Charakterystyka Królika

Moje zdjęcie
Elbląg, Warmińsko-Mazurskie, Poland
Jestem Żoną i Matką. Kolekcjonerem i Czytaczem. Budowniczym swojej małej rodziny. Mój MałżOn to odważny, lecz nico leniwy lew. Mój Syn to Mały leśny troll o najmądrzejszych oczach świata. Ja to Chaotyczny Królik, kobieta o wielkim sercu i duszy wielkości lalki Barbie. Sprzątam, gotuję i piszę, a przede wszystkim żyję! Oj, tak- żyję pełnią życia!!!

sobota, 30 kwietnia 2011

Noc Walpurgii

Dzisiejszy post dedykuję S., bo ciągle mam upartą nadzieję, że Ona tu jednak zagląda...

Dziś jest najważniejszy dla mnie dzień (a właściwie noc) w roku- Noc Walpurgii. Największe Neopogańskie święto. Nigdy nie ukrywałam, że moja "wiara", jakkolwiek by ją nazwać, mieści się w szeroko pojętych normach społecznych. Ot "żyj i daj żyć innym", a po "najdłuższym życiu" (tak ze staropolska) okaże się kto miał rację.
Jeszcze trzy lata temu nie byłabym przed ekranem, tylko w lesie paliłabym ognisko. Towarzyszyły by mi moje trzy ukochane przyjaciółki- Wiedźmy, takie jak ja...
Czas swoje zrobił- jedna w Grecji, jedna w Poznaniu, jedna zakochana i ja... zagubiona w swojej codzienności. Zapominałam słów zaklęć. Zapomniałam gesty, rytuały. Wydeptane dawniej ścieżki zarosły. Jakiś czas temu S. przywróciła mi nadzieję na powrót Magii, ale i ją porwała codzienność.

Żeby za bardzo nie smęcić to dla Was mam moje lalki, te najważniejsze. Prawdopodobnie to je ratowałbym z pożaru, gdyby takowy nastąpił.

Moje Cztery Wiedźmy w pełnej wiedźmowej krasie :)

Jako pierwsza startuje Kayla:


Oczywiście ona jako jedyna jest "prawdziwą" Wiedźmą. Pochodzi z serii Secret Spells z 2003, i już o niej pisałam tutaj

Dla tych, co się nie poznali, Kayla jest Wiedźmą od natury. Gada ze szczurami, sadzi kwiatki, przypina się do drzew w Dolinie Rospudy i nienawidzi Wegetarian, który próbują ją nawracać.
Prywatnie boi się pająków, nie je orzeszków ziemnych, bo są zrobione z fasoli i ma uczulenia na chomicze siuśki.






Następna jest Livia-Karolina, której kiedyś nadano imię Teresa. Te kruczowłose dziewczę urodziło się w roku 2007 w serii Tap Madl



Czemu aż tyle imion? Bo tak ;) ja mówię na nią Karolina, ona jest wpisana w rejestr jako Livia...ech... Małżon mówi, ta Czarna.
Karola włada ogniem i jego pochodnymi. Nie ogląda seriali, bo jej się szybko nudzą. Śpi z nogami poza kołdrą, a jak puści bąka to zwala na kota. Uwielbia ogórki kiszone i grzybki w occie. Na noc zakłada piżamkę w owieczki.




Trzecią Wiedźmą jest Bianka, która trafiła do mnie zupełnie przypadkowo- Boo-tiful Barbie z 2004 roku.


Trafiła przypadkiem, bo w opisie była jako "Viccan" Barbie, a ja- głupi królik się na to połasiłam. Niestety, żadna tam "viccan", ot zwyczajna halloweenowa dziewucha w ładnej kiecce. Na moje szczęście ta piorunica okazała się być bardzo fotogeniczna i tak oto została Bianką co na skrzydłach Wiatru lata- czyli ta od Powietrza.
Bianka podczas burzy nie otwiera lodówki, bo się boi. Zjada psie ciasteczka i przeterminowane jogurty. Gdy się upije to śpiewa. Ma całą płytotekę "Ich Troje". Nigdy nie zapaliła papierosa.




Czwarta, na końcu, lecz nie ostatnia- Amelka!! Amelia jest już znana szybkiej publiczności, więc jedynie dla przypomnienia:


Miss Turquoise z 2007 roku. Wiedźma, która dostała fuchę, bo ma brązowe włosy i ryjek Steffie, a jej poprzedniczka pali zioło na Jamajce. Jej Żywioł to Woda. Jak się wkurzy to robi burzę, a potem straszy nią dzieci. Stawiała Tarota kotu. Nie rozróżnia stron świata, ale nigdy się nie gubi. Bardzo długo myślała, że "kolokwium" oznacza rozwolnienie. Potrafi dotknąć językiem czubka własnego nosa.




I mała fotka zbiorcza ku uciesze Gawiedzi:


Dla ciekawostki: każda z dziewczynek ma w opisie jedną cechę, której ja nie posiadam. Jak się komu chce to niech zgaduje którą ;)
Oznajmiam wszem i wobec: drugiej części "Z deszczem pod rynnę"- NIE BĘDZIE!!! Formuła mi się wyczerpała i choćbym chciała to już nic takiego nie sklecę.

Wiem, że zaczęłam smętnie i smętnie kończę, ale naprawdę tak się czuję. Dzielę się z Wami moimi Dziewczynkami, bo tęsknię za czasami gdy sama byłam Wiedźmą i których mi okrutnie brakuje. No cóż- coś się skończyło i coś zaczęło...

Dzisiaj ktoś inny rozpali ognisko...


