Dnia 31 marca zamknęłam konkurs. Muszę teraz poukładać wasze pomysły, zastanowić się i wyłonić zwycięzcę.
Dziękuję wszystkim za zabawę, a wyniki ogłoszę 22 kwietnia.
Jeśli tego nie zrobię, to macie prawo wybatożyć mnie wędzoną makrelą i zalać krupnikiem.
Nadal przypominam o istnieniu REGULAMINU (bo jest fajny, a nie dlatego, że ktoś się nie stosuje).
Ze specjalną dedykacją dla tych, którzy przeżyli święta!
Wielkanoc, jak co roku, spędziłam głównie u rodziców. Kiedy już z bratem nażarliśmy się tak, że mogliśmy się jedynie turlać, a komunikowaliśmy się za pomocą stęków i popierdywań, to nadszedł czas na wspominki.
Wytargaliśmy z szuflady album ze zdjęciami i bawiliśmy się z Maślakiem w "zgadnij, co to za baba na obrazku". Młode szybko znudziło się pokazywaniem i nazywaniem kolejnych członków familii (a raczej pokazywaniem i chrząkaniem, bo on nadal śpieszy się do mówienia, jak wiosna do przyjścia), olało nas i poszło grać w Angry Birds rozkładając się z komórką na środku dywanu.
Zwlekłam z kanapy, a raczej z niej spłynęłam, zrobiłam "kroka" nad dzieciakiem i poszłam do kuchni, umrzeć lub się czegoś napić.
Wróciłam tą samą drogą i w ten sam sposób- nad dzieckiem.
- Rysiek przestanie rosnąć!- rzekł Brat niespodziewanie. Zamarłam w półkroku, znieruchomiałam, a potem zrozumiałam!- nasza kochana Babcia zawsze tak mówiła. Jeśli przechodzisz "nad" kimś, to ta osoba musowo i bankowo przestaje rosnąć! Niestety miało to działać jedynie na rozrost ciała "wzdłuż", bo na "wszerz" nie działa. Testowaliśmy to w dzieciństwie na sobie. Cały dzień jedno potrafiło leżeć plackiem na podłodze, podczas gdy drugie przeskakiwało z jednej strony na drugą.
Mit obalony!- nadal mam 181cm wzrostu, Brat ponad 2 metry! Skakaliśmy też "przez stopę", by była mniejsza i też dupa!
Oczywiście zaraz posypała się lawina "mądrości życiowych" i to nie tylko tych, których nauczyliśmy się od babci, ale ogólnie zasłyszanych gdzieś i zapamiętanych!
"Nie kręć klucza na palcu, bo stłuczesz telewizor!"- Czy wiecie, że każdy telewizor, jaki macie w domu, ma magiczną moc przyciągania klucza rozkręconego na wstążce? I nie ważne, czy sztukę "kręcenia" uprawiacie w pokoju bez odbiornika, czy w ciemnej piwnicy, to latający klucz na 100% urwie się i poleci tak, by walnąć w kineskop! True story! O rozmiarach tej tragedii świadczą tysiące, jeśli nie miliony, popsutych odbiorników!
O jeden klucz za daleko...
"Nie połykaj pestek z jabłka, bo Ci wyrośnie drzewo w brzuchu!"- nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze marzyłam o maleńkiej jabłonce na własność. Takiej "tyciej pici", tylko dla mnie. Żarłam te pestki jak szalona! Potrafiłam rozkroić jabłko, wygrzebać nasionka i takie wybebeszone wyrzucić. Najbardziej uwielbiam jabłka "marki" Gloster, bo mają najbardziej "tłuste" pestki. Z biegiem lat nauczyłam się nawet takie ziarenko obrać zębami i dopiero się nim rozkoszować. Kiedyś spotkałam dziewczynę, której przegub był kilkakrotnie opleciony sznurem zrobionych z pestek. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie patrzyłam pożądliwie na tą oryginalną biżuterię... Wręcz śliniłam się na jej widok!
Om nom nom nom!
