Ta jednak wyrwała się ramom i modzie i na nogach miała buty "Emu":
W kolorze wściekłego różu.
Z kryształkami i koralikami...
Kolebała się na boki, bo jak zapewne niejedna kobieta wie, "toto" niezbyt sztywno trzyma kostkę i chyba nie za bardzo nadaje się do poruszania w polskich warunkach pogodowych, a zwłaszcza na przedwiośniu.
Nie jestem ekspertem, nie będę oceniać walorów termicznych tegoż obuwia. Słowo "moda" od zawsze brzmi dla mnie obco. Nie trzeba jednak być znawcą, aby wiedzieć, że kapcie nie są najlepszym wyborem na przeprawę przez łąkę pełną psiego łajna!
No, cóż- "nie to ładne, co ładne, a co się komu podoba", więc nic już więcej nie mówię. Ja sama chodzę w ręcznie malowanych przez siebie koszulkach. Z zasady, wydaje mi się, że malowałam kwiaty, ostatnio kolega z pracy uświadomił mi, że on widzi w moich mazajach jajko sadzone. Nie sprawi to przecież, że przestanę ozdabiać niechciane t-shitrty, najwyżej ograniczę używanie żółtego koloru.
To, że we mnie buty "Emu" wzbudzają niczym nie uzasadnioną agresję, dla kogoś innego będzie równie niezrozumiałe, jak moje uwielbienie do trampek z gwiazdką, tak drogich, że głowa boli, a to przecież "tylko" trampki...
Kup mi trampki, a zrobię Ci obiad...
I dlatego nie lubię polemiki. Wolę siedzieć w kącie i udawać głąba, niż brać udział w dyskusjach. Chyba jestem "miękka faja", ale nie mogłabym ginąć za przekonania.
Lata praktyki nauczyły mnie doszukiwania się pozytywnych cech w otaczającym mnie świecie, niż wyszukiwać słowa krytyki. Więc jeśli widzę laskę w kapciach, która brnie po kostki w łajnie, to staram się myśleć o tym, że jest jej ciepło w stopy.
Kiedy widzę lalkę brzydką jak noc listopadowa, np taką:
to wolę nie widzieć siana na łbie i rozdętej głowy, a zachwycić się nad moldem Tango, nad wielkim nosem i tym, że większość lalek z tą twarzą wygląda jak transwestyci. A przecież już udowodniłam, że uwielbiam takich przebierańców!
Właściwie, to często muszę szukać "wewnętrznego piękna" w produktach Mattela.
Jest znaczna grupa lalek i pojedyncze jednostki, gdzie na sam ich widok, moja pierwsza mina wygląda tak:
O Matko Ruth! Widzisz i nie grzmisz?!?
Na pierwszym miejscu mamy rozdętogłowie, czyli "bubblehead".
Dlaczego, ach dlaczego lalki nagle dostały globusa?
Mamy łeb jak balon i macko moldę, ale i tak nas kochacie!
Jedynym moldem, który w moim przekonaniu jest w stanie się obronić, jest twarz Kayla/Lea:
Może i mam łeb jak wiadro, ale i tak jestem urocza!
MyScene, która robi miny...
Tak, jakby nie wystarczyło, że Scenki z natury wyglądają jak "przydrożne panny". No, czy oni musieli dowalić sztuczną inteligencję, w postaci ruszającej się mordy? No i te "guzy' na plecach...
Czy jest na sali lekarz? To chyba ospa mimiczna!
"Pies, który sra i żre kupy"- to już klasyka internetu. Podobnie źle kojarzy mi się "Barbie i basen pływających szczeniaczków"- mój wewnętrzny psychopata podsuwa mi wielce nieprzystojne obrazy, gdy słyszę tą nazwę :)
Oł, yeah! Recykling Bejbe!
Na wsiach nadal w ten sposób redukuje się niechciany "psichówek"
Długo tez nie mogłam przemóc się do lalek skrzatów. Tych wszystkich Hannów Montanów, Haj Skul Mujuzikali i Kamp Roków
I co z tego, że mają zajebiaszcze ciuchy! I co z tego, że mordki mają ładne!
Wyglądają głupio z tymi dorosłymi głowami nasadzonymi na dziecięce ciałka!
No i nie ma zmiłuj, nie umiałam się przekonać do takiego rozwiązania, tym bardziej, że Mattel w większości tych lalek zrecyklingował stare moldy i młodym lalkom, nadał "stare" twarze.
