Najpierw włażę do wanny, a dopiero potem odkręcam wodę. Czas napełnienia poświęcam na filozofowanie i wymyślanie ciętych ripost, dopiero gdy zakręcę kran, to zaczynam się pucować. Nie umiem się wykąpać w w napełnionej wannie.
Muszę mieć dwie poduszki (dużą i jasiek), nie umiem bez nich zasnąć, ale w nocy i tak je odrzucam i śpię bez.
Kanapki, zamiast masłem, smaruje majonezem. Gdy nie mam tegoż w lodówce, to jem bez niczego lub nie jem wcale.
Umiem rozpoznać, po zapachu, słodzoną herbatę, a nauczyłam się tego dlatego, że nie jestem w stanie przełknąć słodkiej.
W zimę muszę mieć na rękach rękawiczki, ale gdy mam zakryte całe dłonie, to dostaję "kurwicy". Rozwiązanie?- mitenki bez palców!
Nie maluję ust, bo od razu zaczynam gryźć paznokcie!
W autobusie muszę usiąść na "swoje" miejsce, a jak jest zajęte, to będę stać, choćby reszta pojazdu była pusta.
I własnie o autobusie ta historia:
Lubię chodzić na piechotę, bo wtedy mi się najlepiej myśli i obmyśla działania. Z pracy do domu mam dwadzieścia minut spacerem i, gdy nie poruszam się rowerem, to tę odległość często pokonuję "z buta". Niestety, dosłownie kilka metrów od bramy, mam też przystanek autobusowy, z którego kursuje aż jeden autobus dziennie. Przy okazji jest to autobus, który przyjeżdża 5 minut po moim fajrancie i jedzie pod mój dom. Przyznam, że czasem, z lenistwa, wybieram szybki transport, zamiast zdrowego spaceru.
Trafiło się, że jeździłam codziennie, przez tydzień. Zawsze wybierałam to samo miejsce- bezpośrednio za kierowcą, na pojedynczym siedzeniu.
Pewnego dnia zawahałam się, bo choć "moje" siedzisko było wolne, to obok niego siedziały dwie matki, ze stadem rozkrzyczanych dzieciaków. Sama posiadam "szkodnika" i wiem, że można być cicho w autobusie. Te panie tego nie wiedziały. Mając do wyboru albo cichy kącik, albo rozrywkę w postaci wrzasków, wyzywania, plucia i zapewne kopania, wybrałam oczywiście to pierwsze.
Wsparłam się o rurkę, włączyłam muzykę, zagłuszającą choć trochę kakofonię dźwięków, głowę oparłam o szybę i udawałam, że śpię.
Autobus ruszył i nie zdążył nawet dojechać do następnego przystanku, gdy przez dudnienie w słuchawkach, wdarł się do moich uszu tępy odgłos uderzenia.
W pierwszej chwili, pomyślałam, że któraś "małpa" ze stada, musiała się wywalić jak długa.
Ku mojemu zdziwieniu, całe towarzystwo było na swoich miejscach. Tylko jakieś ciche i zadziwione. Rozglądające się wokół, niepewnie.
Ja też zaczęłam się dyskretnie rozglądać. Potem oblałam się zimnym potem.
Na tym siedzeniu, tym które tak bardzo chciałam zająć leżał kawał urwanej podsufitki z autobusu! Zapewne nie stałaby mi się większa krzywda, gdybym oberwała tym w łeb, ale najadłabym się strachu co niemiara!
Odtąd baczniej obserwuję swoje poczynania i staram się nie ulegać przyzwyczajeniom. Nigdy nie wiadomo, kiedy wybicie z rutyny uratuje dzień lub zdrowie. Albo
Lalki kupuję odruchowo. Na zasadzie: "O! Mold Lara! Uwielbiam mold Lara! Mam "szysta lalek z moldem Lara! Kupię jeszcze jedną" I kupiłam...
A potem, w domu się zastanawiam:
"A na cholerę mi kolejny mold Lara?"
"A po co ja w to Kup Teraz kliknęłam?"
"A kto Cię laleczko tak skrzywdził?"
A lalka, o której mowa, to kolejna z dziewczyn Bonda, czyli "Tasiemiczka*":
* W moim pierwszym kompie, gra karciana "Solitaire", czyli "pasjans", była pod nazwą "Tasiemiec".
Grafa do bani, muzyki niet, ale jaka grywalność!