"Nie zrywaj żółtych kwiatków, bo ci wypalą oczy!"- babci głównie chodziło o jaskry, które zazwyczaj na wiosnę, pokrywały okoliczne rowy bujnym, oczojebnym kwieciem. Te niewinne z pozoru kwiatki miały w swych żyłach morderczy kwas, którym strzelały na odległość. Niejedno dziecko oślepło, gdy niczego nie świadome, włączyło jaskra do wiosennego bukietu lub wianka. Oczywiście wszystkie te ociemniałe dzieci mieszkały na wioskach, gdzie świadomość społeczna zagrożenia była bardzo mała. My, miejskie dzieci, profilaktycznie baliśmy się wszystkiego co żółte- jaskrów, mleczy i kamizelek śmieciarzy.
Moje oczy!!! Wypala je!!! Powiedzcie babci, że nie jestem głodna!!!
"Nie idź na siano, bo ci szczypawka wejdzie w ucho!"- tu po prostu nie mogę się nie śmiać, bo wiem że nie jest to jedynie mądrość mojej babci. Niedawno całkiem dowiedziałam się, że mój, całkiem dorosły kolega z pracy, nadal w to wierzy! Ja tam nie wiem...Gdy w dzieciństwie, z mściwą satysfakcją, rozgniatałam "szczypawy" butem, to żadna nie miała tyle siły, by ugryźć mnie w podeszwę. Niektóre koleżanki na widok tego paskudnego zwierzaka wpadały w histerię. Ja może nie byłam mega twardzielką, ale nie było takiego robala, którego nie załatwiłaby cegłówka!
Twarz, za którą tylko matka może kochać...
Niestety dla mojej Babci, te straszliwe proroctwa się nie spełniły. Nie dostałam "kołowacizny" od biegania w kółko z rozpostartymi ramionami. Zielone śliwki popite wodą z kranu, zwykle skutkowały malowniczą sraczką, a nie żabami w brzuchu. Nigdy nie uschła mi ręka, noga ani inna kończyna, gdy podczas zabawy, dla żartu, uderzyłam tatę. Od patrzenia w ogień śmierdziałam dymem, ale moje łóżko pozostawało suche. Nie całowałam się z misiami, po obejrzeniu w telewizji sceny pocałunku- raczej, do pierwszej próby "na żywo" (przeprowadzonej zresztą na koleżance) zastanawiałam się czy nos w tej czynności nie przeszkadza. I ,mimo najszczerszych chęci, nigdy, ale to nigdy nie dodłubałam się do mózgu grzebiąc w nosie, choć nie raz próbowałam!
I co jeszcze zostało? Siadanie na kamieniu, albo wychodzenie zimą w przykrótkiej kurtce miało przwołać mityczną bestę- WILKA! Nikt go nigdy nie widział, ale wszyscy się bali. Bo a nuż przyjdzie i pożre.
Akurat!
Widzicie gdzieś wilka?:
W dzisiejszym odcinku los prowokowała Eve Kitten z serii Gotham Girls.
hhahahahah szczypawka mnie powaliła!!!! Ale wiesz,że dzięki Tobie odkryłam,że jestem nowym wcieleniem babci;)? hahahaha...szydełkującej;)
OdpowiedzUsuńPamiętam...jaskry, i to,że się nie urośnie a po śliwkach i wodzie nigdy nie miałam sensacji...dobrze,że czasem są święta i dobrze powspominać!
Mam nadzieję, że mimo wszystko nie jesteś wcieleniem mojej babci, bo pomimo mojej miłości, to muszę stwierdzić, że z babci wredna persona była ;)
UsuńA więc też kusiłaś los śliwkami...
Nieeeee...na pewno nie jestem taka bardzo wredna...wredna owszem, ale taka to już nie;)..i owszem...kuszenie losu śliwkami...bezcenne;)
Usuń*.*
OdpowiedzUsuńŚliczne rudości!
Mnie bawiło podcinanie włosów tylko wtedy kiedy księżyca przybywa (zawsze miałam pod tyłek) i co i tak wylazły :D
I widzisz? Trzeba było się słuchać! Widocznie u Ciebie mądrości miały większą moc sprawczą ;)
UsuńAle Mama mi inaczej nie podcinała jak tylko księżyca przybywało!!! o.O
Usuńubywało - namotałam ;)
UsuńOtrzymujesz karną marchewę za "namotanie" ;) Może mamie też się kiełbasiło i dlatego włosy wylazły?
