Charakterystyka Królika

Moje zdjęcie
Elbląg, Warmińsko-Mazurskie, Poland
Jestem Żoną i Matką. Kolekcjonerem i Czytaczem. Budowniczym swojej małej rodziny. Mój MałżOn to odważny, lecz nico leniwy lew. Mój Syn to Mały leśny troll o najmądrzejszych oczach świata. Ja to Chaotyczny Królik, kobieta o wielkim sercu i duszy wielkości lalki Barbie. Sprzątam, gotuję i piszę, a przede wszystkim żyję! Oj, tak- żyję pełnią życia!!!

środa, 5 września 2012

Kto ma dzieci, ten ma brud. Kto ma lalki, ten ma...

Zasadniczo nie lubię dzieci. Właściwie to ja się nawet na dzieciach nie znam. Owszem, co by na hipokrytkę nie wyjść, posiadam jeden kolekcjonerski egzemplarz Dziecka, ale pozostali przedstawiciele tej nacji są mi nawet obojętni. Właściwie "nie lubię" jest zbyt mocno negatywne. Dzieci, a zwłaszcza obce mi osobniki, są mi obojętne i dopóki nie wejdą w moją przestrzeń osobistą, to nie będę zwracać na nie najmniejszej uwagi.
Oczywiście, aby nie było zbyt miło, paskudny los zweryfikował moją życiową filozofię. Niedawno, korzystając z resztek letniego słoneczka , wybrałam się z Maślakiem na pobliski plac zabaw. Ot, zwykły, osiedlowy placyk, gdzie znajduje się ślizgawka- sztuk raz, drabinka- sztuk dwie i piaskownica- sztuk jedna plus przyległości. Właśnie ta "kuweta" była celem naszej pielgrzymki.
Młode wyposażone w łopatkę i wiaderko ochoczo zabrało się za kopanie dołka, a ja w tym czasie czyniłam arcydzieło rzeźby piaskowej, czyli hipopotama. Maślak był zajęty zabawą, ja byłam zajęta Maślakiem i razem stworzyliśmy swój hermetyczny, mały świat. Nagle słyszę dość głośne "ŁUP!" a potem płacz dziecka. Odwracam głowę i widzę chudą dziewczynkę, na oko 6-8 letnią, która podnosi się z ziemi pod drabinką i pochlipując rozciera obdrapane kolano. Wcześniej jej nawet nie zauważyłam. Uwierzcie nie zdążyłam nawet mrugnąć, gdy z pobliskiego bloku wyskoczyła kobieta wyglądająca jak BUKA i mniej więcej tymi słowy rzecze do chlipiącego dzieciaka:
- I czego ryczysz?! Czego?!? Zaraz Ci w dupę dam, to będziesz miała powód do płaczu! Mówiłam nie wychodź na dwór, bo się przewrócisz?!?
Nagle Buka zauważyła Maślaka i mnie i jak nie ryknie:
- A Pani co się gapi?! Nie widziała pani gdzie ona wlazła? Nie widziała, że może spaść?!?
O bogowie! Ile ja bym dała żeby zobaczyć wtedy swoja minę. Przypuszczam, że wyglądałam jakoś tak:



A że jestem z natury grzeczna, to próbowałam jakoś wybrnąć z kłopotliwej dla mnie sytuacji.
- No, wie Pani...- zaczęłam niepewnie- Ja tu swoje dziecko mam. Swojego pilnuję żeby się nic nie stało...
Błąd! Buka tylko zmrużyła oczy i najbardziej jadowitym tonem, jaki zdążyło mi się słyszeć, wysyczała:
- Swoje ma! O swoje będzie dbać, a cudze to kark może skręcić!- jedną ręką chwyciła dziewczynkę pod ramię i zaciągnęła do klatki.
A ja zostałam z rozdziawioną gębą na środku placu zabaw. A potem przyszła załamka...



