Wiem, wiem... obiecałam nowego posta w poniedziałek... Przepraszam...
Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, że każdy wieczór, który mogłabym poświęcić na pisanie spędzałam w towarzystwie niejakiego Johna Sheparda i Małżona.
John ratował Galaktykę a Małżon mu w tym dzielnie pomagał. Ja usypiałam Ryśka i przenosiłam się na Normandię, by razem załogą odeprzeć atak morderczych kolekcjonerów, rządnych krwi niewinnych, ludzkich kolonii...
Nie rozumiecie?
Postaram się wyjaśnić :)
Jestem nałogowym oglądaczem gier komputerowych. Zaczęło się od poczciwego Pegasusa i nie mniej poczciwego Mario. Prawie w każdą niedzielę moja rodzinka zasiadała przed kineskopem Unitrusa i z wypiekami na twarzach obserwowała jak ten sympatyczny, wąsaty hydraulik niestrudzenie parł w prawo, tylko po to by dowiedzieć się, że ta cholerna księżniczka jest w innym zamku...
Sama nie mam cierpliwości do większości gier, albo zwyczajnie jestem za głupia by w nie grać. Oczywiście męczę Simsy, leveluje w Diablo, ale już Tomb Raider jest poza moim zasięgiem. Wystarczy jedna, tycia porażka i diabeł we mnie wstępuje. Krzyczę, pluje, rzucam klawiaturą: MNIE SIĘ NIE UDAŁO!?!- ryczę dziko.
W domu rodzinnym blaszakiem rządził mój brat i to on zakazał zbliżać mi się do gier innych niż "połącz kropki". Słusznie, dzięki niemu nie zapomniałam jak się czyta :)
Mój Małżon na życie zarabia tworzeniem gier i dzięki temu absolutnie każdą elektroniczną zabawkę odlicza od podatku, jako "badanie rynku" (zakup nowych gier komputerowych), "szukanie inspiracji" (zakup konsoli), "platforma testowa wydajności grafiki" (42 calowy telewizor). Proponowałam Mu zakup ekspresu do kawy- jako "poznanie mechanizmu działania urządzenia w celu napisania o nim gry", ale się nie zgodził.
Małżon w każdej wolnej chwili gra...
...on gra, a ja patrzę!
Z Larą Croft pokonaliśmy już złowrogą Natlę w Tomb Raider Anniversary.
Z Geraltem tłukliśmy bazyliszki w Wyzimie.
Z Batmanem łapaliśmy zbiegłych z Arkham Asylum, rzezimieszków.
Z Leo siekaliśmy zombiaki w Resident Evil 4.
No i ostatnio z Johnem, w Mass Efect 2, ocaliliśmy galaktykę- na razie, bowiem obca rasa nie została zniszczona do końca, a trzecia część gry dopiero na zimę...
Niestety przygoda dobiegła końca i Królik chwilowo powraca na Ziemię.
Prezentację lalki na dziś muszę niestety zacząć od smutnych wieści...a mianowicie- po długiej i ciężkiej walce (z zaczepem szyjnym) odeszła od nas Sportyna.
Wielu z was zapamiętało ją z epickiego powitania Amelii.
Niestety los bywa okrutny i niestety Sportyna straciła głowę podczas powitania nowej lalki.
Oby jej głowa znalazła się wkrótce w lepszym miejscu niż królicza "szuflada na trupy".
Ale cóż, życie toczy się dalej...
Oto moje spełnione lalkowe marzenie: Barbie Enchantress Fairytopia z 2005 roku
Za niezbyt wygórowane pieniążki udało mi się ją kupić w stanie bardzo zadowalającym. Nie miała jedynie diademu we włosach.
Lalka wygląda naprawdę pięknie i dostojnie- jak cesarzowa :)
W stadzie od razu napatoczyła się druga wróżka, którą można trochę "porządzić"
Ale koniec końców dziewczynki i tak się zaprzyjaźniły:
No i to moja lalka na dziś. Co dalej to nie wiem, bo Małżon zakupił Alana Wake'a...a smutek po rozstaniu z Johnem powoli mija.... ;)
To jest blog o lalkach.
O Barbie, które zna każdy i o takich, o których słyszało niewielu. O takich, co wyglądają zwyczajnie i takich, co zatykają dech w piersi. Jedne kosztowały pięć złotych, a inne małą fortunę, ale wszystkie są tak samo cenne i niezwykłe...
To też blog o leniwym Kocie, cudownym Dziecku, sprytnym Mężczyźnie i o Kobiecie, która jest Królikiem.
