Charakterystyka Królika

Moje zdjęcie
Elbląg, Warmińsko-Mazurskie, Poland
Jestem Żoną i Matką. Kolekcjonerem i Czytaczem. Budowniczym swojej małej rodziny. Mój MałżOn to odważny, lecz nico leniwy lew. Mój Syn to Mały leśny troll o najmądrzejszych oczach świata. Ja to Chaotyczny Królik, kobieta o wielkim sercu i duszy wielkości lalki Barbie. Sprzątam, gotuję i piszę, a przede wszystkim żyję! Oj, tak- żyję pełnią życia!!!

wtorek, 8 stycznia 2013

Tylko nie mów do mnie Paula!

Post ten dedykuję Kasi- mojej forumowej koleżance, która podobny problem poruszyła na forum jakiś czas temu ;))

Ponad trzydzieści lat temu przyszłam na świat.
Urodziłam się jak prawie każdy dzieciak- z wrzaskiem. Jestem jednak przekonana (nieomal na 100%), że inne dzieci drą się, bo im zimno, chcą z powrotem lub też lekarz ma twarde i sztywne palce. Ja krzyczałam, bo pierwszą rzeczą jaką usłyszałam, było to że odtąd będę się nazywać "Paulina".
Ale serio, no...- "Paulina"? Droga Mamo, a bardziej ponuro, poważnie i niezdrobniale się nie dało?
No i mało kto wie, ale imię to wywodzi się od łacińskiego słowa "pauluus", co na nasze oznacza: drobny, mały. Nosz kurde, każdy kto mnie choć raz na oczy widział wie, że każdy inny przymiotnik opisuje mnie bardziej niż te dwa!
Tak jakby od pierwszych chwil życia los narzucił mi społeczną rolę "starej-malutkiej". Najpierw, przez kilka pierwszych lat, myślałam że mam na imię "Niunia", bo tak wołały na mnie liczni Krewni i Znajomi, moich rodziców.
Potem poszłam do przedszkola.
Tam nie było drugiej Pauliny. Ba!- niektóre dzieci słyszały to imię po raz pierwszy i nawet pytały mnie czy sobie tego nie zmyśliłam.
Dziś to takie normalne, zwyczajne imię. Wtedy?- idealnie pasowało do dziewczynki o okrągłej buzi i dorosłej twarzy, która nigdy nie broiła, nie brudziła i znała na pamięć całą "Brzechwę Dzieciom".
Moją zmorą (poza imieniem) była fryzura. Śmieliście się kiedyś z fryzury Lei z "Gwiezdnych Wojen"? Ja nie!
Miałam na łbie coś podobnego.

Precla ktoś chce?

