Charakterystyka Królika

Moje zdjęcie
Elbląg, Warmińsko-Mazurskie, Poland
Jestem Żoną i Matką. Kolekcjonerem i Czytaczem. Budowniczym swojej małej rodziny. Mój MałżOn to odważny, lecz nico leniwy lew. Mój Syn to Mały leśny troll o najmądrzejszych oczach świata. Ja to Chaotyczny Królik, kobieta o wielkim sercu i duszy wielkości lalki Barbie. Sprzątam, gotuję i piszę, a przede wszystkim żyję! Oj, tak- żyję pełnią życia!!!

poniedziałek, 2 lipca 2012

Kim będę gdy dorosnę?

Małe dziewczynki statystycznie chcą być nauczycielkami, lekarzami, piosenkarkami czy modelkami.
Mały Króliczek najpierw chciała być budowlańcem, bo fajne mieli kaski i pracowali na dźwigach.
Potem chciała być strażakiem, bo chrzestny skądś zajumał kask branżowy, no i jeździli takimi fajnymi, czerwonymi wozami.
Ostatecznie i na zawsze zapragnęła być detektywem lub Policjantką ze Skotland Jardu (nie poprawiać!).
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że miłość do mundurów i broni mi minęła, ale za Chiny Ludowe nie wiem skąd się wzięła i kiedy tak naprawdę się zaczęła.
Oczywiście na początku była telewizja. "Dempsey i Makepeace na tropie", "Policjanci z Majami", "Żar tropików, "Coloumbo" i "Kojak"- oto seriale mojego dzieciństwa i główny napęd wyobraźni.
Wystarczył jakiś w miarę względnie wyglądający facet jako jeden z głównym bohaterów i już moja głowa pracowała na najwyższych obrotach. Na początku gdy miałam z 8-12 lat to w wyobraźni byłam dziecięcą super, nad wiek rozwiniętą partnerką bohatera. Potem (12-15 lat) byłam wyszczekanym kumplem skłonnym do nadmiernej rywalizacji. No i oczywiście gdy gdy już osiągnęłam wiek "rozwojowy" czyli 16+, to skłonność do rywalizacji pozostała ale w mej głowie wątek sensacyjny nagle stał się miłym tłem do pełnej namiętności historii miłosnej.

Oczywiście w przypadku Detektywa Glacy i Detektywa ze szklanym okiem trudno mówić o szeroko pojętej "przystojności", ale oczywiście wyobraźnia poradziła sobie i z tym: każdy mniej ładny bohater w mej głowie stawał się od razu tolerancyjnym wujkiem.

Praktycznie do każdego sensacyjnego serialu w telewizji i filmu na VHS dorabiałam opowieść. Dzisiaj wiem, że tworzyłam Fanfiki. Wtedy to były Opowieści.
Czego ja nie byłam bohaterką i z kim ja nie miałam romansu...
Najczęściej moją "drugą połówką" był Jean Claude Van Damme lub oczywiście Steven Seagal, lub też każdy inny aktor który umiał kopać.
Prowadziłam nawet kartotekę moich Opowieści, czyli imię i nazwisko moje bohaterki, wzrost numer buta i imiona psów. Jednym słowem wszystko.
Z czasem nagromadzenie opowieści przekroczyło powierzchnię mojego rozumu. Historii bohaterów, miłości i sensacji zwyczajnie zrobiło się za dużo i wtedy zaczęłam pisać. Miałam sobie zeszycik, gdzie opowieści z głowy przelewałam na papier. Najczęściej były to krótkie powiastki gdzie atak psychopatycznego mordercy był tylko podtekstem dla namiętnego pocałunku głównych bohaterów pod koniec akcji.
Spłodziłam kilka wiekopomnych dzieł pod wiele mówiącymi tytułami, takimi jak: "Czas zemsty" (opowieść o psychopatycznej dziewczynie, która w wyniku napaści straciła stopę i mści się na oprawcach pozbawiając ich stóp za pomocą ładunków wybuchowych), "Cena prawdy" (Jak wyżej tylko mści się gruby policjant. W sumie nie pamiętam za co się mści ale obcina ofiarom nosy.).

Nie powiem, z czasem te grafomańskie wypociny nawet dało się czytać, ale te "najpierwsze"...ło matko! Mam te zeszyciki, bo mama znalazła je kiedyś w resztce moich rzeczy. Oddała mi je z pół roku temu i nadal nie udało mi się ich przeczytać do końca, tak na jedno posiedzenie. Jednym z powodów jest moje paskudne pismo. Drugim mój przecudny styl pisania.
Jesteście gotowi? No to lecimy!