A oto sama lalka:
James Bond 007
Live and let die
Solitaire Doll
2009
Black Label (ponoć)
Gdyby Tasia na żywo wyglądała choć w 1/2 tak ładnie. To nie byłoby żalu, nie byłoby psioczenia na durne przyzwyczajenia i odruchy, nie byłoby tego posta, w takiej formie.
A jest, bo lalka w chwili przybycia prezentowała się tak:
Zapewne, po tych dwóch fotkach, nie widzicie jeszcze, gdzie leży największy (a nawet dwa!) problem Tasi?
A tutaj?:
Fotoszop poziom mistrzowski!
Nadal nie?
Posłużę się zatem planszą poglądową:
Fotoszop level: master Królik!
Problem mój sprowadzał się do tego, że nijak nie umiałam jej ubrać i uczesać. Byłam tak zniechęcona, że o zgrozo!, chciałam ją sprzedać! A przecież ja nie umiem sprzedać lalki!
Z pomocą przyszła mi, niezwykle utalentowana, acz nie doceniająca swoich zalet, niewiasta i teraz Panna Tasiemiczka już nie musi ukrywać atrybutów, a nawet przekuła je w zalety!
Tak... Nowa "skóra", to to, co mi było potrzebne!
Nie mogę się poruszać, nie mogę oddychać, ale kiecka zajebista, to postoję chociaż.
Spójrz mi w oczy...
W oczy mówiłam!!!
Rzęsy zgubiłam w praniu!
Mam nadzieję, że od następnej sesji, lalki nie będą już w namiocie, a w plenerze!
Jeszcze dodam, że oryginał lalki wyglądał tak:
Dr Quin...
Do pacjentów, z takim dekoltem? Nie godzi się tak, nie godzi...
Na samiuśkim końcu, chciałam jeszcze dodać, że kasztanowy kolor spłukał się do (niespodzianka!) rudego. znowu jestem sobą!
już natyczni Rzymianie gadali "naturam mutare dificile est"... czy jakoś tak...w każdym razie przyzwyczajenia są czasem przyjemne. Jednak dla zdrowia psychicznego warto czasem zrobić coś antystereotypowego- ponoć wtedy w mózgu wytwarzają się nowe połączenia neuronów- a tego nigdy za wiele.. =)
OdpowiedzUsuńzazwyczaj gdy nie mam pomysłu jak ubrać lalke, to wrzucam ją do pudła i se czeka... aż mnie jadzie wena.
O to, to to! Ja też mam zasadę- "poleży... dojrzeje..." ;)) Często przeglądam pudła i wtedy się dziwię, że takie skarby tam chowam!
Usuńno i całe szczęście, że masz swoje rytuały,
OdpowiedzUsuńi do tego umiesz się bawić lalkami, to mi imponuje!
Dziękuję za komentarz... To tak, jakby dostać autograf :)
UsuńCzy ja wiem, czy to moje hobby ma komuś imponować? Raczej pokazać, że wariat też musi mieć swoje miejsce w społeczeństwie! ;)
zwłaszcza wariat - dla każdego co innego jest normą - np. pana psychiatry norma nie interesuje
Usuńlalkozbieraczkę interesuje prawie wszystko - ale na szczęście nie wszystko nabywa...
Oj, fajne masz przyzwyczajenia. Myślę, że każdy je posiada. I to jest właśnie coś czym się od siebie rożnimy. Co do herbaty, to ja też przed wyjściem piję łyka, sikam , a jak wracam do domu, to wiem, że tam czeka na mnie reszta nie wypitej herbaty. Niech by ktoś mi ją wylał grrrrr. Laleczka prześliczna, dobrze, że masz zwyczaj, przygarniania ślicznotek, bo mogę sobie pooglądać piękne zdjęcia i to co z nimi robisz.
OdpowiedzUsuńJa też przywiązuję się do herbaty. Mam milion "swoich" kubków i nie znoszę jak mi ktoś moje resztki wylewa, albo robi sobie w nich napoje.
UsuńCzasem dzwonię w panice do męża i błagam by mi zaparzył herbatkę. Musi czekać na mnie zimna, jak wrócę z pracy!
Moim zdaniem, Królik czepia się nie tego, czego powinien. Jakoś nie widzę nieprawidłowości w budowie głowy lalki, tylko nieprawidłowość w myśleniu projektantów Mattel, którzy postanowili produkować Barbie z twardego, pustego plastiku, ze sztywnymi nogami. Jeszcze przełknę ten biust, przełknę nawet żółty kolor na powiekach, ale czemu nogi nie mogą być zrobione z gumy i zginane? W czasach mojego dzieciństwa, kiedy Barbie była uważana za luksusowy towar, najbardziej luksusowym wynalazkiem u tej lalki były właśnie zginane nogi.