Każdy ranek zaczynał się tak samo: zaraz po przebudzeniu brałam zgrzebło i szłam do babci. Ta rozplątywała konstrukcję z dnia po przedniego. Gęstym i ostrym grzebieniem wyznaczała przedziałek, równiutki bez linijki ("Wiesz Pauliś, to taka dróżka dla wszów, żeby miały gdzie na spacer iść. Hie! Hie!"). Potem Babcia zaplatała gładki warkocz (tak ścisły, że pancerny) i wplatała w niego wstążkę (najczęściej szeroką na 10 cm i różową). A potem następowało coś "magicznego", coś, co dwa mysie ogonki zamieniało w traumę mojego dzieciństwa- Babcia robiła takie "hop" i oba warkocze podwiązywała mi do góry. Z włosów robiły się dwie pętle, a wielgachne kokardy lądowały po obu stronach mojej pyzatej i odkarmionej gęby!
Grzywki oczywiście nie miałam, bo grzywki "przystoiły" krowom!
Jesuuuu... do dziś mam zachomikowany zeszyt z "nauczania początkowego" gdzie na pierwszej stronie stoi zdanie: "Pauliny kokardy są różowe".
Przez to doświadczenie, uprosiłam mamę by obcięła mi włosy gdy miałam 10 lat i dopiero gdy skończyłam 18, to postanowiłam włosy ponownie zapuścić.
No właśnie... 18 lat...
Nadal miałam na imię Paulina- nikomu nie udało się wymyślić nic innego. Zawsze "Paulina".
"Paulinka" brzmi "niebardzo". A co to za zdrobnienie, co jest dłuższe od imienia?
"Pola" to jest zupełnie inne imię.
"Paulińcią" nazywał mnie mój dawny prześladowca, któremu ubzdurało sobie, że jestem biedną, zagubioną dziewczynką, a on moim rycerzem- wybawcą, z małyszowskim wąsem. Chyba nie muszę wspominać, iż tego "zdrobnienia" też nie darzę sympatią.
Na "Paulę" i "Paolę" do dziś reaguję chęcią mordu na osobie, która mnie tak nazywa.
No więc- mam sobie (wtedy) 18 lat. 180 cm wzrostu i nadal cierpię, bo mam teraz krótkie włosy i ludzie biorą mnie za faceta!
Cycki, że klękajcie narody i tyłek jak u murzynki, a ludzie patrzą mi na głowę i pytają: "Przepraszam PANA, czy 13stka już jechała?", albo "Kup koleżance loda, co z ciebie za facet?"
Ekstremalna wersja: "Paulina, ty to jesteś świetny kumpel, można z tobą wódkę pić i po mordach się naparzać, ale ty jak dziewczyna nie wyglądasz, ty weź włosy zapuść!"
Były włosy źle, nie ma włosów- gorzej!
Do tego w liceum, mój "najlepsiejszy" kumpel zmienił "Paulinę" na "Padlinkę"... Przyjęło się...
4 lata byłam "Padlinką".
Spotkałam się ostatnio z tym samym kumplem. Pamięta zaraza!
Małżon mówi na mnie "Ruda" lub "Ruda Wiedźma". Gdy zwróci się do mnie po imieniu, ja zaraz myślę, że coś zmalowałam.
Do dziś pamiętam, że gdy mama zwracała się do mnie "Paulino", to ja już wiedziałam, że czas torbę pakować i z domu się wyprowadzać, bo własnie popełniłam jakiś czym "niewybaczalny", na przykład znalazła się kanapka sprzed tygodnia lub spodenki na wf z pierwszej klasy.
Oczywiście jako osoba dorosła pogodziłam się z "Pauliną".
Mogłam przecież nazywać się "Izaura", "Wanessa" albo "Anżelika".
Gdybym urodziła się kilka lat później, to nazywałabym się "Zuzanna" albo "Honorata", bo na punkcie tych imion potem zwariowała mama.
Cóż, mamie urodził się po mnie "Karol", a "Zuzia" i "Honoratka" to kolejne auta mamuśki. Czuję się z tym dziwnie, bo nie wiem czy aktualny wehikuł to moja "siostrzyczka" czy nie? ;)
No i dobra, ja tu gadu gadu, a lalka czeka.
Proszę Państwa- nie Mattel, choć 12 cali.
I też nie Paula :)
Pierwszy facet w mojej kolekcji!!!
I do tego Mudżyn! (to znaczy lalka AA).
O taki Pan:


Ta dah!!
...
...
...
...
...
Nic nie mówi?
...
No to podpowiedź: temu panu też nie pasowało imię, więc "se" je zmienił.
...
...
Nadal nic?
OK, to lalka:



Oto Pan RuPaul jeden z najsłynniejszych drag queen na świecie!!!


Ponieważ RuPaul nie obciął sobie operacyjnie tego i owego, a inne jego atrybuty są, że tak powiem, prawdziwe jak obietnice wyborcze polityka, tak więc dla bezzasadnej satysfakcji będzie przeze mnie nazywany uparcie "łonym" czyli facetem.

Potraktuję go też jak każdą inną Barbię i podaruję sobie nieistotne różnice w budowie anatomicznej lalek tych dwóch firm.
Uznajmy że RuPaul jest na model muse, bo ma tak samo sztywne nogi.





To co mnie najbardziej cieszy:

- śliczne buty i pięknie wymodelowane stopy:

- haftki, a nie rzep, który się wszystkiego czepia, ani też zatrzaski, które wyrywają się wraz z "mięsem":

- duża głowa ze skomplikowaną fryzurą w obowiązkowym kolorze blond:

Fajny lalek :)

Z RuPaula, podobnie jak ze mnie, jest kawał baby. Ponoć mierzy on 213 cm wzrostu. I to bez szpilek!

