Kiedyś czytałam książkę, której bohaterami było dwóch mężczyzn, najlepszych przyjaciół- kawalerów po czterdziestce. Nie pamiętam czy był to horror, komedia, czy dramat. "Kto, kogo i dlaczego"- też mnie już nie interesuje Nie znam autora, imion bohaterów, ani tytułu, ale jednej informacji, drobnej perełki w fabule, nigdy nie zapomnę.
Tych dwóch facetów (opisanych w powieści) znało się całe życie. Byli dla siebie jak bracia. W pewnym momencie swojej znajomości, stanęli przed problemem, nie do obejścia, a mianowicie- co kupić na prezent temu drugiemu? Znając się przez tyle lat obdarowali się już wszystkim i powoli wyczerpywały im się pomysły. Jeden z nich wpadł na zbawienny koncept i przykry obowiązek zamienił w grę, która polegała na wyszukaniu najbardziej kuriozalnego, głupiego i abstrakcyjnego prezentu dla przyjaciela. Ustalili przy tym górny limit kwotowy na jakieś 20 dolarów. I tak zaczęła się era pluszowych poduszek, Jezusów kiwających głową i śpiewających ryb.
Ta scena, fragment oderwany z całości, na zawsze utkwił mi w pamięci. Nie ukrywam, że próbuję w podobną zabawę grać z moimi mężczyznami (przynajmniej tymi dorosłymi). "Bratu" dostał już ode mnie: zestaw Kucyponków, Wiewióreckę (tak, TĘ Wiewióreckę- to początkowo był jego prezent!), "kultową" koszulkę z wilkami:
On zaś zrewanżował mi się "Pięćdziesięcioma twarzami Geja", najnowszą edycją Tamagochi, makaronem w peniski i obrazkiem przedstawiającym Jeżusa z Borii:
Wierzę, że każdy przedmiot nieożywiony może mieć swój raj, a szpetna cycatka może odrodzić się po śmierci , jako piękny duch.
Mimo wszystko moja dzisiejsza lalka nie jest personifikacją ręcznika, ale duchem- jak najbardziej!
Taki oto OOAK jest po raz kolejny efektem współpracy mojej i Magality i jak wszystkie dotychczasowe jest nad wyraz udany ;)
Dziękuję po stokroć!
Zasadniczo lalka ta nie ma wersji "before", bo do mnie dotarła jako sama głowa. Ale gdybym miała się doszukać tej "najpierwszej", to zapewne była by nią ona:
On zaś zrewanżował mi się "Pięćdziesięcioma twarzami Geja", najnowszą edycją Tamagochi, makaronem w peniski i obrazkiem przedstawiającym Jeżusa z Borii:
Małżon dość długo opierał się moim staraniom o najgłupszy i najbardziej wart zapamiętania prezent, dopóki podczas urlopu nad morzem, nie wpadliśmy na NIĄ!
Piękna białogłowa, która prężyła swe smukłe, mocno opalone ciało. Eksponowała nagie, pełne piersi, a za jedyne odzienie służyły jej jedynie skąpe majteczki...
Małżon zapałał do niej natychmiastowym uczuciem, a i ja przyznać muszę, że uległam od razu czarowi pamiątki znad morza...
"Ręcznik z gołą babą"- lepsze niż bursztynki, statek z muszelek, albo papież podobny do kartofla!
Ta "nasza" miała wyszczerz, zeza i koślawe kolana. Była tak kuriozalnie szpetna, że zgodziliśmy się, że 20 złotych, to nie jest wygórowana kwota, za zaproszenie jej do domu.
I tak mijały lata...
Ręcznik się sprał, stracił kolory, ale cycki pozostały. Lubiłam ten kawał szmaty, bo oprócz wątpliwych walorów estetycznych, był też wygodny i chłonny. Z czasem zapomniałam, że inni mogą nie popierać mojego wysublimowanego gustu. I tak, na przykład, podczas wizyty u znajomych, baba z ręcznika suszyła się paszczą do dołu, bo rychło w czas, uświadomiłam sobie, że gospodarze mają dzieci w wieku mocno spostrzegawczym.
