Słonko, ptaków śpiew, motylki, lody.... lato, lato!!!!!
Komary, duchota, upały i pot!- oto moja aktualna definicja lata. Żebyśmy się zrozumieli, ja kocham ciepłe miesiące, ale aktualnie nienarodzony jeszcze Pan Ryszard dość mocno daje mi się we znaki. W sumie małemu się nie dziwię, że mnie kopie. W końcu jest Mundial i chociaż ja baaaardzo jestem niesportowa,to co ma innego dzieciak zrobić, jeśli od rana do nocy jestem bombardowana informacjami o tym, że ośmiornica przepowiedziała trafnie wynik meczu. Swoją drogą ciekawe czy ta sama ośmiornica już przepowiedziała czy zjedzą ją z masłem czy z czosnkiem, bo jak mniemam taki los ją czeka, bo na nową Pytię to jej raczej nie wezmą...
Na jakiś czas postanawiam zrobić wolne od lalek i przejść na chwile w tryb offline. Mam nowe okazy do opisania, ale jest sezon urlopowy i tak naprawdę nie ma kto tego czytać (poza oczywiście moimi stałymi gośćmi- za co bardzo dziękuję:))
Mam inne zajęcie, na jakieś dwa tygodnie- KSIĄŻKI!!!! Jak kiedyś wspominałam jestem uzależniona od czytania. Mam przy tym dość specyficzny gust, a mianowicie uwielbiam psychopatycznych morderców i horrory (o duchach, a nie tak modne ostatnio pseudo-straszydła o bladych ludziach z anemią). W mojej bibliotece wyczytałam już wszystko co się dało. Z empiku naniosłam tonę literatury, ale empik jet drogi i tak wychodzi, że dwie książki to nierzadko jedna lalka, więc też nie jest to idealne rozwiązanie, a "mola" karmić trzeba.
Cud się zdarzył! W lokalnej prasie znalazłam ogłoszenie pewnej Pani, która wyzbywała się książek ze względu na przeprowadzkę. Coś zagrało w mojej głowie, zadzwoniłam do niej, umówiłam się na wizytę i znalazłam się w raju. Okazało się, że babeczka wyprzedaje książki które jej zostały po siostrze- antykwariuszce i że wszystkie bez wyjątku stanowią "mój" typ czytadeł. Do domu wróciłam jak wielbłąd, z turystycznym plecakiem i torbą podróżną makulatury- za psi pieniądz, za to wszystko zapłaciłam mniej niż np.: Silkstone Debut. Będę szczęśliwa przez jakiś czas :)) Pewnie do końca urlopów nie starczy, bo czytam dwie dziennie...
Więc pomimo, iż aktualnie jestem w pracy, od biurkiem potajemnie trzymam jakies straszydło i poczytuję sobie.
Na koniec mały demotywator lalkowy:
Zamieszczam nie po to, żeby się przyznać, że jestem fanką demotów, tylko po o żeby Wam pokazać jak bardzo jestem spaczona: gdy go zobaczyłam po raz pierwszy, nie zastanawiałam się ani trochę nad podpisem (swoją drogą kiepskim i oczywistym), tylko model i rok wypuszczenia lalek :)
To jest blog o lalkach.
O Barbie, które zna każdy i o takich, o których słyszało niewielu. O takich, co wyglądają zwyczajnie i takich, co zatykają dech w piersi. Jedne kosztowały pięć złotych, a inne małą fortunę, ale wszystkie są tak samo cenne i niezwykłe...
To też blog o leniwym Kocie, cudownym Dziecku, sprytnym Mężczyźnie i o Kobiecie, która jest Królikiem.
Ten blog to moje miejsce, moja Nora, do której Cię zapraszam.
Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.
