No i co? I znowu rozpaczliwie próbuję wrócić do żywych.
Niestety nadal borykamy się z problemami finansowymi, które nie sprzyjają lalkowemu szaleństwu, no i przypadkiem odkryłam, że doba ma tylko 24 godziny!
Normalnie, naprawdę!!!- Wstaję rano, myję zęby, potem do pracy i ani się obejrzę i już z Maślakiem w łóżeczku liczymy barany ;)
I tak w koło.
Tydzień składa się z poniedziałku i piątku. Sobota i niedziela różnią się tylko tym, że dziecię zachęcone całym dniem z rodzicami, wstaje nie o siódmej, a nierzadko o piątej trzydzieści.
Postanowiłam, pomimo wszelkich przeciwności, trochę uszczuplić lalkowe stadko. Przyznam się bez bicia, że uśmiechnięta gęba SuperStara nieco mi się już znudziła i postanowiłam wysłać kilka z nich do nowych domów.
Inna sprawa, że Maślak dosięga już do moich lalkowych półek, a ja nie mam serca zabraniać Mu grzebania w moich kolorowych skarbach, tak więc lalkowy kąt przechodzi powolną reorganizację.
Na najniższej półce siedzi teraz Rysiowy harem- panny na tyle pancerne, by nie dać się śliniącemu i gryzącemu potworkowi.
Te które nie zmieściły się na półkach, lub czekają na odpowiednie odzienie leżakują w bezpiecznym pudle.
Ponieważ nie mam pieniędzy na nowe lalki to czasem sięgnę do pudła. Wygrzebię jakieś czupiradło, umyję, uczeszę i odzieję i wtedy to taka namiastka nowej lalki się robi. Czasem nawet taka panna po "tiuningu" ma szansę na wykopanie z półki jakiejś innej lali.
No i własnie z takiej biedy odkryłam całkiem niedawno perełkę w mojej kupie trupków.
Ale do rzeczy i po kolei.
Młode moje posiada całą paszczę zębów i robi z nich użytek kiedy tylko ma okazje. Najbardziej narażone na zeżarcie są wszelkiej maści piłki i piłeczki, ewentualnie wszystko co kuliste. Niestety każda z piłek w domu żyje tyle ile Maślakowi potrzeba na wygryzienie w niej dziury, czyli jakieś dwie trzy godziny od zakupu.
W poszukiwaniu kulistego szczęścia, najlepiej pancernego, zaniosło mnie do mojej ulubionej hurtowni zabawek, o której już pisałam kiedyś ;)
No i niestety znowu zostałam oczarowana tonami badziewia :))))- czegóż to małe, żólte ludki nie wymyślą....
Zacznijmy od "Glamur Pati"
Nosz kurczaki- nie dość, że wygląda jak FashionFever Barbie to jeszcze jaka tania!
Sam producent zapewnia, że Pati jest: super, elegancka i trAndy!
Tyle, że chyba jednak do Basi jej daleko...
Oczarowały mnie także laleczki pod producenckim imieniem "Selina". Coś dla ultra lalkowych maniaków- połączenie Livek, Moxie i Faszonistek:
Niestety wykonanie jest bardziej jak tragiczne! Łby groteskowo za duże. Oczy takie, że człowiek czeka kiedy się zamkną a lala wyskrzeczy "mama". Plastik źle odlany, a każda część ciała innego koloru. Sytuację ratują akcesoria i ciuchy, ale to brzydactwo kosztuje prawie 50zł, a za taką kwotę można nabyć coś bardziej "firmowego".
Uległam mimo to i za całe 7,25 zostałam posiadaczką ślicznej sukienki i wspaniałych butów. I teraz mam dwie śliczne lalki, które dzięki tym drobnym akcesoriom zyskały na urodzie i zostały wyeksponowane na toaletce.
Proszę, oto sukienka zdjęta z paskudnego paszczura, prezentuje się cudownie na nowej właścicielce:
I od razu prośba:
Nurtuje mnie od dawna jakie jest nazwisko rodowe tejże lalki (czyli z jakiego pudła wyszła).