A jakby ktoś chciał wiedzieć, to zawsze chciałam nazywać się Kasia albo Ania ;)

61 komentarzy:

  1. O jejku mnie przez mój wzrost mylą z kobietą :P , nie wiesz jak dobrze słyszeć że nie tylko mnie takie coś spotyka :P RuPaul boski

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem przed drugą zmianą nazwiska...i stwierdziłam, że teraz albo nigdy-pozbywam się mojego koszmaru i zmieniam tez imię. A co! Podałam listę propozycji siostrze, stwierdziła, żem pretensjonalna. Wiadomo, nikt nie pogrąży bardziej niż rodzina.
    Widzisz więc, że rozumiem chęć zmiany i sympatyzuję z tobą i lalkiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie mama chciała skrzywdzić dając na imię Astryda, ale na szczęście tata w urzędzie dopisał z przodu Natalia i teraz ludzie myślą że mam 2 członowe nazwisko^^
    Mój brat natomiast dostał urzędowo Jarosław a wszyscy mówili do niego Igor...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Astryda brzmi ciekawie, ale jako "magiczne" imię dla kogoś, kto zajmuje się ezoteryką :)
      Dobrze, że tata czuwał!
      Mam ciotkę "Natalię" i mąż mówi do niej "Natasza". Jakoś mnie to wzdryga.

      Usuń
  4. Cóż, zawsze można nazywać się Kleopatra :-) Wtedy dopiero dokuczają na maxa, co wiem z autopsji :-). A za faceta w mojej szarej czapce, kurtce "parce" i z niskim głosem - jestem brana notorycznie. W Wigilę zaatakowała mnie staruszka przy osiedlowej altanie: "Gdzie się pan pcha z tymi śmieciami, tu się już nie mieszczą! Do siebie je zabierać "
    Nie sprecyzowała, czy mam wracać z nimi do mieszkania, czy szukać konkurencyjnego śmietnika.
    A imiona moich kotów (Hołota, Padlinka, Tuman, Kotołak), poróżniły mnie ostatnio z osobą, którą uważałam za dobrą przyjaciółkę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że z kotem "Padlinką" mogłabym niejedną puszkę śledzia zjeść :))
      Śmieci mogłaś wcisnąć Moher Commando wcisnąć w rękę, z okrzykiem "Wesołych Świąt!!!"

      Usuń
  5. Mogli dać Ci na imię Teresa, jak mój ojciec mnie, po swojej byłej (mama chciała Lidia). I od pół wieku nienawidzę tego imienia. Imię powinno się wybierać występując o dowód osobisty i już. (Nota bene moja córka też jest niezadowolona, tylko facetom chyba wszystko jedno). A lalek fajnisty. Pamiętam, że u nas w klasie, najzgrabniejsze nogi miał Sławek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! ja też kiedyś ubrałam kumpla w sukienkę i on miał wcięcie w talii, a ja wtedy nie :))
      "Teresa" to ładne imię, ale niestety "Tereska" jakoś poniżej godności.

      Usuń
  6. Do mnie dla odmiany przez telefon mówią często "proszę pana" , jakoś tak widocznie brzmię :) Imienia tez nie lubiłam, choć może nie jest jakieś "ostatnie" ale zawsze mnie wkurzało. W całości brzmi ładnie - Aleksandra ale jak sie można domyślać nikt, ale to nikt tak do mnie nie mówi, zawsze jest Olka, Ola.... Ola monola... (zestaw z podstawówki ) , a juz naj, naj gorzej jak moja mama mówi do mńie Oleńka.. :-/ no Oleńka ! Jak można do prawie 40 letniej kobiety mówić Oleńka ! Szlag mnie trafia na miejscu!
    Córci wydawało mi sie, że dałam najpiękniejsze imię na świecie : Kamila, a ona mówi ze jej sie nie podoba i chciałaby by być Karolinką... :( Babom sie chyba nigdy nie dogodzi ;-)

    Lalka suuuper !:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama ma na imię "Elżbieta", a babcia zawsze wołała ją "Elżuuuuuniu!!", a ja miałam wrażenie że dla moich uszu to taki dźwięk, jak drapanie palcami po szybie.
      Pewnie Ty masz podobnie :)
      Choć mam wrażenie, że dla mamy zawsze się jest taką maleńką...

