Bywają takie sytuacje kiedy nie wiadomo co powiedzieć. Słowa, które zwykle przychodzą na zawołanie jak posłuszny piesek, nagle postanawiają zgubić się za rogiem.
Nie jestem "miszczem" ciętej riposty, ale zwykle wiem co się w danej chwili winno mówić.
Pracuję z samymi mężczyznami. Z budowlańcami. Nie jest to grupa docelowa literatury Dostojewskiego, ba- nawet myślę, że połowa z nich uważa to nazwisko za nazwę trunku wysokoprocentowego. Nie muszę z nimi rozmawiać o polityce, ale też musiałam nauczyć się nie reagować, na różne stwierdzenia, które padają z ich ust i nie przystojną kobiecie.
Nie raz i nie dwa, któryś z "panów Mietków", zapędził się i rzucił mięsem. Potem zazwyczaj zauważał, że ja siedzę i przepraszam. Żal mi się takich robiło. Cały dzień pod górkę w brudzie i pocie i z inwestorem debilem i jeszcze nawet w hurtowni nie można "kurwą" rzucić, bo baba siedzi! Od jakiegoś czasu widząc ich zakłopotanie, mówię:
- Panie Mieciu, pan się nie martwi, ja tu na etacie chłopa jestem. Tylko na siedząco sikam, bo na stojąco, po nodze mi leci.- Skuteczność na rozładowanie napięcia jest nieomal stu procentowa!
Albo przyjdzie taki po worek cementu i zamiast zapłacić, to stoi i ględzi. A to baba ma miesiączkę, a to pogoda fatalna, albo "Siedzę pół dnia nad stawem i ryby robaka, ni chuja nie biorą..."
- Może następny razem zmień przynętę albo go chociaż umyj- mówię z kamiennym obliczem Jak wspominałam- to są proste chłopy, trafia do nich prosty przekaz. Może to nie dowcip najwyższych lotów, ale i grupa docelowa, nie orły.
Lubię nazywać rzeczy po imieniu. Kupa to kupa, noga to noga, a kaczka to kaczka. Jak idę do lekarza, bo boli mnie dupa, to mówię, ze boli mnie dupa! Jak idę do lekarza z Maślakiem...
No własnie...
Młode obudziło się niedawno w nocy z wrzaskiem i płaczem. Bez przerwy powtarzał: "aua", pokazując na pieluchę. Po zdjęciu pieluchy "aua" okazało się być umiejscowione gdzieś w okolicy tegoż miejsca, które najlepiej charakteryzuje chłopa.
Coby nie przeciągać zbytnio, sytuacja opisana wyżej, zagnała nas do przychodni dziecięcej.
Ja, mama kwoka, wpadam do gabinetu, za mną Maślak i Małżon. Zasiadamy w gabinecie i rozpoczynam tyradę:
- Syn obudził się w nocy z płaczem i pokazywał na.... eeeee....no... te...- nagle i niespodziewanie język staje mi kołkiem. Zaczynam się jąkać- Penis! Penis! Penis!- krzyczy głos w mojej głowie.
- Jajka- mówi znienacka Małżon, spokojny jak kwiat lotosu na tafli jeziora.
- Tak, no... jajka- kontynuuję, ale głos, więźnie mi w gardle niczym kęs źle przeżutego jedzenia- I cały czas mówił, że go boli...- Pisor, sisiaczek, FIUUUT!!!- krzyczy w moich myślach jakiś złośliwy Troll, a ja znienacka oblewam się krasnym rumieńcem. Co, do cholery, mózgu?!? Tak się nie rozmawia z lekarzem!- Karcę samą siebie. Uciszam trolla w głowie, a doktor patrzy na mnie pytająco.
- Interes- znowu wybawia mnie w opresji Małżon, nadal niewzruszony jak skała. Moja opoka, mój człowiek ze stali!!- pokazywał, że boli go interes- Małżonowi, nawet nie drgnie powieka, a ja oblewam się zimnym potem.
Czemu, ach czemu? Czemu, akurat przed obliczem pediatry musiałam wyjść na Matkę Polkę Pruderyjną?!?