No, weźmy na przykład taką Lolę, taka słodka landrynka, która odziedziczyła buzię po babci Divie:
Na ciele Skipper, wygląda jakby miała jakąś deformację genetyczną:
A o samej lalce poczytajcie sobie tutaj: O Loli słów kilka
Ale istnieje sposób, żeby z pokurczonej paskudy zrobić piękną pannę!
Czary, mości państwo... Czary...
A teraz zdejmujemy kapotę z barana:
Jak widać Lola mocno wydoroślała od czasów serialu i teraz bardzo lubi zaglądać do kielicha:
Idąc za ciosem, zrobiłam te same czary z inną lalką, oto Tesia:
Pierwszy raz widziałam ją w jednym ze sklepów w Gdańsku. Choć była niezwykle tania, to Małżon zakupu odmówił, tłumacząc się wyjątkową szpetotą lalki. Skwitował ją jakoś tak: "O jesuss... Ruda, nie no, takiej paszczury do domu nie wezmę!". No i nie kupił.
Zakupiłam ją sama niedawno na All i podstępem zademonstrowałam Małżonowi (nie przypominając, że już się poznali), powiedział: "Nice!!! Fajna!"
Oto ona:
WIENCEJ!!! KCęMy WIENCEJ!!!
I artystycznie:
I na złoto:
I wiecie co? Okazało się, że każda z tych "przykurczonych" lalek zyskuje na "dorosłym" ciele. Sami spróbujcie!
A ja zauważyłam, że mam mnóstwo ciekawych lalek, których jeszcze nie pokazywałam. Muszę na nowo przestawić się na tryb "pisanie o lalkach", bo nie starczy mi życia żeby je wszystkie pokazać ;)
I pamiętajcie o KONKURSIE, bo zaktualizowałam główną nagrodę!!
Zdjęcie z zaglądaniem do kielich wymiata! Lalki po wymianie ciałek wygadają super.
OdpowiedzUsuńosobiście bardzo lubie Emu, uratowały mi życie,że się tak wyrażę, gdy na jesienno-zimowy wyjazd do Japonii w zaćmieniu umysłowym nie wzięłam kozaków tylko sandały i czółenka. Nadmorski wiaterek sprawił, że wpadłam do pierwszego z brzegu sklepu z butami i kupiłam te w które weszła moja stopa (mają trzy rozmiary butów, małe, średnie i duże...), a były nimi Emu. Cudowne buty, jak mi było w nich ciepło!! Jeśli chodzi o trampki, wyglądają świetnie, do tego kojarzą mi się z Cobainem i britpopem, co bardzo lubię, ale nie czuję sie w nich dobrze.
OdpowiedzUsuńWielkoglowy wyglądają o niebo lepiej na większych ciałach.
Ta różowo włosa ma fajny tatuaż na udzie, sama go rysowałaś?
Sama bardzo lubię te duże Mattelowskie głowy, bo idealnie pasują wymiarem do męskich ciał Obitsu i Volks.:)
Nigdy nie byłam w Japonii, ale oni tam chyba nie mają takiego błocka jak my tutaj? Bez błocka, to i ja widzę sens Emu.
UsuńTatuaż jest naklejony. Każda próba namalowania póki co kończy się wścieklizną i szybkim poszukiwaniem zmywacza :)
no tej ostatniej to zmiana faktycznie wyszła na dobre - choć osobiście te pokurcze mnie nie pociągają... ale o gustach się nie dyskutuje :)
OdpowiedzUsuńJej, co to za rudowłosa piękność w zielonych kabartekach? Nie mogę oczu oderwać od jej włosów!:).
OdpowiedzUsuńTo Poison Ivy.
UsuńWięcej opisałam tutaj:
http://zapieczlotych.blogspot.com/2012/07/krolik-miesojad-i-zowieszcza-zielenina.html
Pięknie dziękuję:) Natychmiast włączam linka i podziwiam. Pozdrawiam ciepło:)
UsuńMy scene z Minami (nie mylić z zestawem Pies Barbie z Minami)...miałaś to w rękach? Moją faworytką jest mina, którą moi znajomi nazywają bardzo brzydko, a ja wolę ładniej, w końcu klasyczne wykształcenie otrzymałam.
OdpowiedzUsuńPodpowiedź: rymuje się z imieniem szefa laboratorium z CSI Miami.
Nie wiem, jak może się coś takiego podobać chociaż przyznam, że włosy mają bardzo ładne-z drobniutkimi warkoczykami, takie dość ciekawe.
