W końcu wiem, co założę na zadek, mam fajne botki i kolorowy parasol. Włosy farbuję na różowo, bo nie grozi mi, że żar lejący się z nieba spowoduje, że farba spłynie i odbarwi mi twarz.
Sielanka, co nie?
Same cudowności...
Ino żyć!
Ale nie!
Jest ta jedna, maleńka rzecz. To małe "coś", co latem nie sprawia mi najmniejszego kłopotu, a jesienią/zimą powoduje nieomal nerwicę.
PORANNE WSTAWANIE!
Dżizaz- gdybym miała, pod poduszką, miliony monet, a osoba która mnie budzi dostawała jedną, za każde "jeszcze pięć minutek", to zostałabym bez bogactwa, byleby tylko móc spać.
Ciemno, ciepło, kot grzeje i mruczy. Chłopaki posapują przez sen. No, kto normalny chciałby, na własne życzenie, opuścić takie gniazdko i iść na zimno, i mrok?
Nad ranem powinno się śnić najfajniejsze sny, a nie być brutalnie budzonym, przez bezduszny budzik!
I trzy, i cztery!- tatarata tatatrarattata! Waku up! Tatatratatta! Wake up!
Bez kitu, mam ustawione, w telefonie, cztery drzemki. Każda z odpowiednim opisem, pokazującym stopień mojego stoczenia:
1) 6:00- Będziesz ładna, będziesz na czas.
2) 6:15- Będziesz ładna, lekko się spóźnisz.
3) 6:30- Będziesz brzydka, ale na czas.
4) 6:45- RUSZ TĘ LENIWĄ DUPĘ BRZYDKA BUŁO!
Dawno, dawno temu, kiedy dopiero zaczynałam pracę (a było to latem), to wstawałam, robiłam kawę i śniadano, odpalałam wiadomości. Nieśpiesznie konsumowałam kanapeczki, potem szłam do łazienki i robiłam "poranne czynności", a potem wsiadałam na rower i hajda do roboty. Czy wspominałam, że wtedy wstawałam o piątej? Mówiłam- latem nie sprawia mi to problemów.
Efektem mojego porannego "zamulania" jest to, że mi się nic nie chce, bo każdą wolną chwilę, wykorzystuję na to, by "przyciąć komara". Na serio- Maślak był chory przez tydzień i siedział u babci. Wynikiem tego, było to, że pomiędzy powrotem do domu z pracy, a powrotem Dziecięcia, miałam dwie godziny wolnego. Nawet się nie zastanawiałam! Wychodziłam z pracy pięć minut wcześniej, po to, by nie stać na zamkniętym przejeździe kolejowym. Na klatce schodowej wyłączałam dźwięki w komórce, a na przedpokoju pozbywałam się spodni. Wszystko po to, by wśliznąć się pod kołderkę i zachrapać.
Kiedyś odwaliłam lepszy numer- pod byłe pretekstem, odmeldowałam się z pracy przed czasem, tylko po to, by móc dłużej pospać w domu.
Niestety, dopóki jestem permanentnie niewyspana, to wszystko robię na pół gwizdka. Gotuję dania jednogarnkowe, piorę jedynie gacie i skarpety, a na zakupy chodzę jedynie lokalnie, a nie do centrów handlowych.
Nie znaczy to, że nie wiem, "co w lalkach piszczy"- wiem aż da dobrze. Odnoszę dziwne wrażenie, że projektanci u Mattela, też są niewyspani i wykorzystują resztki energii tylko po to, by pokazać, że jeszcze coś tam się tli, że jeszcze żyją...
No dobra- o lalkach ze współczesnej linii, już każdy napisał coś od siebie, wszyscy niemy, że: mają klej w głowie, są sztywne, są koślawe, mają za duże głowy, ich ubranka są szyte na jedno kopyto, są kiepskiej jakości w stosunku do ceny... (jak coś pominęłam, to piszcie w komentarzach), więc na przekór, chandrze i jesieni, i badziewiu, dzisiaj "rzucę" Wam lalkę, która powstała, jak Mattelowi się "jeszcze chciało".