Lekarz popatrzył na mnie, westchnął ciężko, wypisał skierowanie na badanie sika i już mnie o nic więcej nie pytał. Cały czas rozmawiał z Małżonem, a mnie milcząco ignorował. Zasłużyłam sobie...
Kiedy wyszliśmy z gabinetu nadal byłam purpurowa.
- A pamiętasz Żanetę Kalete?- zapytał mnie Małżon niespodziewanie i z szerokim uśmiechem.
Pamiętałam.
Kilka lat temu przez całe wakacje katowała nas reklama radiowa, gdzie bardzo znana położna, Jeanette Kalyta, smętnym głosem i z fałszywym entuzjazmem, zachwalała specyfik o nazwie Lactacyd. Idealne remedium na wszystkie problemy intymne, które powstają w wiadomym miejscu. Owoż miejsce nazywała pięknie: "tam" lub "strefą intymną".
Te reklamy doprowadzały nas do szewskiej pasji, bo leciały we wszystkich stacjach radiowych non stop, a my jechaliśmy na urlop i nie mieliśmy nic do zabicia czasu, poza radiem własnie.
I gdy po kilku godzinach drogi rozprostowywaliśmy kości na jakiejś stacji benzynowych, naszła Małżona refleksja:
- Ale byłoby fajnie, gdyby ta reklama mówiła takim normalnym słownictwem: "Użyj Lactacydu, gdy swędzi cię CIPA!"- powinniście widzieć minę kobiety, w twarz której Małżon przypadkowo wykrzyczał ostatnie słowo.
Bezcenna!
No i oczywiście teraz lalka, a zasadniczo dwie lalki.
Obie swój urok zawdzięczają zręcznym palcom Gosi z SummerDoll i mam nadzieję (a raczej pewność), że nie są to ostatnie dzieła, jej autorstwa, które prezentuję na blogu.
Na pierwszy ogień niech idzie lalka, zwana przeze mnie "Wdową".
Taki smutek...
Taki smutek...
Jedyny facet w tym stadzie, to RuPaul.
Wachlarzyk zmajstrowałam sama, potrzebowałam dorzucić jakiś gadżet od siebie.
A tak z bliska wygląda Pani Lalka.
Przypuszczam, że ma mold Tango i mam pewność, że rozdęło jej głowę.
W swoim "normalnym" wcieleniu była zwykłą playline, o taką:
Druga Pani Lalka też ma mold Tango i też ma wodogłowie, ale to czysty przypadek, że obie się znalazły w jednym zestawieniu.
Lubię mold Tango, bo jest dość rzadki. Ma go Tango Barbie u StaregoZgreda i Lynette u Marka. Ma go także moja Queen of Heart.
Nie znałam więcej lalek z tą twarzą.
Na Shannon z Fashion Fever trafiłam przypadkiem (jak zawsze).
Nie powaliła... Jak zwykle- głowa duża i ten sam problem co u mojej QoH- twarz faceta!!!!
Do tego doszło jeszcze to, że "moja" Shann miała włosy napuszone jak runo owcy:
Po kilkudniowej wymianie maili pełnych zachwytów, "ochów" i "achów", Shann pojechała do sanatorium u Gosi.
Wróciła odmieniona i pełna kobiecości:
Spełniłam swoją groźbę z końca roku i schowałam stado. Zostały jedynie te, które nie weszły do pudeł i te, które najbardziej cieszą oko i nie ma słów na to, alby określić jak mi się podobają!
Shannen i Wdowa są jednymi z nich!
A dla dociekliwych: "aua" okazało się być kolką jelitową. Nażarło się dziecię ciemnych winogron i brzuch bolał. A, że Młode, to i głupie, to bólu w dole brzucha nie odróżnia od bólu... przyrodzenia!
No, w końcu to powiedziałam ;)
Cieszę się ogromnie, że Maślak zdrowy!
OdpowiedzUsuńA lalki... jak zwykle kapitalne metamorfozy, które sprawiają, że zaczynam rozważać wyjęcie lalek z pudeł. Też chcę się tak pobawić!
Czarna suknia mega-stylowa, wiktoriańska, ale czy mi się zdaje, czy ta lalka ma zeza?