OdpowiedzUsuńA przyzwyczajenia to ja lubię i szanuję. To coś mojego, indywidualnego, odzwierciedlającego upodobania, po prostu część osobowości. I tak się już od dzieciństwa przyzwyczaiłam, że Barbie ma gumowe, zginane nogi.
Oj, bo ty nie rozumiesz! To są laki KOLEKCJONERSKIE! Dla dorosłych! One nie mają siedzieć! Ona mają być podziwiane! ;)
UsuńW takim razie obecne playline'y też mają być tylko podziwiane :<
UsuńZły Mattel, zły...
a...nie wiedziałam ze sa takie ciałka z takim fajnym biustem- chcem takom, chcem...ale jestem gupek:)))
OdpowiedzUsuńteż wole jak wanna jest pusta a dopiero potem pełna , bo lubie i szum wody i to jak leci :)ale faktycznie zdrowiej dla umysłu zmuszac go do nowego .Czasem.:)
Co po fajnych cyckach, jak reszta sztywna jak kołek? Nie lubię przemęczać umysłu. Wolę być durna ;
UsuńOj jak ja dobrze rozumiem to "ulubione" miejsce w autobusie. Też wybieram "jedynkę", zawsze przodem do kierunku jazdy, bo kiedy ktoś siedzi obok, to mam wrażenie, że brak mi miejsca i powietrza, no i czuję się stłamszona bliskością współpasażera, a tyłem siedzieć nie mogę, bo włączają się "atrakcje".
OdpowiedzUsuńTasiemiczka jest piękna. Była już taka po wyjęciu z paczki i jedynie zyskała przy zmianie fryzury i stroju. Ma genialny uśmiech - bardzo kuszący i bardzo niejednoznaczny. Biust z gatunku tych niesfornych, nieposkromionych i oryginalnych w kształcie.
Ta kobitka na ostatnim zdjęciu to naprawdę doktor Queen? Woooow! Była piękną kobietą w młodości.
Moim zdaniem Jane Seymour nadal jest piękną kobietą, a akurat ta lalka jest ładną "wariacją na temat". Gdyby dotarła do mnie w oryginalnym koku to może nawet nie byłoby posta.
UsuńJa lubię "jedynki" bo nie znoszę jak ktoś się do mnie dosiada i, nie daj boże, zaczyna gadać!
Widzisz, Rudy Króliku, przyzwyczajenie Cię nie zawiodło, bo kupiłaś ślicznotkę, która w nowej stylizacji wygląda pięknie i dystyngowanie. Suknia czarna jest wspaniała i doskonale leży na modelce.
OdpowiedzUsuńUważam, że coś jednak nad nami czuwa w rożny sposób, aby oszczędzić nam przykrych niespodzianek. Na przykład przez umieszczenie głośnej grupy dzieciaków, aby odwieść nas od systematycznych zachowań. Post przeczytałam jednym tchem. Pisz częściej, Rudy (jak napisałaś) Króliku!
Częściej się nie da, bo to by oznaczało jeszcze więcej durnych zdarzeń w moim życiu. Losie, daj odpocząć!
UsuńZ tego co wie, to suknię prawie zszywano na modelce ;)
A już myślałam że tylko ja jestem taka "zafiksowana" na punkcie siedzenia w autobusie.. Zawsze siadam po środku autobusu przy "pełnej" szybie :D Choć ostatnio prawie już nie korzystam, mam szofera :D
OdpowiedzUsuńPanna jest śliczna no i faktycznie ma czym oddychać :D
Świetnie wygląda po "reperacji" :D
Ja lubię autobusy, ale z szoferem też pozwalamk sobie jeździć ;)
Usuńsama lalka mi się podoba, ale sukienka i fryz jaki jej sprawiłaś jest rewelacyjna! wyróżniłam Twój blog : http://krainaszlarafii.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyróżnienie!
UsuńFryz i kiecka są dziełem (jak zwykle) Magality aka Gosi! ;)
do orginału wogóle niepodobna :) jak większość lalek... ale ma fajne cycki :D a jaka się śliczna zrobiła po metamorfozie :)
OdpowiedzUsuńJak ją odpakowałam z pudła, a jej wygląd miał być i dla mnie niespodzianką, to dosłownie oniemiałam. Jakbym prezent dostała!
