Charakterystyka Królika

Moje zdjęcie
Elbląg, Warmińsko-Mazurskie, Poland
Jestem Żoną i Matką. Kolekcjonerem i Czytaczem. Budowniczym swojej małej rodziny. Mój MałżOn to odważny, lecz nico leniwy lew. Mój Syn to Mały leśny troll o najmądrzejszych oczach świata. Ja to Chaotyczny Królik, kobieta o wielkim sercu i duszy wielkości lalki Barbie. Sprzątam, gotuję i piszę, a przede wszystkim żyję! Oj, tak- żyję pełnią życia!!!

piątek, 20 kwietnia 2012

Plany weekendowe

Jakbyście nie mieli co w weekend zrobić to zapraszam do nas. Małż organizuje drugą turę zeszłorocznego festiwalu gier planszowych MANUFAKTURA.


Dodatkowe informacje, są na FejsZbooku, niestety nie posiadam tam kąta więc musicie szukać na własną rękę.
Kąt- miejsce do "bycia". To nie jest błąd ortograficzny ;)

Będą gry planszowe.
I grochówka.
Królika tam też będzie można zastać.
Ale bardziej Małża.
Małż, dla przypomnienia wygląda tak, jak w poście: Bohater we własnym domu
Zawsze można od Małża zażądać widzenia z Królikiem.

No i chciejcie żeby w weekend było słonko to będzie post, bo dam radę zdjęcia zrobić. A mam co obfotografować... Mówię Wam, "miodna" dziewucha zawitała do Nory.
Chyba, że mi palec nie "odpuchnie", bo miałam wypadek przy pracy i mój kciuk zrobił się sztywny jak gołąb na dachu.

Kurka i łyso jakoś tak bez zdjęć...

Macie Maślaka:

I artystycznie śpiącego Bubla, który ostatnio za punkt honoru postawił sobie obszczanie moich, kochanych trampeczków, choć raz w miesiącu:


No to do zobaczenia na planszówkach!!!!

wtorek, 10 kwietnia 2012

Opowieść o Gołąbeczce...