Druga panna za to przecudna: ten kolor i loki to coś, co najbardziej na lalczynych głowach lubię, a zestaw odzieży sama bym chciała w skali 1:1.
Złota Marchew dla Ciebie! Tak- panna ma zeza ;) Zastanawiałam się kiedy ktoś to zauważy ;)
OdpowiedzUsuńMusisz kupić sobie kilka trupków, których nie będzie Ci szkoda i wtedy baw się do woli!
Lol - czytając post ubawiłam się przednio jak zawsze! I dobrze, że Małemu tylko tyle dolegało ;)
OdpowiedzUsuńStylizacje obie boskie a wachlarzyk! Tutek poproszę ;)
Miło mi, że moje wypociny się spodobały i cieszą Twe oko - bo o nic w tym wszystkim nie chodzi jak o czerpanie przyjemności z czegoś co się lubi ;)
A zatem siędzę w domu do tutka na wachlarzyki. I tak nie mam co robić, skoro stado schowane.
UsuńA zapewniam Cię, że kiecki i inne, cieszą nie tylko moje oczy :)
Króliku jestem mega fanką Twoich rozprawek o życiu :] Zawsze nie moge opanować śmiechu , kocham taki humor ! Powinnaś napisać jakąś książkę czy coś - ja kupuję pierwsza :)
OdpowiedzUsuńCzarna wdowa jest suuuper ! Nawet ten malutki zez nie przeszkadza. Suknia - boska!
Moja babcia miała na takiego zeza określenie- "jak płacze, to ma plecy mokre". Dlatego też zrobiłam lalce krzywo pomalowane usta, bo myślałam, że odwróci to nieco uwagę od oczu ;)
UsuńMam nawet tytuł do tego "dzieua"- "Królika pierdolec własny i lalki" ;)
uahahahaha,już widzę to Twoje zażenowanie u pediatry!! :D:D:D
OdpowiedzUsuńna szczęście Maślakowi przeszło!
a "Czarna Wdówka" niczego sobie :P w tej wersji może być!
Po wyjściu od lekarza, moja twarz była czerwieńsza niż moje włosy! True Story!
UsuńShann prezentuje się pięknie, wogóle sceneria bardzo sprzyjajaca. Wdówka też urocza ;)
OdpowiedzUsuńJa na to małe za pomocą czego, moj wnuk leje w pampersa - mówię sisiak i tyle. Dobrze, że u Ryśka nie było to nic z nerkami i pęcherzem, a jedynie kolka. Królik nie dawaj dziecku tych zasyfiałych winogron. Diabli wiedzą czym to pryskane. Na forach papuzich nie jedno ptaszysko zeszło od winogrona. Zimą najlepiej spasać bananami i jabłkami, ew dobrze umytymi mandarynkami. To napisałam ja kwalifikowana babcia ;)
Winogrona mają zakaz wstępu do domu! Teraz na topie są granaty :) Komplet badań zrobiony i dziecię jest zdrowe. Przy nim nie mam problemu nazywać armaty armatą, włączyło mi się jedynie przy lekarzu :)
OdpowiedzUsuńScenerię dla Wdowy wybrał mój Małżon i dla niego oklaski. On także wyciągnął mnie na dwór pomimo bólu głowy.
Sąsiedzi pomyślą że jestem nienormalna,ale wybuchłam gromkim śmiechem gdy czytałam to wszystko o wacku.
OdpowiedzUsuńMold tango jest przepiękny, marzy mi się lalka z ta facjatą.
"Wszystko o wacku"- dobry tytuł, jeśli kiedyś wykorzystam, to zadedykuję Tobie :)
UsuńTango jest fajny, ale nie w wersji Bubble Head. Szukaj raczej "małej główki". Mają ją właśnie- Tango, Queen of Herts i Barbie Sterling Silver Rose w wersji hispanic.
Pani Lalka alias Wdowa jest najlepszym przykładem jak makijaż i suknia stanowią kobietę. Przemiana jest wręcz cudowna. Pudełkowej nawet słodką idiotką nazwać nie można,bo gębusia raczej nie tego. Wdowa jest interesującą damą, trzyma widza trochę na dystans, a nóż to Czarna Wdowa, nie tylko ze względu na kolor sukni. Może to cyjankali w orzeszkach albo arszenik w wykwintnej zupie były sponsorami owej przecudnej kreacji. Kto wie?