      Usuń
    2. Moja mama też Elżbieta :D Dziadek ją ,,Żuńka'' nazywał :P Ja mam Ola, mi się podoba ;3

      Usuń
  7. Czyli jak widać łatwo sobie możecie wyobrazić jak to jest być jedyną w przedszkolu, podstawczaku i liceum- Dominiką! I choć żyję z tym imieniem 38 lat nadal mam niejaki dyskomfort gdy mam się przedstawić...W LO pani od geografii- pamiętając,że mam jakieś "dziwne" imię nazywała mnie-Oktawią! Przecież to wszystko jedno- i to i to wywrotowe;)-oraz niebywale podobne...
    A tak w ogóle to miałam być Jackiem- i mój św. pamięci Tatuś często tak do mnie mówił-i to on załatwił mi ksywę rodzinną...Jacek, Jacuś,Cuś,...Cusia! Czyż nie pięknie??? Na rodziców to można liczyć...ehhhhh...ale w sumie nie jest tak źle..moja mama to Jadwiga Otylia...dobrze,że jest szczupła...gdyby mnie tak skrzywdziła to bym musiała się zastrzelić chyba;)puszysta Otylia to zakrawało by zupełnie na jakieś dręczenie dziecka!
    Paradoksalne jest to,że imię Paulina...to zupełnie przyzwoite imię jak dla mnie-patrząc obiektywnie- Dominika tez obleci...Faktycznie babom nie dogodzi;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam w klasie 3 Dominiki :) Ale dodam, że to był pierwszy mój "styk" z tym imieniem i od razu z grubej rury!
      Właśnie teraz imię "Paulina" jest normalne, ale mama mi opowiadała, że 30 lat temu było ono egzotyczne jak "Oktawia".

      Usuń
    2. hahaha...kiedyś jak na ulicy słyszałam -Dominika- to wiedziałam,ze to do mnie;)...teraz zupełnie nie reaguje bo małych Dominik jest zatrzęsienie;)...a co do ilości i zagęszczenia imion w skali kraju...to pewnie było uzależnione od mody...

      Usuń
  8. Ja mam pospolite imię Agnieszka na początku lat osiemdziesiątych musiało być dość popularne bo w klasie było zawsze od 4 do 5 Agnieszek :-) No ale mogłam mieć na imię Ewka :-) Jeśli chodzi o wzrost to mam dwa centymetry mniej niż Ty więc wołali za mną żyrafa lub topola :-) Wracając do Pauliny, moja starsza córka nazywa się Oliwia Paulina i twierdzi, że Oliwia to brzydko i wolałaby na pierwsze mieć Paulina :-) Chyba taka matura nasza.

    Lalka cudna :-)
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię imię "Agnieszka" i faktycznie święciło triumfy w latach osiemdziesiątych. Choć jak słyszałam, jak do koleżanek o tym imieniu babcie zwracały się "Agnisiu", to mnie trzęsło.

      Usuń
    2. Ja wolę Agnieszka nie żadne Aguś, Agniecha czy Aga po prostu Agnieszka :)

      Usuń
  9. Paulina to bardzo zacne imię, dobrze mi się kojarzy, mam przyjaciółkę imienniczkę :D
    A co do RuPaula, to już teraz przynajmniej wiem dlaczego ta lalka zawsze mi chłopa przypominała... ;]

    OdpowiedzUsuń
  10. No żesz kurczę - takie ładne imiona, a kobiety wybrzydzają. Mi mama też dała wstrętne pierwsze imię (nie napiszę jakie, bo mnie wstrzącha z obrzydzenia), ale na szczęście drugie było ładne, czyli Magdalena. Na jeszcze większe szczęście, nie wiem z czyjej inicjatywy, od początku wszyscy używali drugiego imienia, a pierwsze poszło w zapomnienie. Nawet w dzienniku w szkole podstawowej figurowałam jako Magdalena. W liceum, znajdującym sie w innym mieście, do dziennika wpisano pierwsze imię i takiego zaczęto używać. Matko, ile ja się naprosiłam, aby zwracano się do mnie Magda. Kiedy skończyłam 18 lat, zmieniłam urzędowo kolejność imion i już w moim pierwszym dowodzie osobistym, jako pierwsze imię widniało Magdalena. Chciałabym zlikwidować całkowicie drugie imię, ale przeraża mnie myśl o wymianie wszystkich dokumentów.
    Korzystając z okazji apeluję do wszystkich przyszłych matek córek: nie dawajcie córkom na imię Wioletta!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje koleżance rodzice dali na imię "Maria Magdalena". To byli prości i mocno wierzący ludzie i chcieli dać córce imię biblijne. Chyba jednak nie doczytali kim owa MM była ;))
      W każdym razie ludzie z liceum nie dali koleżance zapomnieć o biblijnej imienniczce.

