cały wyraz, jakkolwiek przegrany, jest bohaterem gry do końca dnia.

*Można, by rzec, iż to niewinne, chłopięce dokazywania- dlaczego więc zaraz "świnia"?
Otóż, Małż i kumple w chwilach swych uniesień krzyczą, śpiewają, urządzają konkursy w bekaniu i rozsiewają testosteron. Do tego czyszczą mi spiżarkę z wszystkiego co słodkie, lodówkę z tego co jadalne i co gorsza żłopią mój zabunkrowany alkohol.
Ponieważ cała ta ferajna spotyka się od zawsze i znam tych samców jak braci, to już dawno z przyjaciółką nadałyśmy im miano Guźców. A ich spotkania, przy ich radosnej aprobacie, noszą nazwę "Guźcowania"
Guźce są głośne.
Guźce śmierdzą.
Guźce nie przejmują się brudem.
Guźce są wszystkożerne.
Mój Małżon jest Guźcem!
Guziec to świnia!


Dla ciebie PAN Świnia!!!

Na wypadek nierozpoznania: a tego pana znacie?


Tak więc ponieważ Małżon właśnie Guźcuje, to przedstawiam Wam moje trzy, piękne Generation Girls których wiek datuję na końcówkę ubiegłego wieku.

Bohaterki dnia to:

Tori

Tori

i Chelsie, która już się gdzieś tam przewinęła

Wprawne oko dostrzeże, że dziewczynki mają takie same mor(l)dy.
Tori z błękitnymi pasemkami pochodzi z zestawu Dance Party.
Tori z czerwonymi pochodzi z zestawu My Room.
Chelsie pochodzi z giełdy w Pruszczu Gdańskim, ot co!

Lalki te są niebezpieczne dla kolekcjonerów, ponieważ razem z nimi przyszła na świat cała armia dodatków, ciuszków, akcesoriów i innych lalek.
Ja uwielbiam je za niesamowite detale.
Jak choćby włosy:



Lalki mają też pomalowane pazurki:


Tori posiada także fajne permanentne kolczyki:

Chelsie... no cóż... ma Misia!

I ma także tendencje do bycia Celebrytką!


Ponieważ wyobraźnia nieco mi szwankuje o tej porze, więc Dziewczynki zaprezentują się same, w nieco tylko pozowanych pląsach, zatytułowanych roboczo: "Ach, jak miło być z plastiku!"

Zaczniemy od przygotowania odpowiedniego tła:

Miziam sobie piesia...

Co mówisz Szczurze?
Moja podstępna, zła siostra bliźniaczka, zamierza się na mnie ze świńską poduchą?
Chyba Ci się wydaje...


A gili, gili, gili.
Następnym razem słuchaj Szczura!


Musisz być czujna, inaczej każdy będzie mógł cię zdzielić poduchą.

Najważniejsze w walce na poduszki jest uderzyć szybko i podstępnie.

Skoro już znasz teorię, to teraz pora na praktykę!

A pociałuj świnkę w ryjek!

A teraz leżymy i zacieszamy jak pies do gnata!

Małżon zaakceptował obnażenie jego męskich słabości, więc jest szansa, że jeszcze tu wrócę ;))

10 komentarzy:

  1. Obawiam się, że jak Twój Małżon należę do gatunku świńskiego- jak zwykle czytając twoje wywody życiowe kwiczałam ze śmiechu:D A panny cudne- polowałam kiedyś na taką na alledrogo, ale niestety nic mi nie wyszło. Może i dobrze, bo potem pewnie przyszłaby kolej na następną i następną i następną....

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny wpis, uśmiałam się, pokiwałam głową na znak, że doskonale znam ten męski szyfr, ale i zrozumiałam nienawiść Twego małżona, sama darzę podobnym uczuciem mój budzik :D Guźce to idealne określenie!
    Lale bardzo mi się podobają, a jeszcze bardziej sesja i walenie poduchami :) Podziwiam kreatywność :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podobają te kolorowe włoski u Tori i Tori :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tak, panowie to zdecydowanie guźce, ale nie oszukujmy się, dziewczyny też potrafią być niezłymi prosiątkami!!! :-D Przynajmniej ja...

    Super fajowska historyjka :-P Najbardziej podoba mi się "A pocałuj świnkę w ryjek!". Jak zwykle szczerzyłam zęby do monitora ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja na swojego też mówię guziec :)))
    Lalki super - ja z serii Generation girls mam Mari. A sesja ze świńską poduszką rewelacyjna. Buziaki dla Ryszarda.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajna sesja poduszkowa :)
    Nie wypowiem się na temat małżona, bo ja też uwielbiam grać w Makao :) :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj faceci, piekło ich stworzyło:) Jak zwykle, gdy człowiek wpis przeczyta, cały dzień uśmiech nie schodzi z twarzy:)
    Dziewczyny wspaniałe, ciekawe swoją drogą ile ich wszystkich było, ponieważ posiadam jeszcze inną niż Twoje:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lalki świetne, ja też mam jedną z 1990 roku, bez pasemek z ręką od trupka od łokcia w dół, a podobna do niej jest też Hollywood nails, moja ma niebieskie pasemko po farbowaniu jakimś mazidłem ;)
    Historyjka świetna, mają bardzo ładny pokoik :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mój małżon też gada po nocy (o kurczaczkach, światełkach i takich tam jeszcze), a nieraz już załapałam od niego niezłego kopa w żebra lub inną bardzo narażoną część ciała...Ale nie ma tak źle. Po 17 latach małżeństwa do wszystkiego da się przywyknąć. Tylko do jego chrapania jakoś nie mogę...gwiżdzę, cmokam, śpiewam, podgłaszam TV, kopię...i nic.

    OdpowiedzUsuń
  10. I jak tu wytłumaczyć Siwemu, kiedy pyta z czego się śmieję patrząc na monotor?

    OdpowiedzUsuń