UsuńChyba pierwszy raz zazdroszczę lalce atrybutów i to tak podkreślonych:)
OdpowiedzUsuńOczywiście będę bezkrytyczna przez moje uwielbienie do Bonda - lalka w swoim oryginalnym stroju boska, ale w twoim uuu te koronki - cudo:)
Oj tak rytuały potrafią niejednego zgubić:)
Gdybym miała lalkę w oryginalnym stroju i z oryginalną fryzurą, to nawet bym jej z pudła nie wyjęła. Niestety dotarła do mnie oskubana jak kurczak, a ja nie mogłam na nią patrzeć ;)
UsuńAle cycki !!! Bomba !!! Dlaczego reszta Basiek nie ma takich cycków ??? Kiecka robi wrażenie - takie kiecki nie są od "chodzenia" ,tylko od "wrażenia" :) . Gratuluję powrotu do właściwej kolorystyki włosów :):)
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie życia bez przyzwyczajeń i rytuałów - np. piję ajerkoniak za pomocą ... drewnianego patyczka - przed zlizaniem z niego słodkiej zawartości obowiązkowo muszę zakręcić badylkiem w kieliszku trzy kółka :), smakuje mi tylko herbata, którą sama sobie zaparzę , śpię zawsze z zegarkiem na ręku , jeśli mam coś do przemyślenia robię to chodząc...
i mogłabym jeszcze długo wyliczać :) .
To instynkt kazał zająć Ci inne miejsce :)
Z zegarkiem też śpię! I nigdy nie zdejmuję obrączki, bo boję się, że ją zgubię.
Usuń"Cycki" mają chyba wszystkie bondowskie panny.
A widzisz, czasem mogą się do czegoś przydać i nieznośne bachory.
OdpowiedzUsuńLalka jest wizualnie bardzo ładna, bardzo też mi się podoba oryginalna sukienka. Jednak i w tej czarnej wygląda interesująco.
Ta czarna jest pofarbowana i nieco pokurczona. Jeszcze będą z niej "ludzie", ale nie teraz i nie na tej lalce.
UsuńPaskudni są najpierw rodzice, a potem dzieci ;)
oj,to każdy ma jakieś "dziwadełka" :P
OdpowiedzUsuńpanna po upięciu włosów do gówry - znacznie ZYSKUJE!
I nawet grzywkę ma! ;)
UsuńEhhh Ruda Ty to masz klawe życie...atrakcja goni atrakcję...jedna piękność drugą...zazdraszczam...;)))
OdpowiedzUsuńOk, zgoda! Mój "talent" do przyciągania katastrof, za twój talent do robótek ręcznych! Czekam na wymianę do 31 kwietnia, później przepada! ;)
UsuńNo to machniom!
UsuńNo tak - wchodzenie do pustej wanny i napuszczanie wody siedząc w niej jest bardzo OK! Ja mam jeszcze zboczenie - farelka! uwielbiam szum nagrzewanego powietrza - mogłabym tak siedzieć godzinami! oglądałam gdzies film jak babka spała z suszarką do włosów - WŁĄCZONĄ! Bo inaczej nie usnęła :D
OdpowiedzUsuńA panna - no cóż - Ty wiesz najlepiej ;)
Ja uwielbiam przesuwające się paski postępu. Małż straszy, że napisze mi program w którym komp będzie liczył do nieskończoności ;)
UsuńWiem, że niemowlaki lubią suszarki, ale że dorosłe kobiety? ;)
Ja też umiem rozpoznać słodką herbatę po zapachu! Fajne cycki ma ta lalka, o co ci cho?
OdpowiedzUsuńJak to o co? W żadnej kiecce nie wyglądały ładnie! ;)
Usuńi dlatego może niech nie ma kiecki? moja piękna dynamitka ma tak fajną rzeźbę ciała, że musiałam dorobić ideologię do jej nudyzmu - ślubny też zaskoczony jej ciałkiem, a niebawem Rusałka pokaże to i owo a jeszcze więcej odsłoni...
UsuńKurde, a ja mam ulubione miejsce w pociągu :/ Kurde nie znałam z tej strony Dr Quinn - pięknie wyglądała na tej fotce. Czarna kiecka z tym zajebiaszczym dekoltem rewelacyjna.