Na basenie, Małżon wzbudził niezdrowe zainteresowanie Moher Comando, gdy tak beztrosko defilował po pływalni z ręcznikiem, nonszalancko przewieszonym przez plecy i Maślakiem na rękach.
Postanowiłam awansować ręcznik na szmatę do podłogi, gdy tylko wrócimy z podróży.
Życie zweryfikowało plany. Niedaleko Miłomłyna, Maślak zaanonsował potrzebę sikania, ja chciałam rozprostować nogi, a Małżon zadzwonić. Zjechaliśmy z drogi szybkiego ruchu i postanowiliśmy odpocząć na poboczu. Niestety, to co my wzięliśmy, ze uroczą łączkę, okazało się niewielkim bagienkiem. Dobre było to, że Astra wpadła w nie jedynie przednimi kołami, złe - że zakopała się na amen.
Pchaliśmy, ciągnęliśmy, a kobyła ani drgnęła...
Rozważaliśmy dzwonienie na pomoc drogową, gdy nagle, znikąd nadjechało dwóch autochtonów w rozklekotanej "bejcy" i wyraziło chęć pomocy. Przyznam, że choć panowie byli ubrani mundury z ortalionu i od razu wyskoczyli z pytaniem: "macie jakiś problem?", to podświadomie czułam, że jednak chcą pomóc, a nie ofiarować "fpierdol".
Fachowo ocenili położenie rydwanu: "zajebał się fchuj" (przykro mi, nie znam narzecza). Wyciągnęli linę i już mieli odpalać swoją maszynę, gdy ten większy powiedział: "trza coś podłożyć, bo siondzie". Co zrozumieliśmy jako: trzeba wsadzić coś pod oponę, to się nie będziemy ślizgać.
Nie mamy dywaników, bo zeszłej zimy zakopaliśmy się w 3cm śniegu. Maślak nie chciał oddać kocyka w krateczkę.
Przeszukałam pół bagażnika i napotkałam jej wzrok. "Tu chcę zginąć"- wyczytałam w pikselowatych oczach.
Wyciągnęłam ręcznik. Małżon niemo skinął głową.
Ręcznik wylądował pod kołami.
Silniki obu pojazdów zawyły i po chwili my staliśmy na stabilnym asfalcie. Rycerze w ortalionie odjechali, nie przyjąwszy nawet na flaszkę za fatygę.
Z nadmorskiej pamiątki pozostały strzępy, które skrzętnie pozbierałam i pochowałam w kontenerze na najbliższej stacji benzynowej.
Muszę wymyślić inny, równie głupi prezent, który posłuży nam przez lata.Wierzę, że każdy przedmiot nieożywiony może mieć swój raj, a szpetna cycatka może odrodzić się po śmierci , jako piękny duch.
Mimo wszystko moja dzisiejsza lalka nie jest personifikacją ręcznika, ale duchem- jak najbardziej!
Taki oto OOAK jest po raz kolejny efektem współpracy mojej i Magality i jak wszystkie dotychczasowe jest nad wyraz udany ;)
Dziękuję po stokroć!
Zasadniczo lalka ta nie ma wersji "before", bo do mnie dotarła jako sama głowa. Ale gdybym miała się doszukać tej "najpierwszej", to zapewne była by nią ona:
Top Model Summer Resort
I widzicie? Nigdy nie wiadomo, kiedy głupi prezent może uratować życie :)
Biedna cycata! Lol... Duch wyszedł pierwsza klasa! I jestem niezmiernie dumna, że do tego przyłożyłam swoją rękę :D
OdpowiedzUsuńI to wcale nie rękę "duchową", a zupełnie "matrialną" ;)
UsuńA ręcznik dobrze zakończył żywot :)
Mold Steffie - zawsze piękny, choć bez tęczówek i źrenic nieco straszący. Bardziej jednak straszą mnie takie ręczniki! Tak, tak, moi sąsiedzi, będący odpowiednikiem Twojego Pana Kwietnia, mają cały zestaw takich ręczników (trzy sztuki) i od wielu lat, chyba po każdym praniu, suszą je przed głównym wejściem do kamienicy. Ich ręczniki nie chcą się sprać ani trochę! Jakie one sa straszne, brrr...
