Charakterystyka Królika

Moje zdjęcie
Elbląg, Warmińsko-Mazurskie, Poland
Jestem Żoną i Matką. Kolekcjonerem i Czytaczem. Budowniczym swojej małej rodziny. Mój MałżOn to odważny, lecz nico leniwy lew. Mój Syn to Mały leśny troll o najmądrzejszych oczach świata. Ja to Chaotyczny Królik, kobieta o wielkim sercu i duszy wielkości lalki Barbie. Sprzątam, gotuję i piszę, a przede wszystkim żyję! Oj, tak- żyję pełnią życia!!!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kayla. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kayla. Pokaż wszystkie posty

środa, 18 maja 2016

Księżniczki z innej bajki.

Sorki, fotka zupełnie nie związana z tematyką, ale to pierwsze skojarzenie, jakie mam, jak myślę o jakichkolwiek księżniczkach.

Urodziłam się w strasznych czasach- nie dość, że telewizor mieliśmy czarno-biały, to jeszcze były w nim tylko dwa programy. Co straszniejsze, w tamtych, okropnych czasach, NIE BYŁO INTERNETU! No, okropne, no...
Do tego, bardzo szybko, okazało się, że jestem chora na paskudną, nieuleczalną chorobę, a mianowicie: WYOBRAŹNIĘ!
I teraz wy, postawcie się na miejscu mojej mamci, która wchodzi do pokoju i widzi pierworodną, siedzącą w bezruchu i gapiącą się w ścianę. Na pytanie: "Co robisz córciu?", odpowiada: "Bawię się mamusiu!". No, horror, no!
Od dzieciaka lubiłam "sobie wyobrażać". W łóżku, w autobusie, czasem w szkole. Zwykle byłam dzielną policjantką, mądrą lekarką lub zaginioną księżniczką. Często tak zagłębiałam się w swoich opowieściach, że spacer kończył się bolesnym spotkaniem ze słupem lub z chodnikiem. Czasem musiałam dymać na piechotę po tym jak pojechałam na pętlę autobusową, zamiast do domu, bo się zamyśliłam. Raz spaliłam też maminy sernik i raz poszłam do szkoły w samych rajstopach.
Kiedy urosłam, urosły też moje opowieści. Rozbudowały się. Przestałam być ich bohaterką, a tworzyłam bohaterki.
Księżniczki. Wojowniczki. Wróżki. Matki i córki. Kobiety. Dzieliły je światy i wiek, a łączyły: waleczność, honor i... wygląd?
Przyznam, że mam słabość do pewnych połączeń kolorystycznych- lubię róż i zieleń. Czerń i czerwień. A najbardziej- błękit i biel!
Mniam, mniam!
Moje bohaterki zwykle miały białą czuprynę, złotą skórę i błękitne/turkusowe gacie. W pewnym momencie przestałam je tworzyć je jedynie w wyobraźni, a zaczęłam z zapałem rysować (choć, nadal wgapiałam się w gotowy już obrazek, jak w tę ścianę za smarka, w wyobraźni tworząc historie). Gdzieś tam, u mamy pewnie, leżą tomy zeszytów z tfurczością. Pogrzebane zaraz obok marzeń o byciu szczupłą, chęci zostania pisarką, sukienki słowiańskiej wiedźmy i innych takich rzeczy, które straciły na wartości.
Jednak sympatia do płowowłosych wojowniczek pozostała.

"Kraina Lodu" mogła by być kiepską historią, ale nią nie jest bo, jest tam Elsa:

Your shit never bothered me anyway!

"Atlantyda" może i jest zapomnianą historią Disneya, ale Bogowie!- KIDA!!!!

Nie dość, że siedziałam trzy tysiące lat pod wodą, to jeszcze w Disneylandzie o mnie zapomnieli...


Disneyowski Dzwoneczek, to w moim przekonaniu, największa bicza ever. Perfekcyjny czarny charakter, któremu wszystko uszło na sucho (Nie wierzycie?- obejrzyjcie oryginalnego "Piotrusia Pana"!) Niestety skrzywdzono ją okrutnie, robiąc z niej target dla dziewczynek. W nowych przygodach "odzyskała głos" (prawdziwa dzwoneczek nie mówi), dostała policzki pucate jak mój chomik i dorobiła się... siostry.
Dla Barwinki (bo tak się ta abominacja nazywa) zmusiłam się do obejrzenia historii pt.: "Dzwoneczek i sekret magicznych skrzydeł". Odchorowałam to i staram się zapomnieć, ale Barwinka... 
Barwinka...


Barwinka-Kupinka! 
Periwinkle, kurfa!


Oczywiście jest też Dany:

Śliczna. Biało-błękitna. Ma smoki i jest w stanie zeżreć surowe, końskie serce! Czego chcieć więcej? Mnie wystarczy...

Oczywiście mam też lalki w powyższej kolorystyce, a jakże by inaczej!

Oto Elsa, Kida i Kaja (która chwilowo robi za kogoś innego). 

UWAGA! Rzyg zdjęciowy:

Elsa:







 Kida:











Kida jest lalką o specyficznej urodzie. Długo, długo musiałam do niej dorosnąć. Ale jak już dopadłam pannę w swoje łapki, to nie puszczę!

