Jakby mi kto mrówek pod skórę nawpuszczał!
Nie mogę w miejscu usiedzieć.
Pomału znowu przemieniam się w Królewnę Jęczybułę.
Nie wiem, o co chodzi, więc wklejam obrazek królika zjadanego przez mrówki.
To nawet nie chodzi o to, że ja chcę wiosnę. Ja po prostu COŚ chcę, cokolwiek!! Czuję się jak bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć, a ja zacznę wrzeszczeć stojąc na środku chodnika.
I nie, nie mam PMSu, ani innej sraczki. Po prostu mój mózg jest przeładowany.
Mój umysł cierpi na zatwardzenie.
Spokojnie, często na to cierpię- straszna choroba, ale objawy ustępują w czasie.
Charakteryzuje się głownie niemożnością przedstawienia logicznego powodu bycia nieszczęśliwą i chęci zmiany tegoż stanu.
I nie, nie jest to depresja :)))
Słowa, obrazy, myśli i pomysły narastają w mojej głowie i z powodu braku jakiejkolwiek aktywności z mojej strony zaczynają tam narastać, kumulować i puchnąć. Wolna wola zanika. Niemożność skupienia się na jednej czynności robi się bolesna. Chęć podjęcia twórczego działania- zerowa.
Po kilku dniach stanu zawieszenia pojawia się stan "chcenia". Jest to kolejny objaw "zatwardzenia umysłu" i wcale nie oznacza jego końca.
"Chcenie" przechodzi zwykle etapowo:
I. "Chcenie fotograficzne":
Chciałabym mieć aparat w oczach, żeby nie wyciągać całego sprzętu za każdym razem, jak chcę zrobić zdjęcia lalkom.
Nie chce mi się rozstawiać sprzętu! Światło nie takie! Czemu ta lalka krzywo stoi?! A po co mi tyle lalek?! MUSZĘ zrobić te zdjęcia dziś, nie ważne, że nie mam aparatu!
II. "Chcenie czasowe":
Chciałabym nie musieć spać, żeby mieć więcej czasu na czytanie, bycie sobą i ze sobą.
Godzina dwudziesta pierwsza.
Od pół godziny próbuję uśpić Maślaka. Jak bestia zaśnie, to pójdę do kuchni i pomaluję koszulkę, albo dokończę w końcu ten reroot.
Może napiszę coś na blogu...
Popatrzę na Skyrima..
...poczytam...tak...poczytam...
...nie, nie chę pizzy!!.... UCIEKAJ!!!!!
Nie, mamo! Nie muszę iść do szkoły! Jestem już dorosła!!!
...
...
A może zrobię to wszystko jutro?
III. "Chcenie przestrzenne":
Chciałabym mieć własny pokój i ścianę, na której trzymałabym lalki, tak że nie spadałyby z szafki za każdym razem, kiedy Rysiek walnie w nią piłką, nogą lub kotem.
Po raz "fewdziesiąty" podnoszę z podłogi lalki, które w asyście głupiego ryku Małżona i Maślaka spadły z mebli.
Wychodzę z pokoju.
Ryk narasta.
Wracam.
Dowiaduję się, że chłopcy własnie grzecznie bawią się piłeczką. Dodatkowo przyznawane są punkty gdy piłka odbita od przeciwległej ściany strąci lalkę...
...Za kolekcjonerską dodatkowe.
IV. "Chcenie gastryczne":
Chciałabym odzwyczaić się od jedzenia.
Masz stresa- jedz!
Cieszysz się?- żryj!
Nudzisz się?- wpierdalaj aż się nie będziesz mogła ruszać!!
Nie zjadłaś śniadania?- nie szkodzi! W pracy objedz trzech kolegów!
Nie zapomnij płakać, że jesteś gruba i że masz problemy z żołądkiem!
V. "Chcenie lingwistyczne":
Chcę żeby Maślak w końcu zaczął gadać!!
