Charakterystyka Królika

Moje zdjęcie
Elbląg, Warmińsko-Mazurskie, Poland
Jestem Żoną i Matką. Kolekcjonerem i Czytaczem. Budowniczym swojej małej rodziny. Mój MałżOn to odważny, lecz nico leniwy lew. Mój Syn to Mały leśny troll o najmądrzejszych oczach świata. Ja to Chaotyczny Królik, kobieta o wielkim sercu i duszy wielkości lalki Barbie. Sprzątam, gotuję i piszę, a przede wszystkim żyję! Oj, tak- żyję pełnią życia!!!

niedziela, 31 lipca 2011

Wruszka z Kopciuszka*

* no co? Rymować się musi!!!

Na początek małe wyjaśnienie: długo mnie nie było tym razem nie z powodu choroby, nic niechcenia czy psychicznej niedyspozycji Małżona, tylko z powodu pracy mojej.
Nieliczni wiedzą jaką tajemną sztukę uprawiam aby żyć, a teraz poznają ją wszyscy- otóż jestem wysokiej klasy specjalistą od "Pijaru", logistyki i sprzedaży hurtowni materiałów budowlanych. Miejsce to, położone na zadupiastym zadupiu ma tendencję do przyciągania różnych indywiduów z okolicy.
Dla tych, którzy jeszcze nie zrozumieli: Królik sprzedaje cegły i cement, a w wolnych chwilach dobiera fugi do kafelków i miesza farby na elewacje.
Tak więc czasu nie ma bo jest "SEZON".
"Sezon" to czas, który należy respektować, albowiem od niego zależy powodzenie firmy. "Sezon" to znaczy, że nie ma w co rąk włożyć, bo tylu ludzi pojawia się w hurtowni.
Sklep z materiałami budowlanymi to specyficzne miejsce. Coś z połączenia konfesjonału, poradni małżeńskiej i przychodzi psychiatrycznej. Nierzadko klient przychodzi wypić kawę, popsioczyć na inwestora lub po prostu pogadać. Większość moich klientów to wykonawcy, których znam od zawsze. Są zwykle nieszkodliwi, pogadają, pożartują, pogapią mi się w dekolt i wracają do roboty. Przychodzą codziennie i z czasem traktuje się ich jak kolegów, zapominając, że przecież zostawiają u nas kasę.
Inną grupą są tzw:; detaliści. Tutaj przytoczę tekst, który od dawna krąży w necie, a odwzorowuje "detalistę" w 100%

Pan oszczędny - Przeraża go konieczność wzięcia listwy długości 250 cm po 2 PLN za metr, w sytuacji gdy potrzebuje listwy 240 cm. Zapłacenie 30 złotych za specjalnie wykonaną listwę długości 240 cm nie przeraża go w ogóle.

Pani filozof - Ja nie wiem jaki kolor wybrać, niech pan pomyśli za mnie, bo ja tego nie lubię.

Pani z wyobraźnia do kolorów - Ściany buduaru pomalujemy w kolorze skał Dover, szafę w złamanym kolorze łososiowego musu, drzwi w kolorze piaskowym, ale takim pod szarość. Niech pan natychmiast znajdzie mi to we wzorniku.

Pan konkretny - Bo ja potrzebuję takie coś, wie pan, nad drzwiami, mam taką listwę, ale to nie listwa, koło tego, no wie pan. I potrzebuję to przedłużyć, ale żeby nie było takie same, tylko załamane,ale w drugą stronę.

Pan oryginalny - Cieszy się jak dziecko, rzucając teksty, które mają zabić obsługę i dziwi się dlaczego obsługa, która słyszy to codziennie 3 razy ziewa. Przykład: "Po ile to i czemu takie drogie". "Na kiedy? Na wczoraj".
to akurat mój faworyt ;))

Pani z dzieckiem - "Gdzie jest Rafael? Bawi się włączoną piłą tarczową, psze pani". Bachor radośnie, demoluje nam pół sklepu, a paniusia zdobywa się tylko na anemiczne stęknięcia. Zastanawia fakt, że dzieci z normalnymi imionami zachowują się spokojnie.

Małżeństwo - Wspólne wybieranie kolorów na 100% skończy się sprawą rozwodową.
- Kochanie, co sądzisz, fiołkowy czy fioletowy?
- Bierz, jaki ci się podoba.
- No,ale czy ten fiołkowy nie jest za jaskrawy?
- Sama wybierz, co lubisz.
- No, pomóż mi.
- No dobra, ten.
- No co ty, w ogóle nie masz gustu.
- No to sama wybierz.
- Bo ty zawsze jesteś taki.

