W poprzednim wcieleniu byłam jaszczurką albo innym zmiennocieplnym gadem. Do dzisiaj zostało mi z tego jedynie bycie gadziną i umiłowanie ciepełka. Małż podejrzewa, że moje spanie w każdej sytuacji ma na celu powstrzymanie mojego organizmu przed wyziębieniem. Latem muszę spać pod kołdrą, a gdy upał osiąga wartość skrajną, wtedy kołderka kurczy się do cienkiego kocyka, który musi mi przykrywać tyłek. Kiedy lato przechodzi w jesień, a temperatura spada do jakiś 12 stopni, to dla mnie jest znak, aby pościel z flanelowej zamienić na polarową.
Niestety odkąd wyprowadziłam się z domu mam pecha do zamieszkiwania w zimnych grotach. Nasze pierwsze samodzielne lokum, było w najnormalniejszym bloku i centralnym ogrzewaniem i wodą z miasta, a mimo to na parapetówkę dostałam od przyjaciółek grzałkę- "farelkę", termofor i ciepłe skarpetki. W nocy zawijałam się w kołdrę i koc, i pomimo, że łóżko mieliśmy raczej wąskie to ładowałam się na Małżona w celu poszukiwania ciepełka, a nie miłości i nierzadko przykrywałam się jeszcze rozespanym kotem.
Drugie nasze mieszkanie to już w ogóle była porażka. Zła dzielnica, zadupie, kury biegały samopas po brukowanej drodze przed domem. Sam lokal byłby może w porządku, gdyby nie ogrzewanie gazowe. Przyznam, że gdy szukaliśmy mieszkania do wynajmu, to nie wiedzieliśmy jaki Szatan tkwi w tych dwóch niewinnych słowach. Oczywiście panicznie bałam się zatrucia tlenkiem węgla (pomimo zamontowanego czujnika i aktualnych, częstych przeglądów instalacji) i z tego powodu i z powodu oszczędności graniczącej ze skąpstwem, nagrzanie mieszkania graniczyło z cudem. W nocy spaliśmy pod dwoma kołdrami, dwoma kocami i, a jakże, kotem! I kiedy wstawałam do pracy to udawałam, że nie widzę, że termometr wskazuje 13 stopni- w domu!
Oczywiście duży wpływ na tą Syberię miało stare budownictwo, duże, nieszczelne okna i zła izolacja, ale to nic w porównaniu z rozgoryczaniem, jakie ogarnia człowieka, gdy mu zamarznie herbata na parapecie...
W moim aktualnym mieszkaniu tydzień temu zamarzły rury w łazience. Wygląda na to, że Mrozopotwór na dobre upodobał sobie króliczą rodzinkę.
Budowa mojej Nory jest tak specyficzna, że najtęższe budowlane umysły nad nią się głowią. Ja powiem tylko, że gdy zamarza rura z zimną wodą, to rura z ciepłą jeszcze dycha. Ledwo.
Brak zimnej wody w łazience to dramat. Nie można nic wyprać. Zmywarka nie działa i, o Vinylowi Bogowie!- kibla nie ma jak spłukać! Oj, namachaliśmy się wiaderkiem przez te kilka dni tak, że mnie jeszcze w krzyżu łupie. Nawet poczytać nie miałam gdzie, bo choć "ciepła decha" od zawsze jest moim wrogiem numer jeden, to "lodowatą dechę" milczeniem pominę i nawet wspominać nie chcę.
Kiedy temperatura za oknem spadła poniżej -15 stopni zaczęłam przygotowywać się do hibernacji. Po powrocie z pracy od razu wskakiwałam w zbroję chroniącą przed chłodem (szlafrok plus puchate skarpetki plus włochate, misiowate spodnie), podobnie odziewałam Maślaka (może poza szlafrokiem) i tak czekaliśmy roztopów i Małża wracającego z pracy. Wytchnienie przynosiły jedynie noce, gdzie całą trójką grzejemy się, pod jedną kołderką, jak foczki. Oczywiście plus dodatkowy kocyk dla mnie.
Plus koty.
Czasem ciepłe skarpetki.
I termofor.
Niestety nie mam dziś lalki stosownej do tematu, dlatego jako "doklejkę" do mojej radosnej twórczości wrzucę Princess of Renaissance z 2004 roku, której to sesję zdjęciową robiłam jakoś tak zeszłej wiosny.
Jak widać dziewczę to charakteryzuje się nader krasnym licem.
Na tej fotce pozuje w gąszczu dzikich tui, tak pospolicie rosnących w północnych regionach Polski.
Na kolejnych, nasłuchuje pogwizdywania kosa ukrytego gdzieś w grządkach Tagetes Erecta*
Następnego zdjęcia boję się publikować, bo znowu jeszcze ktoś uzna, że to jego lalka...
Zaryzykuję:
Jak widać lalka uczesana jest w siano i węzeł.
Dla spragnionych szczegółów- taki oto deseń przyozdabia suknię Księżniczki:
Na jej alabastrowym czole dumnie zaś spoczywa złoty rogal:
A oto, zupełnie dla Was, żółty kwiatek od Princessy:
Dla spragnionych szczegółów anatomicznych powiem tylko, że Księżniczka posiada ciało Teen Skipper.