OdpowiedzUsuńWracając do lalki - jaka cudna suknia! Pomimo koloru, nie kojarzy się z suknią ślubną. Bardziej z początkiem XIX wieku - może to duch z tamtej epoki?
Jedyne co mam na usprawiedliwienie ręcznika, to to, że złożony zajmował mało miejsca i świetnie chłonął wodę ;)
UsuńCóż, oczy może i są demoniczne, ale za to kształt brwi, iście diabelski!
Ja chcę kultową koszulkę z wilkami! Chcę i nie będę jej się wstydzić- mam spaczony gust, obok ACDC mam na playliście Aquę, lubię Sonatę jednorożców i ksionszki, w których są ładne elfy, nie ma dla mnie ratunku.
OdpowiedzUsuńMam też ręcznik z Pokemonem, noszę go dumnie na basenie i raczej nie podzieli losu Cycatki, nie mam bowiem samochodu.
Lalka jest niesamowita, czy ten brokat na jej szyi to jakieś blizny?
No i czy duch jest w ektoplazmatycznej ciąży, bo tak dostojnie i macierzyńsko wygląda? Czy duchy mogą być w ciąży? Tyle pytań, tyle pytań...
Brokat, to rzeczywiście ektoplazma, która leje się z blizn lalki w zastępstwie krwi ;)
UsuńOstatnio zaczytuję się w historiami z dreszczykiem, ale swojej lalce historii nie dorobiłam ;)
Ja mam trzy koszulki z pokemonami i jestem z siebie dumna, że udało mi się je upolować w takim rozmiarze :)
Zmora-piękna! Te usteczka...w połączeniu ze zmorowymi ocyskami- powalające;)
OdpowiedzUsuńZamiast zeszycików do lektur-proponuje http://lubimyczytac.pl/, w dobie "internautu";)...jest ok;)
"Lubimy czytać" nie pomoże w momencie, kiedy trudno mi się połapać w przeczytanej już lekturze :)
UsuńMi pomaga...mam pamięć wzrokową...i najlepiej zapamiętuję...okładkę;)...jak ją zobaczę...wiem o czym była książka;) Na "Lubimy czytać mam "zapisane" książki z okładkami...i...nie muszę się nadwyrężać;)
UsuńPiękna i straszna duszyca. <3
OdpowiedzUsuńJa mam taką obciachową czapkę z pomponem, z którą, pomimo całej jej brzydoty, nie mogę się rozstać. I co z tego, że jest drapiąca, sraczkowato-nie-wiadomo-jaka. Co z tego, że wyglądam w niej jak idź-i-nie-wracaj. Skoczyłabym za nią w ogień. Najpierw po psiura, oczywiście, ale czapencja jest na drugim miejscu. ;D
Tak to jest z prezentami-pamiątkami po bliskiej osobie.
Ja mam takich "obciachowo-sentymentalnych" prezentów pół chałupy ;)
UsuńAle taką czapę, to z chęcią bym zobaczyła!
Chcę koszulkę z wilkami i takiego Ducha. mam nadzieję,że nie pogniewasz sie jak w niokreślonej przyszłości zrobię swoja wersję?. Historia z ręcznikien obłędna.Ja przestałam zapisywać przeczytane ksiażki, kiedy stwierdziłąm,że braknie segregatora.
OdpowiedzUsuńNie mam praw własności i wizerunku "duszycy" i z chęcią go udostępnię :)
UsuńKoszulkę z wilkami nabyłam w jakimś sklepie internetowym, ale za cholerę nie pamiętam w jakim :)
Ducha skomentowałam już na DP. Brokat, kiecko - koszula, ciąża, czy cyc, wszystko ujdzie w tłumie, ale oczyska w moldzie Steffie są niepowtarzalne.
OdpowiedzUsuńRęcznik odszedł jak bohater. Winni jesteście mu pamięć, (w końcu ocalił Wam życie), a może i jakąś małą kopię? Obraz, rzeźba, haft?
