Spotkanie, a raczej "szkolenie", zorganizowane przez trzy babeczki po czterdziestce, które rżąc dziko poklepywały się po pleckach i nieomal płakały z powodu tego, że są takie zabawne i mundre.
Trzy godziny wyjęte z życiorysu. Trzy godziny, za które zapłaciłam własną krwawicą i czasem. Jako gratis wyniosłam płyn do zmywania makijażu, ogryzek od jabłka i wątpliwej świeżości ciasteczko. Inne atrakcje były płatne, a ja, naiwna, sądziłam, że skoro daję pięć dych za wejście, to dostanę chociaż herbatę, a nie dostałam.
Dostałam za to dwie, bezcenne rady:
- "Nie muszą mnie wszyscy lubić, bo kot Marzenki też mnie nie lubi."- nie usłyszałam, kim była Marzenka, bo chyba akurat grałam w pokemony, ale musiał to być ktoś ważny, bo nawet w lokalnej gazecie ukazał się ten sam cytat.
- "Myślenie pozytywne zmienia sposób w jaki postrzegasz świat i w jaki postrzegają cię inni!"- tutaj, przyznaję, wewnętrznie ryknęłam śmiechem, bo na serio- w "Pani Domu" mogę poczytać, równie lotne, złote myśli.
Potem pani kazała sobie wyobrazić, że się jest miastem, w tym mieście wyobrazić sobie rynek. Ja poszłam krok dalej- wyobraziłam sobie rynek i fontannę, bo jak jest rynek, to musi być fontanna- co nie? Potem pani kazała sobie wyobrazić "wewnętrznego krytyka" i zaprosić go na ten rynek. A potem, zanim pani powiedziała po co, to ja sobie wyobraziłam, że "wewnętrznego krytyka" topię w tej fontannie, no bo, myślałam, że ona zaraz się każe go pozbyć, a mnie się siku chciało i chciałam szybciej... A jak się okazało, że to wcale nie o topienie chodziło, to złapałam ponad dwukilowego Weedla i jakoś wewnętrzny krytyk zupełnie przestał mnie obchodzić.
Maślaku, Twoja Stara, to fanatyczka Pokemonów i miszcz painta!
Na koniec spotkania wystąpiła pani, która prezentowała różne zabawki... masażery dla kobiet... Wiecie, takie różowe i obłe.
Nie wiem o czym dokładnie mówiła, bo tak sama się śmiała ze swoich słów, że jej nie rozumiałam. Wyobraźcie sobie taką sytuację- kobieta mówi o pracy, obowiązkach, braku czasu i nagle, z zaskoczenia, wybucha głośnym, perlistym śmiechem! Tak, za przeproszeniem, z dupy. W końcu, wykminiłam, że pani, ani chybi, ma zainstalowaną w gaciach, jedną z prezentowanych zabawek.
Wtedy coś we mnie pękło. Stwierdziłam, że jestem głodna, jest mi zimno i jest piątek wieczór, więc zabrałam manele, zabrałam kumpelę i pojechałam do domu.
W nocy nie mogłam spać (może to pełnia, a może ciasteczka z fioletowym lukrem), leżałam w łóżku i zastanawiałam się, co ze mną nie tak. Czemu tak bardzo nienawidzę wegan, eko-terrorystów i spotkań motywacyjnych dla bab?
Jestem dziwna, bo lubię siebie. Lubię swój nadbagaż, brak manier i wieczne nieogarnięcie. Mam fajnego chłopa, ekstra dzieciaka i pracę, w której się spełniam.
Następnym razem, jak będę miała okazję pójść na spotkanie samorozwojowe, to się nażrę, upije i zostanę w domu.
Ale jedno wyniosłam ze spotkania- "chichocząca pani" powiedziała, że nie ma nic złego w kupowaniu sobie "zabawek, które sprawiają nam przyjemność".
No to kupiłam sobie.
Trzy.
Ale dzisiaj pokażę jedną.
Zapewne wszyscy znają już tę mordkę: Fashionistas "petite" nr 31
Standardowo- na promo wygląda jak miljony monet, a w realu to wielki łeb wsadzony na wiotki ciałko. Na szczęście istnieją części zamienne, w postaci ciałek po Livkach.
Nieustannie zdumiewa mnie to, że ta lalka, ma ten sam mold co ta:
A tę, swego czasu, uważałam, za najpaskudniejszą w serii. A teraz widzę, że są identyko, ino włosy inne...