Charakterystyka Królika
- RudyKrólik
- Elbląg, Warmińsko-Mazurskie, Poland
- Jestem Żoną i Matką. Kolekcjonerem i Czytaczem. Budowniczym swojej małej rodziny. Mój MałżOn to odważny, lecz nico leniwy lew. Mój Syn to Mały leśny troll o najmądrzejszych oczach świata. Ja to Chaotyczny Królik, kobieta o wielkim sercu i duszy wielkości lalki Barbie. Sprzątam, gotuję i piszę, a przede wszystkim żyję! Oj, tak- żyję pełnią życia!!!
Doskonale rozumiem - ostatnimi czasy lato zmieniło się dla mnie w udrękę, a nie przyjemność...
OdpowiedzUsuńPS. 'Ski Fun' Ken 1990 (jeszcze był w 1991, ale on ma włosy w jednym kolorze), a Barbie... hm... 1995/96 na 100%, ale jakiś konkretny model mi do głowy w tym momencie nie przychodzi... :p Później pewnie rozwikłam zagadkę... xD
Tego Kena to chyba ja mam xD
OdpowiedzUsuńI właśnie takie podejście rozumiem pod pojęciem "spaczenia"- ale pozytywnie, nie obrażać mi się tu :))
OdpowiedzUsuńA ja sie usmialam chociaz nie rozumiem tego zartu, o co tam chodzi! :oD Co do lata zgadzam sie - jest milo ale chyba tylko na dzialce... do Twoich mankamentow (komary, duchota, upaly i pot) dodam jeszcze zgraje rozwrzeszczanych dzieciakow pod moim oknem od rana do nocy! :o)
OdpowiedzUsuńAga
a kto mówi o obrażaniu? :p
OdpowiedzUsuńsłuszna uwaga, Ago - u mnie tylko jako dodatek jest hałas skuterów i komarków... Paranoja! 10latki na takich "maszynach"? Gdzie jest do chol*ry policja???
A ja mam jeszcze fajniej- na przeciw mojego bloku jest stadion lokalnej drużyny piłkarskiej (3-cia liga:)) Przez rok nauczyłam się ich przyśpiewek.
OdpowiedzUsuńCześć:)
OdpowiedzUsuńMam pytanie dotyczące lalek, czy pomogłabyś mi?
Czy wiesz co oznacza Black Label?Lalkami interesuję się dłuuugo, znam dużo zwrotów z nimi związanych, ale na uszy w życiu nie słyszałam tej nazwy.Rozumiem że chodzi o ilość wyprodukowanych lalek(kateorie:Pink Label, Gold Label, itd)Jaka to ilość?Mimo że sprawdzałam w internecia, nie potrafiłam znaleźć info. na ten temat.Podziwiam twój blog, i blogi innych "lalkowców".Mnie to także interesuje.O black label chodzi mi przedewszystkim dlatego, że zamierzam kupić taką lalkę.
Black Label to etykieta nadawana przez firmę Mattel dla specjalnych lalek przeznaczonych dla dorosłych zbieraczy. Są one bardziej "mroczne" i nawet seksowne i raczej wcale a wcale nie są do zabawy ;) Mogą o być np postacie z komiksów (jak Black Canary) albo lalki przedstawiające gwiazdy kina (np Cher czy Goldie Hawn). Zasadniczo nie wiem nic o ilości w jakiej jest wypuszczana ta seria.
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki za ciepłe słowa :)
"Mam przy tym dość specyficzny gust, a mianowicie uwielbiam psychopatycznych morderców i horrory"
OdpowiedzUsuńhehe nie tak specyficzny:) Ja też to lubię. Tak samo filmy - od serii Hitchcocka po durne horrory o dwóch lesbijkach co zaszły w ciążę z monstrualnym zmutowanym pająkiem...
lilavati112
Lila, muszę przyznać, że zaintrygowałaś mnie tym monstrualnie zmutowanym pająkiem... a myślałam, że mało co mnie może zadziwić XD
OdpowiedzUsuńDzieki za odpowiedź:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!