UsuńHahahaha, znam większość tych przysłów :) Jeśli chodzi o siadanie na kamieniu i wilka, to nie zupełnie tak. Wilkiem nazywano hemoroidy, więc w tym akurat czai sie prawda :D Byłam tez uprzedzana aby nie bawić sie jaskrami, pomimo tego, że mieszkałam na wsi, jeśli ma być szczera nie wiem czemu, może nazwa kojarzyła sie ludziom z jaskrą?
OdpowiedzUsuńEve ma przepiękny kolor włosów, do tego ta biała skóra, aż milo popatrzeć. Tylko ubrała sie niewystarczająco jak na tę wiosnę :P
ja wiem, że "wilkiem" nzywano hemoroidy, ale mnie babcia nim straszyła i podczas upojnego lata i podczas zimy ;)
UsuńSesja była robiona 13 stycznia i Evcia myślała, że tę wiosnę przywoła.
Wg mojej wiedzy nabytej z mądrości ludowej "wilkiem" nazywano zapalenie przydatków czy innego tam pęcherza. Ale co kraj, to obyczaj, co chata, to zwyczaj.
UsuńJa bym do tych klasyków dodawała zakaz rozciągania ust palcami (nie potrafię tego inaczej wytłumaczyć ;-)), "bo mi tak zostanie" :-)
OdpowiedzUsuńRudzielec boski, ale zakolanówki zajefajne ;-)
To są buty! I niestety po tej sesji zaczęła z nich odłazić "skóra" :((
UsuńMnie babcia mówiła, że "jak mnie ktoś przestraszy, to mi tak zostanie".
zapomniałam uściślić, że ten wilk nie tylko hemoroidy, na których , z jakiegoś nieokreślonego powodu (pewnie brak kawy w organizmie) się z skoncentrowałam , hehehe), ale wszystkie choroby "przydatków", nerek, i okolic.Dotyczył przede wszystkim dziewczyn.
OdpowiedzUsuńA ja wczoraj kręciłam kluczem w pociągu...a dzisiaj usłyszałam brzęk i przekleństwo sąsiada. I kluczy nie mogę znaleźć- pewno poszybowały do jego pokoju.
OdpowiedzUsuńNiestety nie pamiętam takich mądrości co pewnie oznacza, że dalej w nie wierzę.
A, wilk był, ale często nazywany po prostu reumatyzmem, więc zachował pozór prawdopodobieństwa ;)
Ruda jest śliczna i bardzo kocia, chociaż-jeśli mogę powiedzieć- nie postarali się wybierając szminkę.
Królik, przeczytałaś Mistrza Michalak? Bo krążę wokół niego i zastanawiam się czy zacząć.
Czy przeczytać?- ZAWSZE! Chyba, że spodziewasz się wielkiego dzieła i autentycznych emocji, wtedy lepiej nie ;)) Ostatnio czytałam "Wszystkie odcienie czerni" mojej ukochanej celebrytki, Ilonki i przyznam się szczerze, że dawno się tak nie ubawiłam. Równie płytkiego dzieła nigdy nie spotkałam, a na różnych forach "Mistrz" i Ilonka stoją na jednym poziomie ;)
UsuńKici prędzej, czy później "machnę" usty na kurewską czerwień. Twoje klucze, na bank, potłukły telewizor!
Ah, ah, mam nadzieję, że mnie nie pociągną do odpowiedzialności. Za klucze.
UsuńFerrin naprawdę mnie urzekł, ale po jego przeczytaniu miałam wstręt do słowa pisanego na długo...i trochę się boję przegrzania mózgu. Ilonka zachwyciła mnie na Armadzie, teraz sobie co prawda uzorgowałam lekturę, ale jak mi będzie bardzo smutno to sięgnę.
A ja nie siedziałam i wilka dostałam a na dodatek pocztą ;)
OdpowiedzUsuńRudzielec cudny! Piękny kolor!
Ech chyba nici z tego czarowania- rano musiałam z łopatą latać od bramy do bramki i wzdłuż płotu na ulicy brrrrrr
Bo to przez to, że Elbląg jest na drugim końcu Polski :(
UsuńU mnie przynajmniej świeci słońce.
Słońca zazdroszczę - u mnie rano sypało, polem lało a teraz wieje- słońce widać zapomniało zaświecić ;)
UsuńEve...ah rude cuda :D Piekna jest
OdpowiedzUsuńPiotrek, na miłość lalkową! Weź chłopie zacznij w końcu pisać bez błędów. Twoje komentarze zawsze lądują w spamie, bo byk na byku siedzi.