Starzeję się jak nic...
Króliku kocham twojego bloga i twoje pisanie :D
OdpowiedzUsuńI wszystko z tobą okej :D
A bez szkolenia bym ci powiedziała, że nie ma nic złego w kupieniu sobie lalki lub miśka, albo dwóch czy trzech :D chociaż w sumie ciężką kasę mnie kosztuje dochodzenie do takich wniosków, bo psychotropy jednak swoje kosztują i wizyty u pana doktora też ;)
U mnie za dropsy płaci (na szczęście) Małżon, więc ten wydatek mi odpada ;)
UsuńA jeszcze dostałam tańszy zamiennik ostatnio... :P
Tańszy u mnie nie działał ;)
UsuńTeż miałam kiedyś przyjemność uczestniczyć w podobnym spotkaniu, przez dwie godziny kołatala mi się w głowie tylko jedna myśl.. co ja tu k@#%a robię.. ? grunt ze prowadzące szczęśliwe i zrealizowane 😂
OdpowiedzUsuńO! Tak właśnie było- "Co ja tu robię?". Patrzyłam na te wyfiokowane baby i się zastanawiałam, co z nimi nie halo, że się tak jarają tym rzewnym pierdololollo.
Usuńniestety - z czasem coraz mniej zależy mi
OdpowiedzUsuńna tym, by mnie "cały świat" lubił - i nie
tylko dlatego, że tenże nawet się nie wysila,
bym ja go polubiła - więc jakby co - zawsze
i o każdej porze - zasługujemy na zabawki!!!
panienka baardzo mi się podoba - zarówno LONG
jak i PETIT - tej buźki nie da się nie lubić :)
Pyszczek ma zaiste niematellowski. Jakaś taka komiksowa jest.
UsuńCały świat nie musi mnie lubić. Ważne, że ja lubię siebie!
Podpisuję się dwoma rękoma pod Waszymi słowami :-)
UsuńChoć pewnie łatwiej lubić siebie niedoskonałą w badziewnym świecie, gdy ma się obok takich, którzy Was kochają...
O! To za takie spotkania się płaci? Myślałam, że one za darmo i że mało kto na nie chodzi. Po przeczytaniu Twojego opisu zobaczyłam w wyobraźni grupę troskliwych misiów płci żeńskiej na haju :P
OdpowiedzUsuńNa te za darmo chodzą emeryci. Na te płatne- damy z wyższych sfer.
UsuńJedna z tych prowadzących miała na sobie oczojebną, różową suknię- wyglądała jak troskliwy miś na haju :D
Ale czemu wrzucać wegan i spotkania motywacyjne do jednego worka? Z ekoterrorystami to jeszcze rozumiem, ale ze spotkaniami motywacyjnymi? :<
OdpowiedzUsuńA lalka piękna, od miesięcy ostrzę na nią pazury, ale w polszy jeszcze jej nie widziałam. Gdzieś Ty ją upolowała?
Kupiłam ją w Smyku po taniości.
UsuńA ogólnie to nie lubię ideologi, a nie ludzi ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń"kocham" taki spotkania. Z a friko Ci napiszę, że jesteś super, a zabawki kupować należy! Ot co!
OdpowiedzUsuńNo po co za friko, skoro, jak widać- grubą kasę za to biorą ;)
UsuńKrólik, aj law ju <3
OdpowiedzUsuńJeżu, biedna Ty, poszłaś na jakiś, tfu tfu, kołczing i dałaś za to prawdziwy piniondz? Taki prawdziwy, jaki mogłabyś dać za czwartą lalkę? D:
Generalnie kocham rzewne pierredolenie o rozwoju osobistym, moim faworytem jest jakaś uchachana baba w Trójce o poranku, która rozmawia z motywującymi ludźmi i ozłaca całość swoimi przemyśleniami o głębokości studzienki kanalizacyjnej - no niby głębia jest, ale w sumie gówno widać - i generalnie używa tylu pięknych słów, a wszystkie jej wywody, i wywody wszystkich innych jej podobnych mówców motywacyjnych zawsze sprowadzają się do jednego: rób sobie dobrze, to będziesz szczęśliwy. NO SERIO, KTO BY POMYŚLAŁ.
Ale robienie sobie dobrze zabawkami to jednakowoż pewna odmiana, pochwalam i praktykuję.