Mamy rok 1994, Królik ma 12 lat i pisze tak:

"Kasandra starała się unieszkodliwić każdego wroga tak, aby nikt nie zauważył, że go nie ma. Niestety zdradziła ją wbita w pień drzewa ta gwiazdka, którą walczą nindża" (Pisownia oczywiście oryginalna. Kasandra czyli żona pułkownika Guila ze Street Fightera. Supert laska o szarych oczach i karminowych wargach. Musiało to być niezwykle ważne, bo Kasandra jest bohaterką trzech opowieści i w każdej jest wspomniane jak bardzo jej wargi są karminowe)

Rok później akcja nadal jest dramatyczna:

"- w imię miłości!- wykrzyknął Max. Po czym odbił się od ziemi, w powietrzu wykonał obrót o 180 stopni i kopnął złego generała w brzuch. Generał upadł tak niefortunnie, że upadając nabił się na pręt wystający ze ściany i umarł."
No i nieważnie, że krwawo, ważne że się kochają. Max, to mąż Kasandry, ale już w tym opowiadaniu nie jest Guilem ze Street fightera. Nadal jednak ma twarz Van Damme'a

Moja osobista perełka:

Max rozmawia z dawno niewidzianym znajomym:
"- I co tam stary u ciebie słychać?
- A wiesz, super! Żadna laska mi się nie oprze!"
Zdumiewające jest pojęcie czternastolatki na temat rozmów pomiędzy samcami

W 1997 popełniłam także wariację na temat mojego ówcześnie najbardziej kochanego serialu czyli "Brygady Acapulco". To opowiadanko jest najbardziej bogate w kuriozalne zdarzenia. Nagromadzenie absurdu jest tam tak wielkie, że ciężko wybrać rodzynki.
W skrócie: bohaterka jest wszechstronnie utalentowaną malarką, która zawsze marzyła by być policjantką (Ach, to zupełnie jak ja w tamtym czasie! Zbieg okoliczności czy co?!). Od razu po przyjęciu jej do grupy dostaje ekstra ważne zadanie, czyli za śpiewać piosenkę z Alladyna Disneya na konkursie w ekskluzywnym hotelu. Oczywiście zostaje porwana, nieomal zbrukana i uratowana przez płomiennookiego przystojniaka (Przypadkiem ulubioną serialową postać autorki). Dla ironii jej ojcem jest porucznik Harris z Akademii Policyjnej. Tak, ten Harris... Dżizas!

Gdzieś tak w 2000 roku porzuciłam policjantów i Opowiadania na rzecz książki, którą prawie napisałam. Niestety, to już zupełnie inna historia...

Dziś dwie lalki.
Obie wystylizowane na super detektywki i dlatego są bohaterkami posta.



Zaczniemy od tej z karminowymi wargami i mahoniowymi włosami:
Pierwotnie była ona Dorotką z Krainy Oz (Barbie Miss Dorothy Gale of Wizard of OZ z 2010 roku).


Porzuciła ona jednak pogoń za tęczą na rzecz pracy w Króliczych siłach specjalnych. Teraz nazywa się Kate Buckett na cześć postaci z mojego aktualnie ulubionego serialu.

Kaśka Wiaderko na zdjęciach prezentuje się następująco:








Blondyna natomiast zgodnie z zasadą "więcej znaczy lepiej" nazywa się Maddox Anne Winston - Smith (po mężu aktorze, który ją porzucił dla koleżanki z planu). Maddie dla przyjaciół, czyli dla Kaśki. Winston dla całej reszty, o Anne- zapomnijmy. ;))

Maddie zanim stała się policjantką była aktorką (a to ci niespodzianka!), bo w końcu musiała gdzieś poznać tego niewiernego męża.
Jej najgłośniejsza (i jedyna) rola to Dorotka w "Czarnoksiężniku z krainy Oz";







Obecnie Maddox całkowicie zapomniała o karierze telewizyjnej i całkowicie oddała się pracy jako Dzielna Tropicielka.







I nawet nosi trampki!:


Obie panie w tej sesji szukają mordercy, bo trupa już mają:


Niestety trup aktualnie się "nie rozkładał" do zdjęcia:


I szybko się znudził pozowaniem:


Bo w żadnej sytuacji nie warto tracić głowy!

Ta krwawa zagadka zaowocowała piękną przyjaźnią:



Kaśka, cycek ci prawie wylata!

Wielkie dzięki dla Oli za nowy, zajebiście fajny wizerunek Maddie!