School Cool Teresa z 2000 roku!
No i teraz powstaje pytanie: Czemu akurat wybrałam tę lalkę? Ot, "zwykła" playline z 200 roku... BŁĄD!
Po pierwsze: no popatrzcie na tę burzę, fajowskich loków! Na ich kolor i fakturę!
Po drugie: spójrzcie na te śmiechowe dodtatki- zabawną czapeczkę, szaliczek i te buciorki. Oczywiście dzisiaj nikt by się tak nie ubrał, ale to kwintesencja początków wieku. Szał kolorów i faktur!
Toż to, w co odziano Tereskę, nie różni się tak bardzo od tego:
Yup, to Britney Spears w 2000 roku!
Hit me baybe!
No i po trzecie, najważniejsze- Tereska nie miała pudełka. Była zapakowana w przezroczysty, winylowy plecaczek!
To był dopiero czad! Nie dość, że torba, to jeszcze kredki, linijka i gadżety! I jeszcze fajna lalka! Musiało być fajnie, jak się było dzieciakiem w 2000 roku.
A na potwierdzenie moich słów- inna lalka "w torbie":
College Style Barbie:
Ta jest jeszcze fajniejsza, bo ma kozaki, spódnicę w kratę i okulary!
I moja fota ownerska:
Niestety ta lalka jest tak fajna w swej "trumience", że chyba pozostanie w niej na zawsze.
Obudź się Mattelu! No ileż może trwać jesień?!?
*I tak, Teresa pozuje na nagrobku. Dżizas. Tak, jakby to kogoś dziwiło...
Pewnie Mattel miał te miliony pod poduszką i wszystko rozdał na więcej snu. I już nie starcza na porządne lalki :p
OdpowiedzUsuńO! Jaka ciekawa teoria! I, szczerze mówiąc, uwierzyłabym w nią ;)
UsuńPewnie Mattel miał te miliony pod poduszką i wszystko rozdał na więcej snu. I już nie starcza na porządne lalki :p
OdpowiedzUsuńTeresa. Hmmmm. Taka śliczna, śliczna lalka za wyjątkiem twarzy :P Za to ubranko ma takie jak trzeba, kolorowe i wesołe. No i brak cieni pod oczami :)
OdpowiedzUsuńŁączę się w bólu wczesnego wstawania. Rano w zasadzie łażę po domu jak zombie, a ocknięcie następuje podczas drogi na przystanek autobusowy, kiedy zaczyna kąsać zimno. Wieczorami też, zamiast człowieka tryskającego energią, jest wyżęty z prądu kapeć.
Czasem chciałabym, przez jeden dzień, mieć tyle energii, co mój Maślak i wstawać, też jak on, jak tylko otworzę oczy...
UsuńJak ja kocham lalki z przełomu milleniów! Są takie oszałamiające, ze stylówkami nie do podrobienia - i nie do pomyślenia, że kiedyś można było się tak ubierać na poważnie (a można było, moje starsze kuzynki wyglądały w owym czasie jak żywe Scenki, o rany, jaka siara).
OdpowiedzUsuńI że Tereska ma kasztanowe loczki, jaki uroczy pomysł <3
O, mój budzik ma dokładnie te samą skalę stopniową. A ja od dwóch tygodni jestem brzydką leniwą bułą. No jak to się dzieje, niech mi ktoś wytłumaczy.
Ja nie rozumiem (ani wtedy, ani teraz) jak można używać, tak oczojebnego, błękitnego cienia do powiek. Ugh!
