Naszło mnie na porządki. Lalki spadały mi z półki przy najlżejszym podmuchu i zaczynało mnie to powoli wkurzać.
Z natury jestem ogromnym bałaganiarzem. Nie obchodzi mnie to, że przy otwarciu szafy ubrania spadają mi na głowę. Nie przeszkadzają mi buty na środku przedpokoju, o które potykam się ilekroć idę do łazienki. Kubki z kożuszkiem pleśni, porozstawiane na szafkach i parapetach oraz radioaktywne skarpetki które świecą w ciemności, już dawno wrosły w krajobraz mojego mieszkania.
Nie myję okien i nie prasuję.
Po co mam latać z gąbką i wiadrem, skoro kleksy z małych paluszków i kociego nosa, są takie urocze?
Po co mam prasować ubrania skoro obsługę żelazka znam tylko po to, by w miarę bez szkodowo, wytapiać wosk z dywanu?
Nienawidzę zmywać naczyń, więc kupiliśmy zmywarkę. Oczywiście nie chce nam się znosić tam garów, ani ich wyciągać.
Oczywiście Małżon podziela moje poglądy, bo raczej nie wróżyłabym naszemu związkowi długofalowej przyszłości.
Moja mama mogłaby dłuugo opowiadać jak dalece sięga moje bałaganiarstwo. To ona walczyła z "zapomnianymi" kanapkami w plecaku, które mówiły "dzień dobry" i nie raz był już cywilizowane na tyle, że wynalazły koło.
To mama szukała zaginionych spodenek na w-f, dzienniczków i zeszytów, które kilkakrotnie znajdowały się w zamrażalniku.
Mama do dziś chodzi po moim domu "tiptopkami", bo boi się, że oblezą ją Kurzowe Króliczki mieszkające po kątach.
Pobaw się z nami Mamsiu Klujika! Plosiiiimy!!! Kicu... Kicu...
Mogłabym mętnie tłumaczyć się, że artystyczne dusze mają w poważaniu porządek, ale w Króliczej Norze bałaganiarstwo jest sztuką samą w sobie.
Małżon niedawno szukał cukru.
Tutaj zaznaczę, że ja jestem "wytrawna". Cukru nie używam. Ciast nie piekę, kawy nie piję, herbaty nie słodzę.
Torebka "białej śmierci" starcza nam nieraz na pół roku. A tu "buch" i cukru ni ma!
Małżonowi zamarzyła się lurkowata herbatka słodzona burakiem a nie miodem. Szukał biedaczyna w cukiernicy i w spiżarce i nie znalazł.
Herbatę posłodził miodem, ale i tak po czasie przyczłapał do mnie i ze smutkiem oznajmił: "Cukru nie było i musiałem iść do sklepu i kupić." Myślał biedak, że go pochwalę za tak heroiczny czyn. Pomylił się.
- Przecież cukier jest.- powiedziałam- W szafce z przyprawami. Na półce z dżemami. Kilogram cukru przesypanego do puszki z napisem "mąka".
To najszczersza prawda. Cukier przesypałam do pierwszego, wolnego naczynia i wstawiłam w pierwsze wolne miejsce. Cieszę się tylko, że nie wyniosłam go do łazienki.
Pomimo tego defektu mojego charakteru pedantycznie wręcz dbam o porządek w lalkowym świecie.
Każda z pannic ma swoje przypisane miejsce i jestem w stanie dostrzec najmniejsze ich nawet przesunięcie.
Do niedawna rozpaczliwie próbowałam upchnąć towarzycho w jednym miejscu, o czym nawet pisałam tutaj, ale przyrost naturalny pogłowia nakazał szukanie nowych terytoriów.
Ponieważ, mimo chęci, mieszkanie raczej się nie rozciągnie, to wysiedliłam towarzycho z kącika i przeniosłam na przeciwległe ściany.
Nie powiem, efekt jest zadowalający.
Pierwsza grupa:
Druga grupa:
Wszystkie razem:
I jakieś resztki:
I już żaden burak mi nie zarzuci, że lalki mam w rozgardiaszu!
A wprawne oko zauważy, że w tej gromadzie brakuje moich "Wiedźm".
Kayla, Karolina, Amelia i Blanka otrzymały swoją własną półkę i tam się rządzą. Oczywiście uciekły z sykiem, jak tylko zobaczyły obiektyw i na zdjęciach ich nie ma.
Pomimo tego, że Wiedźmy rządzą moim stadem, to i na ich półce się zakotłowało. Wszystko przez te lumpeksy!