A potem przyszło olśnienie!
To nie dzieci nie lubię! Ja nie lubię ich rodziców!
Oczywiście strasznie to wszystko uogólniam i nie chcę, żeby ktoś to odebrał jak atak.
Może podam kilka przykładów, zanim zostanę ofiarą linczu. Są grupy rodziców, których bardzo nie lubię i to o nich ten post.

Mamusie "Brzuszek- paluszek- maluszek"- straszna nacja, która doprowadzała mnie do obłędu, głównie podczas kontrolnych, ciężarówkowych wizyt u ginekologa.
"Moje Maleństwo (ew. Fasolka) tak kopie w brzuszku. Ciekawe czy dam radę moją Kruszynkę wykarmić moim mleczkiem, czy będę musiała dawać jedzonko z buteleczki?"
Nosz kurcze golone! Ja wiem, że ciąża rozmiękcza matkom mózgi, ale takie gadanie sprawia, że treść żołądkowa niebezpiecznie podchodzi mi do gardła. Sama, w okresie największego przejmowania kontroli nad umysłem przez hormony, też miałam nadmiar cukru do wykorzystania. Starałam się jednak, aby w jednej wypowiedzi był jeden "maluszek" albo "cycuś", ale nigdy razem.

Kolejne są EkoProfesorki.
Do tej pory zauważyłam ten trend u matek grubo po 30tce, które właśnie dorobiły się pierwszej pociechy.
"W domu nie mamy telewizji ani radia, bo to zakłóca naturalny rozwój dziecka".
"Rodżer nosi tylko pieluchy z naturalnego włókna kokosowego, bo inne są nieekologiczne i zakłócają naturalną barierę ochronną skóry"
"W domu myję podłogę 7 razy dziennie i nie pozwalam Teściowej dotknąć dzieciątka zanim nie umyje ona rąk. Rodżer nie może mieć kontaktu z bakteriami"

Myślicie, że przesadzam? Nie, mój Małżon ma kuzyna, którego Żona jest taką Ekoterrorystką. Jej Szczęście jest w tym samym wieku co mój Maślak, a rodzaje czarów, które ONA nad nim odprawia przyprawiają mnie o dreszcze. Najbardziej zdumiał mnie fakt, że ONA zabrania kategorycznie całowania dziecka. Co jest oczywiście zrozumiała, bo mało które dziecko lubi być ośliniane przez stare ciotki. Szkoda, że w tym przypadku buziak jest zakazany w każdej formie, bo jak twierdzi ONA, zapobiega to próchnicy i chroni przed pedofilami. Jesuuu... jak się dzieciakowi język w gardło wsadzi, to pewnie ONA ma rację i chwała jej za to. Szkoda tylko, że tej lekcji udzieliła mi, gdy Maślak przytulił Szczęście i dał mu buziaka w policzek. A na ostatniej wizycie dostaliśmy od niej w prezencie... PAPIER TOALETOWY! Taki dla dziecka. Mięciutki i nawilżany. Zupełnie nieekologiczny. Pewnie ONA dostała go też w prezencie.

Mamusie- Czyścioszki, to kolejna grupa, która mnie trochę irytuje acz zdecydowanie mniej niż poprzednia. Niestety pewna bliska mi mama należy do tej grupy. (Jeśli już nigdy nie zobaczycie ode mnie posta, to znaczy że ta mamusia mnie ukatrupiła)
"Nie idź do piasku bo się pobrudzisz, a masz takie ładne i czyste spodenki!"
"Nie dotykaj kotka/pieska, bo jest brudny"
"Nie kładź jabłuszka na podłodze"
"Rudy Króliku, czy ty odkurzacza nie masz? Przecież ten dywan jest tak zakłaczony, że zaraz zacznie mruczeć."
"Maślaczku, chodź umyjemy raczki i buzię. Przecież 30 sekund temu jadłeś"

Nie ukrywam, że taka filozofia kłóci się z moją, która brzmi: "Brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko". Owszem, mam pomazane kredką ściany, a Maślak czasem sprawdza, czy kot ma równie smaczne jedzenie jak on, ale czy to tak źle? Kiedyś dałam Młodemu w garść łyżkę, a w drugą jogurt. Po pięciu minutach smakołykiem było wysmarowane 3/4 kanapy, Myśka i moje buty. Mimo to cieszyłam się jak głupia- dzieciak sam zjadł jogurt! No, przynajmniej jego część...