UsuńJa nie lubię być brzydką bułą, bo bez mejkapu nie widać, że mam oczy :(
O to to, to też mam. Przeklinam jasne oczy w oprawie jasnych brwi i rzęs na jasnej twarzy. Natura się zupełnie nie zna na optyce. :C
UsuńOdkąd nastał mrok jesienny te dwie pierwsze pobudki odpuściłam, nie chcę się nawet oszukiwać, a skoro czuję się jak zombie, to mogę tak też wyglądać. Dwie kolejne z pewnością nie nadają się do druku. Lalki cierpią w samotności. Byle do Świąt. ;P
OdpowiedzUsuńJa, przez jakiś czas, wstawałam nawet po tej pierwszej pobudce, ale się popsułam ;(
UsuńMoje lalki nie cierpią, bo są spakowane pod łóżkiem i śpią.
a Ty spryciaro - pod pozorem sprzątania
OdpowiedzUsuńgrobów trzasnęłaś sesję express - barwy
i wzory na spódniczce absolutnie w moim
stylu - tylko wstawanie po ciemaku i do
domku po ciemaku powrót nie jest w moim
stylu - dłuuugie spanie za to TAAAK!!!
Z tym sprzątaniem to trafiłaś w sedno :)
UsuńCiemno wieczorem nie przeszkadza mi aż tak bardzo, jak ciemno rano. Zwłaszcza, jak pada...
O, taaak, spać. Spanie i jedzenie to jedyne przyjemności, które można mieć w życiu codziennie i bez udziału osób trzecich ;-) W budziku (komórce) nastawiłam śpiew ptaków. Przez 5 sekund mój niedobudzony mózg wierzy, że mamy wiosnę. Wydaje mi się, że poranna ciemność bardziej daje w kość kiedy występuje w pakiecie z deszczem i chłodem. Październik niestety nie rozpieszczał nas słoneczną pogodą :-(
OdpowiedzUsuńObie lalki są świetne! Zarażają optymizmem. Masz rację co do dzieciaków z początku wieku. Fajnie było żyć w takim barwnym świecie. W szkole u moich synów można nosić tylko ubrania w kolorach: czarnym, granatowym, niebieskim i popielatym. I dzieciom ma się chcieć uczyć... ble ;-)
Może i ja spróbuję takiego ćwierkania? Wydaje mi się to lepszym pomysłem, niż ten młot pneumatyczny, którym dostaję w łeb co rano.
UsuńBez urazy, ale szkoła Twoich synów, wydaje mi się, dość ponurym miejscem ;)
Wy nie wiecie, a ja wiem! jesień to starość czyli SKS. Dobrze wiem, jak się wtedy nic nie chce. Mattel się zestarzał i tyle, już mu wszystko jedno, i marzy o emeryturze, jak ja.(
OdpowiedzUsuńMoja Mamcia też marzy o emeryturze, ja to chyba jednak, jestem za młoda na to.
UsuńMattel na emeryturze?- chyba bym, mimo wszystko, nie chciała ;)
Kto normalny by wstał? Nikt! Gdy czytałam Twój opis jesieni, miałam wrażenie, że piszesz o moim poranku... ;)
OdpowiedzUsuńLalka jest piękna! Najpierw myślałam, że sama zrobiłaś tę burzę loków, ale teraz paczę... właśnie! Co ja pacz ę...! Jaka łóna pikna!!! ;)
P.S. Zdjęcia na nagrobkach? Czemu nie? W końcu niedługo Wszystkich Świętych. (Ten widok palących się w nocy lampionów na cmentarzu...)Ale, szacunek dla cmentarza? W końcu jeśli taka piękna sesja powstała na nagrobku, to chyba jest to dobre miejsce... Więc szacunek chyba zachowany. ;)
Miałam kiedyś "specjalny" nagrobek, gdzie rósł piękny bluszcz i zawsze nosiłam tam lalki do zdjęć i świeczkę dla rezydenta. Niestety bluszcz mi zlikwidowano i nie mogę sobie znaleźć drugiego, równie fajnego miejsca.
UsuńMam wrażenie, że jesienią, nikt nie jest "rannym ptaszkiem". Ja nie jestem.