Oto zbliżenie na mordkę:
No i te butki, dzięki którym druga lalka króluje:
I reszta lalki nazywanej od niedawna Gabrielą- zgadnijcie dlaczego? ;)
A tak wyglądała Gaby w odzieniu firmowym:
Lub jakoś tak:
A nawet jeśli nie tak, to to są ładne lalki i można sobie z radością na nie popatrzeć
A teraz dla ciekawych, tak oto wyglądało owo "cudo" z jakiego zdarłam odzienie:
No cud nad cudami! Kolekcjonerska najbardziej ze wszystkich. A zapach ma tak powalający, że mieszka razem z Shakirą na strychu.
A Maślakowi kupiłam piłkę dla psów, twardą jak kamień...
... zjadł ją po godzinie :)
To jest blog o lalkach.
O Barbie, które zna każdy i o takich, o których słyszało niewielu. O takich, co wyglądają zwyczajnie i takich, co zatykają dech w piersi. Jedne kosztowały pięć złotych, a inne małą fortunę, ale wszystkie są tak samo cenne i niezwykłe...
To też blog o leniwym Kocie, cudownym Dziecku, sprytnym Mężczyźnie i o Kobiecie, która jest Królikiem.
Ten blog to moje miejsce, moja Nora, do której Cię zapraszam.
Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.
Charakterystyka Królika
- RudyKrólik
- Elbląg, Warmińsko-Mazurskie, Poland
- Jestem Żoną i Matką. Kolekcjonerem i Czytaczem. Budowniczym swojej małej rodziny. Mój MałżOn to odważny, lecz nico leniwy lew. Mój Syn to Mały leśny troll o najmądrzejszych oczach świata. Ja to Chaotyczny Królik, kobieta o wielkim sercu i duszy wielkości lalki Barbie. Sprzątam, gotuję i piszę, a przede wszystkim żyję! Oj, tak- żyję pełnią życia!!!
hehe no to maślak górą :) śliczne są te lale
OdpowiedzUsuńJak zwykle cudowny wpis ;) Bardzo fajnie się czyta.
OdpowiedzUsuńTa pierwsza to Barbie brunette Very Velvet - opisywana u Kate na blogu (mam nadzieję, że nie obrazisz się za podanie linka ;))
http://barbiedream.blogspot.com/2011/09/very-velvet-barbie-brunette.html
Zaś ta ostatnia to wprost piękność, ta łysina na głowie powala! ;)
W tej ostatniej piękności zaintrygowała śróbka - jak nic miejsce na dokręcenie króliczkowego ogonka;)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą zacznę sama przyglądać się lalkom po kilka złotych w celu obrabowania ich z odzieży, bo mimo szczerych chęci moje poczynania krawieckie jakoś nie mogą się nigdy doczekać finału- masa pozaczynanych ciuchów czeka na dokończenie.
A dla Maślaczka polecam odlewane z litej gumy piłki.. choć może i z taką by sobie poradził- a wówczas pozostanie jedynie poszukanie na targach staroci kuli armatniej:)
Czasem mi się zdarza zajrzeć do jakiegoś zabawkowego. A nóż widelec jakaś niedroga panna fajnego ciucha bedzie miała dla moich Basiek. Niestety zwykle i wykonanie lalki i wyglad ubranek mnie odstrasza by wydać na to te 5-10 zł. Twoja zdobycz pomimo swojego wątpliwego uroku kieckę miała fajną :)
OdpowiedzUsuńSama lalka wygląda jakby była sklecona z lalkowych odpadów...
wpisa po oczekiwaniu przebojowy
OdpowiedzUsuń1] maślak rządzi :D
2] lale piekne
3] i ta mała paskuda faktycznie niech spada na strych ;p
Właśnie miałam pisać co to za Barbie, ale Paumar mnie wyprzedziła ;)
OdpowiedzUsuńUdało Ci się trafić świetną sukienkę! A co do ostatniej lalki - góra jeszcze nie taka zła, ale te biodra... - zdecydowanie na strych :)
Pozdrawiam :)
A ta Gabi to od gotowych na wszystko? Jakoś mi się tak skojarzyło :P
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej ubranka można spożytkować... ;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że coś napisałaś.. :)
OdpowiedzUsuńProblemy finansowe miną, i z pewnością królica będzie się też cieszyć takimi naprawdę nowymi.