      Usuń
    2. Już myślałam, że dziwna ze mnie kobieta, bo zawsze lubiłam swoje imię, a tu proszę - Magdalena to po prostu najlepszy wybór ;)
      Nie trawię tylko zdrobnienia Madzia, co ciekawe zwykle nazywają mnie tak osoby nastawione do mnie średnio przyjaźnie (albo vice versa ;)).
      Wszystkie Wioletty jakie w życiu poznałam były... specyficzne.

      A z RuPaul piękna lalka jest, chociaż trochę mnie onieśmielająca.

      Usuń
  11. Mnie dali Dorota. Tata chciał, żebym miała "twarde i mocne" imię. Kiedyś dziadek zwrócił się do mnie "Doroto"... brrr aż mi siarki przeszły. Zupełnie jakbym kogoś zabiła.

    U mojego męża w rodzinie jest zwyczaj nadawania drugiego imienia po przodku odpowiedniej płci. I tak moja córka została "Ireną". To pikuś, bo alternatywna wersja to była "Eufrazyna". Słyszał ktoś takie imię?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nazwa jakiegoś leku :)
      To dopiero jest nie do zdrobnienia imię!

      Usuń
    2. W zdrobnienie Eufrazyna to chyba byłaby "Fruzia" :P

      Usuń
  12. Przyznam się bez bicia, że też dałam swojej pierworodnej imię Paulina. Kiedy się urodziła królowały dwa imiona Justyna i Monika. Mnie od zawsze podobało się imię Paulinka. Kojarzy mi się bardzo dziewczęco i wesoło. Moja Paulina jako dziecko była poważna jak chmura gradowa, też duża rosła i nosiła okulary, głowa w książkach, zawsze wzorowa i odpowiedzialna. Bracia mieli przechlapane słuchali Jej lepiej niż rodziców. Ja używałam zdrobnienia Pinka lub Pineczka. Teraz mówię do córki Pauliś. Co do imienia Ania, to uważam, ze jest infantylne i nie da sie nim zwrocić np do starej pani Ani jak ja. Ale trudno mam i żyję z nim. Rue Paul to jedne z najbardziej fascynujących lalek, ja ciągle nie mam, ale mieć będę, bo od dawna choruję na nią. Gratuluję Ci piękności. Jest cudna.
    Paulina ten kto Cię z facetem pomylił, musiał być niedorozwinięty umysłowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu (wciąż młoda duchem, więc sobie pozwolę, a co!) mylenie mnie z facetem zdarzało się nagminnie gdy miałam krótkie włosy. Nawet takie odchowane- za ucho. Teraz już nikt się nie myli.
      Ja też byłam strasznie poważna. Moja chrzestna (nie cierpiałam) mówiła: "bo ty się dziecko bawić nie umiesz". Tylko dlatego, że nie niszczyłam zabawek, a od lalek wolałam książki!

      Usuń
    2. ehh też uważałam , że Ania to zdecydowanie nie to ;) a już Boże uchroń od Andziów, które się tak strasznie podobały nauczycielom ;)
      chyba każdy ma jakąś immienną traumę - całe szczęście, że nie dano mi na imię np Faustyna :D
      Lalek dziwny.. chyba muszę go jeszcze pooglądać, żeby się do niego przekonać...taki mocno nie laleczny...

      Usuń
  13. Znając Twoją awersję do lalek płci męskiej od razu pomyślałam o Ru Paulu. Jest zachwycający!
    A co do fryzury - moja Babcia też mi taką robiła w dzieciństwie. W zestawieniu z okrągłą buzią wyglądałam jak dorodne prosiątko ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nawet w krótkiej fryzurze da się odróżnić faceta od dziewczyny, a Ciebie w szczególności, bo masz kobiece bardzo usta i w dodatku te oczyska niczym sarna. Nadal podtrzymuję, ze to byli debile w dodatku niezbyt dobrze widzący.
    Jasne, że nie obrażam się za Anię, nikt nigdy do mnie inaczej nie mówił. Kiedyś chciałam być Anką i tak się przedstawiałam, wyśmiano mnie i w ten sposób umrę Anią. Co dziwne to moje imię do dzisiaj, wiele osób w tym mąż mocno zdrabnia. Dosyć o mnie. Moja córka też nie niszczyła niczego, jak Ty uwielbiała książki i o dzisiaj Jej zostało. Po prostu spokojne dziecko bez natury bezmyślnego desktruktora, dewastatora i demolatora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ha - to ja zasilałam trend z lat 80-tych, bo dali mi na chrzcie "Agnieszka". Żadnych przykrych wspomnień związanych z imieniem nie mam, poza tym, że czasami złaziło się w jednym pomieszczeniu z dziesięć kobit, które miały na imię tak samo :P Na swoją psiapsiółę Paulinę mówię "pciupciątko" albo "dupciątko" i wkurza ją to jeszcze bardziej niż uzycie skrótu Paula. Fajna baba i zabawnie się złości, więc wykorzystuję okazje.
    RuPaul baaaardzo mi do serca przypadł. Nawet kiedyś polowałam na jego czarnowłosą wersję, ale, cóż, czasy się zmieniły, a ja - niestała w uczuciach, porzuciłam go na rzecz innego lalkowego samca.

