Charakterystyka Królika

Moje zdjęcie
Elbląg, Warmińsko-Mazurskie, Poland
Jestem Żoną i Matką. Kolekcjonerem i Czytaczem. Budowniczym swojej małej rodziny. Mój MałżOn to odważny, lecz nico leniwy lew. Mój Syn to Mały leśny troll o najmądrzejszych oczach świata. Ja to Chaotyczny Królik, kobieta o wielkim sercu i duszy wielkości lalki Barbie. Sprzątam, gotuję i piszę, a przede wszystkim żyję! Oj, tak- żyję pełnią życia!!!

piątek, 6 maja 2011

I śmiesznie i straszno

Wróciłam do pracy Mili moi :)
Dziecię pozostało ze swoją Wróżką Chrzestną Matką, która Je bezgranicznie uwielbia i z wzajemnością.
Pierwszy dzień- spoko. Maślak wstał o szóstej, ślepia przetarł, uśmiechnął się dwuzębnie i zaczął dzień. Byłam dla Niego internująca tak samo jak obrady sejmu, bo ciocia akurat znalazła się w zasięgu wzroku.
Drugi dzień- powtórka. Ciocia jest i jest impreza! I odświętne "a gu!" i "na rączki mnie weź" i rozkoszne kichnięcie kaszką w kolorze smerfa...
Trzeci dzień... Młode pokapowało się, że kółko Ryśkowej adoracji zmniejszyło się o jedną Mamę i dawaj w ryk! I nie pomogło "na rączki" i "kotek, Rysiu, kotek... o zobacz skurczybyka!" i nawet ciężka artyleria w postaci obudzenia Małżona nie pomogła. Młode się zaparło i choć morda mu się błyszczy do ciotki, to puścić się moich rąk nie chce.
Może i jestem złą mamą, ale pracę swoją lubię i nie chcę gnuśnieć w domu. A Młode jeszcze cementu nie udźwignie i palety cegieł nie przewali.
Kombinujemy, jakby tu cichaczem Młodego zagadać, zająć czymś a mi pozwolić chyłkiem czmychnąć.
Młode żarte, jak to młode. Zaraz kaszy mu naszykowałyśmy. Oczu Maślak nie spuszcza z linii ręka- micha- łycha i pałaszuje. Ja szybko wybiegłam i tylko drzwi cicho zamknęłam żeby alarmu nie wszcząć.
Do pracy jeżdżę na rowerze, który stacjonuje w piwnicy. W piwnicy ciemno, zimno i brudno- jak to w piwnicy. Wpadam tam pędem, bo już prawie jestem spóźniona, a i mam wyrzuty sumienia, że dzieciaka oszukałam. W dłoni mam klucze, w drugiej komórkę. Otwieram drzwi i.... jak nie trzasnę glacą w rurę!!!!
Nad drzwiami jest rura ciepłownicza, a ja mam 181 cm wzrostu i jestem gapowata. No cóż, przynajmniej zobaczyłam gwiazdy w biały dzień. Szkoda tylko, że przy tym ugryzłam się w język, który mi zaraz spuchł, bo przecież jadowita ze mnie żmija.
Otworzyłam drzwi, chciałam wyjąć rower, zahaczyłam plecakiem o klamkę.
Wydarłam dziurę.
Wyciągnęłam rower.
Nadziałam się na kierownicę.
Wytachałam rower na dwór.
Przestraszyłam kota sąsiadów.
Wróciłam do piwnicy.
Zamknęłam drzwi.
I SRU! Drugi raz w tą samą rurę... i w język...
Dzień jak co dzień...

A lalką na dziś jest Ghoulia Yelps z nowej Mattelowskiej serii Monster High, która jest i śmieszna i straszna :)


Tak... to jest Zombie Emo Laska... wiem, odbija mi na starość :)


Oczywiście zbezcześciłam pobliski cmentarz żeby zrobić te zdjęcia


Z ptaszorem


Taaakie tam... Z zaskoczenia ;)

I byłoby więcej, ale mnie łeb naparza. Pewnie walnęłam się w rurę o dwa razy za dużo.

13 komentarzy:

  1. Jestem fanką Twoich opowieści :-)
    PS I skąd ja znam ten problem z pracą i małym dzieckiem ;-) Ale nie martw się mały się przyzwyczai :-)

    Monsterka oczywiście urocza :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech Monsterka świetnie wygląda na Twoich fotkach a Młody z pewnością zaakceptuje taki porządek rzeczy ale Ty to może więcej z tą rurą nie "zaprzyjaźniaj" albo choć ją kocykiem owiń ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja proponuję do piwnicy wchodzić na czworaka :)
    Jak Ty coś nagryzmolisz, to śmieje się jak głupi, bo wszystko to sobie wyobrażam :)
    Lalka super :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak jak ola-o62 także jestem fanką Twoich historii! Kocham język, w jakim piszesz swoje posty :)
    Też znam ten problem pt. "mama wychodzi do pracy", tylko że ja od drugiej strony, to ja w domu z dzieckiem zostaję, teraz nawet z dwoma. Rysio da radę, na pewno wykaże się męstwem i dzielnością, mamie pracować da, a po powrocie nawet się ucieszy! (za jakiś rok dopiero zacznie karać mamę fochami ;))

    Zombie Emo nawet ciekawe, jeszcze takiej nie widziałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne zdjęcia, prawie mi się zachciało tej Monsterki, tak kusząco na Twoich fotkach wygląda. Łeb mnie rozbolał od czytania opisów walenia w rurę, pilnujże się kobieto :*)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj uważaj na swoją głowę, bo w końcu ją stracisz:) Kolejny genialny wpis:) Jak ja je uwielbiam...

    OdpowiedzUsuń
  7. Monsterka jest urocza - zwłaszcza jej oczyska, usta i paluszki.
    A do piwnicy wchodzić nie na czworaka (bo się można zabrudzić), a w kasku :)
    A Rysio się przyzwyczai na pewno - w końcu to już duży, mądry i dzielny chłopak.
    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że wracasz do lalkowania! :D
    Brakowało mi Twoich wpisów, ale jeszcze bardziej opowieści "z życia wziętych"!!! ;)

    PS. Co prawda niezbyt lubię tę linię, ale na Twoich zdjęciach lalka wygląda bosko!

    OdpowiedzUsuń
  9. Proponuje kask z latarka, taki jaki maja gornicy! :D jedyny minus - niszczy fryzure. Ale za to guzow nie ma!
    Lalka jest super, fajne ma dlonie! Jakby chciala cos ukrasc... ;)
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  10. fajna lalka, ale z emo to ona ma niewiele wspólnego ;)
    Bliżej jej raczej do inspiracji mangami - te niebieskie włosy i strój jak z Harajuku ;)
    Marze o jej trampkach! Po prostu prześwietne.

    OdpowiedzUsuń
  11. same te laleczki srednio mi się widzą:)))), ale ciuchy to mają ekstra! szczególnie kapcie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Uważaj na tą rurę, Siostro Wiedźmo ;). Powoli wracam do życia, czy też raczej próbuję je odzyskać. Dzięki za pamięć, Królisiu :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Bezpośrednie spotkanie z rurą, rzeczywiście może sprawić, że ktoś ugryzie się w język a ktoś zobaczy gwiazdy w biały dzień;)
    Oby CI guz nie urósł;P
    Monster High- rzeczywiście jest śmieszna. Nie wiem, czym to sprawia, ale na pewno nie wystraszyła by mnie;P
    Zbezcześcić cmentarz... no cóż, miejsce jak miejsce, każde dobre na sesje;P
    Pozdrawiam, Monika:)

    OdpowiedzUsuń