OdpowiedzUsuńA wiesz, nie myślałam o niej w takich kategoriach... Może dlatego nie mam żadnego faceta, bo ich Wdowa na dzień dobry częstuje jakimś eliksirem?
UsuńTak czy inaczej- całe uznanie do Gosi. Ja tyko znalazłam lalkę, która licem nie przytłumiła sukni!
Taka duża awantura o takiego małego siusiaka. Cóż, życie nigdy nie przestanie nas zaskakiwać.
OdpowiedzUsuńA ta pierwsza panna to jakby z grobu wyszła, Naburmuszone toto, czarne, ale się w słońcu smaży! Ha! Bliżej jej chyba jednak do mogiły i spokojnie mogłaby grać rolę narzeczonej Draculi.
Ja Cię bardzo kochana przepraszam. Ty sobie mówi wszystko co chcesz o lalkach, ale nie mów mi tu, że mój syn ma małego siusiaka!
UsuńFacetowi w ŻADNYM wieku nie wolno mówić takich rzeczy! ;)
Zapomniałaś dodać, że Narzeczona Draculi ma zeza, a obiecałaś! ;))
Obie są naprawdę zachwycające. Shann zdecydowanie lepiej wygląda w rudych włosach. :)
OdpowiedzUsuńEeee tam, toż ten facet sam jest mały, więc i wielkiej "maczugi" mieć jeszcze nie może, ale jeśli to co napisałam, rzeczywiście mogłoby go dotknąć, to cofam, cofam na wstecznym (nie wszetecznym!)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Maślak jest zdrowy:)
OdpowiedzUsuńNie wiem, która lalka bardziej mi się bardziej podoba, zarówno styl wiktoriański, jak i rudoczerwone włosy krzyczą "chcę". Najchętniej ubrałabym rudą w tę suknię i uciekła z nimi w siną dal;)
Ojjj... Dobrze to rozumiem. Czasem też mam problem z odpowiednim wysłowieniem się, zwłaszcza na krępujące tematy... Ty jednak miałaś szczęście, bo u boku miałaś Rycerza, który wybawił Cię z opresji :) No i najważniejsze, że synio już zdrowy :)
OdpowiedzUsuńA lalki! Wdowa wygląda prze-genialnie! Magalita ma talent! Druga podoba mi w nowym wizerunku, ale i w pierwotnej wersji miałaby u mnie dożywocie :)
Po roku pracy w sexshopie, to myślałam, że nie ma dla mnie tabu. Myliłam się, jak widać.
UsuńShannen czasem "wypływa". Fashion Fever była dość popularną serią, tak więc- oczy dookoła głowy!
Wiem, że wdowa to smutek, ale za to jaka piękna ta smutna wdowa.
OdpowiedzUsuńA jaka tam ona smutna? Została wdową, bo się okazało, że z Kena żaden mężczyzna ;)
UsuńPisz częściej, cześciej! Domagam się nahalnie o więcej postów bo za każdym razem gdy czytam Twoje wpisy śmieję się głośno i humor poprawia mi się na resztę dnia.
OdpowiedzUsuńJa jestem hardkorowa: a propos mojego czteroletniego synka mówię penis i jądra (i on sam tak móiw o częściach swojego ciała) co w osłupienie i zażenowanie wprawia osoby postronne. :D
Ja też jak z nim rozmawiam, to nie ma tabu. No, bo czemu noga ma być nogą, brzuch brzuchem, a penis siusiakiem? Mnie po prostu zatkało przy lekarzu XD
UsuńNie wiem jak będzie z postami, bo naprawdę schowałam lalki i teraz nic na mnie nie krzyczy: blooooog pisz!!
cudowny wpis :)
OdpowiedzUsuńa wdowa ma bajeczną sukienkę
Witaj! Od dawna obserwuję Twój blog i uważam, że jest świetny! Jesteś niesamowicie błyskotliwa, a twój dowcip jest po prostu pierwszorzędny! Zapraszam serdecznie do mnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Marta
homewithlove.blog.pl
Jestem złośliwym gburem bez szkoły, nie wierz w mój udawany optymizm i prymitywne żarty ;)
UsuńBloga na bank odwiedzę!
zawsze z ciekawością oglądam twoje hybrydki. Masz pomysła. A rerot Magality bardzo udany! :)
OdpowiedzUsuńPunkt dla małżona! To się nazywa mieć wsparcie;)
OdpowiedzUsuńLalki są śliczne. Lubię takie ooaki;)
Dobrze, że synuś nie nabawił sie niczego poważniejszego...