Króliku, jesteś moim Mistrzem, moim Idolem, moim Guru! Chylę czoła i składam pokłony. Zerwanie się z pracy wcześniej żeby się zdrzemnąć, to absolutne spełnienie marzeń, na które jak dotąd nie mogę sobie pozwolić <3
OdpowiedzUsuńJako Twoja wierna fanka mogę się pochwalić jedynie drobnymi osiągnięciami w tej dziedzinie. Mam codziennie nastawione 16 budzików, od 6 do 7:15, co 5 min., a i tak zasypiam wyłączając je odruchowo lub przygniatając całym ciałem i kompletnie nie słysząc. Ponadto raz po pracy położyłam się na godzinną drzemkę, a obudziłam się następnego dnia rano, skonfundowana faktem, że nie pamiętam czy wieczorem głowę myłam, a w zasadzie nie pamiętając wieczora w ogóle ;D
Nie wyobrażam sobie żebym wstała tak wcześnie rano bez problemu i wypoczęta, zrobiła sobie na spokojnie śniadanko, kawusię i starannie umalowała. Zdarzyło mi się to może z 3 razy w życiu: przed maturą, licencjatem i magisterką, ale w żadnym wypadku nie byłam wyspana ani spokojna, a na śniadanie zajadałam głównie stres ;P
Przechodząc do meritum czyli do Tereski, to rzeczywiście budzi nostalgię i przywołuje wspomnienia tych pięknych czasów, kiedy Mattelowi jeszcze się chciało i kiedy jako dziecko byłam absolutnie zakochana w tych lalkach :) Porządnie wykonana, taka urocza i kolorowa. Ahh, to były czasy... :)
Po Pyrkonie położyłam się "na chwilę", a obudziłam późnym wieczorem, nie wiedząc co się ze mną działo.
UsuńKiedyś, jak byłam mocno chora, to zasnęłam zwinięta na kibelku i byłam niepocieszona, jak Tatko znalazł mnie tam rano i wywalił do łóżka.
Stres też zajadam. Pewnie dlatego wyglądam tak, jak wyglądam.
Z tym mejkapem i kawusią to udawało mi się przez pół roku. Potem wymiękłam.
Fajna lalka ale artykulacja chyba ''psia'',nie?A co do wstawania to tak jak ja:latem to nawet o trzeciej zwleczona z wyra byłam jak żołnierz zwarta i gotowa,a jesienią i zimą przeciągam sen do granic możliwości,a jak już muszę wstać,to najpierw jedna nóżka...Potem druga...A tak w ogóle zapraszam na bloga:jednadziewczyna.wordpress.com
OdpowiedzUsuńArtykulacja OK, jak u każdej lalki bellybutton. Ja akurat je lubię.
UsuńNa bloga chętnie zajrzę!
Dziękuje,bo każde odwiedziny są dla mnie na wagę złota!Miło by było jakbyś i skomentowała,ale nie zmuszam.
UsuńMam zielonooką blondynę z tej serii. ^^ Kredki naprawdę pisały, a za notesikiem płakałam jak się skończył. Mama mi ją kupiła jak szłam do zerówki, jako taki prezent na "rozpoczęcie nauki", bo tematyka pasowała idealnie.
OdpowiedzUsuńWczesne lata 2000 to akurat moje dzieciństwo. :) Pod wieloma względami miałam fajnie - śliczne dopracowane lalki, zaczynają się kształtować kanały z kreskówkami, gdzie leci dosłownie wszystko! Powtórki seriali, które leciały przed moim urodzeniem w polskiej i zagranicznej TV (w ramach "nadrabiania" po komunie) wymieszane z nowościami. Dorastanie w postkomunistycznym kraju właśnie i obserwowanie jak wszystko się zmienia. Początki internetu, pikselowe ubieranki i blogaski o Winx na onecie...
Nie mówię, ze "moje dzieciństwo najlepsze, zazdrośćcie mi", bo uważam, ze każde czasy mają swoje plusy i minusy, ale u nas w Polsce początek wieku to była naprawdę ciekawa, fajna epoka.
