Przychodzi jednak taki czas, że...BUM! Chcę robić coś! Cokolwiek! Robić! Robić! Tu! Zaraz! Już!
To przychodzi jak niszcząca brzeg fala, która uderza w brzeg, robi demolkę i zostawia tylko połamane patyki. Czasem jednak ta "fala" wyrzuci na brzeg pięknie oszlifowane "szkło morskie", kamyczki, a czasem bursztynki....
Ostatnio sztorm przenicował mnie na lewą stronę. Na plażę króliczej produktywności wypadł bursztyn wielkości pięści!
Oto ona:
Willow of the Meadow:
Rzeknę nieskromnie, że to mój najdoskonalszy OOAK.
Dawno, dawno temu, gdy byłam jeszcze płochym króliczęciem, miałam "fazę" na wróżki. (Zresztą nawet o tym kiedyś wspominałam). Było to w zamierzchłych czasach "przed" internetem, gdzie nie miałam zbyt wielu możliwości, by "karmić" swojego konika, więc sama sobie rysowałam latające poczwary.
W pewnym momencie wyrobiłam sobie "standard" jaki powinna spełniać skrzydlata, by mi się bezwarunkowo podobać. I było to tak:
- Wzrost- około 30cm.
- Skrzydła bezwarunkowo niebieskie jak niebo, co najmniej dwuwarstwowe.
- Szata koniecznie nawiązująca do jakiejś rośliny, minerału lub żywiołu.
W pewnym momencie moja obsesja sięgnęła tak daleko, że miałam rozpisaną, w specjalnie przygotowanym zeszyciku, linię dziedziczenia przez wróżki skrzydeł i mocy.
I było to o tyle trudniejsze, że w "moim" świecie, wszystkie wróżki były kobietami...
Dzisiaj żałuję, że nie poświęciłam tyle czasu na naukę matematyki, co na "Biologię rozrodu partenogenetycznych związków Faerie Penna"*
Lata mijały, Królik dorósł.
Miłość do wróżek przygasła, ale za to obudziła się miłość do lalek. I dopiero po latach celebrowania tej miłości, powstała Willow:
Zabawne, że Willow też powstała ze współpracy dwóch kobiet, bo choć to ja dałam "życie" Willow, to duszę dostała od Natalii, wraz z tym czarownym strojem. Nie mówiłam Nat jak ma wyglądać kiecka. Po prostu podrzuciłam jej materiał. A ona wyczarowała to cudo. I ona nazwała lalkę: Willow- wierzba. Też przypadkiem, a idealnie!
I specjalnie dla niej czekałam z sesją zdjęciową, aż się spotkamy i pocykamy fotki razem.
Oto dalsze rezultaty tego spotkania:
Jak łatwo zauważyć, w trakcie tego spotkania, biedna Willow, doświadczyła szeregu przykrych zdarzeń: zgubiła buty, spadła z drzewa na glebę, prawie się utopiła i urwała skrzydła. Do końca jednak zachowała ten słodki, tajemniczy uśmiech.
Ja też się śmieję, jak na nią patrzę- Dziękuję Ci Natalio! Jesteś Super!
A dla kupamięci: Willow powstała z Mariposy:
Ale nie takiej ładnej, tylko z takiej co miała samą głowę.
W dodatku łysą.
*oryginalny tytuł nagłówka z owego zeszyciku. Niestety kajet nie przetrwał. "Penna" to "skrzydło" po łacinie, choć brzmi jak gatunek makaronu.
Wow! Wyszła Ci zupełnie jak taka oryginalna Matelka ze sklepu. Taka prawdziwa, rasowa faeria, nie jakieś tam różowe słodyczy. Najbardziej mi się podoba fotka gdy zasłania oczy przed słońcem.
OdpowiedzUsuńMoże by tak zrobić sesję wszystkich Twoich wróżek w komplecie?
A wiesz, że mocno chcę zrobić taką sesję? ;)
UsuńCzekam tylko na lepszą pogodę i zabieram skrzydlate towarzystwo do mamy na działkę!
Bardzo mi się podoba, podoba mi się, bardzo!