Matka Polka Cierpiętnica najczęściej posługuje się stwierdzeniem: "Ty nie wiesz, co to znaczy mieć dziecko!" Jej dziecko zawsze miało najboleśniejsze kolki i najgorsze ząbkowanie. Ona sama dla dziecka poświęciła wszystko- figurę, przyjaciół i czas wolny. Najbardziej nie lubi matek, które mają szczęśliwe dzieci, makijaż i hobby.
Niestety często spotykam takie mamusie. Najczęściej są to moje dawne znajome, nie widziane od czasu matury. Kobiety, które nie umieją się cieszyć, lub zwyczajnie zazdroszczą.

Niestety najgorsi są Rodzice- Buki, ci którzy nie mówią do dziecka a się na nie drą. Straszą, krzyczą i nie raz używają wulgarnego słownictwa. Zazwyczaj, gdy spotkam rodzica- Bukę, to robię w tył zwrot i jak najdalej...
Żal mi dzieci takich rodziców, bo i one często stają się Bukami.
Czasem źle mi, że nie umiem zaprotestować. Powiedzieć czegoś. Niestety sama też nienawidzę gdy ktoś kwestionuje moje metody wychowawcze.
Rodzicu Buko!- chcesz, to drzyj japę na swoje dziecko, ale nie zdziw się, jak za parę lat ono wydrze się na ciebie!

Na koniec mojego smęcenia zamieszczam sweet focię mego faceta i jednocześnie przepraszam, że poprzednio uraczyłam Was jego nieco nieaktualnym obliczem ;)



A żeby nie było, że dziś lalek nie ma, to zapraszam do obejrzenia galerii moich dziecięcych lalek.
W sumie z nimi, jak z tymi prawdziwymi- niby nie lubię, a ciągle za mną łażą.

Oto Zdumiewające Stado Skipperek imienia Rudego Królika (oczywiście, nie są to wszystkie przedstawicielki tej nacji zamieszkujące Norkę. To są te najbardziej "charakterne")


















MAMUSIU KOCHAM CIĘ NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE! NIE BIJ! ODKURZĘ NA BOŻE NARODZENIE!!!

40 komentarzy:

  1. Podzielam Twój stosunek do cudzych dzieci i ich matek :)

    Ostatnio miałam przykład zachowania przewrażliwionej matki. Jej córka nie zaczekała aż moja zejdzie ze zjeżdżalni i zjechała na nią. Efekt - rzekomo tamta uderzyła się brodą o główkę mojej (ciekawe, bo moje dziecko jest wyższe). Dziecko w ryk, moja córcia nie wie o co chodzi, bo najwyraźniej nawet nie poczuła uderzenia. Mamusia złapała swoją córcię na ręce i nagle słyszę: O Bosz!, wybiła sobie ząbek! On się rusza! ... I ani dziecka ani matki nie widziałam od 2 tygodni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znów fajny post! Lubię to! :D

    Tekst o mamuśkach "Bukach" mnie rozwalił (fotka królicza też).
    Niestety, tak już było i zawsze będzie, że niektóre matki wolą drzeć japę na kogoś, by tylko wybielić własną winę. Winne jest dziecko, winni są gapie, winna jesteś Ty, ale nigdy Buka!

    Co do Skipper, są urocze i nawet jedną z nich mam w kolekcji. Murzynka przeurocza, znów mam chcenie na jeden taki egzemplarz. :)

    PS. Maślak w aucie - wymiata!
    Buziale!