UsuńHa, ha! U nas takie przechodzenie nad kimś nazywało się "zakroczeniem". Jeśli ktoś Cię zakroczy to koniec - nigdy nie urośniesz!
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi też, że kiedyś dostałam od przyjaciółki całkiem pokaźny naszyjnik z pestek jabłek. Miałam go przez długie lata i w duchu dziwiłam się, że można tyle jabłek zjeść w jednym sezonie.
Myslałam też zawsze, że słynny "wilk" to zapalenie pęcherza moczowego...
A widzisz! Każdy się bał wilka, a nikt nie wie czym on naprawdę jest!
UsuńMoże cała rodzina składała się na ten sznur?
Hihihi, moja babcia też mnie tak straszyła. Oprócz wymienionych już strasznych skutków były jeszcze takie: Nie majtaj nogami pod stołem, bo ci diabeł siądzie! Nie wystawiaj ręki/nogi/głowy podczas jazdy pociągiem/autobusem, bo wiatr ci urwie, Nie liż wewnętrznej części wieczka po jogurcie, bo tam śmiertelne bakterie siedzą :)
OdpowiedzUsuńAle fajna lalka! Ostra jak żyleta i skąpo odziana. Będzie plastiki wokół rwać i łamać im serca.
Jakie plastiki? Kobieto, o czym Ty mówisz? Przecież ja z facetów mam jedynie RuPaula! No, chyba że będzie rwać dziewczynki, a wtedy usiądę, popatrzę i nie będę przeszkadzać ;)
UsuńZapomniałam o zabójczej końcówce od banana!
O! W końcówce od banana są jajeczka straszliwie trujących pająków- jak się zje, to one się potem wyklują w brzuchu i będą się przegryzać i się umrze w strasznych męczarniach ;)
UsuńWilk to zapalenie odbytu. Podrażnione zimnem dupsko zaczyna swędzieć i to jest ten wilk. Też mnie straszono. Do tego jeszcze zawiązywanie czerwonej kokardki , bo złe oko może krzywo spojrzeć i pokręcenie gotowe. DOtyczy to dzieci. Najbardziej utkwił mi przesąd o tym, że jak dziecko spadnie ze stołu to straci mowę. Można by jeszcze długo wymieniać przykłady zabobonu. O tym, że nie przechodzi się nad dzieckiem leżącym na dywanie też słyszałam, że nie urośnie. Mnie się wydaje, ze to miało swoje umotywowanie w tym, że przechodząc nad kimś można stracić równowagę i grzmotnąć na leżącego, w przypadku dziecka byłoby to niezbyt wesołe.
OdpowiedzUsuńRudasek piękny :)
Aniu, każdą z tych rzeczy da się logicznie wytłumaczyć, ale nie jako jedyną, świętą i objawioną. Kluczem można by było stłuc telewizor i można by się o dziecko potknąć, ale powtarzanie takich "mądrości" przy każdej okazji, robi się cokolwiek irytujące i śmieszne.
UsuńSpadłam ze stołu jak mnie mama przewijała i gęba mi się nie zamyka :)
E, no to oczywiste, że nie można ludzi dyscyplinować za pomocą dręczenia, lepiej to rzeczowo wyjaśnić.
OdpowiedzUsuńJak ja dobrze to znam.. Moja Babcia non stop przed czymś przestrzega... A to to, a to tamto.. Już chwilami ma się dość. Zawsze najbardziej bawił mnie przesąd z wyrzucaniem śmieci po zmroku - jeśli tak się robi, to tak jakby wyrzucało się kogoś z domu... Tylko co u licha śmieci mają z tym wspólnego...?
OdpowiedzUsuńA lalka wyzywająca! Pewnie płynie w niej gorąca krew, która topi śnieg pod nogami :)
Niestety, jak większość sztywniar Kitka jest zimna jak lód!