Zastanawiam się dlaczego jeszcze nie opisałam tej historii... Może dlatego, że jest tak absurdalnie głupia, że nie uwierzyłabym w nią, gdybym nie była jedną z jej bohaterów. Do dziś ja i Małż zarykujemy dziko, gdy tylko sobie przypomnimy to niesamowite wydarzenie.
Była zima, choć kalendarz uparcie wskazywał wczesną wiosnę. -15 stopni w cieniu, słońca nie był od pół roku. Króliki gnieździły się w Norce, grzejąc się wzajemnie i wegetując. Koty były matowe i bez życia, a Maślak tak mały, że dopiero co odkrył, że ma stopę i z dziką rozkoszą wsadzał ją sobie do bezzębnego, jeszcze wtedy, pyska.
Pewnego dnia marazm został przerwany nienaturalnym kocim poruszeniem. Jojczenie i żałosne miaukanie wydobywało się raz z jednego, raz z drugiego futrzaka, gdy te tylko znalazły się na swym stałym punkcie obserwacyjnym czyli oknie.
Jeden dzień kociego płaczu można wytrzymać, drugi i trzeci też, ale gdy wyglądanie przez okno i grzeczne tłumaczenie rozhisteryzowanym sierściuchom, że "nic tam nie ma!", nie zdaje rezultatu to w końcu najspokojniejszego człowieka trafia szlag.
Zwaliłam koty z parapetu, prawie sama na niego wlazłam i przykleiłam nos do szyby. Oglądam dach- nic nie ma... Zaglądam na lewo i prawo... nic i w końcu gdy miałam skapitulować- widzę ogon! Gołąb jak nic!
Zupełnie z boku mojego okna, wystaje taki metalowy kominek. Kominkiem mój sąsiad odprowadza wilgoć z łazienki. Kominek jest cieplutki nawet w zimie. Rozmarzyłam się... Gołąbek uwił sobie gniazdko pomiędzy kominkiem a daszkiem facjatki i wkurza moje koty. Zwierzęca rodzinka nam się powiększy.
Tych, który już widzą pewną nieścisłość w moim opowiadaniu zapewniam, że wszystko przed nimi. Nic nie ubarwiam, tak było.
Małż wrócił z pracy, od razu zaciągnęłam go pod okno, pokazałam wystający ogonek i nakazałam kotom banicję, żeby przyszła matka miała spokój. Przez następne kilka dni codziennie zaglądaliśmy czy gołąbka siedzi. Siedziała, a jakże!
Nie pamiętam w którym momencie doszła do mnie straszna prawda. Może to, że do tygodniu Gołąbka nadal tkwiła w bezruchu (podkreślam, że cały czas widzieliśmy TYLKO ogon!). Może w końcu do mnie dotarło, że początek marca to nie jest czas na "ulung" małych pierzaczy. A może w końcu moja niewielka armia komórek mózgowych przeprowadziła atak i zrozumiałam, że przy -15 stopniach raczej się nie znosi jajek, a ... zamarza!
Kiedy przekazałam Małżowi tą tragiczną nowinę, ten bezduszny samiec tylko wzruszył ramionami i stwierdził, że jeśli gołąb faktycznie "kaput", to jemu to nie przeszkadza. Przyjdą roztopy, ptaszyna odmarznie od kominka i poleci- pionowo w dół, do ogródka sąsiada. Trochę się wtedy zapieniłam. Wytłumaczyłam Małżonowi czym grozi zostawienie trupa przy oknie. Roztoczyłam wizję smrodku, tłumu much i dalszego kociego pierdolca i powiedziałam, że ja tej sprawy tak nie zostawię i Małż ma zrobić COŚ. Małż pomruczał pod nosem, że COŚ zrobi. Może... Jak mu się zachce...
Sprawa gołębia pozostawała chwilowo w zamrożeniu...
Pewnej nocy budzi mnie walenie. Coś jakby napieprzanie kijem w dach. Rozespana wychodzę z wyra i co widzę?- mojego Ślubnego elegancko przewieszonego przez parapet z tyłkiem wypiętym w sam raz na kopa. Było już późno, a Małż niestety przejawia skłonności do lunatykowania, bałam się, że własnie nakryłam go podczas jednego z nocnych spacerów. Gdy ostrożnie zapytałam co robi, przekonałam się, że nie lunatykuje, a właśnie robi COŚ. I robi to za pomocą drewnianego trzonka od miotły. Chciałbym wam to pokazać ale nie mam zdjęć. Spróbujcie sobie to wyobrazić- północ, szczupły prawie dwumetrowy facet z szalonym błyskiem w oku, dzierżący w dłoni drewniany kij ozdobiony szarymi piórami, a w tle głowa martwego gołębia, łypiąca martwym okiem z rynny. Horror i masakra w jednym!
I wyjaśnienie-Małż, kijkiem odkleił ptaszora od kominka, a ten zamiast "pionowo w dół do sąsiada", swój ostatni lot zakończył w rynnie. Skąd zerkał i wyglądał kuriozalnie głupio. I Małż nawalał kijem w truchło z nadzieją, że je jakoś wytrzęsie. W końcu mu się to udało i gołębia już nie widzieliśmy ale zapomnieć nie potrafimy.

Na część Gołąbki dzisiejszej lalce nadałam imię Paloma, co oznacza właśnie gołębia. Lalka i Gołąbka mają jeszcze jedną cechę bardzo wspólną- sztywność!!!
Serio, serio- nawet Mark będzie miał kłopoty żeby tą pannę do sesji ustawić.
(Słyszysz Mareczku? To wyzwanie!;))



Paloma należy do nowego tworu Mattel'a jakim jest Barbie Stardoll

Co mogę więcej o niej powiedzieć? Mnie nie przypadła do gustu.
Ma kapitalną sukienkę i wspaniałe włosy, ale jej twarz jest bardzo uboga w makijaż i taka trochę... nudna.

Paloma na pewno ma śliczne łapki z pomalowanymi pazurami:

Nie mogę się też przyczepić do długaśnych rzęs:

Jej artykulacja jest taaaaka ogromna:

mózzzzg....


Porównywałam ją z inną moją damą w czerni i czerwieni:

I wybieram Ognistą Wiedźmę Karolinę!

Podsumowując: seria Stardoll trochę mnie rozczarowała i nieprędko zakupię kolejną lalkę z tej serii. Uważam jednak, że każdy kolekcjoner powinien sam ocenić czy mu się dana lalka podoba czy nie, także proszę się tu nie sugerować.

piątek, 6 kwietnia 2012

Jajcownych Świąt!!!

Choć świąt Wielkanocnych nie lubię, to jednak oddalam się by oddać się cudownemu obżarstwu i nicnierobieniu.

Jajca upisane, mazurek ukręcony, byle pogoda dopisała!

A na deser lalka z jajem!
Kurzym, ale ozdobionym przez Królicę.


Najlepszego Kochani! I niech to będą kolorowe święta!!!