Podmiana wyszła lalkom na dobre, ta złota jest naprawdę ładna i szkoda, żeby się marnowała na ciałku konusa.
Miałam... bosz.. nie dość, że rzęzi, to jeszcze wygląda dokładnie tak jak piszesz ;))
UsuńWłosy nie uratują gdy lalka wygląda jakby miała problem z połykiem.
Zakochane na złoto, bardzo mi się podobają :-)
OdpowiedzUsuńSerialowe brzydactwa lubię i mam ich całkiem sporo. Zresztą, prawie nie widuję teraz ładnych lalek, nie wychwytuję nowych, porywających filmów, może jeszcze muzycznie się nie znieczuliłam. Starość? Czy współczesna szmira? Dobrze, że istnieją archiwa :-)
W podstawówce, miałam całoroczne trampki w kolorze zjadliwo pomarańczowym. Wiosną i jesienią, nazywały się po prostu "trampki". Latem, luzowałam sznurowadła i mówiłam o nich "klapki". A zimą, przechodziły mentalną transformację w "śniegowce".
Skłaniam się jednak ku szmirze, a nie starości :)
UsuńJa nadal mam całoroczne trampki. Obecna para bardziej już przypomina sandały, bo palce wyłażą mi przez dziury. Ponieważ jest mokro, to trampki awansowały do roli butów "do pracy".
To ja widzę, że skojarzenia, związane ze strojącą miny Majscenka są bardzo podobne u róznych osób: slurp, slurp, glup, glup.
OdpowiedzUsuńZaś lalki-maluchy to faktycznie dziwadła. Wodogłowie mają czy co, ze im się te biedne łebki tak rozdeły? Dzięki Swarożycowi na dorosłych ciałach wyglądają korzystnie i harmonijnie. Szczególnie ta blondynka w złotej stylizacji. Nie dość, że buziak świezy i miły dla oka to i strój dobrze dobrany.
Lalka zaglądająca do kielicha wywołała banana na mojej gębie :-D Ja właśnie poszukuję ciała dla teen skipper, ale dorwałam tak ohydnie pomarańczowe wydanie, że nawet artykułowane ciałko Steffi Love nie pasuje ;-)
OdpowiedzUsuńCo do butów emu, to już widywałam kilka razy takie wściekle różowe, ale to, co mnie najbardziej bawi (a może sprawia, że żal mi tych ludzi...), to niesamowity platfus, który ujawnia się po rozchodzeniu takich bucików... Ale to widzą tylko Ci, którzy idą za posiadaczką owych butów... Jeśli wiesz, o czym piszę :-D
Czyli te małe kurduple mogą dorosnąć;)
OdpowiedzUsuńZłotko jest piękne! Potwierdza fakt, że faceci nie kojarzą wszystkich faktów;)
Emu- mam podobne zdanie do Twojego.
Czytając w skupieniu cały wpis, znowu dowiedziałam się kilku ciekawostek o lalkach.Pożyteczny ten Twój blog,wpis z humorem i z fajnymi zdjęciami łatwo się ta wiedza przyswaja.
OdpowiedzUsuńCo do zdjęć, to masz niesamowite wyczucie, serio, niektóre zdjęcia powalają i to nie od dziś. Przede wszystkim zachwyca to, że przy użyciu minimalnych środków potrafisz wydobyć z lalki bardzo wiele.
Złoto-blond przepięknie się prezentują.
Co do EMU to się nie wypowiem, nie potrafiłabym w nich chodzić po ulicy, bo wydawałoby mi się, ze w kapciach wyszłam.
Ale jakbyś dorzuciła szlafrok (albo koc, jak Edytka na wyborach Miss Polonia), to wyglądałbyś jak awangardowa artystka :)
UsuńPodobają Ci się moje zdjęcia? Cieszę się, bo nie uważam się za utalentowaną w tej dziedzinie.
Oj, tak, tak z opływówkami to prawda:) Jak kiedyś w pracy (a 200 km emigracji) użyłam ego określenia w rozmowie na tematy ubraniowe, to wszyscy patrzyli na mnie jak nie powiem na co;) Nikt nie rozumiał o co mnie się rozchodzi;)
OdpowiedzUsuńTak się składa, że mam Hanię z tego zestawu z Lolą i powiem szczerze, że tej rozjarzonej gębie nic nie pomoże. W sumie polubiłam ją taką przykurczoną i płaskostopą. Choć Lola moim zdaniem prezentuje się o wiele lepiej na ciału dorosłym.