- Ech! Ech! Ech! EEeeeeeEEE!!! MAMA!
To może być wszystko: bajka w telewizji, cukierek albo telefon. Od dwóch lat czuję się jakbym grała w "Kalambury". -Dobrze, że jestem w tym dobra!
Wszystko rękami- poduszka, soczek i spacer.
Łapy latają mu jak śmigła wiatraka, coraz to nowe gesty i pochrząkiwania.
Japierdole...
- Rysiek, odejdź od komputera! Teraz ja gram!
- Nie mama! Ja!
Japierdole... teraz to potrafi?
Ostatnim objawem choroby jest: "nadmierna rozkmina", czyli nagłe zastanawianie się nad sensem istnienia:
- Kim jestem?
- Dokąd zmierzam?
- Już nigdy nie zostanę astronautą!
- Mogłam nie jeść tch paluszków...
- Dlaczego nie poszłam na polonistykę?
- Mam już ponad 30 lat, czy wypada mi chodzić w trampkach?
- Muszę sobie zrobić tatuaż!
A potem przychodzi "pogodna rezygnacja", której wynikiem jest ten oto post.
Nawiązałam ostatnio zupełnie niespodziewanie przemiłą znajomość z Magalitą z SummerDoll. Efektem tejże jest odjazdowa stylizacja jednej lalki, całkowita zmiana looku drugiej i całe stado zachwyconych dziewczynek, które nagle dostały wór najwspanialszych ubranek.
Z powodu chwilowego braku aparatu nie mogę tego wszystkiego zaprezentować, ale wrzucam lalkę, którą "robiłam" pod wpływem tego co Gosia prezentowała na swoim blogu.
Cóż, mam nadzieję, że dobre i to...
Buty malowałam sama- polecam, bo to świetna zabawa, plus nie trzeba "na wariata" szukać butów do kreacji.
Sukienkę farbowałam też sama. W oryginale była świńskoróżowa. Wrzuciłam ją na noc do barwnika do jajek.
Lalka ma wodogłowie, ale jak pisałam wczesniej- Kayla/Lea się zawsze obroni.
W oryginalna głowa pochodzi z tego cuda:
No i chyba zatwardzenie poszło...
Obiecuję, że następnym razem pokażę coś, od czego zmiękną kolanka!
Jednak ręce Królika czynią cuda! Miałam tę lalkę w rękach w Lidlu kilka miesięcy temu i odrzuciłam ze wzgardą, głównie ze względu na wielki łeb i twarz płaską jak balon. A tu proszę, jaka gorącokrwista panna mogła z niej powstać.
OdpowiedzUsuńKróliku - każdy artysta przeżywa czasami niemoc twórczą i kryzys egzystencjalny. Na szczęście to przejściowe. Oby do wiosny :-)
"Niemoc twórcza"- to moje drugie i trzecie imię :))
OdpowiedzUsuńA łeb tej lalki jest proporcjonalny do miłości jaką ją darzę.
Jeezu, Króliku, jak dobrze,że nie tylko mnie tak dopada! Lalka wyglada teraz obłednie i powoduje kcenie. Mój Tajfun ma odwrotnie od Maślaka i gada cały czas, nawet jak jest sam to gada, przez sen też...
OdpowiedzUsuńTakie zatwardzenie to chyba każdy ma ale chyba nie każdy potrafi tak konkretnie je nazwać ;D
OdpowiedzUsuńchcenie gastryczne - zupełnie jak u mnie!! ;D
Chcenie lingwistyczne nawet zaczęło się u mnie ostatnimi czasy spełniać więc chyba warto poczekać!
A stylizacja lalki jest boska! Kocham taki styl! nie spodziewałam się, że brzydsza wersja baletnicy potrafi być tak piękna!!! Bo nie wiem czy wszyscy wiedzą, że wyszły dwie wersje tejże lalki! Dziękuję za miłą dedykację ;)
No właśnie, że są dwie, to ja się dowiedziałam zupełnie niedawno i dopiero wtedy nagle zrozumiałam, czemu "moja" nie jest taka ładna jak "twoja".