Wracałam sobie niedawno od dentysty (znowu!) i weszłam sobie do jednego z przybytków potocznie zwanych "Kurnikiem"- co wygrzebiesz, to Twoje! Wygrzebałam jakąś tam bluzkę dla Maślaka i gdy miałam już płacić, to pod stertą skarpet spostrzegłam splątany kłąb rudych włosów. Sięgnęłam i już po chwili trzymałam w ręku drugi egzemplarz Secret Spells Kayli, który został mi za chwilę policzony za 12zł. Rozśpiewały się Anioły, a ja już liczyłam kasę jaką chciałam dostać za Rudzielca na All.
Przyniosłam do domu. Odszczurzyłam. Ubrałam. Posadziłam koło "mojej" Kayli i... zauważyłam!
Co zaważyłam?
Zobaczcie sami:
Kto nie zauważył? Przyznać się!
Dla niedowidzących- te lalki mają zupełnie różne twarze! Inne oczy, inny makijaż! Owszem, wiem że dwie lalki mogą się tak różnić gdy na przykład jedna urodziła się w "Malaysia" a druga w "Phillipines" (czy jakoś tam), ale tutaj obie pochodzą z "China". Obejrzałam obie na wszystkie strony i wszystkie znamiona mają takie same!
No cóż, ja cudownie odnalezionych sióstr rozdzielać nie będę.
I tak z Czterech Wiedźm zrobiło się Pięć.
* a Złota Marchew dla tego, kto mi powie skąd się wziął tytuł posta!
To jest blog o lalkach.
O Barbie, które zna każdy i o takich, o których słyszało niewielu. O takich, co wyglądają zwyczajnie i takich, co zatykają dech w piersi. Jedne kosztowały pięć złotych, a inne małą fortunę, ale wszystkie są tak samo cenne i niezwykłe...
To też blog o leniwym Kocie, cudownym Dziecku, sprytnym Mężczyźnie i o Kobiecie, która jest Królikiem.
Ten blog to moje miejsce, moja Nora, do której Cię zapraszam.
Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.
Charakterystyka Królika
- RudyKrólik
- Elbląg, Warmińsko-Mazurskie, Poland
- Jestem Żoną i Matką. Kolekcjonerem i Czytaczem. Budowniczym swojej małej rodziny. Mój MałżOn to odważny, lecz nico leniwy lew. Mój Syn to Mały leśny troll o najmądrzejszych oczach świata. Ja to Chaotyczny Królik, kobieta o wielkim sercu i duszy wielkości lalki Barbie. Sprzątam, gotuję i piszę, a przede wszystkim żyję! Oj, tak- żyję pełnią życia!!!
Tytuł posta został zaczerpnięty z Czarodziejki z Księżyca (my teenage love ;))... różnica między lalkami jest dostrzegalna na pierwszy rzut oka, to niesamowite, jak bardzo lalki mogą się między sobą różnić. A porządek musi być - nawet jeśli tylko na lalkowych półkach ;)
OdpowiedzUsuńBrawo!
UsuńZłota Marchewa dla Ciebie!
O mamo , ale zdobycz! Ja ostatnio za to upolowałam Sindy od Hasbro...pluszakowa do spania...w pudełku!
OdpowiedzUsuńDziwne z tymi różnicami. Może tułowia były produkowane w Chinach, a głowy w innych krajach? Rozumiem, że postanowiłaś zostawić obie Kayle? I słusznie! Nie potrafiłabym wskazać, która lepsza:-)
OdpowiedzUsuńCzemu u mnie nie ma Taniego Armaniego z lalkami? Buuu...
Różnice są zbyt widoczne żeby ją sprzedać. Niestety dla mnie ;)
UsuńKurze mają oczy - rozwaliła mnie ta fota!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba nowe ustawienie, ale nie wiedzę mojego ulubionego Barbiowego "łołaka" - srebrnej panny!?
Do rudych:
Dziewczyny faktycznie bardzo inne, to jest powód dla którego musisz mieć je obie, bo rudego w zieleni nigdy nie za wiele!
ŚCISKAM!
Znaczy się Kosmitki?!? To ONA się komuś podoba? A ja ją w szufladzie upchnęłam.
UsuńChyba muszę wyjąć teraz...
Tak, "Kosmitki" - koniecznie ją wystaw! To bardzo nietuzinkowe stworzenie i szuflada nie jest miejscem dla niej!!! :)
Usuńzgadzam się z powyższymi i jestem skłonna pikietować za wypuszczeniem srebrnej panny z szufladowej twierdzy ;P na wolność z nią !!! :D
Usuńa zdobycz zapiera dech w piersi :)
Obie są piękne:)
OdpowiedzUsuńpiekna gromada lalek ci sie zrobiła!!!