Natomiast ta druga lala wygląda wprost szałowo:)
Moja lalkowa koleżanka powiedziała kiedyś, że Hannah jest po to by Lola częściowo się zwróciła :)
UsuńA po "opływówkach" na obczyźnie zawsze poznawałam krajana :))
Hm, ciekawiejsze, coraz ciekawiejsze :) Ostatnio zrobiłam przegląd moich barbiowych zbiorów i zebrało się kilka Gabrieli i innych dineyopodobnych nastolatków, które zamierzałam wystawić zbiorowo na aukcję (a nuż jakaś małolata wylicytuje). Po przeczytaniu Twojego tekstu obudziła się we mnie niezdrowa chęć stworzenia z nich OOAKów :D Dzięki bardzo za podsuniecie idei zmiany głów. Druga lalka wygląda szałowo, bardzo dobrze dobrałaś jej ciuszki (najlepsze są malowane dżinsy!),
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak ja klęłam nad tymi dżinsami... Kot mi w nie właził, dzieciak też, a farba wylała się na biurko :)
UsuńTo nie jest niezdrowa chęć, to danie lalce możliwości zaistnienia :)
OMG! Lola i ta druga wyglądają zjawiskowo! Ta druga to co to za cudo? Chętnie bym taką nabyła :)
OdpowiedzUsuńMy Scenki z minami - dramat! kto to wymyślił ! Paskudy, ble....
Trampki - super ale Emu też , oczywiście pod warunkiem ze nie mają przydeptanych pięt, bo to jest straszne:-(
Olu, to jest Tess z Camp Rock i tak musisz jej szukać. Kosztowała naprawdę niewiele, ale ona "ma ręce i nogi" dopiero jak wydorośleje.
UsuńJak zwykle czytajac to wszystko osmarkalam sie po kolana :P Buahahahahah :) Szop na glowie obowiazkowy!!! Wspomnienia zimy w srodkach komunikacji miejskiej ozywa momentalnie :] Nie nosze "emu" ale ostatnio zakupilam swoje pierwsze w zyciu (nie licze PRL kiedy to mama kupowala i nie mialam wplywu na to zadnego przez co pewnie nie znosze ) trampeczki z gwiazdka :P Majatku nie zaplacilam bo nie lubie przeplacac :)
OdpowiedzUsuńTesia z blond wlosami jest tak piekna,ze ja tez chce taka!! Jak sie toto dokladnie nazywa?
Pozdrawiam cieplo :)
Ja bym mogła spać w trampkach. Te z gwiazdką noszę już trzeci sezon i niestety muszę już zaopatrzyć się w nowe :))
UsuńLalka to Tess z Camp Rock.
Lubię i trampki i emu. Ale te drugie tylko i wyłącznie na suchą pogodę, bo inaczej wyglądają jak 7 nieszczęść.
OdpowiedzUsuńI tak jak nie lubię kolorowo-włosych lalek, tak Lola mnie wprost urzekła! Wygląda genialnie, a dzięki nowemu ciałku duużo zyskała!
I przyznać się muszę, że Loli przemalowałam usta, bo nie mogłam zdzierżyć tego pomarańczu! ;)
UsuńŚwietny wpis, nie mogłam się oderwać!
OdpowiedzUsuńmasz fantastyczne poczucie humoru i dystans :)))
Muszę mieć dystans, bo inaczej oszalałabym i skończyła w kaftanie :))
UsuńZ chęcią pooglądałbym Twojego bloga, ale ciągle wyskakuje mi info o wirusie :((
No super! Tesia wygląda po prostu fantastycznie na nowym ciałku. Zyskała zdecydowanie. :P
OdpowiedzUsuńKróliczku, kocham twoje wpisy, od razu mam banana na gębie :D
OdpowiedzUsuńZłote są prześliczne :)
łooo mam tą wyginającą mordę My scene, moja od nowości wglądała jakby miała sparaliżowaną część twarzy, więc stała się moją OOAK'ową ofiarą i teraz wygląda jeszcze gorzej :D o ile to możliwe afkorz...
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetne poczucie humoru i lekkość pióra ! Bardzo przyjemnie czyta się wpisy Rudego Królika :) czy mogę prosić o Pani adres e-mail lub cokolwiek aby móc się z Panią skontaktować ?:)
OdpowiedzUsuńK
Mój e-mail jest podany w moim profilu na bloggerze. Do tej pory mało kto miał problem by go znaleźć :)
Usuń