(jak to nie podoba Ci się wysoka Smiley? D: co prawda wygląda, jakby ubierała się po ciemku, no ale weś, ma taką szczerą mordkę!)
Ubranka faszonistek, to ogólnie jakaś totalna masakra (patrz: czerwona, metaliczna spódnica bombka ubrana do beżowych pasków). Wysoka Smiley wydawała mi się taka, jakaś... płaska. Teraz już nie. No bo jak nie, jak prawie identyko jak blondie?
UsuńJa w radiu, o poranku, słucham księdza, który głosem zjaranego pedofila, gada o "dobrym dniu"- zawsze wyobrażam go sobie, jako łysego kastrata.
Ciekawe jak wyglądają takie spotkania dla mężczyzn? Współczuję męczarni i gratuluję jednocześnie (ponad dwukilowego i mądrej decyzji opuszczenia tego przybytku). Hasło o zabawkach graweruję w pamięci ;-)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. Nie jesteś dziwna, a nawet jeśli, to jest nas przynajmniej dwie (a sądząc po komentarzach powyżej nawet i więcej).
Kurde, faktycznie- jak wyglądało by takie spotkanie dla facetów? Pokazywali by im piły spalinowe i szampony do brody?
UsuńMój kolega z pracy powiedział- "spotkanie kołczingowe dla facetów, to skrzynka piwa i konsola!"
Ponieważ nie przepadam za różem, o wiele bardziej podoba mi się zabawka, którą Ty sobie kupiłaś. Jak bym miała wybierać, to też bym wybrała Barbie. :)
OdpowiedzUsuńNo raczej, że Barbie! Są meeeeeega tańsze :)
UsuńHahaha, Króliku, co tam seminaria! :D Twoje wpisy na tym blogu są dla mnie najlepszą motywacją. A podsumowanie dzisiejszej lekcji wezmę sobie mocno do serca :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam pomóc. Tylko nie serwuję ciastek i wibratorów.
UsuńKocham Twoje wpisy na blogu ! Zawsze mnie mega zozweselaja :) A na takie spotkanie to by mnie musieli wołami zaciągnąć bo juz w pracy miewamy podobne motywujące szkolenia z których tylko myśle jakby tu się wykręcić bo z nudów nie da sie wysiedzieć i żeby jeszcze cos komuś dały :(
OdpowiedzUsuńDługo się broniłam, ale dla przyjaciółki zrobię wiele.
UsuńŻeby tam jeszcze żryć dawali...
Niesamowite, że ludzie płacą za takie pier...... no nie wierzę normalnie !!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńA Ty jesteś zupełnie normalna :) a,że dla przyjaciół trzeba wiele znieść to już nawet rozumiem skąd się tam wzięłaś :)
Zabawki TRZEBA sobie kupować i już :)
Panienka bardzo ładna :)
No niestety... zapłaciłam i ja...;(
UsuńI fakt- sama nie polazłabym na takie spotkanie.
Mordercy Livek i zkodzieje ubranek!!!!!
OdpowiedzUsuńpodpisani -
wegetarianka i bylo cyco terrorystka
W końcu ktoś mnie nazwał po imieniu ;)
Usuńhaha...pisze tak bo mam kilka golaskow ale tak na mnie patrza, zastoj mi robio...
Usuńpodpisano,
handlara blond perug
Ahahha super ten wpis! Dzieki za ostrzeżenie przed tymi spotkaniami mało brakowało a sama bym sie wybrała! Niesamowite jak Twoje wpisy powodują lawinę komentarzy - zawsze z ochotą je czytam! A lalki? Sama mam dwie córki i oprócz barbie które kupuję dla siebie, namawiam jeszcze szczordrze moje córki do zakupu tej czy tamtej.
OdpowiedzUsuńO! Prawdziwie poprawna postawa! Zawsze się cieszę, jak czytam że moje wpisy poprawiają humor :)
UsuńJak w ogóle dałaś się namówić na takie spotkanie? xD
OdpowiedzUsuńPanna fajowska, szczególnie jej koszulka!
Od czasu jak u Ciebie miałam okazję pomacać osobiście, to mam na nią wielką chrapkę:) Ten jej buziak jest śliczny:) Wydaje mi się generalnie, że każda z fashionistek zyskuje jak ją przesadzić na normalne ciałko, jakżeby paskudna nie była;)
OdpowiedzUsuń