UsuńO śmieciach jeszcze nie słyszałam XD
A jak w ciąży będziesz nosić czarne majtki, to urodzisz murzyna ( kocham ten przesąd)
OdpowiedzUsuńAlbo trzeba się uszczypnąć jak się rudzielca zobaczy by dziecko nie urodziło się rude o.O
UsuńOOOOOOOOO to dobre....niestety 2 razy obaliłam ten mit;)
UsuńO mitach ciążowych, to można by napisać książkę, a nie posta na blogu XD
UsuńA ja przez takie mówienie "od wody się kijanki w brzuchu lęgną" to do dzisiaj nie lubię pić wody :( Niezależnie skąd, tylko Staropolankę piję bez marudzenia :(
OdpowiedzUsuńLalka ma BOSKIE włosy, strasznie chciałabym takie mieć...
Coś ty! Takie plastikowe?! ;)
UsuńJa MUSZĘ dziennie wypijać 2 litry wody- zalecenie lekarskie, i powiem Ci, że mi tak w brzuchu bulgoce, że mam cały staw :)
Jaskry podobno są trujące, dlatego nie powinno się ich dotykać.
OdpowiedzUsuńA te powiedzonka i przesady też pamiętam! Przejście pod drabina to pech i zatrzymanie wzrostu murowane! Robienie zeza dla zabawy na pewno sprawi, ze juz nam tak zostanie! A owoców do teraz nie popijam wodą :D
Mono
Aha, moja babcia jeszcze przestrzegała mnie przed spaniem z psem/kotem. Nie śpij z psem/kotem bo psa/kota urodzisz! Do teraz nie wiem, o jakie czynności podejrzewała te Bogu ducha winne stworzonka...
OdpowiedzUsuńMono
A nie słyszałaś o tym, że z kotem nie można spać, bo tętnice przegryzie i niemowlę udusi? Mnie koleżanki kazały kota wywalić jak się Maślak urodził! ;)
UsuńNie przegryza, tylko oddech wysysa. Ponoć trochę racji w tym jest, bo kocia sierść jest silnym alergenem.
UsuńNo jak to jakie? Wszystkie, które się nawiną, które zobaczą ją w sieci itp. itd. Wszędzie pełno okazji :)
OdpowiedzUsuńNie u mnie!
UsuńU mnie ma być porządek i celibat! Zero lalkowej rozwiązłości!
Jak zwykle leżę i kwiczę zw śmiechu!!
OdpowiedzUsuńRuda jesteś moim Guru!! :*
Przesądy dziadków są niekiedy ciekawe, mnie zawsze do szału doprowadzał "skręt kiszek" czyli po gorącym posiłku nie wolno było się napić... Niczego...
Pestki u mnie miały rozerwać tyłek jak będą "wystrzeliwały" z pupy....
Wilka miałam - nie życzę nikomu!! Tym bardziej że babcia miała ciekawy sposób leczenia.... Chłosta pokrzywami po nagim siedzisku.....
Jak w ciąży przestraszysz się myszy to dziecko będzie miało "myszkę" w miejscu za które się złapała matka, w moim przypadku powinnam zostać myszą, bo mama śmiertelnie się boi gryzoni...
Aha... No i oczywiście nie można było skakać przez okno, bo się nie urośnie oraz spać z nogami przy drzwiach, bo wtedy śmierć zabiera....
Tiaaaa...
A najlepsze były "Cygany" którzy mieli się przyśnić jak kolacji jeść nie chciałam....
Mnóstwo tego było....
Ruda panna jest prześliczna!!
U mnie na osiedlu mieszkali prawdziwi cyganie. Cała, olbrzymia rodzina. Jako dzieci też byliśmy straszeni cyganami, każdy w swoim domu, żeby wojny sąsiedzkiej nie wywoływać ;) Anyłej- zawsze z dzieciakami z osiedla zastanawialiśmy się, które z ciemnookich dzieciaków, zostały kiedyś uprowadzone, bo były niegrzeczne.
UsuńRuda fajna dupa :D A co do mądrości, ja nie spałam na sianie tylko w podrzędnym Hostelu w Wilnie i mi szczypawy buziaka pogryzły, więc już wiem, że do siana się nie zbliżam od dzisiaj :P Dzięki! nowa fobia do kolekcji xD ;)
OdpowiedzUsuńW takim miłym, wyschniętym sianie ze stodoły, to prędzej trafisz mysz, niż skorka.
UsuńWspółczuję przygody, bo dotąd myślałam, że szczypawy nie gryzą.