Pan Speedy Gonzales - potrzebuję biurko a la Ludwik XIV, z mahoniu, zdążycie je zrobić na szesnastą?.

Pan słuchający kumpli - Bo jeden kumpel kazał mi użyć pokostu, drugi położyć capon, trzeci wosk, a czwarty olej. Potem na to położyłem lakier. Czemu się łuszczy?

Pan łaskawca - Jak to nie macie czasu. Przestrugajcie mi to natychmiast. Wiecie,co? To ja wam nawet zapłacę.

Pan od odpadów - Macie jakieś odpady ze stolarni? Potrzebuję odpadu szerokości 113,1 cm, grubości 2,6 cm i długości 2100 cm. Z dębu polakierowanego.


Uwierzcie mi, mam takich codziennie i czasem się zastanawiam czy to specyfika branży, czy ja mam coś nie teges...

Weźmy zeszły tydzień:
Klientka przyszła zapłacić fakturę.
Innych klientów nie ma, chłopaki jedzą śniadanie, ja jestem sama. Pani zapłaciła, wzięła co miała wsiąść i stoi. Nie odchodzi.
- Czy coś jeszcze?- Pytam
- A Pani to chyba małe dziecko ma? Prawda?- Wypala klientka
hm... no tak, mam. Tata (notabene mój Szef nr 1) chwali się wszystkim, pewnie i jej się pochwalił.
Kiwam głową rozpromieniona.
Klientka lustruje mnie z góry na dół, zatrzymuje wzrok na biuście i wypala:
- Ma Pani szczęście, mojej synowej po porodzie to tak cycki zmalały, że się normalnie płaska jak chłopak zrobiła. A takie miała balony. I wszystko jej wnuczek wyssał. Normalnie takie naleśniki jej zostały... Ma pani szczęście...
Klientka wzdycha ciężko i wychodzi. Gdy znika za drzwiami słyszę chóralny wybuch śmiechu "moich" chłopaków, a ja zostaję z wizją niemowlaka- wampira wysysającego cycki.

Przychodzi dwóch Panów, wraz z Szefem nr 2 widzimy ich pierwszy raz na oczy. Typu magister-inżynier. Gruba teczka, długopis w kieszonce, okulary na łańcuszku.
Bez zbędnych ceregieli przedstawiają cel wizyty:
- Podwójnie oksydowane, utwardzone wkręty do drewna. O średnicy główki 2,3456 mm i promieniem skrętu 36,5 stopnia. Najdłuższe jakie macie.
Robię wielkie oczy. Szef nr 2 jeszcze większe.
Otrząsnęłam się z oszołomienia. Podeszłam do półki, wzięłam paczkę najdłuższych wkrętów do drewna jakie mamy, nazywanych potocznie i politycznie niepoprawnie "czarnuchami". Podaję Panom i mówię.
- To jedyne wkręty do drewna jakie mamy.
Panowie popatrzyli na wkręty jak na zdechłego szczura, po czym padło pytanie:
- Czy gdyby ktoś przyszedł i chciał skręcać tymi wkrętami pomost drewniany, to też by mu je pani wcisnęła?
Zbaraniałam.
Od ośmiu lat handlujemy tym towarem, nigdy nikt nie marudził i nie kazał na sprowadzać "podwójnie oksydowanych".
Poinformowałam o tym panów.
-A co jeśli po dwóch latach ten wkręt zardzewieje? Co Pani wtedy na to?- ton faceta zrobił się tak agresywny, że się normalnie wystraszyłam.
Powiedziałam, zupełnie nieprofesjonalnie zresztą, pierwszą, ciętą ripostę jaka przyszła mi do głowy:
- To już nie mój problem proszę Pana...
- JAK TO NIE PANI PROBLEM!- ryknął facet- Pani to sprzedaje, pani jest odpowiedzialna!!!- tu zwrócił się do drugiego faceta, który przez całą ich wizytę nie odezwał się słowem.- Idziemy Mieciu, gówniana ta hurtownia, podstaw nie mają.
- Nie wierzę, że to się działo- odezwał się Szef 2, gdy drzwi się za Panami zamknęły- Wycofamy ze sprzedaży "czarnuchy", zbyt duża odpowiedzialność -dodał

Miałam więcej kuriozalnych przypadków:
- Faceta, który próbował ukraść mi stary, komunistyczny kalkulator. Patrzył mi przy tym w oczy i warczał na mnie. Spłoszony, rzucił kalkulatorem w kolegę i uciekł.