OdpowiedzUsuńTa kiecka jest brązowa. Taka w odcieniu gorzkiej czekolady. Wszytko wina lampy błyskowej ;(
UsuńJednak instynkt to niezawodny hamulec, psiakostka. A lalka prezentuje się zachęcająco, nie sprzedawaj! :>
OdpowiedzUsuńTeraz już nie chcę się jej pozbyć :3
UsuńOj, kobiecy instynkt jest święty, nie raz i nie dwa w życiu go posłuchałam i dobrze na tym wyszłam, wiec rozumiem :) A Twoje przyzwyczajenia wcale nie są dziwne ani nic, niektóre z nich sama kultywuję (np. wanna albo poducha z jaśkiem).
OdpowiedzUsuńCo do lalki, to z Black Label czasami jest taka podpucha, że niby to są lalki robione SPECJALNIE pod jakąś postać z indywidualną buzią itd., a taka właśnie Solitaire czy Faith Hill paraduje z tym samym, identycznym ryjkiem kompletnie niepodobnym do danej osoby (ten chyba nazywa się "mermaid"?).
Dobrze jej zrobiła zmiana fryzury i mimo braku podobieństwa do Dr Quinn wygląda jak żyleta, bardziej przypomina teraz inną panią z Bonda Famke Janssen - http://www.chinadaily.com.cn/showbiz/images/attachement/jpg/site1/20081114/0022191004340a87240d04.jpg. Swoją drogą, ciekawe czy doczekamy się Barbie naszej polskiej dziewczyny Bonda z Godeneye, byłoby fajnie :)
Masz już kilka dziewczyn Bonda, może im sprawisz agenta 007?
Sorki, coś nie tak z linkiem, chodziło mi o ten: http://www.mi6-hq.com/images/stills/ge_45_280.jpg. Bardzo podobna :)
UsuńFaktycznie! Framke jak żywa!
UsuńCzasem to podobieństwo, to kwestia dobrego make upu lalki. Na przykład Shakira w wersji lalkowej jest podobna do pierwowzoru, a przecież ma tak popularny mold.
Przyzwyczajenia to druga ludzka natura i nie sposób się z tym nie zgodzić. Sama mam wiele takich, z którymi ciężko mi zerwać. Ja również mam swoje ulubione miejsce w autobusie, ale zazwyczaj jak jest zajęte to siadam naprzeciwko. Na mnie kiedyś w autobusie spadł taki panel z oświetleniem :/
OdpowiedzUsuńSama lalka jest bardzo ładna. Na promocyjnym mi się podoba, choć w Twojej stylizacji jest jeszcze lepiej! Piękna suknia :D Teraz może świecić swoimi atutami.
Bardzo dziękuję za uznanie! :] Mi się ta blondzia na początku również nie podobała. Na promocyjnych podobała mi się jedynie Tereska, ale w rzeczywistości już nie... Ta zyskała w moich oczach, kiedy ją wygramoliłam z pudła i wrzuciłam pod kran. Co do drugiej blondyny też mam pewne niecne plany, ale póki co budżet mi nie pozwala na jej zakup.
Dziękuję i z pewnością przy odrobinie czasu porobię jakieś zdjęcia :D
No, to ja miałam więcej szczęścia, bo na mnie jednak nie spadło ;)
UsuńJa ostatnio nie wyciągam lalek z pudeł. Raz, że mam problemy z miejscem, a dwa- zwyczajnie mnie kurwica bierze ;)
Co za szczęście w tym autobusie. Dobrze, że nic się nie stało. Swoją drogą chyba powinni autobusy wymienić na nowe skoro stare już się sypią bez powodu.
OdpowiedzUsuńEch te przyzwyczajenia. Ja nie umiem brać kąpieli albo prysznica w ciszy. Zawsze muszę słuchać muzyki. :P
Laleczka jest prześliczna. W tej nowej kiecce wygląda niesamowicie!
To nawet nie był taki stary autobus. To bardziej dzielnica pechowa ;)
UsuńKiedyś próbowałam słuchać radia w łazience. Nie wyszło mi...
Lalka fantastyczna, nowa kiecka i fryzura też, historia jak zwykle mnie rozbawiła… tylko czemu ta lalka taka CHUDA??? Nijak nie mogę się do tej chudości przywyczaić… powinna mieć przynajmniej jakiś tyłek!
OdpowiedzUsuńa seksowna dr ten dekolt pewnie aplikuje w ramach znieczulenia? no bo przecież są alergicy, hipochondrycy i inni -icy
OdpowiedzUsuńOd kilku miesięcy mnie ta lalka prześladuje, więc co jakiś czas na nią sobie paczę. Tym razem szukałam fotek ownerskich na google image i co? A tu Królik :D
OdpowiedzUsuńMiło Cię znowu widzieć...