Ten blog to moje miejsce, moja Nora, do której Cię zapraszam.
Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.
Charakterystyka Królika
- RudyKrólik
- Elbląg, Warmińsko-Mazurskie, Poland
- Jestem Żoną i Matką. Kolekcjonerem i Czytaczem. Budowniczym swojej małej rodziny. Mój MałżOn to odważny, lecz nico leniwy lew. Mój Syn to Mały leśny troll o najmądrzejszych oczach świata. Ja to Chaotyczny Królik, kobieta o wielkim sercu i duszy wielkości lalki Barbie. Sprzątam, gotuję i piszę, a przede wszystkim żyję! Oj, tak- żyję pełnią życia!!!
Wreszcie doczekałam się:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że spełniło się Twoje marzenie lalkowe:) Moje też, choć u mnie jeszcze laluni nie ma. Ta Fairytopia jest przepiękna, a druga wróżka już w ogóle wpadła mi w oko:) Ja to raczej wolę grać niż oglądać gry, bo nie mam cierpliwości, gdy ktoś sobie nie radzi, a ja napewno bym to przeszła, lecz oczywiście tylko w teorii, praktyka już nie jest tak łaskawa:)
Ja jestem od rozwiązywania zagadek logicznych i wymagających zapamiętania. Też często patrzę, jak małżonek gra. Ale odejściem Sportyny to mnie rozbawiłaś do łez :)
OdpowiedzUsuńEnchantress jest piękna, bardzo lubię ten mold.
Znów się uśmiałem czytając Twój wpis "Krzyczę, pluje, rzucam klawiaturą" wyobraziłem to sobie :):)
OdpowiedzUsuńJa męczę gry na bardzo "dorosłym" poziomie typu Lego, saga Star Wars, Harry P powoli zapatrując się na Batmana.
Róże są przy tym emocje :)
Pozdrowionka
wiecie co że ja nienawidzę gier komputerowych ,
OdpowiedzUsuńjak byłem bachorem to lubiłem grać w gry właśnie typu tomb rider bo chodziło się kobietą która wyglądała jak lalka , za to moja siostra uwielbia gry najlepiej takie dla chłopaków xD
Rudy Króliku, mój Misiek to także, jak to razem z moim bratem nazywają, GIERCOMANIAK, ale razem gramy tylko w samochodówki i chociaż ja i tak ciągle przegrywam, to zabawa jest przednia ;-)
OdpowiedzUsuńA lalunia śliczna, bardzo mi się podoba jej suknia. Świetnie, że spełniło się Twoje lalkowe marzenie! Pozdrawiam cieplutko :-)
No nie... Moja ulubienica odeszła :( Mało tego -straciła głowę! (Nie wiedzieć czemu takie sformułowanie nasunęło mi przed oczy jakieś straszne sceny z krwawych horrorów. Co ta nowa lalka z nią robiła??). A "cesarzowa" śliczna, z moim ukochanym moldem :)
OdpowiedzUsuńKocham gry komputerowe od początku istnienia wszystkiego, co można było podłączyć do TV. Nawet jadąc do Katowic, musiałam zagrać sobie na dworcu PKP w takie cudo z odbijanymi piłeczkami (już nie pamiętam nazwy). W domu mówią, że mają komputeromaniaczkę, która przeszła całe dwie części Syberii, GTA IV i parę innych. Uwielbiam gry samochodowe (NFS, Colina), a PS2, to kupiłam sobie sama na urodziny (przy Tekkenie siedziałam parę godzin). Co ciekawe - mój mąż nie trawi żadnych gier... Niech żałuje...
OdpowiedzUsuńNowa dziewczyna powalająca !!! Szkoda, że ta ślicznotka straciła głowę....
Giercomaniak, ciekawe określenie :D Też lubię pograć, tylko że u mnie mania objawia się w swoistych napadach: jak już mnie dorwie to nie robię nic innego poza graniem. Na razie mam spokój :D
OdpowiedzUsuńBarbie Enchantress jest piękna (widziałam ją chyba na allegro). A Sportyny żal, sama wiele bym dała choć za tę głowę ;)
A ja mam podobnie. Lubię czasem patrzeć jak moje kochanie gra. Bo z moim graniem jest gorzej. Wolę mniej skomplikowane gry na PC...
OdpowiedzUsuńA Elficzka cudowna. nakręciłam się kiedyś na nią, ale na razie mi przeszło chcenie... Zobaczymy może kiedyś też ja kupie ;p