Ale do ucha nie wlazły i bębenka nie przegryzły?
Powiem Ci, że chyba nie! ale w sumie to mogły nie być pluskwy, ja się na robalach nie znam ;P Moja Mam jest świecie przekonana że to pluskwy ^^
UsuńJa ślepłam od jaskrów codziennie w drodze do szkoły;) Ale jeszcze jakoś widzę;)
OdpowiedzUsuńTelewizor też jakoś przetrwał majtanie kluczem i wszystkim innym;)
Z rudzielca gorąca kobita, że tak odziana wybiera się oglądać piękną zimę tej wiosny:)
Ewka po takiej sesji wilka ma pod kiecką, jak nic! Ja się szalenie bałam szczypawek, ale bardziej pająków- zwłaszcza, że zabijać ich nie można, bo deszcze będzie padał. I całowania się z babami unikałam tez z powodu deszczu. A zeza nie robiłam, bo jak kur zapieje, to murowane, że tak zostanie na wieki. Za to pod drabiną pewnie się bawiłam, bo wzrostu mi Bozia poskąpiła... W wieku starszym byłam uprzedzana, żeby podczas miesiączki do fryzjera nie chodzić(po trwałej wyłysiejesz, a po podcinaniu kołtuna dostaniesz i łupieżu), ciasta nie piec (zakalec murowany) i ogórków nie kisić.
OdpowiedzUsuńDESZCZ!! ZAPOMNIAŁAM!!!
UsuńO "miesiączkowych" przesądach zwykle sobie przypominałam gdy piekłam ciasto lub siedziałam u fryzjera!!
Ja też lubię pestki od jabłek! :P
OdpowiedzUsuńLala jest fantastyczna. Ma piękne te rude włosy! :)
A pestki od jabłka zawierają arszenik! Wiedziałaś? ;)
UsuńJaskry mają sok, który może spowodować niezłe zapalenie spojówek, jak się oko zatrze. A co do "Cyganów" u nas mówiono, że się przyśnią gdy się będziesz obżerać przed snem, nie odwrotnie. Sporo przesądów można obalić bez mrugnięcia okiem, ale niektórych przestróg nie warto lekceważyć, często są wynikiem obserwacji pokoleń.
OdpowiedzUsuń"Nie całuj kota, bo parcha dostaniesz". Wasza babcia.
Tak jak mówiłam Ani- mądrości ludowych nie można lekceważyć, bo zawierają dużo prawdy i dużo porad. Bardziej śmieszy mnie forma tego przekazu (choćby te klucze, co "kręcone" w piwnicy nadal mogły stłuc tv).
UsuńBabcia krzywdy nie robiła tym gadaniem, ale ta forma... TA FORMA!!!
Ludowe mądrości pamiętam doskonale :) I jaskry, i żaby w brzuchu, i wilka, i sadełko do zawiązania, i szczypawkę i cały stos innych.
OdpowiedzUsuńA jak patrzę na tę piękną, prawie nagą lalkę na śniegu, to mi się zimno robi i szczelniej opatulam się kocykiem. Zimo precz!
boszzzz....pamiętam doskonale takie mądrości ludowe.....wszystkie te drabiny,pod któymi nie ptzechodzi się,bo stara panną się zostanie,siadanie na rogu stołu (to samo),niekupowanie wózka dla dziecka przed jego narodzinami (zły omen?) kurna chata.....żyjemy w ciemnogrodzie,nie?
OdpowiedzUsuńa Ruda Dziunia jest supersexy!
Ja nic nie kupowałam dla dziecka przed porodem i potem mój biedny Małżon musiał to sam załatwić w jeden dzień. Do dzisiaj mi go szkoda :)
Usuń:D
OdpowiedzUsuńja też byłam tresowana przy użyciu opowieści o jabłonkach i żółtych kwiatkach i zatrzymywaniu rośnięcia (dzięki Ci kobieto za obalenie tego mitu, bo twardo się go trzymałam do dnia dzisiejszego :)
spanie na sianie zweryfikowałam - nic nigdzie nie wchodzi, poza samym sianem, które drapie i jest wszędzie.
jeszcze coś było o przechodzeniu pod podwójnym słupem, albo drabiną, i że jak się wraca do domu zaraz po wyjściu z niego (jak się czegoś zapomniało np) to trzeba usiąść i policzyć do dziesięciu, aaa i nie można kłaść torby na ziemi, bo się pieniądze nie trzymają :D
ale z odbiornikiem to ciekawe... czy zadziała również w przypadku nie posiadania odbiornika w ogóle...? :D
Po środku Polski też sypało i śniegu jest hmm... od ch... :/ co zabawne - odśnieżają i z chodników zaczynają się robić takie wąskie śniegowe korytarzo-labirynty...