Można powiedzieć, ze wychowywałaś się w ustrojowym tyglu! To dopiero kolorowe czasy :)
UsuńI mnie się moda tamtych lat podoba! I to nie z powodu żadnej nostalgii (miałam 6 lat i moda ani to jak się ubierają nastoletnie gwiazdki mnie nie obchodziła)! Tak samo moda z lat 80 czy 90, której nie mam prawa pamiętać. Była taka ciekawa, kolorowa, nie zawsze idealna. Mam wrażenie, że moda obecnej epoki (po 2010) jest taka za ładna i za schludna, z czego będziemy się śmiać po latach jak każdy jest ładny i elegancki?
OdpowiedzUsuńZ dziur w spodniach. :D
UsuńModa na dziury w spodniach powraca średnio co 5 lat. :P
UsuńEj, no! Ja ostatnio sama, osobiście "tarłam" swoje portki by mieć dziury! To bardzo poważna moda! ;)
UsuńWspaniala - nie dosc ze Terenia to jeszcze kasztanka i pokrecona:-)
OdpowiedzUsuńJa jestem stara jestem jak pewex i dokladnie tak si eubieram - kolorowo i wzorkowo;-)
uwielbiam te oczy z podkreslonymi teczowkami
W sumie, ja też jestem "stara jak Pewex" i też ubieram się kolorowo. Może mamy to w genach? ;)
UsuńGdybyś o nagrobku nie napisała, to bym się nie kapnęła. Serio, serio. Wdzianko ma Terenia fajowskie ale to loki mnie zauroczyły! Jaka burza!
OdpowiedzUsuńKocham tą kolorową jesień. Love! Ale ze wstawaniem problem mam jak ty. A tu na uczelnię trzeba jechać i już. Więc muszę wstawać bez drzemek. Mam tylko opcję "rusz dupsko leniwa brzydka buło" - chociaż nie mam jej tak opisanej ;) chyba zapożyczę ideę ;) a i tak biegam potem w szale bo "jestem w permanentnym niedoczasie" hyhy Pozdro buło!
Ja też często wzdycham: "gdyby doba miała więcej godzin...", ale na serio, to wiem, że wtedy też by mi ich nie starczyło.
UsuńPrzeczytałam komentarze i wstydzę się :( . Nienawidzę zimna, szarości ale... nigdy nie miałam problemów ze wstawaniem :(:( Wstyd !!! :( Wiedziałam, że odbiegam od normy ale żeby aż tak....:/ Tereska jest jak wspomnienie lata smutną jesienią :):) Bardzo mi się podoba :):)
OdpowiedzUsuńMasz fajnie i nie masz się czego wstydzić!
UsuńJa bardzo, ale to bardzo, chciałabym się zrywać z łóżka bez problemów!
Piękna Tereska...włosy masz różowe??? Ale czad!
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Różowe, mniej różowe, rudo-różowe... Moja wewnętrzna wieśniara się uaktywniła ;)
Usuń:*
Tereska niesamowita !
OdpowiedzUsuńDzięki w imieniu Tereski!
UsuńRanne wstawanie to koszmar o każdej porze roku !!!! Ciągle mi powtarzają, że się przyzwyczaję a ja się przyzwyczajam już ponad dwadzieścia lat i nadal się nie przyzwyczaiłam :/ jakaś niedorobiona chyba jestem :/
OdpowiedzUsuńTereska śliczna :)
Lubię kolorowe ubrania i dziury w spodniach też :)
Nie da się przyzwyczaić, tak jak nie da się wyspać na zapas ;( A szkoda...