S. wracaj!

piątek, 22 kwietnia 2011

Wesołych i takie tam...

Może jeszcze niektórzy z Was mnie pamiętają, więc żeby nie było żem świnia i Królik Przebrzydły to życzę Wam Wesołych Świąt oraz:

Mokrego Zająca

Smacznego Kurczaka

Bogatego Śmigusa-Dyngusa

Kolorowego Jajca

Szczęścia zdrowia i pomysłów na posty, bo moje się skończyły :P

W zamian nacieszcie oczy pisankami.
Sama robiłam ;)

niedziela, 10 kwietnia 2011

Mój facet to Świnia*

Mój Małżon to cudowny człowiek. Jest spokojny, nigdy się nie złości, je to co mu podaję i akceptuje moje hobby. Ma swoje malutkie wady- ot darzy mnie nienawiścią codziennie między 7:30 a 7:45, kiedy to budzę Go rano, bo od zawsze chce zagryźć tą osobę, która ciepełko łóżeczka zabiera. czasem nie rozumie, że niewinne "wstaw zmywarkę, bo gary ze zlewu uciekają", nie oznacza zamachu na jego wolność i nie uwłaczają godności. Chodzi i gada przez sen, co mnie naturalnie ze snu wybija, ale czy to nie urocze gdy o drugiej w nocy Małż informuje mnie basem, że "ten obraz powiesimy tu!"- wskazując na ścianę za moją głową, po czym pada na wyrko martwy jak kłoda. I tylko moją kobiecą złośliwością jest, że następnego dnia nie omieszkam mu tego wytknąć.
Małż ma też Ciemną Stronę...
... w każdą niedzielę (lub sobotę, nierzadko piątek lub wtorek) zamienia się w szalejącą bestię!!! Do mojego królestwa zaczynają wtedy ściągać straszliwe, posępne indywidua i zaczynają odgrywać swe niecne praktyki.
Pięciu lub więcej samców wyciąga karty i zaczyna rżnąć w Makao lub Pana. Mówią przy tym swoim szyfrem, który oni tylko rozumieją. I tak "łykaj szmato!" w ich języku oznacza chyba, że karta podpasowała, "**ujowy jak dzwon!"- że nie bardzo. Karą za przegraną jest literka "C", potem "H", dalej "U"... aż do ułożenia wyrazu oznaczanego pewną część ciała lub osobę, którą nie bardzo się lubi. Delikwent, który uzbiera cały wyraz, jakkolwiek przegrany, jest bohaterem gry do końca dnia.

*Można, by rzec, iż to niewinne, chłopięce dokazywania- dlaczego więc zaraz "świnia"?
Otóż, Małż i kumple w chwilach swych uniesień krzyczą, śpiewają, urządzają konkursy w bekaniu i rozsiewają testosteron. Do tego czyszczą mi spiżarkę z wszystkiego co słodkie, lodówkę z tego co jadalne i co gorsza żłopią mój zabunkrowany alkohol.
Ponieważ cała ta ferajna spotyka się od zawsze i znam tych samców jak braci, to już dawno z przyjaciółką nadałyśmy im miano Guźców. A ich spotkania, przy ich radosnej aprobacie, noszą nazwę "Guźcowania"
Guźce są głośne.
Guźce śmierdzą.
Guźce nie przejmują się brudem.
Guźce są wszystkożerne.
Mój Małżon jest Guźcem!
Guziec to świnia!


Dla ciebie PAN Świnia!!!

Na wypadek nierozpoznania: a tego pana znacie?


Tak więc ponieważ Małżon właśnie Guźcuje, to przedstawiam Wam moje trzy, piękne Generation Girls których wiek datuję na końcówkę ubiegłego wieku.

Bohaterki dnia to:

Tori

Tori

i Chelsie, która już się gdzieś tam przewinęła

Wprawne oko dostrzeże, że dziewczynki mają takie same mor(l)dy.
Tori z błękitnymi pasemkami pochodzi z zestawu Dance Party.
Tori z czerwonymi pochodzi z zestawu My Room.
Chelsie pochodzi z giełdy w Pruszczu Gdańskim, ot co!

Lalki te są niebezpieczne dla kolekcjonerów, ponieważ razem z nimi przyszła na świat cała armia dodatków, ciuszków, akcesoriów i innych lalek.
Ja uwielbiam je za niesamowite detale.
Jak choćby włosy:



Lalki mają też pomalowane pazurki:


Tori posiada także fajne permanentne kolczyki:

Chelsie... no cóż... ma Misia!

I ma także tendencje do bycia Celebrytką!


Ponieważ wyobraźnia nieco mi szwankuje o tej porze, więc Dziewczynki zaprezentują się same, w nieco tylko pozowanych pląsach, zatytułowanych roboczo: "Ach, jak miło być z plastiku!"

Zaczniemy od przygotowania odpowiedniego tła:

Miziam sobie piesia...

Co mówisz Szczurze?
Moja podstępna, zła siostra bliźniaczka, zamierza się na mnie ze świńską poduchą?
Chyba Ci się wydaje...


A gili, gili, gili.
Następnym razem słuchaj Szczura!


Musisz być czujna, inaczej każdy będzie mógł cię zdzielić poduchą.

Najważniejsze w walce na poduszki jest uderzyć szybko i podstępnie.

Skoro już znasz teorię, to teraz pora na praktykę!

A pociałuj świnkę w ryjek!

A teraz leżymy i zacieszamy jak pies do gnata!

Małżon zaakceptował obnażenie jego męskich słabości, więc jest szansa, że jeszcze tu wrócę ;))