    OdpowiedzUsuń
  3. O Króliku, dzięki Ci. Po przeczytaniu fragmentu w ktorym babsko zjechało Cię za niewinność i tuż po tym fotka królika i tekst "odpierdol się" ryknęłam śmiechem i puścił mi stress. Dzisiaj przyjeżdża do domu wet i będzie obcinał długie pazury mojej papudze. Mój papug imieniem Brums to kawał dużej papugi, zatem będzie gorąco przy chwytaniu jej. Ech...denerwuję się.
    Wracając do tematu, masz rację, to nie dzieci sa winne, to rodzice i czasami dziadkowie też.
    Obserwuję teraz nieco wiecej, bo dwa razy w tygodniu włóczę się wozkiem z moim 18-to miesięcznym wnukiem. Jest na co popatrzeć. Ostatnio jednej pani przeszkadzało, że wjechalam wozkiem do sklepu, nie omieszkała mi tego okazać. Obdarowałam ją spojrzeniem nr 48 z serii "zabijających wzrokiem", podziałalo, spuściła ogon i poszła sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu cieszę się, że "zrobiłam Ci dzień" :)) Moje historie zza wózka, to materiał na innego posta.
      Pozdrowienia dla Papuga i mam nadzieję, że zabieg odbędzie się bez krwawych ofiar!

      Usuń
  4. "Rudy Króliku, czy ty odkurzacza nie masz? Przecież ten dywan jest tak zakłaczony, że zaraz zacznie mruczeć." - rozjechało mnie to na kawałki xD
    Wpis ogólnie bardzo życiowy...
    Skipperki dziecięce również bardzo lubię choć starsze typy ;D świetna ta ... leżanka? ;ppp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest ławeczka, która jest generalnie za mała dla Maślaka i za mała dla lalek. Wrzuciłam ją na posta z nadzieją, że ktoś zapała do niej miłością i przygarnie ;)

      Usuń
  5. Świetny tekst! :-)
    "Przedszkole" Skipper-ek też robi wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba się zgadzam w 100% aczkolwiek pieluchy wielorazowe i tak kupię, bo wychodzą taniej, a że przy okazji ekologicznie... ;)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i wychodzą taniej, ale prać to to? Bleh! Czysta i nieco capiąca ekologia ;)

      Usuń
  7. Co prawda nie jestem rodzicem, ale osobiście też mam jedną grupę mamuś, która bardzo mnie irytuje, a są to ekstremalne mamuśki. Mam tu na myśli mianowicie kobiety, które w godzinach szczytu, na przejściu dla pieszych, na czerwonym świetle stawiają wózek przednimi kolami na ulicy a same rozmawiają przez telefon lub też przechodzą na czerwonym świetle z wózeczkiem gadając przez komórkę. :P Mam wtedy serce w gardle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak- zapomniałam o Mamuśkach - konferansjerkach. Siedzi (ew stoi) i gada, albo przez koma albo z psapsiółką. A dzieciak sobie biega samopas... Czasem tylko która ryknie: "Rodżer chodź tu, bo Ci w dupę dam!" A potem dalej gada...

      Usuń
  8. Króliku, mam nadzieję, że jak się wypisałaś, to ci ulżyło. Czy warto dostać zawału przez jakąś kretynkę? Świata nie zmienisz, głupich bab też nie. Wrzuć na luz, odwróć się dupą i rób swoje. Mieszkanie jest do mieszkania, a nie do sprzątania, bo by się nazywało sprzątanie. A żadna Polka nigdy nie będzie mieć takiego brudu jak np. na angielskich programach, nie pozwala nam na to wrodzony umiar.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przypomniała mi się jeszcze jedna ciekawa reakcja :) Tym razem chodzi o babcię, której wnusio obsypał mnie piachem. Nie chodzi o kilka ziarenek, tylko o prawdziwe "sypnięcie". Nawet moim zakupom w torbie się dostało. Czekam na jakieś przepraszam ze strony chłopca. Nic. Odezwała się za to babcia, ale to co wydobyło się z jej ust wprawiło mnie w osłupienie. Babcia nie dość, że nie skarciła wnuczka za takie zachowanie, to jeszcze oznajmiła mi, że specjalnie przyprowadziła go na plac zabaw, żeby zobaczył jak "psocą" inne dzieci, bo on jest za grzeczny.