- Gościa o fizjonomii Kwazimodo, który raczył mnie szczegółami z życia gdy był utrzymankiem pewnej bogatej Damy z Niemiec.

- Pewien Pan opowiedział mi przebieg leczenia raka prostaty.

I było ich wielu, wielu więcej.

Jednak najbardziej lubię gdy ktoś męcząc mojego tatę o szczegóły związane z wykonaniem, które powinien znać budowlaniec, a nie sprzedawca, rzuca tekstem w stylu "ale MUSI pan to wiedzieć!!" A tata ze stoickim spokojem i zgodnie z prawdą odpowiada: "Ja nie muszę. Ja jestem weterynarzem."

No, a gdzieś pomiędzy pracą i kolejnymi zębami Maślaka, popełniłam małego OOAK'a.
Endżoj!

















Jak widać do zrobienia OOAK-a potrzeba:
- łepka z sympatyczną mordką,
- skrzydeł zakupionych na eBayu.
- sukienki niewiadomego pochodzenia,
- butów Sportycji,
- ciałka od trupka,
- sotojaka od Harley Quinn,
- całej masy różnego badziewia z pasmanterii.

A tak Wruszka wyglądała before:

Nawet całkiem udany ten mój "łołoak"

22 komentarze:

  1. Nie ma co, klienci bywają zabawni ale i straszni trochę. trzeba pod lada trzymać dwururkę nabitą śrutem i kiedy zaczną się wydzierać, wystrzelić w cztery litery.
    Tekst o "opadzie cycków" cudny. nie wiem, co prawda, czy mam się bardziej śmiać, czy bardziej płakać nad "delikatnością" klientki, ale raczej jednak będę chichotać.
    W głębinach zabawnego wpisu OOAK gdzieś mi umknął. Skomentuję go, kiedy minie wrażenie wywołane reakcjami klientów.

    OdpowiedzUsuń
  2. no króliku! Odpały masz w robocie nieziemskie! Ale widać że przekładaja się one na nieziemskie oaki !
    Poprostu musisz to wiedziec! ;p;p

    OdpowiedzUsuń
  3. ja Cię baardzo rozumiem. 2 lata pracy w salonie meblowym zrobiły swoje. Ludzie bywaja niesamowici:) oj ile razy jakiejś upierdliwej Pani rozkładałam i składałam tapczany po kilka razy i nasłuchałam się o złych mężach, teściowych i operacjach. Norma:))) jaja muszą być:) teraz jestem miła do każdego sprzedawcy. Taka trauma.
    a łołoak to z kopciuchowej disnejki jezd?

    OdpowiedzUsuń
  4. a odnośnie dziwnych klientów- kiedyś do nas do meblowego przyszedł facet ze swoim śrubokrętem i jazda nam odkręcać uchwyty od mebli zeby je zapier... Jak został przez nas złapany na gorącym uczynku, to nas jeszcze opierdzielił i focha strzelił. Chyba dlatego że mu przeszkodziłyśmy.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ludzie czasem są zabawni. Ostatnio jak roznosiłam ulotki i zadzwoniłam na domofon (byle gdzie) to odebrała pewna pani
    - Słucham?
    - Dzień dobry. Ulotki!
    - Ulotki!!! Czemu zawsze do mnie musicie dzwonić! Są też inni w tej klatce! Czemu zawsze do mnie! !!! Proszę...
    Koparka mi opadła, a nogi zrobiły mi się jak z galarety, bo nigdy nie słyszałam żeby ktoś tak głośno się darł przez domofon. Masakra.
    Łołak bardzo udany! Fajne te skrzydła i te malunki na rączce! Kieca też jest świetna! Ehh wszystko jest w niej piękne. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Malunki sama robiłaś? Przypominają mi te z Elinowego ciałka. Ogólnie bardzo ładna Wruszka, gratuluję pomysłu :)

    Klientów współczuję, z obawą czytałam opisy wszystkich detalistów, ale na szczęście nie wpasowuję się w żaden typ :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Polecam stronę piekielni pe el, mnóstwo właśnie takich absurdalnych sytuacji :D
    A ,,Wruszka Kopciuszek" wyszła bardzo ładnie, podziwiam za jej wykonanie przy takim natłoku pracy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Normalnie znów się uśmiałem jak głupi :)
    Niewiarygodne jak dziwni potrafią być niektórzy ludzie, potocznie zwani klientami, mogę tylko życzyć mi anielskiej cierpliwości i gnata w szufladzie :)

    Kiecka to mi coś mówi, nie dałem Ci jej kiedyś, czasem? Jeśli tak to cacuszko z niej zrobiłaś dodając te kwiatosy.