Lalka cudna...Boże chciałabym tak wyglądać! nawet jakbym musiała latać w samej bieliźnie po śniegu !!! :D
ekhm... uwielbiam angry birds:))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńlilavati
A w Blosics grałaś? Bo Rysiek napieprza na przemian w to i w to :)
UsuńJako dziecko byłam strasznym niejadkiem. I za karę w nocy mieli przyjść po mnie cyganie albo dziad z worem. Jakoś nigdy się nie zjawili, ale za to nabawiłam się strachu przed ciemnością, z którego wyrosłam jako nastolatka dopiero.
OdpowiedzUsuńKoleżanka w podstawówce mnie usiłowała uświadomić, że w czasie okresu nie wolno się myć. Niestety, nie pamiętam, dlaczego.
No ale jednak najlepsze są przesądy dotyczące ciąży. Proponuję zatem poświęcić na nie jeden post :)
A Ruda za to tarzanie się w samych gaciach po śniegu wilka złapie jak nic. I wtedy tylko wytrzaskac po tyłku pokrzywami :)
O ja mieszkam na wsi i u nas takie zabobony to jeszcze straszą. Ze słów i wspominek mamy:
OdpowiedzUsuńWilk jak mama mówi to przeziębienie przydatków i ogólne przeziębienie (bo to samo tyczyło się chłopaków - no a gdzie u nich jajników szukać)
Czerwoną wstążką się wiąże wózek i łóżeczko coby złe oko nie zauroczyło, skrajnie kawałek żelaza, albo srebra kładzie pod poduszkę żeby przed wszelakim złem chronić.
Cyganie to specjaliści od porwań a i jeszcze babcia gderała, że na dworzu się nie jada jak cyganie jakieś:)
O pestek nie jadać bo drzewo w brzuchu urośnie.
Żab nie całować bo brodawki wyjdą - a nie książe nastanie.
No i wiele innych, a to wcale nie jakaś zapadnięta gdzię we wszechświecie wioska:)
Jeszcze jedna mądrość życiowa w okolic Krakowa:
OdpowiedzUsuń"gdy pierwszy grzmot usłyszysz..." (daruję sobie rymowanie) Podczas pierwszych grzmotów (w trakcie burzy) należy sie przeturlać po trawie, a będzie się cały rok zdrowym. Głupie i wcale nie działa...
Lalka ma śliczne rude loki. I "wilka" się nie boi.
A ja tego o telewizorze nie znałam…
OdpowiedzUsuńA swoją drogą to ciekawe skąd babcie takie rzeczy wiedziały, biorąc pod uwagę fakt, że za czasów ich młodości telewizorów jeszcze nie było, to nie dowiedziały się tego od swoich babć.
Ruda ma super fryzurę, ale zimno się robi od patrzenia na jej zdjęcia.
Lalka zadziora! Mam ochotę na takiego kota...
OdpowiedzUsuńCo do szypawek to kilka z nich ugryzło mnie z rękę, bo chciałam zobaczyć czy rzeczywiście gryzą...No i później zgatałam każdą, którą zobaczyłam. :D
Co do wilka to siedziałam na kamieniu i zamiast wilka dostałam zapalenia pęcherza...
Ech, jak Wam fajnie. Macie super materiał dla kulturoznawcy. Mnie nikt nie chciał tak edukować. Cyganami nie było co straszyć, bo połowa rodziny sama jak Cyganie wyglądała, kot spał ze mną w łóżeczku, jaskry w sezonie zdobiły stół, wilk był dziedziczny, choć od pokoleń, śniegu i kamieni nasze tyłki unikały, telewizor wybuchł bez pomocy klucza, a o nie siadaniu na rogu stołu, to mnie dopiero koleżanki na studiach pouczyły. Widać, miały rację: panieństwa się nie pozbyłam :-)
OdpowiedzUsuń