    OdpowiedzUsuń
  16. Myślisz,że jedynej w szkole Milenie 30 lat temu było łatwo, a jak łatwo przekrecić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za to "Milena" jest jednym z moich ulbionych, kobiecych imion :)

      Usuń
    2. Milena u nas w szkole tez była jedna..tak jak Dominika;)...kurcze szkoda,ze bywała zupełnie niemiła;)...takie małe niedopasowanie...znam jeszcze jedno...kruczowłosą Biankę;)

      Usuń
  17. fajnie, że go dorwałas! Warto mieć w kolekcji taki ewenement!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja swoje imię lubię, ktoś mi nawet powiedział, że "Iwona" to brzmi tak szlachetnie :D Ale za to trzęsie mną, jak mnie zdrabniają do Iwonki... Aurę mam taką, że ludzie wolą trzymać się na dystans, nie doszłam jeszcze do wniosku dlaczego, więc każdy, ale to KAŻDY nowo poznany człowiek chyba próbuje mnie obłaskawić, mówiąc do mnie zdrobniale... A przecież nigdy nikogo nie ugryzłam...
    Też zawsze chciałam być Anią. Nie dali mi na pierwsze, nie dali na drugie, to se wzięłam na trzecie! A co!


    A co do wyżej wymienionej Dominiki: miałam znajomą, na którą mówili Domcia. Jej się podobało, ale dla mnie na jej miejscu byłaby to porażka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do mnie w większości znajomi mówią Domi (Domcia była by zupełnie nie do przyjęcia;)...a przyjaciele Nika...-Nike lubię -no chyba, że mówią złośliwie Najki;)

      Usuń
    2. Najki - mnie powaliło pod biurko :D super. Nike - jak ta kamienna znaczy ? ;)

      Usuń
  19. U mnie na podwórku na Iwonę wołało się "Iwcia", ale to było tak tępe dziewczę, że nawet kapustą nazwana pozostała by idiotką ;))
    Mnie się tam Iwona podoba. To imię nawet było rozpatrywane w kategoriach ewentualnej córki.

    OdpowiedzUsuń
  20. Moja córka ma na imię Julia. Szlag mnie trafia jak panie przedszkolanki, a teraz wychowawczyni w szkole zwracają się do niej "Jula". A po paniach ... dzieci, ma się rozumieć. W moich rodzinnych stronach "Jula" określało osobę o nie najlepszej reputacji. Na szkoleniach psychologicznych uczestnicy są proszeni, by się przedstawić imieniem, którym chce się, by się do nich zwracano. Dlaczego pedagodzy tego nie stosują? Toczę boję z nimi, że nie życzę sobie, by się tak do małej zwracano. Panie pedagożki ... zdziwione. Jedna mi kiedyś poradziła, bym przyzwyczaiła dziecko do takiego "imienia". Nie mogła zrozumieć, dlaczego proszę, by do Julii mówiono "Julia" lub "Julka". Zbyt skomplikowane?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo przecież takie zdrobnienie jest teraz "modne".
      Tak jak kilka lat temu każda Magdalena nagle stała się "Lenką".
      Mnie też szlag trafia jak to słyszę.

      Usuń
  21. W mojej podstawówce były dwie Agi, znaczy się ja i ta druga, małolata... No bo ja przecież o dwie klasy starsza byłam!!
    Nie wiele osób zwraca na to uwagę, ale "Aga" to Agata, do tej pory pojąć nie mogę jak to się stało, że wszystkie Agi okazują się Agnieszkami....
    W domu jestem nazywana "duża" i to z wielu powodów...
    Za to wujek zawsze, nawet teraz nazywa mnie Gałagutkiem, czyli psotnikiem...
    Paulina kojarzy mi się bardzo dostojnie ;)
    Choć obecnie jest szał na Zuzie i Zosie....