UsuńZnam ten ból porannego wstawania, niestety - jesienią boli BARDZO! Ja w ogóle jestem z tych, co wolą posiedzieć w nocy i chodzą spać nad ranem, wstając następnie dość późno - jeśli oczywiście mogą sobie na to pozwolić (czytaj: weekend, urlop, brak dzieci). Poranne wstawanie, nawet jeśli pójdę spać wcześnie to i tak jest dla mnie mordęgą na skalę międzygalaktyczną. Wstanę, owszem, bo z czegoś trzeba żyć, a praca daje to coś życiodajnego, ale zużywam na to tyle energii, że także w każdej wolnej chwili szukam pretekstu do chwilowego spoczynku. Niestety wstaję często po 5.00 rano..., bo muszę dojechać jeszcze do pracy na 7.30, a to wymaga zsynchronizowania się z busem. To dla mnie środek nocy. I nawet jeśli spałam wcześniej 9 - 10 godzin, i tak sie nie wyśpię. :-) Najciekawsze jest to, że jesli wstaję o 11.00, a spałam tylko 5 godzin, potrafię w miarę normalnie funkcjonować. :/ Ech... Ale dość o tym! Lalucha fajna i od razu widać, że jest z czasu pt.: "jeszcze nam się chciało!"
OdpowiedzUsuńJa nie mogę spać długo (nawet jak mam możliwość) bo zaraz dostaję migreny (nawet już o tym pisałam). Nigdy nie lubiłam wstawać późno, ale wstawanie jak jest ciemno za oknem, to jakieś kosmiczne nieporozumienie!
UsuńTeż kocham jesień jak Ty, tylko czasem troche zamula! O Mattelu to perfekcyjnie to ujęłaś tam trwa jesień już od dobrych kilku lat! Nawet bajki Barbie tworzą takie nienormalne jakieś i zerżnięte z bóg wie czego! Swoją drogą ciekawe czy Mattel świadomy że stacza się coraz niżej? Trzeba by jakąś petycje napisać!
OdpowiedzUsuńPóki co pisaliśmy petycję do polskiego oddziału: https://goo.gl/vlQ1X7
UsuńAczkolwiek nie wiem czy to coś dało. Myślę, że pisanie do oddziału głównego przypominałoby rzucanie kamieniami w czołg.
Moim zdaniem i tak się troszkę polepszyło u Mattela, np. pod względem moldów i minęły już ciemne wieki sprzed kilku lat, ale fakt - do tamych czasów dzisiejszemu Mattelowi jeszcze daleko... Ja na pierwszą zmianę wstaję po czwartej i jest to wielki ból, ale nie ma nic piękniejszego zimą niż pustka, rozgwieżdżone niebo i chodnik, na którym Twoje ślady w śniegu są pierwsze... Trzeba szukać pozytywów ;-)
OdpowiedzUsuńEeeeee... po...czwartej?! O tej barbarzyńskiej godzinie?! Oj, zdecydowanie wygrałaś "we wstawanie". Nawet wzmianka o pierwszym śniegu mnie nie przekonałaby, że można to polubić.
UsuńHej ja też wstaję po czwartej:))) Też na pierwszą zmianę i ciemno jest choć oko wykol a jedyna na mojej drodze latarnia oświetla sobie pole - ot geniusz jakiś takie cudo wymyślił:)
UsuńLalka włosy ma fantastyczne i faktycznie coś w starym matelu jest przyznali to moi nielalkowi koledzy oglądając i porównując lalki :)
Widzę w tagach ukrytą promocję ziemniaka, czyżby lobby ziemniaczane opłacało Twoją blogową działalność biorąc na celownik nas, kolekcjonerów lalek, jako swoją grupę docelową? ;P
OdpowiedzUsuńI Tereska w Twoich progach!? Normalnie swoim oczom nie wierzę ;)
No, co?- "ziemniak złotem Polski" ;) I kto nie lubi pyrków, niech pierwszy rzuci bulwą ;)
UsuńTak, nawet u mnie, pojawiają się czasem Tereski. Starzeję się, jak nic ;)
Toć ona nie jest jesienna, tylko kosmicznie wiosenna, z tymi pastelowymi ciuszkami i radosnym makeupem. Ach, a za ten fryz dałabym się zabić - uwielbiam loki pod każdą postacią. Szarówka za oknem mnie również nie zachęca do wstawania. Ale mokry psi nos mnie zmusza;)
OdpowiedzUsuń