Ja to dziwna jestem, również zazwyczaj nie wstydzę się rzucać genitaliami (odpowiednio do czasu i miejsca), natomiast dziwnie się czuję kupując bieliznę w butikach. Gdy cztery sprzedawczynie patrzą na mnie jak przebieram w towarze, nigdy nie potrafię powiedzieć normalnie "a jest rozmiar S tych majtek?" tylko zawsze mi wychodzi coś w stylu "a są mniejsze te majteczki?" A zazwyczaj zdrobnień nienawidzę.
OdpowiedzUsuńA lalki rzeczywiście, piękne. Przeczytałam (i popodziwiałam) cały blog. Sama zawsze chciałam kolekcjonować lalki, ale brakowało mi miejsca, czasu i funduszy, aby zacząć :)
Pozdrawiam, sowiecki szpieg
(aka łyżka z forum sierzantundsaper)
Witaj na moim blogu Człowieku Łyżko, poczęstuj się marchewką i uważaj na nisko latające trolle ;)
UsuńDo kolekcjonowania lalek wiele nie potrzeba. Na początek wystarczy 5 zł, wersalka lub szafa (do upychania pudeł) i odrobina chęci. "Schody" schody zaczynają się zwykle po piętnastej lalce ;)
Moja śp Babcia do końca mówiła "majtusie", nawet na swoje barchany, wielkości namiotu ;)
Właśnie mój problem przede wszystkim polega niestety na braku zdatnych na użytku półek lub wersalek. Na większości półek stoją książki w dwóch rzędach, że nie ma gdzie szpilki włożyć, komoda zajęta jest przez Szczurowate, wersalka przez pościel i ubrania... I to wersja po porządkach. W wersji "przed" zajęta była też podłoga :) Lalki więc bym mogła gromadzić jedynie na biurku, gdzie zmieściłoby się ich może pięć, zanim zaczęłyby wypychać lapka z przestrzeni życiowej, a pięć to żadna kolekcja :(
UsuńNawet jedna to kolekcja, jeśli dobrze to udokumentujesz ;)
UsuńU mnie od niedawna lalki zajmują apartament pod łóżkiem, a najbardziej kolekcjonerskim okazem, jest mój syn :)
dobre, uśmiałam się :)
OdpowiedzUsuńBoże...ja miałam zawsze z tym problem. Jak opisać naukowo część ciała mojego syna...i nie palnąć gafy. Chwała Bogu za dwa tygodnie już zacznie chodzić sam do lekarza (osiągnie pełnoletniość) i to on będzie się martwił językiem lekarskim..no chyba że zacznie mówić tak jak Twój mąż....
OdpowiedzUsuńZawsze można pokazać :)
UsuńJa nie mogłam, bo siedzieliśmy za biurkiem. Twój syn, jest chyba "trochę" wyższy jak mój Maślak ;)
Nie dziwię się, ze zatkało Cię gdy miałaś powiedzieć co boli Twojego syna, sama zazwyczaj nie wiem jakiej użyć formy aby nie brzmiało to wulgarnie, infantylnie, prostacko czy świętoszkowato. Winię za to język polski, w którym brakuje potocznych określeń , nie brzmiących głupio. Z chłopcem są problemy, a weź znajdź normalne określenie na damskie część - jak nie są wulgarne to chamskie, dziecinne lub bardzo oficjalne.....
OdpowiedzUsuńCo do lalek - obydwie są świetne! Ta pierwsza ma śliczny makijaż, a drugiej wyjątkowo ładnie w tej fryzurze. Te loczki i upięcie kojarzą mi się z DOTW Ireland, nawet kolor wydaje się być identyczny. Zmiana zdecydowanie na korzyść!