25 komentarzy:

  1. hhe dobre ;D Dorotka wygląda zabójczo! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Łoooo, a ja się kochałam w Janosiku i Robin Hoodzie wymyślałam alternatywne zakończenia seriali o nich (gdzie oczywiście nie umierali). Opowiadań nie pisałam, za to rysowałam komiksy. Część z nich dotrwała do dziś i mam nadzieję kiedyś je "opublikować" w sieci, dla własnej frajdy i satysfakcji :)
    Seriale "detektywistyczne" jakoś mnie minęły, za wyjątkiem "Arsena Lupin", "Na wariackich papierach" i "Detektywa w sutannie", ale panie detektywki mi się podobają, szczególnie rudowłosa. Inteligentnie patrzy jej z oczu. Blondyneczka to pewnie taka cicha woda - na groźną nie wygląda, ale pewnie sprawdza się w akcji :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiałam seriale i filmy sensacyjne, kryminalne. A, jeśli główny bohater, znał jeszcze karate, to już byłam w siódmym niebie.
    No i oczywiście moja największa miłość Jean Claude Van Damme i ten jego szpagat na krzesłach. Wyobrażałam sobie, że znam świetnie karate i, że potrafię, tak walczyć, jak Van Damme.

    Super wystylizowałaś dziewczyny, wyglądają niczym agentki FBI, a zwłoki wymiatają. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szpagat ćwiczyłam tak długo, aż mi spodnie ma tyłku pękły, a przy próbie kopa z półobrotu potłukłam wazon...
      A teraz Van Damme wygląda jak pomarszczony rodzynek :)

      Usuń
  4. heh :D ja nawet nie pamiętam kim chciałem być :/ eh ta pamięć :D lalki wyglądają odlotowo :D super !

    OdpowiedzUsuń
  5. He, he, skąd ja znam wymyślanie alternatywnych zakończeń albo kolejnych odcinków seriali ze sobą w roli partnetrki głównego bohatera...

    Lalki cudnie wystylizowane. Steffi z Barbie basics wygląda obłędnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lalki bosko wyglądają w nowych wcieleniach! Alternatywne zakończnia i historie... chyba każdy dzieciak je wymyślał ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaa, tyle że ja nadal nie zmrużę oka dopóki nie wymyślę zakończenia jakie mi się podoba. Moimi ofiarami padły i Matrix, i Gladiator, a ostatnio nawet Dr House :)

      Usuń
  7. Podoba mi się kolor włosów panny Mackie i spojrzenie w bok.
    Też chciałbym mieć jedną "Gotową" z tym kolorem włosów, ale na razie w Smyk-ach nie ma śladu po plażowych Basics. Jedna z nich ma właśnie taki kolor kłaków. :D

    PS. Uwielbiałem "Dempsey i Makepeace na tropie"

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo lubiłam wymienione przez Ciebie seriale, szczególnie Żar Tropików, i nie wymieniony przez Ciebie, Gliniarz i Prokurator. ehh, to były czasy, teraz w TV same polskie seriale o gospodyniach domowych.
    bardzo lubię też fanfiki, ale nigdy, nie daj Boże, heteroseksualne, haha!
    fagmenty opowiadań bezbłędne, bardzo sie uśmiałam!
    Kate Buckett wygląda genialnie, ma świetne ubranko! szczególnie ta kurteczka.
    oczywiście moja faworytką jest Maddox! jest bardzo słodka, jak to zazwyczaj lalki z tym moldem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Domagam się więcej Twoich opowieści! Uśmiałam się oczywiście, zwłaszcza w trakcie rozmowy samców :D To jest naprawdę warte opublikowania w jakiejś książce!
    Nowy imidż niesamowicie lalkom pasuje. Zwłaszcza tej rudej, cudownie wygląda ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Może i Twoje powieści kryminalne to nie mistrzostwo świata, ale talent do wzbudzania uśmiechu masz przeogromny:) A panie detektywki wymiatają:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pamiętam, jak jako dziecko kłóciłam się ze starszym rodzeństwem, co będziemy oglądać o 19 - dobranockę czy McGyvera. Na początku oczywiście ryczałam, że chcę Muminki, potem przeszłam na ciemną stronę mocy i wygrał mój idol McGyver :-P Cytaty z Twoich opowiadań są nie do pobicia! Mnie osobiście rozbroiło "nabił się na pręt wystający ze ściany i umarł." :-D Nic dodać, nic ująć... "I umarł" ;-)

    Lalki przeszły świetną metamorfozę. Sama nie lubię zmieniać "fabrycznych" lalek, ale lubię je oglądać na zdjęciach - Twoje wyglądają teraz bosko, a na ostatnim zdjęciu nawet bardzo ludzko :-)