UsuńCzasem przeładowanie mózgu jest uciążliwe :))
He, he, a ja myślałam, gdy gdzieś przelotem ujrzałam tę Kaylę, że to nowa wersja setu "tango", czy innego "tańca z gwiazdami". U mnie też się zbliża owe zatwardzenie, ale przyczyna jego całkiem inna, bo ja w umyśle, mam osobiście przykre skojarzenia związane z wiosną. Przewiduję więc, że miotawka: "Co dziś robić? Opracowywać jedną książkę, pisać drugą, kończyć obraz, szyć na małą lalę, czy na dużą, walnąć wpis na jednego, czy drugiego bloga, na oba, czy na żaden, a może wreszcie przemalować pokój???" - stopnieje jak ostatni śnieg i zmieni się w: "Po czorta jasnego tak się wypruwać?!!!"
OdpowiedzUsuńTatuaż? Taaa, już chyba z 10 lat sobie robię. Ale, kto powiedział, że tu są jakieś wiekowe ograniczenia?
Ależ ty mi tu opisujesz książkowe wręcz objawy "zatwardzenia umysłu"- i nie ważne czym są one wywołane :))
UsuńTo minie, jak Ci się uda, w ten czy inny sposób "spuścić z kija" ;))
Jezu, jak mi jeb...ło tą czerwienią po oczach! Wierzę, że lalka prezentuje się pięknie, ale do oglądania zdjęc nie wrocę, bo mi żyłki w gałkach popękają.
OdpowiedzUsuńObstrukcja to jeszcze nie tak źle, gorzej jak w drugą stronę "leci" :)
No wiesz... a ja specjalnie kontrast podkręcałam, żeby kolor był bardziej oczojebny. Nikt tu nie docenia geniusza :((
UsuńW drugą stronę to leci u mnie jak nie ma zatwardzenia umysłu- wtedy mam słowotok :)
Punkt czwarty, punkt czwarty...cholera.
OdpowiedzUsuńBardzo udana tango-Lea. :) Tylko czy to z trudem zdobyte ciałko nie zafarbuje od sukienki?
OdpowiedzUsuńA niech by tylko spróbowało!!!
UsuńA na serio- dopóki lalka nie zmoknie, to barwnik nie puści.
TESTED!
:D :D :D Nareszcie ktoś ubrał w słowo pisane to co myślę o sobie od n-lat :D
OdpowiedzUsuńDzięki, I'm not alone ;)
Hmmmm...widzę,że podobnie do mnie czujesz się Królisiu nieco "sflustrowana"(tak mówi moja córka;)) ostatnio codziennie dręczy mnie dylemat: odstrzelić sobie stopę...czy głowę? Maaaammmmmo!!! w stereo brzmi cudownie, ale nie mam już na nie siły...więc albo mi dekiel odpadnie, albo wentyl rozerwie bo coś się ku...a musi stać!!! To napisałam ja-Dominika znaczy bomba neutronowa w fazie bliskiego rozpęku.
OdpowiedzUsuńCzerwona Dziewczyna jak najbardziej w moim typie...piękna jest...
Nie wiem czy tatoo ma jakieś ograniczenia wiekowe, ale jak sobie pomyślę,że za kilka lat będzie "smętnie zwisał";) albo straci formę "rozciągnięty do rozmiaru XXL" na jakiejś części mojego ciała to mi się nawet nie chce go zaczynać robić...
O bossssssz jaka ja jestem na nic...
Zatwardzenie moje pogłębia się z dnia na dzień niedługo osiągnie masę krytyczną...i...postaram się przeczekać i nie zwariować czego i Wam koleżanki i koledzy życzę!