Pamiętaj Maślak to też fajna lalka i z pewnością kosztowna, bo w odróżnieniu od gumowych ja spożywa prawdziwe jedzonko. :)
Biedny klonik - nie głaskało go życie po głowie ;/
OdpowiedzUsuńW porównaniu z dwiema pierwszymi lalkami - królewnami to klonik wygląda jak jakaś straszna bida. Choć przyznam się szczerze, że pamiętam z dzieciństwa, że właśnie taka bida-lalka była moją ulubioną zabawka, choć miałam przecież ładniejsze. Może i tę paskudę ktoś pokocha?
ps. Ja wiem czemu Gabriella :) bo ma kieckę od Gabi. :)
OdpowiedzUsuńNogi "dawczyni ubrań" mnie powaliły :D Wyglądają, jakby ich pierwotną właścicielką była jeszcze inna lalka. Owłosienie też ma niczego sobie ;)
OdpowiedzUsuńDawca ciucha woła o pomstę do nieba. Ah te oszczędności na włosach. Wyrootują je na około głowy i upną mega bujny koński ogon. Dodadzą grzebyk, i po jednym czesaniu lalce nie ma już czego czesać.
OdpowiedzUsuńładna ta sukieneczka,a jej prawowita włścicielka -POWALAJĄCA! hahaaha :)
OdpowiedzUsuńA Maślakowi daj jabłko a nie piłkę! :P
kochana nie jesteś sama :):) ja mam podobny problem muszę uzbierać prawie 20 tysięcy na operację .... ,co gorsza z wypłaty nic mi nie zostaje nawet żeby odłożyć :/,
OdpowiedzUsuńAle pocieszę cię trupki też mają swój urok :)no i są tańsze , cieszę się że chwilowo powróciłaś :)
Kochany Króliczku - dobrze, że jesteś i jeszcze masz ochotę na lalki ! Daj znać, bo ja mam u Ciebie dług za sukienkę (zawsze parę groszy Ci się przyda na nową piłkę dla Maślaczka :). Kiecka faktycznie od "naszej" Gabi. Imię bardzo do niej pasuje !!!!
OdpowiedzUsuńBuziaczki !
Co ona ma z tymi nogami? Rany, jak to paskudnie wygląda :D
OdpowiedzUsuńJa się zastanawiałam nad tą Seliną, ale skoro mówisz, że bieda z pożałowaniem, to dam spokój.
Rysio-pożeracz-piłek wymiata, oby tylko nie stwierdził, że czas lalkom głowy obgryzać!
Ja mam jedną Selinę, mulatkę. Oczyska faktycznie wielkie, ale mają swój urok ;)
OdpowiedzUsuńOstatnie "cudo" to faktycznie niezła... ;P
Cieszę się że jednak czasem coś skrobniesz na swoim blogu, uwielbiam czytać Twoje posty.
Pierwszy raz jak znalazłam Twój blog przeczytałam go całego i postanowiłam założyć własny. Dzięki Tobie istnieję w sieci. Dziękuję i pozdrawiam :*
ps.
Uszy do góry, będzie lepiej :)
No to ja dokonałam trochę lepszego chińskiego zakupu;) A te wielkie łby mi się podobają, jeno cena rzeczywiście straszna...
OdpowiedzUsuńHehe, nogi klonika- powalające! No i łysy placek na środku głowy... A Maślakowi to zamiast piłki do gryzienia daj np. jabłko, albo marchewkę :) Pozdrawiam, Bomba
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, drogi Króliku, że mogę znów przeczytać coś Twojego. Czytam, odkąd znalazłam w bezkresie sieci, a komentuję po raz pierwszy.
Bardzo Ci dziękuję, za zamieszczenie fotki lalek z serii Birthstone, dzięki temu udało mi się wreszcie zidentyfikować jedną z moich "tajemniczych bezimiennych, przypadkowo nabytych na All..."
By the way... Twój Blog stanowi dla mnie źródło nie tylko lalkowych inspiracji :)
Pozdrawiam!
Adare
U mnie też dziecię sieje lalkowe spustoszenie - pozwalam 'dotykać' Barbie. Wysłałam Ci wiadomość na maila :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTa Selina przynajmniej na Twoich zdjeciach wyglada calkiem przyjemnie,oczyszka podobne do Moxie Teen choc te drugie maja nieduze i bardzo ladnie wygladaja.
OdpowiedzUsuńMaslak wymiata:]Pozdrawiam cieplo i uszy do gory,nawet po najwiekszym sztormie wychodzi slonce:)
mi się też selina podoba:)
OdpowiedzUsuń