Nie było mnie ostatnio, bo zostałam przyłapana na popełnianiu blogowej zbrodni, czyt: na korzystaniu z neta podczas pracy. Mojemu szefowi zazwyczaj zwisa co robimy, byleby tylko klienci nie cierpieli na tym, ale tym razem szef musiał "poszefować" i pokazać groźne oblicze i nakazał netową prohibicję. Cierpię w robocie katusze, znam już układ kafelków na podłodze i siatkę pęknięć na suficie- jestem na blogowym odwyku. Jestem "specjalistą do spraw dystrybucji i logistyki" w składzie materiałów budowalnych- klientów widuję tylko rano, potem jedynie odbieram telefony, resztę czasu się nudzę. Co ciekawe szef nic nie ma przeciwko czytaniu książek, więc cała załoga odchamia się ochoczo.
Najgorsze jest to, że szef jest moim Tatą i każde złożeczenie mu mija się z celem i powoduje wyrzuty sumienia.
Nie mogę też blogować w domu, bo Małżon z racji wykonywanego zawodu (pisanie gier komputerowych) okupuje blaszaka przez conajmniej 12 godzin. Cóż... biednemu zawsze wiatr w oczy.
Tak więc poświęciłam ten tydzień na zwiedzaniu okolicznych lumpeksów, których istną kolonię odkryłam, gdy w ubiegłą niedzielę poszukiwałam chleba- moi kochani, piwo można kupić zawsze, wszędzie i o każdej porze; chleb w niedzielę jest towarem deficytowym!
Otóż, w pierwszym "szmateksie" pani prawie dostała zawału gdy zapytałam czy mają lalki. Okazało się, iż jest to sklep z tak "ekskluzywną odzieżą używaną", że dziwię się, że nie kazała mi wytrzeć nóg przed wejściem.
W drugim i trzecim sklepie nie było nić ciekawego- owszem lalki miewają, ale nie teraz i nieregularnie- zostawiłam im numer telefonu i zobaczymy.
Czwarty lumpeks okazał się kopalnią: mieli pościel Barbie, kapciuszki Barbie, piżamkę Barbie i nawet perfumy, lalek nie mieli i byli zdziwieni, że reszta skarbów też mnie nie interesuje. Dopiero gdy wytłumaczyłam, że papućki są dla mnie za małe zakumali, że nie poszukuję zabawek dla dziecka. Na odchodne znalazły się jeszcze trzy książeczki Barbie i akurat je wzięłam do domu.
Książeczki są w jężyku angielskim i przedstawiają historie o przygodach Barbie i jej przyjaciółek. Jest to wydawnictwo z 1999 roku przeznaczone dla dziewczynek 7 - 10 lat. Zainteresowały mnie zdjęcia lalek w tych książeczkach. Nie jest ich dużo, może siedem na historię, ale do zdjęć pozują prawdziwe lalki i to najczęściej moje "osiemdziesiątki".
Pierwsza historia: "Tajemnica turkusowego szlaku"
Okładka:
Fot 1.
Fot 2.
Fot 3.
Fot 4.
Fot 5.
Fot 6.
Fot 7.
Historia druga: "Szczęśliwe Łyżwy"
Okładka:
Fot 1.
Fot 2.
Fot 3.
Fot 4.
Fot 5.
Fot 6.
Fot 7.
Opowieść trzecia- tutaj mój angielski zawiódł: "Skipping a Beat"
Okładka:
Fot 1.
Fot 2.
Fot 3.
Fot 4.
Fot 5.
Fot 6.
Jeśli kogoś interesuje treść tych opowiadań, to może kiedyś je przetłumacze i opublikuję. Same książeczki też "pójdą w ludzi" bo szczerze mówiąc nie wiem co znimi teraz zrobić.
Ps:
Tatę ruszyło sumienie i przytachał wczoraj z rynku takiego potworka:
Dlaczego mi to zrobił?- potworek ma na plecach napisane Matell :)
Szkoda, że nie ma tego napisanego na głowie.
Dzięki Tatku!
To jest blog o lalkach.
O Barbie, które zna każdy i o takich, o których słyszało niewielu. O takich, co wyglądają zwyczajnie i takich, co zatykają dech w piersi. Jedne kosztowały pięć złotych, a inne małą fortunę, ale wszystkie są tak samo cenne i niezwykłe...
To też blog o leniwym Kocie, cudownym Dziecku, sprytnym Mężczyźnie i o Kobiecie, która jest Królikiem.
Ten blog to moje miejsce, moja Nora, do której Cię zapraszam.
Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.
Charakterystyka Królika
- RudyKrólik
- Elbląg, Warmińsko-Mazurskie, Poland
- Jestem Żoną i Matką. Kolekcjonerem i Czytaczem. Budowniczym swojej małej rodziny. Mój MałżOn to odważny, lecz nico leniwy lew. Mój Syn to Mały leśny troll o najmądrzejszych oczach świata. Ja to Chaotyczny Królik, kobieta o wielkim sercu i duszy wielkości lalki Barbie. Sprzątam, gotuję i piszę, a przede wszystkim żyję! Oj, tak- żyję pełnią życia!!!
U mnie też nie mają lalek w lumpach szkoda ..
OdpowiedzUsuńU mnie też totalny zastój. Od paru tygodni zupełnie nic. Tak jak Ty kupiłam sobie książeczkę i nie wiem co z nią zrobić....
OdpowiedzUsuńZdjęcia można wyciąć i wykorzystać jako plakaty, obrazki lub tło do fot ;). W lumpkach koło mnie nigdy nic nie ma, więc nie narzekajcie ;p. A jakbyś się chciała pozbywać, to ja ten "turkusowy szlak" chętnie odkupię! (kilka NA tam widzę, a to moja mhroczna obsesja jest xD)
OdpowiedzUsuńLogicznie rozwiązanie jest jedno - fani tego blogu niech zrzucą się na mały zgrabny i niedrogi laptopik dla koleżanki i sprawa będzie załatwiona! ;oD
OdpowiedzUsuńZdjęcia w książkach są wspaniałe, szczególnie podoba mi się ta o łyżwach. Dzięki za pokazanie i życzę powodzenia w następnych wyprawach lumpeksowych! :o)
Agnieszka
Ależ droga Agnieszko- nie popadajmy w skrajności:) po prostu Małżon dostanie nakaz przeniesienia godzin pracy na czas, kiedy mnie nie ma, a ja zamiast publikować rano, będę to robić wieczorem.
OdpowiedzUsuńJakoś to przetrwam, gniew Szefa nigdy nie trwa dlużej niż dwa tygodnie.
No ja tak pół żartem pół serio ;o) pomysł z Małżonem bardzo dobry i łatwiejszy do wprowadzenia w życie. A Tata na pewno zmięknie, mój też taki... :o)
OdpowiedzUsuńfajna książka,zostaw sobie. fajne uzupełnienie lalkowej kolekcji:))))
OdpowiedzUsuńlilavati
Uwielbiam takie komiksy gdzie pozują prawdziwe lalki i są prawdziwe zdjęcia a nie jakieś komputerowe
OdpowiedzUsuń