Każdemu czasem zdarzy się zapomnieć języka w gębie, mi – mam wrażenie, ze częściej niż innym, ale tak mam od zawsze i już się przyzwyczaiłam. Życzę dużo zdrowia dla syna.
OdpowiedzUsuńPiękne metamorfozy lalek. Mnie zauroczyła wdówka z lekkim zezem: smutek, łzy lecą trochę na bok…
Lalka z moldem tango z wygląda przepięknie z mahoniowym barankiem.
No własnie, ja zwykle jestem wyszczekana aż za bardzo... Sama nie wiem kiedy ten Smark zmienił Królika w miękką kicię ;)
UsuńMnie też ten zez ujął. Jest taki trochę złowieszczy!
;) Przerobiłam już kilka takich wizyt lekarskich z synem....hmmmm...z czasem jest łatwiej;) a potem się robią dorośli...mój ma już 9 lat...więc już tylko 9 i mam dorosłego syna hahahahahaha
OdpowiedzUsuńRuda śliczna - a Wdowa powalająca! Ty masz talent do tych Dziewuszek widzisz w nich to czego inni nie dostrzegą nawet za milion lat! Szacun!
"Łatwiej" mówisz? Ok, zaufam doświadczeniu wynikającemu z dłuższego użytkowania ;)
UsuńWłaśnie dlatego lubię lalki ;) Lubię sobie "wystylizować" jakiegoś zezula, i na koniec roboty, popatrzeć na nią, i powiedzieć: "No!"
Podoba mi się Twój blog.Nie tyle blog co to co robisz i aby to docenić zapraszam po wyróżnienie "Liebster Blog" na mojego bloga.Zapraszam do zabawy ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za odpowiedzi :))). Tak,każdy zasługuje na wyróżnienie,bo każdy robi i pokazuje coś ciekawego.
OdpowiedzUsuńŻanet Kaleta, moja wierna towarzyszka jazd. Nic tak nie rozwalało niewinnej pogawędki z instruktorem jak jej porady dot. pielęgnacji wewnętrznej bogini.
OdpowiedzUsuńLalki cudne- po metamorfozie oczywiście. Czarna Wdowa jest obłędna, ale ta druga też niczego sobie :)
Haha, i ja pamiętam panią Żanet ;-) Lactacyd skuteczny, ale reklamę mogliby mniej nachalną zrobić :-P
OdpowiedzUsuńCo do takich sytuacji, jak u pediatry, to niestety człowiekowi czasem włącza się jakiś dziwny tryb, o jakim nie miał pojęcia, że ma :-)
Żanet Kalyta, czy Żanetka Lyta, ale kto przy zdrowych zmysłach będzie na siebie mówił "Żanetka"? Ta reklama była najbardziej przeze mnie znienawidzoną pewnego lata, leciał wszędzie i o każdej porze, brrrr....
OdpowiedzUsuńUwielbiam to, jak z przeciętnej lalki wyczarowujesz cudo.
Ona się nazywa: Jeanette Kalyta i jest pierwszą celebrytką wśród położnych i pierwszą położną wśród celebrytek :)
UsuńA te "przeciętne lalki" to ostatnio moje przekleństwo, bo zamiast kupić nową, to reanimuję stare trupy ;)
Ja Ci Króliku powiem w czym rzecz- wśród swoich prostych, najbliższych i traktowanych na luzie można spokojnie i dupę wypiąć i spieprzać kazać. Ale gdy tylko pokaże się ktoś "światły" (lekarz, nauczyciel, sędziwa babcia staruszka), to dobrze wychowanym dziewojom jakieś wspomnienie z dzieciństwa się kołacze i czerwona żarówka we łbie się zapala i słyszymy "Ada to nie wypada!Gdzie wychowanie, gdzie ogłada?!"
OdpowiedzUsuńA lalki fajnie wyglądają w nowych wcieleniach- i oto kolejny dowód na to, że nawet plastikowa baba jak się odzieje i uczesze, to zaczyna być podobna do ludzi ;)
No coś w tym jest... w tej ogładzie...
UsuńAle ta "ogłada" nie może aż tak zatykać! ;)