Tatoo się nie rozciąga. No chyba, że zrobisz na cycku i wtedy z najdelikatniejszego motylka może się zrobić marabut. I nie boli. Jeśli ugryzła Cię kiedyś mrówka i przeżyłaś, to i dziarę przebolejesz :))
UsuńWidzę, że "zatwardzenie umysłu" to jakaś przedwiosenna epidemia!
oj- bólu się nie boję...po 2 naturalnych porodach;););)...widziałam paskudnie rozciągnięty...brrrr...choć nie powiem...zawsze chciałam mieć...no i kolczyk w pępku...oraz nogi...długaśne...o masz, ale się rozmarzyłam;)...
UsuńTo nas jest więcej???? Mnie wszystko wk..... Nawet lalki, które czekają z utęsknieniem, bym je odkurzyła. Patrzą błagalnie, a ja je wszystkie bym wrzuciła do ogromnej pralki i prała...nie chce mi się...Nawet koty całymi dniami spią...też im się nie chce..Chociaż najbardziej mi się chce wreszcie POJECHAĆ NA ROWER - w trampkach, choć po 40 jestem, w wyciągnietej bluzie i spodniach moro z dużą ilością kieszeni. KOCHAM TO !!!! To jedyna rzecz którą chcę robić !!!!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMarcin - ciesz się, że Ciebie to nie dopadło !!!! Ale gruba ja akurat nie jestem...mam niedowagę (175cm wzrostu i 56 kg), więc to NIE TO !!!! Nie jest to powodem naszych wk...wień. Ale i tak Cię pozdrawiam ;)
UsuńMarcinie, bardzo Ci dziękuję za uzewnętrznienie się. Takie okazanie uczuć bardzo pomaga. Na pewno będziesz lepiej spał w nocy, gdy już zrzuciłeś to, co Ci na sercu leżało.
UsuńMuszę jedynie prosić, byś przy następnym przypływie szczerości skupił się na mnie i nie obrażał moich czytelników ;)
Możesz mnie pocałować też w ogon, jeśli Ci to sprawi radość.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńA może to Marcin ma kompleksy? Czytelnicy Króliczku i tak będą Cię kochać za Twoje posty bez względu na WSZYSTKO !!!! :)
UsuńKOCHAMY CIĘ !!!!!
Chyba energia do mnie wraca, bo mam ochotę komuś... i chce mi się, chce.....nawet mogła bym brać się do odkurzania moich lal, gdyby nie było za późno....
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPrzykry się robisz....
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńO_O what did I miss?
UsuńLudzie, spokojnie, wiosna idzie, będzie więcej słońca i będziemy mieć więcej energii i chęci do życia, a mniej do kiszenia się :)
co to za pojeb? ten vmarcin? hę? m.
UsuńA jest takie przysłowie o krowie co muczy...
Usuńliczę na to, że się jeszcze obficie wypulta tutaj - dogłębnie porażając nas swoją osobowością... m.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńoł jeee- wypultał się.... dawaj jeszcze vmarcinek! zarycz! poczekam aż wrócisz ze szkoły :)
UsuńP.S. Królik - on Cie chyba lubi ! m.
Ty też?
OdpowiedzUsuńJa się czuję jak na huśtawce: jednego dnia kocham świat, następnego- połowę bym wysadziła w powietrze.
Mam jedno usprawiedliwienie- zbyt mała ilość witaminy D, brak słońca, etc.
A ze mną wszystko wporzo;P (tak, muszę sobie wmawiać;PP)
OOAK bardzo mi się podoba;)
ehehehe,ubaw po same pachy!ale i u mnie bywa podobnie :P z tym "chceniem" :P ostatnio "zachciało" mi sie kolczyka w pępku - no i mam!i co ważne -jestem wściekle zadowolona z niego!teraz by się dziara "przydała" :P
OdpowiedzUsuńA Lea w wersji tango wygląda super!komu jak komu,ale jej taki klimat pasuje! a na Wielkanoc kieckę wrzucisz do wrzątku i jajko i będą pisanki! :D
A mnie własnie na dziarę nosiło ;)) I zrobiłam, ale ciiii....;))
UsuńA farbowanie kiecek w barwniku do jajek odkryłam właśnie na Wielkanoc!