Na zupełne zakończenie mam taką malutką informację i prośbę: przyznaję się bez bicia, że absolutnie nie mam pamięci do twarzy. Jeśli zobaczę kogoś raz, to tak jakbym go wcale, nigdy na oczy nie widziała. Dzieje się tak nawet jeśli z tym kimś mi się bardzo dobrze gada- raz to jakby wcale ;) Ja sama za to jestem dość charakterystyczna i łatwa do zapamiętania. Zdaję sobie sprawę, z tego że mój beret z turkusowym kwiatkiem oraz ogólny gabaryt może zdradzać moją tożsamość na mieście więc jeśli ktoś z Elbląga (albo i nie) rozpozna mnie na ulicy chce pogadać to bez krępacji- grzmotnijcie mnie śnieżką, albo pokażcie lalkę, wtedy przestanę się jeżyć i uciekać jak przed Świadkami Jehowy.
*Aksamitka wzniesiona, zboczuchy Wy jedne! Jej smrodek doskonale odstrasza komary.
To jest blog o lalkach.
O Barbie, które zna każdy i o takich, o których słyszało niewielu. O takich, co wyglądają zwyczajnie i takich, co zatykają dech w piersi. Jedne kosztowały pięć złotych, a inne małą fortunę, ale wszystkie są tak samo cenne i niezwykłe...
To też blog o leniwym Kocie, cudownym Dziecku, sprytnym Mężczyźnie i o Kobiecie, która jest Królikiem.
Ten blog to moje miejsce, moja Nora, do której Cię zapraszam.
Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.
Charakterystyka Królika
- RudyKrólik
- Elbląg, Warmińsko-Mazurskie, Poland
- Jestem Żoną i Matką. Kolekcjonerem i Czytaczem. Budowniczym swojej małej rodziny. Mój MałżOn to odważny, lecz nico leniwy lew. Mój Syn to Mały leśny troll o najmądrzejszych oczach świata. Ja to Chaotyczny Królik, kobieta o wielkim sercu i duszy wielkości lalki Barbie. Sprzątam, gotuję i piszę, a przede wszystkim żyję! Oj, tak- żyję pełnią życia!!!
Oj, ja tez ciepełko lubię! :) A lalka bardzo ładna- ma fajny kolorek włosów- taki naturalny. Życzę duuuuuużo ciepełka!!!!!!
OdpowiedzUsuńJak się cieszę, że znowu piszesz :) Ja także lubię ciepło, w przeciwieństwie do reszty rodziny, którzy się dziwią, gdy wychodzę gdzieś w kilku warstwach (rajty + spodnie, 2 bluzki + golf + szalik + kurtka itd).
OdpowiedzUsuńLalka, jak to lalka - czyli piękna :)
Króliczku po przeczytaniu Twojego kolejnego super wpisu stwierdzam, że wiem gdzie ukrywa się całe ciepełko!
OdpowiedzUsuńUKRYWA SIĘ W TWOICH WPISACH, KTÓRE ROZGRZEWAJĄ MÓZGI DO CZERWONOŚCI. :D
Całus!
Ciało typu "Teen skipper" to takie bezcyckowe jest? Jeśli tak, to dobrze, że kiecka na lali zabudowana.
OdpowiedzUsuńW kwestii ciepła - to ja rozumiem w pełni zamiłowanie do wszystkiego co grzeje: skarpetek, kotów, męża itd., itd. bo ja też z tych marznących. Cała rodzina ciepłokrwista, tylko się jedna poczwara wyrodziła. Cóż, bywa.
Na ogrzanie dobra jest polewka piwna do wnętrza, a jak jeszcze dodać do niej kiełbaskę grillowaną, alboli karkóweczkę chrupiąca to już jest raj na ziemi nieomal :)
Po raz chyba pierwszy czytałam bez chichotów- oj jak ja dobrze znam chęć zapadnięcia w stan hibernacji gdy się robi zimno. Króliku- łączę się w tym bólu i wołaniu "aby do wiosny"!
OdpowiedzUsuńOj, to współczuje Ci takiej zmarzliny :-( Powiem Ci w tajemnicy że ja tez śpię we drogowych skarpetkach i w ciepłej pizamie.
OdpowiedzUsuńLalki ma wyjątkowo piękna buziie i te fotki w kwiatach już dają optymistyczne tchnienie wiosny :-]
Cóż "moja" królewna u Ciebie robiła na wiosnę?! A ja wciąż byłam przekonana, że siedzi grzecznie w swoim pudle ;))
OdpowiedzUsuńJej fryzura to dokładnie, jak piszesz: siano i węzeł, jedyny element, który aż prosił się o zmianę :P A co ciałka - mimo, iż swoją macałam i to nie raz - byłam przekonana, że to TnT! Aż to niespodzianka! ;)
Co do mrozu - nie martw się - zapowiadają ocieplenie ;)) No i już niedługo wiosna!