    Buzialki

    OdpowiedzUsuń
  9. "mogę tylko życzyć mi anielskiej cierpliwości i gnata w szufladzie".
    Te mi miało być Ci, ale w sumie to mi też może być bo i ja pracuję z ludźmi :)

    OdpowiedzUsuń
  10. doświadczenia z klientami niesamowite! podziwiam za cierpliwość!
    urocza wróżka, ma śliczną buzię! nie wiedziałam, że Kopciuszek może być taki ładny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Lalka ślicznie teraz wygląda! Oby więcej takich przemian:)
    Ludzie niestety potrafią być bardzo upierdliwi, też miałam podobne "przeprawy" w pracy. Życzę mniej takiego typu klientów:)

    OdpowiedzUsuń
  12. taki klient to dobry na poprawę nastroju, chociaż czasem to dopiero za jakiś czas ;)
    Lalka wyszła Ci niesamowicie, masz talent :D

    OdpowiedzUsuń
  13. W każdej branży znajdują się tacy. Ja przeważnie spotykałam się z pretensjami,ze jestem kobietą a oni chcieliby rozmawiać z mężczyzna,bo kobieta się nie zna.

    OdpowiedzUsuń
  14. Skąd my to znamy....Powaliła mnie jednak na kolana, ta kobieta opowiadająca o "Cyckach swojej synowej". Tragedia... Fajnie i ciekawie masz w tej pracy...

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. hahahah,nie no normalnie myslałam,że spadnę z fotela przy fragmencie o cyckach! a klientów to masz Króliku bardzo "różnorodnych" hehehe :)

    A Wruszka poprostu cudeńko...Oto jak można stworzyć COŚ z prawie "niczego"...Zazdroszczę cudnej OOAk :)

    A tak na marginesie: ja zbieram figurki wrózek i elfów, ale w PL nic nie mogę "upolować".Te co mam przywiozłam z UK...Jeśli ktoś coś ma a nie chce już mieć - biorę!! -> taki mały apel :)
    a gdzieś tu mam fotkę części mojej skromnej kolekcji:
    http://urshula.blogspot.com/2008/07/2-tygodnie-cikiej-pracy.html

    OdpowiedzUsuń
  17. Króliku "WrUsHka" piękna:D O klientach nie będę się wypowiadać- to wszystko śmieszne po czasie, ale musi być strasznie męczące. Na szczęście pracujesz w fajnej ekipie:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj, niestety taka robota wszędzie gdzie jest kontakt z ludżmi, trza wysłuchać. Wiem, bo pracowałam jako sekretarko-kadrowa. Byłam w posiadaniu chyba wszystkich możliwych tajemnic i sekretów pracowników instytutu w ktorym pracowałam. Czasami się zastanawiam, czy nie napisać ksiązki.
    Króliku piszesz w taki sposób, ze ja pomimo adhd czytam od początku do końca.

    OdpowiedzUsuń
  19. ŚWIETNY NIE LALKOWY WPIS :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Skąd ja to znam... Trzeba być Super Woman, żeby prowadzić poradnie małżeńską, sklep dla panów budowlańców a po godzinach wychowywać dziecko. Szacun!
    OOAK naprawdę bardzo fajny. Kopciuszek ma idealną mordkę do "Wruszek".

    OdpowiedzUsuń
  21. Klienci, nie klienci, ludzie potrafią takie aforyzmy wymyślać, że najsłynniejsi aforyści mogą się chować ;-) Bardzo zabawny wpis, a lala śliczna - takie pasmanteryjne pierdółki dają jej dużo uroku :-)

    A mnie ostatnio o mało co potrąciłby facet na rowerze, zdenerwowana więc krzyknęłam: "Dzwonka pan nie ma?" A on na to: "PORZĄDNE ROWERY NIE MAJĄ DZWONKÓW"...

    OdpowiedzUsuń
  22. kofam tego Twojego bloga:)

    OdpowiedzUsuń