Jakiż kontrast między chłodną mattelowską wróżką a ognistą Kaylą by Rudy Królik! Nie poznałabym że to ta sama lalka.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że niemoc twórcza Ci przechodzi bo zawsze niecierpliwie czekam na Twoje posty^^. Dzisiaj w pracy po kryjomu czytałam na telefonie, między jednym rozliczeniem a drugim ^^. Co prawda bez obrazków, ale na szczęście Twoje posty mają pełnowartościowy tekst (a nie tylko nic nieznaczące podpisy pod zdjęciami). Jak mnie wywalą z pracy, to całą winę zrzucę na Ciebie :)
Jak zwykle czekam na więcej.
Ona nie była "chłodna" tylko "mdła" :)
UsuńTo nie jest "niemoc", a nadmiar mocy :)))
Jest przepiękna. Czerwień to zdecydowanie jej kolor. :)
OdpowiedzUsuńGłowa do góry i cycki do przodu!!! Wiosna idzie a więc wszystko wróci do normy, to kwestia słońca które jest bardzo leniwe i dużo śpi- nam się udziela. Co do dziecia, moje do drugiego roku życia mówiło niewiele, teraz ma trzy i są chwilę że marzę o tym żeby choć na pięć minut wyłączyć dźwięk. Naprawdę, są zalety każdej sytuacji ;-)
OdpowiedzUsuńAle mnie już mózg boli od domysłów co on chce mi "powiedzieć" rękami :))
Usuń=) zarówno "chcice" jak i "niechcice" przechodzą i przeplatają się wzajemnie
OdpowiedzUsuńJak przestanę się miotać, to znaczy że umarłam :)
UsuńDobrze Króliku, że jest blog i można sobie ulżyć w "zatwardzeniu", też mam tak ze bardzo mi się chce coś zrobić a jednocześnie nie chce mi się robić nic ;/ Świat zwariował
OdpowiedzUsuńTylko uważaj, bo już widać, że niektórzy chcieli sobie ulżyć, a się obrobili.
UsuńŚwiat zwariował, zaiste :)
Poczytałam, świetny blog, podziwiam za humor szczególnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
W takim razie zapraszam częściej! :)
UsuńO proszę, jaka ciekawa dyskusja oponentów rozwinęła się pod notką! Niezbyt pikantna, o ile dobrze pamiętam spory na Dollplazie, ale jednak :P
OdpowiedzUsuńTo ty tu sobie posiedź i poobserwuj, a ja zaparzę kawę i przyniosę ciasteczka ;)
UsuńNo ładnie, to jeszcze kuszenie ciastkami się odbywa! A masz z kremem czekoladowym i wisienką?
OdpowiedzUsuńTylko owsiane i dietetyczne. Bycie grubą, sfrustrowaną babą zobowiązuje ;)
UsuńWe mnie odzywa się tylko lenistwo... Ale bardzo staram się je przezwyciężać!
OdpowiedzUsuńA lalka wygląda genialnie! Udało Ci się stworzyć cudeńko z tej mniej ładnej wersji :) Czerwona sukienka bardzo podkreśla jej drapieżny charakter ;)
I pomyśleć, że cała ta stylizacja wyszła mi przez przypadek :)
UsuńA leń zawsze kiedyś sobie idzie!
