Ja dodatkowo mam przechlapane, bo jestem "dużą" kobietą (181 cm wzrostu, dużo za dużo żywej wagi), a to nie wiedzieć czemu jest spełnienie marzeń tych pijaczków, ich spełnieniem snu o sytości i dobrobycie, więc jestem ciągle zaczepiana i nagabywana. Więc po co tam chodzę?- po lalki oczywiście! W niektóre soboty, dostaje impuls bezpośrednio do mózgu, który brzmi mniej-więcej tak: Ruda to DZIŚ! Dziś jest sobota i na rynku będą lalki. Wtedy zrywam się z łóżka i pędzę i co dziwne na 90% po usłyszeniu impulsu, zawsze znajdę jakieś cudo. Istna lalkowa telepatia.
Dzisiejsze cudo jest efektem właśnie takiej wizyty.
Była piękna sobota, cieplutko i słonecznie. Ludzi na rynku full, a ja przemykam między nimi i staram się być niezauważona- widmo wazonika wisi nade mną:) Nagle patrzę a tu jednego z tych przemiłych panów leży sobie jak gdyby nigdy nic cudowna, zjawiskowa Barbie z błękitnymi oczami, karminowymi ustami i wcale nie zniszczona- wymarzona 80-tka. Przemykam niczym kot, niczym boski wiatr i już mam po nią sięgnąć, gdy nagle jakieś babsko w zrolowanych pończochach podnosi ją go góry i sapie do sprzedawcy: "ile pan za to chce?"
Krew mi zawrzała. "Zostaw, zostaw" -błagam w myślach. Ale mózgi takich żab są odporne na telepatię.
Sprzedawca mówi:
- Pięć złotych.
Ja truchleje, ale kątem oka widzę, że na kocyku leżą jeszcze dwie, których wcześniej nie zauważyłam. Nie tak ładne, ale w najgorszym wypadku jakaś pociacha.
Babsko sapie, ogląda, czekam aż powącha i poliże. W końcu mówi:
- 5 złotych to trochę za dużo za taki staroć.- ale lalki z ręki nie puszcza, targować się menda będzie. Patrzy tępo na sprzedawcę.
I stał się cud!
Sprzedawca jest odporny na kontakt wzrokowy! Nie mówi nic. A właściwie totalnie babsko olewa. Ta pokonana odkłada lalkę obok innych.
I wtedy do akcji wchodzę ja! Kocim ruchem zagarniam wszystkie trzy, wyciągam banknot dwudziestozłotowy, sprzedawca nie ma wydać, dorzuca wazonik- biorę, zanim się rozmyśli. Trzymam skarb w ramionach i pędzę do domu.
W tym miejscu pewnie myślicie, że poniosła mnie wyobraźnia, otóż zapewniam, że nie:) mój Małżon do dziś opowiada o tym na rodzinnych zlotach jako anegdotki z cyklu: "Co zrobi Ruda, żeby łapę na lalce połozyć".
W domu jedna z lalek poszła od razu na Allegro- nawet nie wiem co to był za model, w każdym razie wyprodukowana po 2000 roku, nawet nie mam zdjęcia.
Tak wygląda lalka od której się to zaczęło:
Zdjęcie jest kiepskie, ale dam lepsze gdy to ona będzie bohaterką posta.
Lalka o której dzisiaj piszę po przyniesieniu do domu wyglądała tak:
Od razu wiedziałam, że głowa i ciało nie są od jednej lalki. Sama głowa lalki tez mnie zdziwiła, bo nigdy nie widziałam takiego moldu i gdyby nie lekko zatarty napis Matell na karku, to sądziłabym, że należy do jakiejś podróbki. Po przeszukaniu w internecie rozpoznałam Skipper.
Lalki z takim moldem produkowano w latach 1994-1996. Nie jestem do końca przekonana do której lalki należy łepek, bo wszystkie Skipper maja błękitne oczy i blond włosy.
Ponieważ włosy zachowały lekko karbowaną fakturę, skłaniam się do Phone Fun Skipper z 1994

Nie jestem jednak tego pewna, bo głowa jest zniszczona -zatarta farba na ustach, prawie dziura w jednym oku, wyrwane kolczyki i włosy zrobione chyba z waty.
Tak wygląda laleczka po odświeżeniu:
Zrobiłam jak umiałam, nawet specjalnie dla niej odpicowałam sukienkę.
Nie podoba mi się ta twarz Skipper, wolałam tą dziecięcą z Havaiian Fun. Z ciekawości poprzeglądałam stronki poświęcone Skipper i mam wrażenie, że częściej zmienia ona twarz niż jej starsza siostra.
Tak wyglądała w latach osiemdziesiątych:

Tak w latach 94-96:

Końcówka lat 90 i początek 2000r:


I obecnie (moim zdaniem najgorzej ze wszystkich):

Ten model widziałam na żywo i zapewniam was bardziej wygląda jak siostra współczesnej Steffie jak Barbie. Jedyne co mi się podoba to to, że trochę wrócili do wizerunku Skipper- dziecka.
Ja też najbardziej lubiłam ten "mangowy" mold i make-up Skipper z przełomy lat 80 i 90. W dzieciństwie miałam Skipper "Hawaiian Fun", później kupiłam kilka różnych Skipperek z tych lat do odratowania, obecnie mi się całkiem nie podobają ;). Ta Twoja tutaj wydaje mi się nie być "Phone Fun" - tamta ma nieco inny rysunek oka (zwłaszcza chyba dolnych rzęs).
OdpowiedzUsuńHeh, czemu u mnie nie ma takiego "rynku"?
Ze wszystkich Skipper z tym moldem tylko u Phone Fun znalazłam karbowane włosy. Niestety bez oryginalnego ciała i bez biżuterii trudno będzie ją zidentyfikować.
OdpowiedzUsuńTa Barbie to 'Friendship' z lat 90tych - taka, jaka znajduje się w mojej kolekcji, tyle tylko, że model wydawany był z kanakaleonowymi i saranowymi włosami... (do tej pory nie mogę zapamiętać, które są które?!) W każdym bądź razie ja mam jedną - Ty drugą... ;)
OdpowiedzUsuńta buźka Skipper tez jest bardzo ładna. Ma twarzyczke podobna do Stacie:)
OdpowiedzUsuńlilavati112
Ach nostalgia... w Bialymstoku (skad pochodze) tez byl taki rynek, ale go zlikwidowano... szkoda szkoda - no i gratuluje zakupu i refleksu! :o) zdjecia wspaniale i czytanie bardzo przyjemne! Niesamowicie podoba mi sie ta Skipper w zielonym ubranku, chyba sie za nia rozejrze...
OdpowiedzUsuńAgnieszka
witam, ta skipper z lat 80, co napisane jest że ci sie jej buzia nie podoba, to lalka mojego dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńkiedyś na podwórku ktoś mi ja ukradł, czy wiesz jak ona dokładnie sie nazywa, gdzie jej szukać. bo chciała bym identyczną zakupić
mam jej starszą siostre czyli barbie z tych lat,ale chę córce dokupić nastolatke skipper . i zarówno odzyskać utracone z nią wspomnienia z dzieciństwa. prosze o pomoc
marzena.julka@wp.pl
na 100% jest z lat 1989
OdpowiedzUsuń#1074/4989 t-shirt / cool tops 1989
jeśli ma ktos ja na sprzedaż bądz wie gdzie ja kupić proszę o pomoc