    Ania to moja mama, babcia zawsze wołała na nią Hania... Tata to Jędruś, choć w dowodzie jak byk ma wpisane Andrzej...

    Uf.. Ale się rozpisałam... Wybacz :D

    Temat imion to temat rzeka, ciekawy, choć rzeka :D :D :D

    RuPaul jest boski!! Śliczna lalka z tej pana :D
    Buty ma wspaniałe!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dostojnie"- no właśnie! Chyba właśnie tego najbardziej nie lubię w tym imieniu.
      Moja babcia miała na drugie imię "Wacława" (serio, serio) i wystarczyło, że pojechała do rodziny w białostockie i automatycznie stawała się "ciotką Wacką". To ci dopiero trauma ;)

      Usuń
  22. :D A ja jestem Ania, straszliwie oklepane imię, totalnie nijakie. W domu mówiło się do mnie "ty", więc jeśli któryś z rodziców użył nagle imienia "Ania", bądź, nie daj boże "Aniu", to również pakowałam walizki.. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej mówili "Aniu" a nie "Andziu" :))
      Moja babcia miała na imię Ania i nikt mnie nie przekona, że to brzydkie imię!

      Usuń
  23. oj,są gorsze imiona!!
    a "lalek" super :) taki......sexy :P

    OdpowiedzUsuń
  24. Chyba każdy miał taki czas, że nie lubił swojego imienia... Kasia zawsze wydawała mi się taka nijaka i pamiętam, że bardzo chciałam mieć na imię Karolina ;) Ale na szczęście w końcu się do niego przekonałam i nie zamieniłabym go już na żadne inne. A na drugie mam Ania - po mamie ;)

    Za to u mnie wszędzie jest teraz szał na Julki :)

    RuPaul to bardzo ciekawa postać :) Niby facet, a jaka fajna kobitka z niego wyszła :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozumiem. Ja też ze swojego imienia nie jestem zadowolona. Co więcej mimo upływu lat nadal nie mogę się do niego przyzwyczaić. :)
    Laleczka dużo ładniejsza niż on w rzeczywistości w roli kobiety. Chyba lepiej mu było jak był jednak facetem. :)

    OdpowiedzUsuń
  26. O...mamy takie same imiona,ja swojego też nie lubiałam w przedszkolu.Ale pogodziłam się gdy poszłam do pierszej klasy:)

    OdpowiedzUsuń
  27. A ja do swojego imienia nic nie mam, chociaż w dzieciństwie nie raz marzyłam by mieć na imię jak bohaterki ulubionych bajek. Za to od zawsze nie cierpiałam mojego drugiego imienia -Zosia, które to kojarzy mi się z dziewczynką z dwoma mocno związanymi warkoczami, przez które ma wytrzeszcz oczu.
    Co do włosów, miałam odwrotnie. W dzieciństwie byłam obcinana na tzw. chłopaka (tak jak na zdjeciu z avatara, bo moja mama uwazała, że bedę miała przez to geste włosy. Teraz mam do takich fryzur wielki wstręt i nigdy nie zetnę się na króciutko.

    OdpowiedzUsuń
  28. Moje imię nie jest dość popularne ale ja lubię ;-) Jednak podczas zaślubin z moim mężem, podczas zapytania urzędniczki czy przyjmuję nazwisko męża- wszyscy usłyszeli głośne i wyraźne TAK ale z jego ust... Zatkało mnie, scen nie chciałam robić no i sobie przyjęłam nazwisko męża, co w połączeniu z moim imieniem brzmi wręcz infantylnie. Zdarzyło mi się że ktoś mnie pytał czy naprawdę tak się nazywam czy to jakiś pseudonim co w moim przypadku jest irracjonalne bo żadną gwiazdą nie jestem ;-)
    Co do lalka, ciekawy, choć nie w moim stylu, wyszczerzone SuperStary i dziobate Stefffie pogrążyły mnie bezgranicznie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja nie wybaczyłabym swoim rodzicom gdyby nazwali mnie Andżelika! (bez urazy dla wszystkich noszących to imię)
    RuPaul ciekawy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I koniecznie z akcentem: "ĄŻelika" :))
      (na moje nieszczęście znam taką osobę)