Bywa, ze powtarzalność codziennych wydarzeń zaczyna dawać w kość. Proza życia potrafi dać się we znaki. Poza tym nie należy się nakręcać, ze musimy koniecznie coś robić, tworzyć, działać. Nic nie musimy. Zrobimy jak nam się zachce. Co i widać, po Twojej pięknej lalce. I tak trzymaj. Masz chęć działasz na polu lalkowym. Nadmiarem też bym się nie przejmowała, nie wszyscy muszą mieć wymiary modelki. Zauważ, że jesteś tak energetyczną i sympatyczną Osobą, że natychmiast wzbudzasz sympatię i zainteresowanie tym, co i jak mówisz. Ja to widziałam na własne oczy, wiem o czym piszę. I nikt nie zastanawiał się czy masz 20 dkg za dużo, czy za mało, widzieli wesołego Króliczka.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, że mi się chce, tylko za dużo rzeczy na raz :)) Ale już pomału dochodzę do porządku ze sobą.
UsuńI wiesz co? Ja już nie jestem gruba :) Ktoś wysnuł błędne wrażenie z mojego jęczenia (no, która kobita nie jęczy?) i powiela opinię.
Psy szczekają, karawana idzie dalej...
To faktycznie musisz sobie spisać na kartce wszystkie chciejstwa i ustalić priorytety. Dalej to już z górki poleci.
OdpowiedzUsuńCo do grubości, no to właśnie, czy TY w ogóle byłaś gruba ??
Masz rację, żle to napisałaś i poszło w świat.
Aż chce się powiedzieć: NIE :) Za to zawsze byłam duża :)) Niestety tego nie zmienię, chyba że mi rekin nogi odgryzie ;))
UsuńPrzemiana wyszła niesamowicie - nigdy bym nie pomyślała, że taka bardzo fioletowa lalka będzie dobrze wyglądać w czerwonym.
OdpowiedzUsuńCo do przemyśleń... Mam całkiem podobne, kiedy zacznę rozmyślać nad tym, że zamiast być ambitną, wybrałam wcześniejszą dorosłość... A teraz haruj człowieku, jak Ci się uczyć nie chciało i zaczynaj życie od "dupy strony"... Tak mam :-P
Nie martw się, ja też zaczęłam od końca. I niby już się poukładałam i niby coś osiągnęłam... ale różnie bywa.
UsuńMyślę, że to wszystko wina przesilenia wiosennego :)
Nie taki straszny wiek,ponad 30 :)
OdpowiedzUsuńA marudzić chyba każdy czasem marudzi.I ja marudzę zwłaszcza teraz kiedy jakieś choróbsko mnie złapało (grypa czy cóś),w kościach łupie,głowa pęka i jest bleeeee.
Chyba,że przekwitam.....
"Zatwardzenie" :))) podoba mi się to określenie tak samo jak "psychologia odwrócona"-tak mi ostatnio chrześnica powiedziała,skąd takie smarki takie teksty biorą? Chyba z tych durnych bajek.
Tak sobie pomyślałam (bez obrazy),że jak to "zatwardzenie" poszło to chyba "muszla" nie pękła od takiego knota? ;)
Jak już się "odkorkowałam" to machnęłam OOAKa. Kloacznie mówiąc: "nice piece of shit" ;))
UsuńKróliku- po pierwsze lalka cudna, po drugie, każdego dopada stan "nic mi sie nie chce", bo albo mi się nie chce, bo mi się nie chce, albo nie mam czasu, mam nadmiar obowiązków i tepe i tede a w konsekwencji się nie chce. Potem przychodzi czas na chcenie i jest git.
OdpowiedzUsuńA jak Królik jest gruby to ja jestem Hermenegilda Kociubińska.
Powyższą dyskusję i marny poziom wypowiadającego pozostawię bez komentarza ewidentnie komuś żal tyłek ściska, że Królik jest popularny a on nie, i ani filozoficzne pierdolamento ani odgapione fotosesje nie pomogą ;)
O Kuria...właśnie przeczytałam dyskusję i jestem pod wrażeniem. Tego.
OdpowiedzUsuńLalka fajniutka...ale to Kayla, więc czego mogłam się spodziewać.