A książki, cóż, mam przechlapane, zwłaszcza gdy pragnę jakąś odświeżyć. Pamiętam większość latami, łącznie z autorem, imionami bohaterów, nawet pobocznych, nazwami miejscowości - chyba, że trafi mi się jakiś gniot, którego do końca wymęczę tylko dla zasady... Więc wracam do tych samych lektur, jak do ulubionych potraw :-)
Ja niestety "wymęczam" absolutnie wszystko, co uda mi się przeczytać. Nawet największego gniota ABSOLUTNIE muszę dokończyć...
UsuńMam wrażenie, że ręcznik został uwieczniony na jakiejś fotografii. Jeśli ją znajdę, to zrobię mu odpowiednią kapliczkę ;)
Te twoje historie to są komiczne :D musisz wydać jakiś zbiór opowiadań składających się na twoją autobiografie, KUPIŁABYM ! :D :D
OdpowiedzUsuńWalczę z tym, walczę... kiedyś napiszę coś więcej niż "Królicze Opowiastki". Kiedyś... ;)
UsuńAle dzięki za zachętę!
Ależ koniecznie! Skoro mojej znajomej wydali gejowy fanfik Harrego Pottera (i jeszcze jej za to zapłacili! :|) To twoje dzieło będą z uwielbieniem na lektyce nosić :P
UsuńPrzepiękna historia z ręcznikiem w roli głównej - jaka epicka śmierć głównego bohatera:) Duch cudny - fantastyczny a wręcz genialny pomysł z tymi oczkami (przypomina postać demonicy z ulubionego serialu mamy)oddaje ducha ukrytej grozy - czad:)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że nawet w Hollywood, ten ręcznik nie miałby lepszej, bardziej widowiskowej śmierci :)
UsuńMyślałam, że te oczy się nie spodobają, a tu taka niespodzianka...
Piękna. Świetne są te oczy. :)
OdpowiedzUsuńDziękować! ;)
UsuńPomysły na prezenty to straszna zmora, o wiele straszniejsza od Twojej. Ta mimo oczysk jest śliczna. Sukienka bardzo mi się podoba. Ręcznik poległ jak bohater na polu chwały. Koszulka z wilkami bardzo mi się podoba, ale Pokemona bym nie założyła.
OdpowiedzUsuńMoja mama też ubolewa nad pokemoniastymi koszulkami :)
UsuńNie noszę za to panterki i różu, więc gdzieś tam, równowaga jest zachowana :)
Szkoda, że Duszek jest tylko jeden. Natychmiast wpisałabym go na sam szczyt mojej wishlisty lalkowej!
OdpowiedzUsuńZawsze możesz sobie zrobić własnego! To nie było aż takie trudne ;)
UsuńOpisujesz w taki sposób swoje życiowe perypetie, że ja wciągam się i czytam dokładnie, co nie jest moją mocną stroną. Prawie się wzruszyłam losem tego starego ręcznika. Mam podobnie do Ciebie, przywiązuję się do wszystkiego i jak mam wywalić, to robi mi się smutno. Trzymam w bieliżniarce ręcznik jaki mi rodzice kupili na plazę, do tego był opalacz i rozpinana sukienka ozdobiona pasmanterią. Opalacz i kiecka gdzieś przepadły, ręcznik leży i ma ciągle ten sam kolor. Pewnie już do śmierci /mojej/zostanie tak jak dwa fartuszki uszyte przez moją mamę chyba z 50 lat temu. Jeden z nich oblamowany jest kawałkami tkaniny z sukni mojej mamy. Ech.... ckliwie się zrobiło. Lalka Duch absolutnie piękna, bardzo mi się podoba ta stylizacja.
OdpowiedzUsuńCzasem spotykają mnie tak dziwne przypadki, że wręcz muszę je opisać. Cieszy mnie to, że potrafię wywołać emocje :)
UsuńFakt, jestem bardzo sentymentalna. Staram się jednak ograniczyć przywiązywanie się do wszystkiego.
Przyznam się jednak, że kiedyś poryczałam się nad sukienką dla lalki, uszytą przez jedną babcię z sukni drugiej babci.
I dlatego właśnie z powodu tego sentymentalizmu jesteś mega wiarygodna w tym co opisujesz i co zaprząta Twoją uwagę. To siła Twoich opowieści - szczerość i wrażliwość, hmmm to chyba cechy dobrej powieściopisarki ???