OdpowiedzUsuńJa ostatnio tylko gniję, żadnej produktywności... Gratuluję samozaparcia do wygrzebania się z wyrka :)
Oj tam, zaraz samozaparcie... Po prostu zgłodniałam, wylazłam z barłogu, a po drodze machnęłam OOAKa ;)
UsuńJest piękna. Eteryczna. Jak oglądam jej zdjęcia, wydaje mi się, że słyszę trzepot jej skrzydeł. Serio :-)
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego słyszysz trzepot, bo ciągle o coś zaczepiały, aż w końcu odpadły ;)
UsuńPrzepiękny OOAK! Taka majestatyczność z niej bije :) Uwielbiam opowieści z czasów dzieciństwa i te wszystkie twory dziecięcej wyobraźni. Ja posiadam jeszcze komiks i papierowe ludziki, które namiętnie tworzyłam :) Swoją drogą to piękne, że dalej rozwijamy naszą pasję, a teraz możemy znacznie lepiej materializować nasze marzenia z dawnych lat... :)
OdpowiedzUsuńJa mam zeszyty z rysunkami, kalkomaniami i podobnymi skarbami, tylko "Biologia Wróżek" gdzieś zaginęła.
UsuńAle fakt- kiedy byłam dzieciakiem to chciałam, żeby któraś z moich wróżek ożyła. Teraz jest to możliwe dzięki moim lalkom.
Czy najpiękniejszy OOAK- nie wiem, pewno czekają Ciebie (i czytelników bloga) jeszcze lepsze, ale doskonale rozumiem dumę, bo wyszła cudowna. Brawa dla Natalii, sukienka boska.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że w czasach twojej kariery jako hodowca wróżek nie trafiłaś (chyba?) na grę Dream Chronicles, w której jednym z elementów są kryształy wróżek (każdy przypisany innej- z opisem jej upodobań, zajęć i stanu matrymonialnego). Co ważne, były wróżki-samczyki :)
Grałam w Dream Chronicles! Zainteresowały mnie właśnie ze względu na okołowróżkową tematykę! Tyle, że już wtedy pomału wyrastałam z dziecięcych miłostek ;)
UsuńDzięki wielkie za przypomnienie, bosz... tyle sentymentalnych wspomnień!
Myślałam, że to jakaś mega kolekcjonerska lalka! Zdaje się, że Mattel dobrze by zrobił oglądając polskie blogi lalkowe. Willow jest nadzwyczajna, wszystko w niej jest genialnie dobrane. Muszę ją koniecznie zobaczyć w realu , bo nie wytrzymam.
OdpowiedzUsuńAleż to zupełnie możliwe! Trzeba tylko na następny spacer po elbląskiej Starówce zaprosić Królika ;)
UsuńWygląda drogo i elegancko, jak z jakiejś limitowanej serii:) Ja akurat nie przepadam za wróżkami i raczej wyrywam, niż dorabiam im skrzydełka, dlatego najbardziej podobają mi się te ostatnie zdjęcia, kiedy Willow już je gdzieś zgubiła i siedzi sobie nad wodą na pniu drzewa, taka piękna i dystyngowana:)
OdpowiedzUsuńja również zwróciłam baczniejszą uwagę na te ujęcia - a peleryna w esy-floresy potęguje Jej bajkowość :)
UsuńTen ciuch superancki został uszyty z mojej bluzki. Strasznie się cieszę, że czy lalka ma, czy nie ma skrzydeł, to i tak wygląda tak samo wspaniale.
UsuńPiekna obłędna! Woow, woow, wooow!!
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki, dzięki!
Usuńja też zawsze uwielbiałam wróżki, ale aż takiego kręćka nie miałam jak Ty :)
OdpowiedzUsuńa tą lalką narobiłaś mi znów apetytu na lalki, a już dawno jakoś nie miałam do nich serca...
W takim razie się cieszę, że moja lalka narobiła ci chęci ;)
UsuńOj, ja wróżki do dzisiaj uwielbiam!
To jest Cudo a nie lalka! Fascynująca, ulotna, delikatna, smukła jak młoda wierzba...
OdpowiedzUsuńObawiałabym się zestawiać niebieskie skrzydła do ciemnozielonej sukni (przepięknej), ale w tym komplecie wygląda to nadzwyczaj efektownie!
No i nie mogę pominąć zaangażowania fotografa, który wykonał wspaniałą pracę :)))
Niebieskie skrzydła jak niebo i suknia zielona jak liście- zawsze sobie to tak tłumaczyłam ;)
UsuńPodczas robienia zdjęć nie ucierpiał żaden fotograf!
Jezzzzuuuu cudoooooooo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! No aż musiałam napisać!