    OdpowiedzUsuń
  10. To co napisałś niestety jest prawdziwe, osobiście miałam okazję trafić na każdy rodzaj mamusiek. Na plac chodzę tylko wtedy gdy nikogo tam nie ma :-)


    Laleczki śliczne, pierwszy raz takie widzę.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  11. też mnie zachwycił komentarz o mruczącym dywanie, Twoja koleżanka ma dobre poczucie humoru!

    co do mamuś - mój "ulubiony" typ to Święta Krowa. ona ma dziecko - ona ma większe prawa. idzie środkiem chodnika, blokując go kompletnie dzieciakami prowadzonymi pod obydwu stronach, próbuje wepchać się przed ludzi w kolejce, bo ona ma dziecko, w autobusie, lub, jeszcze gorzej, w samolocie, puszcza dzieciaka, niech sobie popełza między siedzeniami lub niech wrzeszczy ile sił w płucach, w pociągu, w przedziale pełnym ludzi wyciąga cyca leżącego na brzuchu i karmi dziecko.. Niestety (dla mamuś) nie mam tyle cierpliwości co Ty i zazwyczaj mówię mamuśce prosto w twarz co sądzę na temat jej zachowania.



    świetna jest ta brązowowłosa nastoletnia Skipper, chyba moja ulubiona! tuz za nią ta vitage, ma wyjątkowo śliczny mold :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten tekst o dywanie jest akurat mojej mamy ;) Przekażę jej wyrazy uznania XD

      Usuń
  12. No niestety to wszystko prawda, co piszesz o dzieciach i mamach. A nie chciałoby Ci się kiedyś tak skatalogować ojców? Ciemnoskórej Skipper zazdroszczę, nawet nie wiedziałam, że takie były.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekoladowa Skipka, to mój najnowszy "rodzynek" i strasznie się cieszę, że trafiła w moje łapki.
      Tatusiów raczej nie skataloguję, bo póki co żaden taki ciekawy nie stanął na mojej drodze :)

      Usuń
  13. Zapomniałam napisać, że Maślak wygląda świetnie.
    Dziękuję za trzymane kciuki, operacja pazury Brumsa zakończyła się dobrze, papuga przezyła ja jako obserwatorka również. Na czas łapanie w wolierze opuściłam pokój. Nie byłam w stanie na to patrzeć. Przy okazji wyjasniło się dlaczego kulała od kilku dni i cierpiała. Pazur wyłamał się u nasady brrr skóra mi ścierpła, bo jak ją łapał to zadarl to i polala się krew, w moim odczuciu morze krwi.

    METKA poruszyła bardzo wazny temat, mamuśki wymuszające wózkami przejscie przez ulice. Albo paplające sobie beztrosko przy krawężniku ulicy w oczekiwaniu na zielone światło, przy bardzo ruchliwej ulicy, a w wózku niezapięte dziecko, ech ...

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny tekst,Króliku!a Buka to chyba najlepsze określenie takiego upierdliwie marudnego rodzica!

    a Skipki masz śliczne!ta ciemnoskóra jest superrr!