OdpowiedzUsuńŻe taką Kayle w lumpie? Super.
Twarze faktycznie inne, odrazu się rzucają w oczy te różnice, choc niewielkie :) Twoje "pióro" zawsze mnie rozbawi :D
Fajna ta nowa i muszę się przyznać - bardziej mi się podoba od siostry w oryginalnym wdzianku. Jest drapieżniejsza a i makijaż ma bardziej elegancki. Wygląda jak królowa zbrodni. Piękna lalka.
OdpowiedzUsuńA wracając do tematu sprzątania - to ja mam odwrotnie. Czyszczenie chałupy to cudowny sposób na rozładowanie nerwów. Kiedy się czymś wkurzę, to miotła i szmatki do kurzy i do podłogi idą w ruch. Jak się porządnie namacham to kłopoty jakoś tak łatwiej spływają z duszy. Pomaga też zmywanie naczyń, ale kiedy człowiek zdenerwowany, to przy okazji dobrze mu idzie tłuczenie co ładniejszych talerzy, kubków i inszych dóbr kuchennych, więc mycie podłóg jest bezpieczniejsze.
O, ja też jak mam wściekliznę, to sprzątam i tłukę :)) Ponieważ jednak staram się nie denerwować, to i strat w garach nie ma i chałupa porasta pleśnią :)
UsuńGratuluję tak pięknej zdobyczy. Odszczurzyłaś ja niesamowicie. Widok Twoich lalkowych półek przypomniał mi, że moje lalki domagają się uporządkowania.
OdpowiedzUsuńSzczerze Aniu, to nie było co odszczurzać. Była pokudłana, ale kompletna i w super stanie.
UsuńMnie takie ładnie poukładane lalki bardzo relaksują i dlatego siedzą tak porządnie.
Od razu zauważyłam oczy. Są cudnie zielone i u każdej inne. Rude włosy i zielone oczy, to jest to, co u lalek lubię najbardziej.
OdpowiedzUsuńGratuluję rudej i zazdroszczę porządku - chociaż na tych kilku półkach.
OdpowiedzUsuńKotek kurzowy jest czaderski! Lalki piękne- zaskakujące, że z tego samego roku, w tej samej firmie na sąsiednich stanowiskach pracy powstały zupełnie inne lalki... a jednak to nie jest produkcja masowa- jakaś indywidualność artystyczna została zachowana =)
OdpowiedzUsuńZabawne jest, że na eBayu są i takie i takie Kayle. Niczym się nie różnią poza tymi buziami. Może faktycznie jedna z nich to taki ludzki odruch w korporacji?
UsuńPrzepiękne rudzielce. Ciężko oczy oderwać. :P
OdpowiedzUsuńTeż należę do grona bałaganiarzy i dobrze mi z tym. Szkoda życia na wieczne porządki. Jednak ja też muszę pomyśleć o jakimś lepszym miejscu dla moich lal, u Ciebie wygląda to świetnie. Rudzielce rzeczywiście, niby te same a zupełnie inne.
OdpowiedzUsuńU mojej szwagierki na lodówce wisi magnes: "Nudne kobiety mają nieskazitelnie czyste domy" i tego będę sie trzymała rękami i nogami!
OdpowiedzUsuńPiękną sobie wiedźmę wygrzebałaś! Dobrze, że sióstr nie rozdzielasz, bałabym się, że rzucą jakąś klątwę czy cuś (i na przykład będziesz maniakalnie sprzątać dom ;))
Na szczęście taka klątwa mi nie grozi. Ktoś rzucił taką na moją mamę i ja jestem na to odporna :)
UsuńNo no no! piękna kolekcja!! A rude, że inne no to się już z podobnym przypadkiem spotkałam, ale obie piękne! Chyba bym sobie jedną taką chciała... choć jak na razie nic różowo-włosej ghotki nie pobije - masz ją jeszcze bom chyba ślepa i nie widzę...
OdpowiedzUsuńPrzepraszam już widzę - ślepa jestem normalnie no
UsuńNo jak można Pinkameny nie widzieć? Toż ona miejsce centralnie ma!
UsuńJuż niedługo ponownie wystąpi w poście i postaram się zrobić jej aktualniejsze fotki.
miałaś fart z tą Kaylą, bardzo bym ją chciała mieć :)
OdpowiedzUsuńRude jest piękne :)
OdpowiedzUsuńA ja na lodówce mam magnes: Kurz nie rzuca się tak bardzo w oczy, kiedy jest wszędzie :)
Świetne są te rudaski ;)
OdpowiedzUsuńJest na szczycie mojej Listy Marzeń...ale zawsze mam pecha jej nie wylicytować !!!
OdpowiedzUsuń