Weźmy chociaż ten cudny profil:


Te słodkie, wielkie uszy:


No i świeci!!:



No i Kaja, która chwilowo robi za Księżnę:










No i właśnie, podczas pisania tego posta, uświadomiłam sobie, że ta ostatnia panna, świetnie może udawać, moją oryginalną postać. Tę, najulubieńszą z wymyślonych heroin. Więc, jest tak jakby OOAKiem ;)

Oto moja bohaterka:

Wersja młodociana

Wersja dorosła.

Wyraźnie widać inspirację W.I.T.C.H.em i Amy Brown
A teraz wdech i wydech, i...- O MATKO JAKIEŻ TE MOJE RYSUNKI PASKUDNE!  Uznajmy, że uczyniłam światu przysługę, że nie miałam możliwości publikacji dzieł w sieci, bo jeszcze uznałabym, że mam talent.

No, a na koniec, parę fotek zbiorczych:










W sesji zdjęciowej udział wzięły:

Frozen Elsa Doll od Disney Store:


Atlantis Kida od Mattel:



Magical Mermaid Kayla z Fairytopii


I tylko na koniec powiem, że jak znajdę odpowiedni surowiec, to zrobię Wam tutka jak kręcić loki ze sznurka do zasłon.


środa, 21 października 2015

Na szaro.

Uczę się stawiać kroki na nowo, dlatego nie miejcie mi za złe, jeśli są nieporadne.
Dziękuję za morze dobrych słów.

A teraz, pomaleńku i koślawo, przedstawiam szare nowości:

Ta dammmmm!!!!


Imć Balonik

(Przepraszam za niewyraźność, ale ta zaraza jest szybka jak myśl i płochliwa jak stado gołębi. Kichniesz i chomika nie ma!)

"Imć Balonik" jest oficjalnym, jedynym i niepowtarzalnym, zwierzęciem Maślaka! (Mój syn, taki duży! Taki odpowiedzialny! Łza kryształowa płynie!)
Nowy domownik wnosi do domu radość odwrotnie proporcjonalną do wagi i wprost proporcjonalną do guziczkowatości ślepków.
Niestety nie wszyscy się cieszą... Madame nadal nie ogarnia, dlaczego posiłek zamieszkał w klatce, a nie w misce i dlaczego biedna kota dostaje w łeb za każdym razem, gdy próbuje choć liznąć myszowatego.


Widzę co tam masz! Masz myszę i nie dasz koteckowi! Nie kochasz kotecka! Kotecek ci myszę zarzyga! Po same uszy!

Młode jest opiekunem idealnym- na łapkach potrzyma, pesteczkę da i pomyzia po łebku. Póki co chomik też nie jest kłopotliwy- ot wyłazi po północy i napierdala kilometry w kołowrotku. Ponieważ, jestem wykwalifikowaną, chomiczą mamą, to wiem, że ten mały paproch pępkowy, ćwiczy krzepę i utrzymuje kondycję, aby w przyszłości, spektakularnie nawiać z klatki.

I tak, patrząc z dystansu- szary nastrój, szary chomik, szary kot... pora na szary sweter na lalce:



Wiecie co jest "gorzko-zabawne"?- ten sweter, sto lat temu i w innym życiu, wydziergała na drutach, moja babcia. Poryczałam się jak głupia, gdy zakładałam go na lalkę, bo pomiędzy szarymi włóknami, znalazłam babciny, siwuteńki włos... 
Widzisz Babciu?- 25 lat i doczekałaś się! Lalka założyła twój sweterek!

No, a żeby nie smęcić, oto reszta "sesji w szarościach", choć zrobiona w piękny, słoneczny dzień:





















W sesji zdjęciowej udział wzięli:

1) Rower z Chińczyka


2) Pies z gazetki


4) Robal z krzaczorów, który ugryzł moją koleżankę w palec!
Fstyd robaku! Fstyd!

(Robak jest na środku. Jest tam! No mówię wam!)

5) Barbie Fashionistas Style Glam Party Night Teresa Doll
(marchew dla tego, co powtórzy to trzy razy, na jednym wdechu i bez zająknięcia!)
(przysięgam, na Bogów, głupszej i dłuższej nazwy w życiu nie słyszałam!)
(no chyba, że przypomnę sobie: Starlight Honeymoon Therapy Kiss)



Cóż mogę o niej powiedzieć?- Ma paskudną sukienkę i sztywne nogi, ale te brwi! Te brwi! Te szare uczy! Ubóstwiam od pierwszej chwili i uwolnienia z pudła! "Nowe" lalki nie zrobiły na mnie wrażenia. Może dlatego, że wszędzie ich pełno. Tę kupiłam w okazyjnej cenie i wyjęłam z pudła, tylko w cenach "oględzinowych". Dopiero, jak rozbabrałam ją do gołego, to odkryłam jej ogromny potencjał!

6) Na końcu, lecz nie ostatnia, Teresa (znowu!) Camp Rock, która urosła i wydoroślała i zszarzała.

(dla przypomnienia)

I co?
I tyle mojego pierdollollo. Zapomniałam jak się to robi.
Do następnego!