    OdpowiedzUsuń
  15. Odkąd część moich znajomych zaciążyła i urodziła potomstwo jakoś nie łapię z nimi kontaktu. Rodzicielstwo strasznie kobity zmienia - z dobrze znanej kumpeli robi się kompletnie inny człowiek. Cóż - takie życie.
    Zal mi dziewczynki opisanej w notce. Dzięki takiej "kochającej" mamusi będzie miała spieprzone dzieciństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez pierwsze miesiące życia takiego Małego Człowieka, mama zakopuje się w pieluchach, zupkach i kupkach i czasem rzuca się jej na mózg. Ja przez pierwsze pół roku Młodego, też żyłam w takiej Maślaczej bańce. Potem poszłam do pracy i okazało się, że kupki mojego dziecka nikogo, poza mną, nie obchodzą. Dużo mi to dało. Dziś chyba wypracowałam kompromis, bo znajomi sami pytają, co tam w Ryśkowym świecie.

      Usuń
  16. Wystarczył jeden spacer z psem by potwierdzić Twoje słowa Króliku... I to dosłownie, bo w jednym miejscu spotkałam każdy z typów, który wymieniłaś. Mamuśki siedzące na murku, jedna rozmawia przez telefon, reszta plotkuje ze sobą, dzieciaki chodzą samopas i nagle słychać ryk i przekleństwa jednej z mam, bo oczywiście dzieciaki są na drugim końcu boiska i jeszcze dalej. Żałosne po prostu.

    Skipperki są przecudne :) 3 pierwsze mnie zachwycają, zwłaszcza Murzynka i brunetka, a tak poza tym to jeszcze ostatnia jest przecudna! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah i zapomniałabym o jeszcze jednym typie, który znam osobiście - panikary... Jej argumentem na wszystko jest "Boże, zabije się!!!!" Tzn. dziecko, cokolwiek by nie zrobiło...

      Usuń
    2. Oj! Trochę z panikary mam i ja :) Dobrze, że mnie Małż hamuje XD

      Usuń
  17. Ile w tym prawdy ;-) Moje dziecko cierpiało straszliwie, ale nie mogłam przekonać się do chodzenia z nim na publiczny plac zabaw. Nie cierpię takich "mamusiek" a te piaskownicowe rozmowy.....

    OdpowiedzUsuń
  18. Rewelacyjna charakterystyka mamusiek! oczywiście uśmiałam się bardzo!

    OdpowiedzUsuń
  19. Och, ja miałam "przyjemność" opiekować się dziećmi każdego rodzaju tych mamuś :] Jedna była tak hardkorowa, że po pół roku opieki, kiedy to dziecko przywiązało się bardziej do mnie niż do niej i ryczało wniebogłosy jak wychodziłam, dostałam listę zakazanych rzeczy: zaraz całowania (nigdy nie całuję obcych dzieci), zakaz przytulania (nie przytulam), zakaz brania na kolana, zakaz czesania włosów, zakaz czytania ulubionych książeczek (bo te przyjemności tylko z mamą...), zakaz oglądania bajek, zakaz chodzenia do parku (aż w końcu zakaz wychodzenia na dwór...) i wiele wiele innych. Nie wspominając już o zeszycie, w którym musiałam pisać minuta po minucie, godzina za godziną co z Anielką robię, co je, ile śpi i jakiej konsystencji była kupa. Doprawdy, gratuluję sobie tych dwóch lat spędzonych z tą rodzinką!
    Potem nie było lepiej, inny nadopiekuńczy tatuś kazał mi co 5 minut wycierać mokrymi chusteczkami dzieciom ręce. Łyżeczki, talerzyki, kubeczki wyparzać po każdym posiłku. Po każdym skorzystaniu z toalety robić dzieciom prysznic...
    O boże, nigdy więcej nie chcę być nianią.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nóż usmiałam się do łez :D Cudnie to opisałaś i mega trafnie. Ten kawałek o Twojej minie i fota królika spowodowały u mnie oplucie monitora :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Wiesz króliczku chetnie do Ciebie zagladam chociaż nie zawsze komentuje ..ale tak sie dzisiaj usmiałam !!jesteś jedyna w swoim rodzaju z pisaniem. a Twój "maślaczek"rosnie jak na drozdzach!Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwielbiam wszystkie skipperki, a zwłaszcza te wielkookie :)
    W Twoim zbiorku najbardziej mi się podobają ciemnowłose ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdradzę Ci sekret ;)- ta brunetka to sama głowa, ciało pochodzi od Sharpay, albo innej HSM. Czekoladka natomiast to moje rodzyneczka! Strasznie jestem dumna z faktu jej posiadania :)))