OdpowiedzUsuńAleż bardzo, bardzo dziękuję!
UsuńAaaawww <3 Zakochałam się :)
OdpowiedzUsuńNo spoko, skoro jesteś kobietą, to wg realiów "mojego" świata możesz się zakochać w mojej wróżce ;)
Usuńujęcia Tajemniczej Willow na starym konarze wprost zachwycają! jasne włosy prawie że białe przydają Jej subtelnej aury wiedzy i zrozumienia jak u dawniejszych samotnie wiodących żywot Druidek :)
OdpowiedzUsuńZaiste! Prawdę głosisz!
Usuńprześwietna! najlepsza!! i te skrzydełka! i ta boska kiecka! i nawet wianek we włosach..... :)
OdpowiedzUsuńzazdrość mnie zrzera!
Ten wianek to nieomal musiałam przykleić do łba, więc dziękuję, że doceniasz mój trud ;)
UsuńBiedna Willow- tyle traumatycznych przeżyć jednego dnia;) Jakie to szczęście, że optymizm jej nie opuścił...:) A tak w ogóle to potrzeba nam więcej takich plenerków, bo zdjęcia pokazują, że lalki je kochają:)
OdpowiedzUsuńAle przeżyła? Przeżyła! I to się liczy! Obyśmy mogły takie plenery jak najczęściej wykorzystywać!
Usuń<3 Jest doskonała! Amen.
OdpowiedzUsuńHowgh!
UsuńJestem pełna podziwu dla Waszych umiejętności.
OdpowiedzUsuńA skrzydła....odlotowe :)
Całe zasługi oddam dla Natalii, bo ja szyć nie umiem, a bez tej kiecki, to byłaby tylko kolejna lalka po reroocie.
UsuńAle dziękuję!
Ale sam strój bez Twojego rerootu nie stworzyłby takiej zjawiskowej lalki :)
UsuńOglądałam wcześniej miniaturki w telefonie, czułam koszmarny niedosyt! Tak jak Ty jestem wielką fanką wróżek i elfów i po prostu jestem zachwycona tą lalką. Mariposa nigdy nie robiła na mnie wrażenia, ot taka lalka dla dzieci, ale Ty ją zmieniłaś nie do poznania. Jest naprawdę przepiękna, te włosy te usta, całą stylizacja! I zdjęcia - są naprawdę fenomenalne :)
OdpowiedzUsuńCzy zdradzisz tajemnicę skąd te skrzydła? Ja do kostiumu dla wróżki zrobiłam z drutu, cienkich rajstop i brokatu... Ale nie udało mi się uzyskać tak fenomenalnego kształtu!
Oj, komplementy od Ciebie przyprawiają mnie zawsze o ciarki, bo czuję, że nie zasłużyłam ;)
UsuńOd dawna wiedziałam, że Mariposa ma potencjał, ale dopiero po czasie udało mi się go wydobyć!
A "receptę" na skrzydła wyślę Ci na maila. Zdziwisz się, jakie to proste ;)
Cudna i natchniona. Mariposa ma wielki potencjał estetyczny. Na kilku blogach widziałam genialne postacie na bazie tej lalki. Ale Ty zrobiłaś z niej cukierek. Gnicie w łóżku, wiem to po sobie - też bywa owocne!!! Sam rozkład... jak bardzo zmienia byt pierwotny ;-))
OdpowiedzUsuńPodczas gnicia staję się jednością z otaczającym mnie światem, a zwłaszcza z moim łóżkiem ;)
UsuńNawet żałuję, że miałam łysą głowę Mari, a nie całego "trupa", wtedy to dopiero byłaby przemiana!
Jestem absolutnie oczarowana Willow, cudowny OOAK Odzienie robi kolosalne wrażenie, idealnie jej pasuje. Zdjęcia w plenerze wyszły super, po prostu WOW, sprawiają nieziemski, bajkowy klimat. Gratuluję tej owocnej współpracy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńZdjęcia byłyby jeszcze fajniejsze gdyby było więcej słońca. I bez niego było ok, ale gdyby było...