      Usuń
    2. To dokładnie taki akcent jaki ma Facetka z Włatcy móch! :D

      Usuń
  30. Babcię na pierwsze ochrzcili Alfredą. Nienawidziła tego imienia, a jeszcze bardziej skrótu stosowanego przez ciotkę, która na szczęście od dawna ziemię gryzie i już nikomu nie dokucza - Freda. (Ciotka na wstępie oznajmiła: "Freda, to był nasz pies podwórkowy. Ale cię nazwali...")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie na osiedlu były dwie siostry- Maja i Kaja. Śliczne imiona miały, ale te były ich przekleństwem. Czemu?- mieszkały na drugim piętrze. Na pierwszym mieszkała pudliczka "Kaja", a na trzecim jamniczka "Maja".
      Indiana Jones też miał pseudonim po psie ;)
      Ale babci szczerze współczuję.

      Usuń
  31. Ech, jesteśmy właśnie na etapie wybierania imienia dla córki i po tym wpisie i komentarzach dochodzę do wniosku, że jak bym nie wybrała, będzie źle.
    Imię Paulina kojarzyło mi się zawsze z bardzo ładną dziewczyną (może dlatego, że wszystkie Pauliny, które znałam, to były niebieskookie blondynki) i uważałam je za dość popularne w moim pokoleniu (30+).
    Jak byłam mala marzyłam, żeby się nazywać Andżelika, bo tak miała na imię najładniejsza koleżanka mojej siostry :) Potem robiłam wyrzuty mamie, że nie przeforsowała imienia Elżbieta, które jej się podobało. Ale teraz zdecydowanie wolę moje imię. Swoją drogą - byłam jedyną Edytą w grupie przedszkolnej, klasach, na roku, i zawsze byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa - reagowałam agresywnie, jak się jakaś imienniczka pojawiała na horyzoncie :D Jedna jedyna chciałam być i już.

    OdpowiedzUsuń
  32. Droga "Kasiu", a czemu Ty nigdy nie powiedziałaś mi, ze nie lubisz, jak się do Ciebie mówi Paolka? My mamy w rodzinie Paulinę i na nią mówi się właśnie Paolka. I jej to pasuje. Więc siłą rozpędu i mnie się czasem wyrwało. Dlatego bardzo doceniam fakt, że nie popełniłaś na mnie mordu :)
    Mnie imię wybierał tata :) bo mama chciała, żebym była Wioletką. A w ogóle to podoba mi się Eulalia - dziwacznie. No ale co ja poradzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ne popełniłam mordu, boś mnie nigdy Paolką (i pokrewne) nie nazwała :)) Zadziałał jakiś instynkt samozachowawczy.
      Eulalia ujdzie, ale tylko z jakimś fajnym nazwiskiem!

      Usuń
  33. tak...heheh moja najlepsza przyjaciółka Dolores Huberta miała na imię- w dniu jej urodzin kalendarz wybił imię Hubert - co nie przeszkodziło rodzicom w zadośćuczynieniu rodzinnej tradycji nadawania drugiego imienia z kart kalendarza...a na nazwisko Kotwica :) Dolores Huberta Kotwica hehhe -wołałam na nią dolarek, serolod(od tyłu) nie muszę chyba wspominać jakie ciężkie dzieciństwo miała :) przez 16 nienawidziła swoich rodziców - potem zmieniła na Ania ... a jeszcze póżniej i Kotwicę wyrzuciła ze swego herbu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesuuu... ja bym jeszcze rodziców pozwała o straty moralne i uszczerbek na zdrowiu psychicznym :)

      Usuń
  34. Ja miałam mieć na imię Michalina... Już widzę jak chłopaki i reszta szkolnej zgrai wołają na mnie ,,Michu!'' lub jak rodzina nazywa ,,Misiaczkiem''. Na moje szczęście tata uparł się na Olę. Powiedział,że mam mieć ładne imię,pasujące do siostrzyczek (Cóż,tata nie jest mistrzem w wymyślaniu imion,ale wszystkie 3 córy sam nazwał. On Andrzej,najstarsza siostra Asia,potem Adrianna,no i ja - Aleksandra). Szczerze mówiąc,kiedyś chciałam mieć na imię Agata lub Kasia,ale Ola też mi odpowiada :)
    Hmmm... teraz ja z kuzynką próbuję wybawić przyszłego kuzyna na Mikołaja,bo ciocia chce Aberalda ;___;

    OdpowiedzUsuń