      Usuń
  23. Brajan, Brajan nie Rodżer. A ja lubię mamy-kaskaderki. Czają się na chodniku godzinami, żeby na widok nadjeżdżającego samochodu DUP! wjechać wózkiem prosto pod koła.
    Taką mamuśkę miałam przyjemność spotkać na ostatniej jeździe-śnieżyca-mrok zapada-ja za kierownicą L-ki. Na szczęście nic się nie stało, ale serio-przepchnęłam wózek maską. Mam nadzieję, że dało jej to coś do myślenia.
    Mój instruktor tylko pokiwał głową nad głupotą ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  24. A u nas królują Kevin i Allan:)))hehehehe
    lilavati

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mój brat się urodził (23 lata temu), to była moda na Arieli. Dżizas, pomimo mojej miłości do pewnej, rudowłosej syrenki, Ariel zawsze kojarzy mi się z proszkiem do prania :)

      Usuń
  25. Alan, Brajan, Kewin, Rodżer i Dżesika to moje ulubione imiona :D
    Skoro Twój dywan mruczy, to moja podłoga niedługo zaszczeka. Sierściuch w domu to jednak wyzwanie dla sprzątacza etatowego. Lepiej się przyzwyczaić, że przypadkowy kudeł w szafce ze szklankami to przecież nic takiego, a "upadłego"cukierasa wystarczy obrać z włosków i dalej smakuje wybornie :D
    Co do mamuś - we wszystkim, a zwłaszcza rodzicielstwie należy zachować umiar i zdrowy rozsądek. I trochę dystansu.
    Skipki kocham, zazdroszczę zwłaszcza ciemnowłosych.

    OdpowiedzUsuń
  26. HA! uwielbiam twojego bloga i zawsze chętnie tu zaglądam w poszukiwaniu nowych "sensacji" z życia codziennego ;) Faktycznie mamy bywają dziwne, ale osobiście bardzo podoba mi się jak podchodzisz do Maślaka dając mu po prostu cieszyć się dzieciństwem, bałaganić i szaleć! Można powiedzieć, że tak powinno wyglądać prawdziwe "bezstresowe wychowanie", dajmy dziecku być dzieckiem i nie dostarczajmy mu dodatkowych problemów w postaci nieuzasadnionej agresji czy bezsensownych zakazów ;] No tyle jeśli chodzi o piaskownicę. Jednak głównym powodem dla, którego tu zaglądam to twoja imponująca kolekcja lalek, które sama również zbieram :D Skipperki w swoich zbiorach żadnej nie mam i nie zapowiada się abym w przyszłości nabyła, zauroczyły mnie laleczki Tonnera i chyba w tę stronę pójdzie moja kolekcja. Co nie zmienia faktu że Skipperki śliczne są! Pozdrawiam Anek

    OdpowiedzUsuń
  27. Och, nie posiadam dzieci na wyposażeniu a mamuśki wszystkich typów poznałam. Ostatnio na wakacjach opieprzyłam jedną Buke, bo się darła na dziecko, że spadło ze schodów ( no pewnie, specjalnie spadło jej na złość). Bogini ziemi i wszystkie pomniejsze upiory chrońcie mnie od zostania jedną z takich matek...

    OdpowiedzUsuń
  28. Heja! pozdrowienia od Mefistowej rodzinki. :) Ale się uśmiałam czytając tego posta (inne również doprowadziły mnie do śmiechu)! Ja chyba do żadnej kategorii mamusiek nie pasuje ;)

    OdpowiedzUsuń