Właśnie to mi się w nich podoba najbardziej. W środku lasu nie zawsze przebijają się wyraźne promienie słońca, panuje tam taka intensywna zieleń i tajemnicze cienie. Willow wygląda na leśną wróżkę, także taki klimat jak najbardziej jej pasuje :)
UsuńWillow jest zjawiskowa i wspaniale wyglądają jej skrzydła i strój i cała jest super. Sesja zdjęciowa niezwykle udana i dobrze, że woda nie porwała tej piękności:))
OdpowiedzUsuńJa mam z kolei cały czas od dzieciństwa fazę na zombie i to nieustającą:) ...też nie poświęciłam czasu na naukę matematyki, ale nie żałuję. Wolę sobie bujać w chmurkach niż się ganiać z cyferkami:P
Pozdrowienia!:)
Za zombie przepada mój brat, mnie pozostały wróżki ;)
UsuńWillow wpadła do bajora, więc jedyne co mogło ją porwać to kaczka ;)
Niesamowitej urody Willow, OOAK mistrzowski, chylę czoła. Świetne jest też to, że zaangażowała w swoje stworzenie dwie osoby :) Baaardzo klimatyczne zdjęcia, nic tylko lubować się w klimatach wróżkowych :)
OdpowiedzUsuńPS: ja mam tak samo z falami nawiedzającej mnie energetycznej kreatywności, I feel ya :)
To nasze zaangażowanie wyszło przypadkiem, choć już niejedna moja lalka paraduje w strojach BFashions. Ja z tym okresowym lenistwem, to już przestałam walczyć ;)
UsuńŻe tak pozwolę sobie pozostać w atmosferze okołoprzyrodniczej: Jeżu w Borze i wszystkie Świerki, jaka ona jest piękna! :O
OdpowiedzUsuńJa poproszę tutaj cennik na Twoje usługi ooaczenia, gdyż albowiem chcę cokolwiek Twojego pomysłu i wykonania. I zapewne nie tylko ja, więc natentychmiast otwieraj biznes :P
Za ooaczenie pobieram jedynie czas, bo ostatnio jak się podjęłam OOAKa pod kogoś, to ta bidula czekała... ROK!
UsuńA od ciebie to pobiorę może z pół roku ;)
Królik, brzydliwcu! Proszę mi slot na kastoma zarezerwować w najbliższym czasie. Lalkę mam, adres znam, tak więc, ten tego. Nie musi być wróżka, może być jednorożec. Albo whatever! Pretty, pretty please!
OdpowiedzUsuńNo, znasz adres, to wykorzystaj, przyjedź i zabierz, a nie tylko obiecujesz ;P
UsuńPo Twoim "działaniu" wróżka zamieniła się w eterycznego elfa. Bardzo subtelnego i bardzo pięknego. Do tego jeszcze te świetne zdjęcia plenerowe. No deser do porannej kawki.
OdpowiedzUsuńI taki deser nie tuczy! XD
UsuńWygląda teraz bajkowo :) Ciekawe dlaczego nie mogę teraz znaleźć swojej Mariposy , gdzieś tu się kręciła a teraz myk ! ... i już jej nie ma...
OdpowiedzUsuńMoże poszła do fryzjera i makijażysty? ;)
UsuńPreciosaaaaa esta niñaaaa es ideal de bonita como la has dejado, besosss
OdpowiedzUsuńPiękność! [po tych słowach milknę, bo cóż rzec więcej w JEJ obliczu]
OdpowiedzUsuńOj tam, bez przesady! To nadal lalka! ;)
UsuńAle JAKA! Pozdrawiam i gratuluję stworzycielkom!
UsuńŚliczna! Byłam pewna, że to jakaś nówka ledwo z pudełka wyciągnięta... wianek to istna wisienka na torcie, doceniam w pełni Twój rozmach twórczy :-) może i ja pogniję w łożu, to wena taka do mnie przyjdzie...?
OdpowiedzUsuńProponuję najpierw gnicie poćwiczyć. Im dłużej się gnije, tym lepsze pomysły do głowy przychodzą.
UsuńEwidentnie lalka otrzymała nowe życie. Piękna. Odkryłam też coś dodatkowego (co raczej mnie dotyczy. niż zaprezentowanej panny), a mianowicie strój Mariposy... Od dłuższego czasu jestem w posiadaniu ubranka, ciucholandowego, którego nie umiałam zidentyfikować... Teraz już wiem, do jakiej lalki należał... Barbie Mariposa... Dobrze wiedzieć...
OdpowiedzUsuńWillow jest piękna jak wiosenny poranek (ale taki ciepły oczywiście ;) )
OdpowiedzUsuńMam w domu Maripossę, ale trochę inną. :)
Łuca - Puca z bloga ,,Moje Lalki Łucji''
; )