UsuńAle się uśmiałam =))) z tego ręcznika z gołą babą oczywiście =)
OdpowiedzUsuńal lalka faktycznie duchowata =) zamierzasz ją w tef formie pozostawić, czy dorysujesz jej źrenice?
Taki był zamysł i taka pozostanie. Ona i tak widzi więcej niż przeciętna lalka!
Usuń=) ok, co niedowidzi, to namaca =) piękna jest- prawdziwa Biała Dama
Usuńchylę czoła!!!za wierność naturze nieożywionej!
OdpowiedzUsuńa Biała Dama iście upiorna!
Nie jest taka upiorna ;) inne lalki się jej nie boją ;)
UsuńChciałabym taką kartkę z grymaszącym Jezusem, a jeszcze bardziej - tshirt z tym obrazkiem :P
OdpowiedzUsuńRęcznik odszedł w pełni bohaterskiej chwały i teraz pewnie inne ręczniki piszą o nim elegię albo inszą epopeję i uczą się o nim na lekcjach historii. Na laleczkę-ducha czekałam z ciekawością. Wyobrażałam ją sobie inaczej, nie przypuszczając, że w roli zjawy objawi się Stefka. Pozytywny z niej duszek, ale na szczęście daleko jej do Kacperka. Może śmiało straszyć w starych murach. Ale kto się takiej miłej buźki przestraszy?
Tez bym chciała taką koszulkę... Gdyby następnym razem Ksiądz znowu wparowałby mi z buciorami do domu, to bym go godnie przywitała :)
UsuńJeśli duszyca Cię rozczarowała, to następny razem przygotuję zombie- takie z flakami i mózgiem na wierzchu.
Z nieoficjalnych źródeł wiem, że ręcznik został już kanonizowany. W pewnych kręgach mówi się już: "Św. Cycata z nadmorskiego deptaku" ;)
Lalka bardzo inspirująca - piękna Duszka :)
OdpowiedzUsuń( Duszyca ? )
... i żal mi, że nie mogę zobaczyć ręcznika z cycatką ... :(
Gdzieś na bank mam zdjęcie. Jak znajdę, to zamieszczę ;)
UsuńOj babo, babo! Nie rozczarowała, tylko zdziwiła :P To zupełnie inne odczucia. Lubię eksperymenty na lalkach. No i chęcią przyznam, że z przyjemnością zobaczyłabym zombie!
OdpowiedzUsuńA więc podejmę wyzwanie ;)
UsuńTo jest najlepsze wydanie moldu Steffi! A tak poza tym mam tę koszulkę, proszę się nie śmiać :P Nawet mam w niej zdjęcie. Na fejsie :D
OdpowiedzUsuńJa moje pokemony też dumnie noszę :) Szkoda, że fejsa nie mam :(
UsuńWygląda przerażająco... Jak na ducha przystało:) Świetne nowe wcielenie tej lalki. Powinnaś zabrać ją do Krasiczyna. Świetnie by wyglądała na tle jasnych murów zamkowych. Tam ponoć straszy biała dama:)
OdpowiedzUsuńHm... mogę ją do Malborka zabrać. To najbliższy mi zamek :)
UsuńHistoria, jak z komedii, chociaż mi pewnie szkoda by było tak skończyć z losem nawet takiej pamiątki ;-)
OdpowiedzUsuńA duch jest niesamowity i spełnia swoją rolę - te oczy przyprawiają mnie o dreszcze :-)
Ona nie jest groźna! Widzi jedynie nieco inaczej niż inni :)
UsuńA dla ręcznika chyba lepiej skończyć tak, niż w roli szmaty do podłogi :)
Umarł ręcznik, niech żyje ręcznik! Pewnie kandydat na kolejnego "naj" niebawem się objawi. ;) Ducha lepsza od ostatnich utworów Mattela, bez dwóch zdań!
OdpowiedzUsuńPewnie gdy pojadę nad morze, to kupię drugą "seksy" pannę! Relacja będzie fotograficzna :)
UsuńNa końcu to się wzruszyłam przy "tu chcę zginąć". Niebywała historia. :)
OdpowiedzUsuńŚwietnym internetowym zeszycikiem lektur jest strona http://www.goodreads.com/ :3
OdpowiedzUsuń