Nie rozbierałam lalki, ale ma ona małe cycki, wąskie biodra i duże stopy- takie jak moja Teen Sipper. Na tej podstawie wydałam wyrok :)
UsuńDuże stopy? Ciekawe... Moja ma stópki jak do tych klasycznych szpilek, tułów za to od Skipper ;)
UsuńHeh, ja też lubię ciepełko. Ale nie śpię z takim arsenałem jak Ty :). U mnie musi być duuuuużo poduszek xD.
OdpowiedzUsuńA co do lalki wspaniała księżniczka i ma piękną suknię ;D
te mrozy chyba wszytskich tak dobijają;/ Co zrobic... trzeba sie okładać kotami i innymi tego rodzaju wytworami ...
OdpowiedzUsuńA lala przywołuje na myśl ciepłe wieosenne dni... ahh kieyd wrócisz wiosno!?
Dobrze, że o mrozach piszesz, bo już myślałam, że tylko ja mam jakiś dziwny sposób ogrzewania swojego ciała. W 30 stopniowych upałach i 20 stopniowych mrozach ZAWSZE śpie w skarpetkach i dresie. Mój małżon mówi, że jeszcze mi uszatki i rękawiczek brakuje, a w takich warunkach, to nawet antykoncepcji nie potrzeba (z wiadomych względów dostęp do mnie jest utrudniony). Moje koty natomiast za nic w świecie nie chca mnie dogrzewać...jakiś dziwne bestyje...
OdpowiedzUsuńMróz dał się we znaki tej zimy, zdecydowanie;)
OdpowiedzUsuńSuper wpis:)
Może podrzucić zmarźluszkowi trochę ciepełka? Ja zwykłe cały rok śpię pod kocem. Ale w te mrozy musiałam wyciągnąć grubszą artylerię ( grubszy kocyk ) ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcia lalki śliczne. Od razu się robi cieplej oglądając taką wiosnę. Suknia lalki od razu na myśl przywodzi epokę Renesansu. Czy i współczesne play lineki nie mogły by w strojach mieć takich stonowanych kolorów, a nie tylko róż...
U mnie może herbata na parapecie nie zamarza, ale za to z ramy okiennej wewnątrz mieszkania wiszą malownicze sopelki ;) Całe 16 stopni. Grzeje mnie tylko wnerw, że zima co roku przychodzi i nadzieja, że szybko odejdzie.
OdpowiedzUsuńlalka niestety nie moja, ale jest na mojej wishliscie ;-)
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem! Zimą najchętniej wziąłbym wolne w pracy i na uczelni, byleby nie musieć wychodzić! Wyprawa po cokolwiek do sklepu graniczy z cudem i zawsze, zanim od pomysłu dojdzie do realizacji, jest już ciemno (albo świta!) :p
OdpowiedzUsuńPrzykrywanie czterech liter kołdrą i kocem... znam to! Nie ważne, jak jest gorąco, kuper musi być zakryty! (może to jakiś podświadomy lęk przed mordercą-gwałcicielem, który chowa się latami pod łóżkiem???) :p
Lalka wspaniała, dobrze wiedzieć, że na ciele Teen Skiper ;)
I ja łączę się w bólu marznięcia, bo sama śpię w ciepłej piżamie (choć skarpetek pod kołdrą nie znoszę!), pod kołdrą i dwoma kocami. Czasem jak przymrozi to i sweterek idzie w łaskę! Lokum mam tak samo mało dogrzewane, latem za to sauna...
OdpowiedzUsuńPiękna lalka i świetna sukienka, uwielbiam ten fason :)
Hello from Spain: Renaissance princess Barbie is a very pretty face. The photos in the garden are beautiful. Do not know how you can live with that cold. It is unbearable to freeze pipes. Mood missing bit for spring.
OdpowiedzUsuńWłaśnie o 3 rano odkrylam tego bloga i mimo, że nie kolekcjonuję lalek, to się zaczytuję:D Może więc zacznę :D
OdpowiedzUsuńTeż znam uroki wynajmowanych mieszkań, ale mam nadzieję, że tym razem osiadłam na dłużej ;-) Księżniczka jest śliczna (uwielbiam mold Mackie), choć jakoś mi chyba nie pasuje ta głowa do ciałka teen skipper :-)
OdpowiedzUsuńJa też lubię ciepełko i nawet w gorące lato muszę być czymś opatulana w nocy. :)
OdpowiedzUsuńKsiężniczka piękna, śliczna z twarzy, a suknia i dodatki (nawet złoty rogal) pasują idealnie.
Laleczka jest cudna ;) podoba mi się bardzo wzorek na sukni ;D co do ciepełka też go lubię .. ale kocham też zimę xD strasznie zimno jest ostatnio :/ heh ... nie wiem czy się znamy .. ale zapraszam do mnie ;) http://kto-moda.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twoje posty!! sa tak odprężające i pełne poczucia humoru!
OdpowiedzUsuńśliczna lalka, zachwyca mnie jej ubranie i doborem kolorów , ta jasna skóra do czarnych włosów i ciemnych ust - wspaniała!