    Ania z doll second hand

    PS. Zauważyłam też zmianę w banerku bloga - bardzo fajnie to opisałaś :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Aniu! Jesteś pierwsza, która zobaczyła zmianę opisu :)
      A moje opowieści... no cóż. Tak jak mówiłam- poziom żenady jest tak wielki, że muszę sobie dawkować czytanie. Niewykluczone, że jeszcze coś przytoczę.
      Jak przebrnę :)

      Usuń
  12. Świetnie mi się to czytało. Twoje perypetie pisarskie przywodzą mi na myśl, to co moja córka robiła. Ona też pisała powieści i prowadziła pamiętnik. Nie zaglądałam tam, ale pamiętam, że jak Paulina zajrzała po latach, to w pierwszych odruchu miała ochotę unicestwić te dzieła. Powstrzymałam Ją na szczęście. Ja nie byłam tak pilna i staranna, moje powieści powstawały jako rysunki. Zwykle były to cycate pielęgniarki w niebotycznych szpilach i mini w ktorych kochali się bez wzajemności przystojni lekarze, inna grupa to piękne zapłakane w welonach i toczkach na głowie młode wdowy. W tle pocieszyciel oczywiście. Moja mama chowała te wypociny, pozniej przejeła je moja córka. Długo wygadywała mi, że nie chciałam zostać rysowniczką. Ja chciałam byc sekretarką i tak też się stało. Nic innego mnie nie interesowało. Ambitne jak cholera prawda ? ha, ha
    A wiesz, że moim pierwszym idolem był Czarny Rafał z "Historii o żółtej ciżemce " ? dalszych nie przytoczę, bo to byłby materiał dla psychiatry, sama się sobie dziwię. pozdrawiam CIę i czekam na dalszy ciąg opowieści :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiesz Aniu, ja wiem, że mogłam pisać tak życiowo, ale kilka złych wyborów za czasów studenckich trochę popsuło moje szanse. Ten blog to taka namiastka własnej twórczości.
    Aż chce się powtórzyć za Adasiem Miauczyńskim- "Dlaczego o życiu decydować za młodu, gdy się jest kretynem?"

    OdpowiedzUsuń
  14. no,no!cóż za talenta pisarskie!ja tez "swego czasu" bawiłam się w pisanie a nawet w rysowanie komiksów,niestety szybko mi przeszło,gdy trzeba było tą samą scenę narysować prawie tak samo kilka razy...hahaha :)

    a panny wyglądają bosko,jak dwie rasowe "gliny" :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Króliczko w Twoim przypadku nic straconego. Pisać można w każdym wieku. Weż spróbuj,masz naprawdę dar, wszystko co opisujesz, mozna sobie świetnie wyobrazic, ponadto piszesz gramatycznie i stylistycznie. Nie sa to opowiastki grafomanki. Te krótkie blogowe namiastki Twojego niewątpliwego talentu, są na to dowodem. Co mnie w tym utwierdza ? czytam je od deski do deski. Z tym u mnie cholernie trudno, zwykle czytam poczatek i zakończenie, bo nie daję rady zagłębiać się w niektóre wpisy na blogach. Twoje opowiadania czytam słowo, w słowo :) i jak sądzę nie tylko ja , co widać po wpisach.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dorothy w Twojej stylizacji wygląda niesamowicie! Nie poznałam jej ;)
    Wspaniała notka i wyobraźnia :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wspaniale się Ciebie czyta! Już od dziecka masz głowę pełną fantastycznych, szalonych pomysłów. Nie da się z Tobą nudzić :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja mając 2 lat próbowałam stworzyć alternatywne zakończenia niektórych tomów Sagi o Ludziach Lodu :) pamiętam, ze nawet przepisałam do zeszytu cały rozdział tomu o Lucyferze, tylko by na końcu dopisać własne zakończenie.
    Z chęcią przeczytałabym Twoje historie "detektywistyczne" w całości. Już przy tych krotkich fragmentach dobrze się bawilam ;D
    Kobietki w czerni są mrauu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinno byc 12 lat XD cyferkę mi zjadło...

      Usuń
    2. Trzeba było nie poprawiać, przecież nie od dziś wiadomo, że dziewczynki wcześniej dorastają XD
      Do "Sagi" nie dorabiałam zakończenia...
      Do "Sagi" wymyśliłam dalszy ciąg!

      Usuń
  19. ehh.. aż się przeniosłam w czasy Dempsey'a czytając ;) kurcz, kto wtedy nie chciał być policjantem ?? :))
    super stylizacje i super wpisy :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Króliku, jeśli wydasz książkę to poproszę o informację, już ustawiam się w kolejce do księgarni xD Uwielbiam czytać cokolwiek napiszesz, to tak wciągające i zabawne, że trudno się oderwać ;D
    P.S - Też jestem fanką serialu Castle ;)

    OdpowiedzUsuń